Tunia-Srunia (suspens)

1
*

W knajpie siedzę już od dłuższego czasu. W milczeniu sączę kolejne browary i palę papierosy, jeden za drugim. Obserwuję. Moją uwagę zwraca jakiś młody człowiek. Siedzi samotnie przy stoliku wpatrzony w stary, zniszczony wolumin. Od czasu do czasu powoli przechyla kufel, wylewając kilka kropel na karty książki.





*

Juwenalia. Sruwenalia. Tunia – Srunia! Znów przekręciłem nazwisko znakomitego profesora uniwersytetu. No i co z tego? Mam to w dupie. Tydzień ciągłego imprezowania. Piwo, wino, wódka. Koncerty. Piwo, tanie wino na moście gdańskim. Jakieś disco. Piwo. W międzyczasie jeszcze Legia mistrzem Polski. Znowu dużo wódki. Kac jak sto pięćdziesiąt. Jedna kawa, druga. Za tydzień sesja i trzeba się uczyć. Tunia – Srunia!

Otwieram książkę wybitnego profesora. To już nie pierwszy raz. Próbowałem się z nim zaprzyjaźnić już wcześniej. W nocnym. Przeczytałem wstęp,nawet nie wiem czy do końca. No i zasnąłem. Kolejne podejście w domu. Jakoś nie mogłem się skupić. Lekko sfatygowana okładka, widoczny stempel biblioteczny. Książka wycofana z biblioteki, kupiona promocyjnie na allegro. Otwieram ją po raz kolejny. Pozycja numer jeden w bibliografii. Bez czytania tej książki nie ma sensu wybierać się na egzamin. Przypominają mi się słowa wykładowcy. Bez lektur to ani rusz. No i stoję w miejscu. Ta książka po prostu mnie odrzuca. Nie mogę skoncentrować się na tyle, żeby choć przejrzeć jeden akapit. Akapit? Zdanie jedno! Kurwa, jakie to ciężkie. No po prostu nie mogę. Nie zdam. Wylecę ze studiów. Będę pił tanie wina i pobierał zasiłek. To w sumie nie jest takie złe. Jeszcze jedna desperacka próba. Muszę jakoś zogniskować wzrok, muszę!



- Odwal się! Nie czytaj!



Słyszę jakiś dziwny głos w mojej skołatanej głowie. Staram się to ignorować.



- No co jest!? Udajesz, że nie słyszysz?

- Nie słyszę cię, spieprzaj dziadu! – krzyczę desperacko. Sam już nie wiem czy na głos czy tylko w myślach.

- A ty co tak po prezydencku? – dziwi się głos.

- A co to nie można?

- A można.

- A właśnie.



Znów próbuję czytać. Nie mogę się skoncentrować.



- Nie przeczytasz mnie – mówi głos.

- A kim ty do cholery jesteś?

- Jakto kim? – głos wydaje się całkiem zbulwersowany – jestem autorem.

- Tunia Srunia!

- Ja ci dam Srunia! Zdobądź chociaż tytuł magistra to pogadamy!

- Wielki mi naukowiec z PRL-u! – odgryzam się natychmiast.

- Lepszy niż twój rząd w IV RP! – odpowiada Tunia- Srunia.

- Zamknij się!

- A bo co?

- Bo cię zajebię! – krzyczę desperacko.

- No to dawaj.



Zaczynam walić książką w ścianę.

Słyszę tylko obłąkańczy śmiech.



- No i co się śmiejesz ciulu?

- Nic mi nie zrobisz, jestem nieśmiertelny!

- Chuja tam! Jesteś trupem!

- Jasne!



Przeglądam dokładnie biografię autora zamieszczoną na końcu książki. Facet nie żyje od 1983 roku. W tym samym roku zrobił zresztą profesurę.



- Rozgryzłem cię – przyznaję triumfalnie – jesteś duchem.

- Nie.

- Jakto nie? Spierdalaj do zaświatów i daj mi spokojnie poczytać!

- Tak to nie będziemy rozmawiać.

- Wielki profesor focha strzelił, ojejku…

- Jaki tam profesor – dziwi się Tunia – zwykły doktor.

- Przecież pisze, że profesor! – nie daję za wygraną.

- Etam, profesurę dali mi dopiero po przelaniu.

- Po czym?

- Nie powiem. I tak nikogo to nie obchodzi – głos zrobił się jakby smutny.

- No powiedz! – zachęcam.

- Nie ma o czym gadać. Chciałem stworzyć wybitne dzieło. Coś, co będzie zwieńczeniem wieloletniej pracy badawczej. No i się przelałem.

- Nie rozumiem.



Rozkładam bezradnie ręce w teatralnym geście. Głos Tuni milknie na kilka długich minut, aby na nowo podjąć przerwaną rozmowę.



- Byłem już u szczytu mojej wspaniałej kariery, kiedy to się wydarzyło. Siedziałem w gabinecie i zapisywałem ostatnie karty historii mojego życia…

- No rozumiem. I się panu zmarło. A profesurę dali pośmiertnie.

- Ty mnie w ogóle nie słuchasz!

- Słucham!

- Przecież ci tłumaczę, że mi się nie zmarło, tylko się przelałem!

- Co?

- No jakby ci to wytłumaczyć…

- Może od początku? – proponuję nieśmiało.

- No bo widzisz… Jak taki poeta co pisze piękny wiersz. Pisze ten wiersz o kwiatkach, motylkach, paprotkach…

- Nikt nie pisze wierszy o paprotkach!

- Nieważne! Poeta. Pisze ten wiersz o miłości, o gwiazdach, o dupie Maryny, o czymkolwiek! No i pisząc przelewa na papier jakby cząstkę siebie, cząstkę swojej natchnionej, poetyckiej duszy.

- Przelewa…

- To ja się tak cały przelałem – przyznaje ze smutkiem Tunia.

- Ale jakże to tak? Cały na papier się przelał profesor?

- Calusieńki…

- Calusieńki… na papier…

- A teraz wszyscy mnie czytają, boże jak mnie to boli!

- Boli?

- Biorą mnie i czytają. Czuję się, jakby co dzień ktoś mnie gwałcił! – głos przechodzi w ciche łkanie zwieńczone desperackim okrzykiem – Ja chcę do domu!



Tym razem to ja przerywam niezręczną ciszę.



- Tunia?

- Co?

- Pijesz?

- Pewnie.

- To chodź, wypijemy za tych, co na morzu…





*

Wszystkie podobieństwa do prawdziwych pracowników naukowych (szczególnie tych z Krakowa) jak i wydarzeń ostatnich tygodni (szczególnie tych z Warszawy) są jak najbardziej przypadkowe.

2
zaprzyjaźnić już wcześniej. W nocnym. Przeczytałem wstęp,nawet nie wiem czy do końca. No i
Spacja po przecinku.


- A co to, nie można?

- A kim ty, do cholery, jesteś?

- Jakto kim? – głos wydaje się całkiem zbulwersowany – jestem autorem.
Jak to osobno.


- No i co się śmiejesz, ciulu?

- Jakto nie? Spierdalaj do zaświatów i daj mi spokojnie poczytać!
Jak to osobno...


- Etam, profesurę dali mi dopiero po przelaniu.


E tam raczej też osobno.


- No bo widzisz… Jak taki poeta, co pisze piękny wiersz. Pisze ten wiersz o kwiatkach, motylkach,

- Nikt nie pisze wierszy o paprotkach!
Perełka! XD



Dobra praca. Podoba mi się. Cholera.



Tylko jedno mnie dziwi.

Skąd ten cały Tunia ma pojęcia o wyrażeniach jak "dupa Maryny", czy to, że prezydent powiedział osławione "spieprzaj dziadu"?

Bo to chyba raczej są wynalazki XXI wieku, jeśli się nie mylę...

Ale pomysł świetny.

Tak.

I paprotki.
Are you man enough to hold the gun?

3
Hmm... Co by tu mądrego powiedzieć...? A, do diabła - zwyczajnie mi się podobało!

Lekkie, łatwe, przyjemne. I śmieszne! :D



Wyobraźnia i umiejętność żonglerki utartymi pojęciami :wink: , godne pozazdroszczenia.

Pozdrawiam.

4
Dziękuję za opinie.



Jeśli chodzi o "eetam" i "jakto" już nie raz o tym dyskutowałem i obstaję przy swoim :P



Wychodzę z założenia (być może błędnego), że dialog w tekście jest zapisem słowa mówionego. A nikt normalny nie mówi "eee (przerwa) tam" albo "jak (przerwa) to". Kłócę się o to z moim wordem i ludźmi, którzy komentują moje teksty. Jak narazie nie dałem się przekonać do prawidłowego pisania takich zbitek wyrazowych :D

5
A nikt normalny nie mówi "eee (przerwa) tam" albo "jak (przerwa) to". Kłócę się o to z moim wordem i ludźmi, którzy komentują moje teksty. Jak narazie nie dałem się przekonać do prawidłowego pisania takich zbitek wyrazowych Very Happy
Halo, halo!

Ja przepraszam, ale to się nazywa "ortografia". Tak mi się obiło o uszy.

Wiesz, że to chyba jakaś tam część naszego języka? Ktoś napomknął... Tak mi się wydaje...

Przepraszam, ale kto mówi "nie <przerwa> byłem"? Flegmatyk może, ale nie przeciętny człowiek.

I zapisujemy to osobno.

Czyli, jeśli chcesz opisać kogoś szybko mówiącego, to nie dasz żadnej spacji?

I do tego - chyba każdy wie, jak mówi "jak to".

No nie? Nie musisz tłumaczyć nam jak bandzie kretynów, że nikt tam nie robi pauzy.



I czemu "a co to" nie piszesz łącznie? Też szybko się wymawia, bez pauz.

I wszystkie czasowniki z "się". Niewiele osób, mówiąc: "zgubiłem się w lesie robi wyraźną przerwę między "zgubiłem", a "się".



Bądź więc konsekwentny do swojej zasady i uczyń swoje dialogi pięknie nieprzejrzystymi, skoro tak bardzo zależy ci na tej wymowie ;)



Słowo pisane różni się od mówionego. I nie musisz tego podkreślać.
nikt normalny nie mówi "eee (przerwa) tam" albo "jak (przerwa) to". Kłócę się o to z moim
Swoją drogą: jestem nienormalny!

Mówię eeee <pauza> tam.

Poważnie!



Polemika?! :twisted:
Are you man enough to hold the gun?

6
Testudos pisze:Słowo pisane różni się od mówionego. I nie musisz tego podkreślać.
No właśnie się nie różni. A przynajmniej nie powinno, skoro mowa o dialogu i tekst ma być realistyczny.

7

No właśnie się nie różni. A przynajmniej nie powinno, skoro mowa o dialogu i tekst ma być realistyczny.
Różni się.

Ale ortografia to ortografia.

Czyli robisz błędy ortograficzne, "bo tak się mówi"?

Z tego co pamiętam to język mówiony (zwyczajny osoba przed osobą, rozmawiają) charakteryzuje się brakiem ortografii.

Ale zapisać trzeba poprawnie.

Bo nie zapiszesz dialogu "ktury to rzołnierz"?

Tak, to jest taki sam błąd, z tego co pamiętam. Błąd ortograficzny pierwszej kategorii.

Jakoś tak.



"Jakto" jest błędem. I tyle. Co tu dużo mówić?

Błąd ortograficzny, nieważne jak długo będziesz się upierał, będzie błędem. No, może jak zostaniesz "mistrzem-polonistą" z rady języka i na wspólnych obradach stworzycie wyraz "jakto" będący synonimem do "jak to".

Wtedy będziesz mógł tak pisać i dyskutować, mając rację w 100%

Teraz masz w... 0?

Bo to raczej jest błąd.

Nie możesz zmieniać ortografii, bo tak ci sie podoba...To nie poezja ;)



/wiem, że to wszystko chaotycznie brzmi.../
Are you man enough to hold the gun?

8
A jak opisuję dialog z człowiekiem, który się jąka? Mówi z pełnymi ustami? Sepleni? Zacina się? Jest pijany? To ten dialog także musi być poprawny z punktu widzenia ortografii?



Czy ortografia zna takie słowa jak:



Eeeee



Mhmm



prze...przee...przepraszam



bałdzo płosze



itp itd.



Nie wydaje mi się. A jednak ludzie tak mówią.

9
Nie wydaje mi się. A jednak ludzie tak mówią.
Czyli... Według ciebie...



Jeśli ktoś mówi szybko (wspomniane "jakto", prawda? Wypowiedziane bez pauzy).

Czyli jak ktoś mówi szybko to( według ciebie) powinno być zapisane tak?:



PoproszędwabiletynapociągpospiesznydoWarszawy!



Napiszesz tak? Ciekaw bardzo jestem... W końcu to ta sama zasada co do "jakto".

I czemu nie zapisujesz innych słów, wyrażeń, które wypowiadamy bez pauzy (chociażby "nie pójdę tam", które mogłoby brzmieć nawet jako "niepójdętam" albo "niepójdę tam") jako połączonych ze sobą, bez spacji?

Czy za wyrażenia mówione bez pauzy z widoczną przerwą w zapisie uważasz tylko "jak to" oraz " etam"?



Swoją drogą, ta polemika chyba nie ma sensu, bo ani ja, ani ty nie zmienimy zdania. Dobrze myślę? ;D
Are you man enough to hold the gun?

11
Tes ma rację. Nie pisze się jakto... Można napisać jeśli chcesz podkreślić że mówił szybko w ten sposób:



Jak to. - Wypalił \ Spytał z prędkością karabinu maszynowego itp. itd. :P



Jeśli napiszesz jakto ktoś to może odczytać: JA kto ? :p


A jak opisuję dialog z człowiekiem, który się jąka? Mówi z pełnymi ustami? Sepleni? Zacina się? Jest pijany? To ten dialog także musi być poprawny z punktu widzenia ortografii?


To jest zupełnie co innego...

12
Pozwolę się wtrącić. Słowa wypowiadane przez sepleniącego to inna kategoria, bo jak ktoś ma wadę wymowy, to autor musi być konsekwentny i ją pokazywać.

Poza tym w mowie słyszysz różnice między "przepraszam" a "pszepłaszam", więc masz prawo napisać to w tekście z celowym błędem. Ale jaka jest różnica między "jak to" wypowiadanym szybko, a "jak to" wypowiadanym wolno? Ja nie słyszę żadnej. I gdy zobaczę gdzieś napisane słowo "jakto", to raczej pomyślę jedynie, że autor zrobił błąd, a w wydawnictwie mają beznadziejną korektę, bo tego nie wyłapała, a nie że bohater szybko mówi. Co ciekawe, idąc Twoim tokiem rozumowania, gdy ktoś wypowiada się ślamazarnie, musiałbyś zapisać: "jaaakk toooo".



PS. A wszelkie ehm, ugh, mhh, to onomatopeje, więc ich stosowanie, jest jak najbardziej poprawne. Przynajmniej mi się tak zdaje, jeśli jestem w błędzie, to reagujcie :D .

13
Ujmę to tak:

- jeśli dana osoba mówi powoli, to albo zaznacza się, że mówi powoli (np. wtrąceniem narratora typu "powiedział powoli, lecz wyraźnie Ktośtam"), albo przeciąga się literki (preferowałbym pierwszy sposób), chyba, że wiadomo, że powolne mówienie jest w naturze danego bohatera

- jeśli osoba mówi normalnie, czyli w miarę szybko, tak, że obcokrajowiec znający język polski ma problemy ze zrozumieniem (bo wiadomo, że w rodzimym języku mówi się zwykle mniej wyraźnie), to wtedy nie zaznacza się tego w żaden sposób

- jeśli ktoś mówi niesamowicie szybko, tak, że nawet Polak przeważnie nie zrozumie po polakiemu, wtedy należy pomijać spacje

Przynajmniej ja się do takich zasad stosuję, ale myślę, że podobnie jak wielu innych. ;)



Zaś co do tego "eee": o ile dobrze wiem, taki twór egzystuje. Tzn. Mozilla Firefox nie traktuje jako błąd "Ee", ale jak jest więcej literek, już podkreśla. I myślę, że takie zająknięcia są dopuszczalne w tekstach.



Co do samego tekstu: ee... to znaczy, nie ee. W zasadzie opowiadanie nie jest złe, wywołałoby uśmiech na mojej twarzy, gdyby nie to, że już miałem dobry nastrój. Jednak nie doszło do tego, że spadłem z krzesła. Choć gdy pomyślałem, co można przelać na książkę... tak a propos zakończenia... Poza tym podoba mi się sam dość absurdalny pomysł z przelaniem się. To chyba ty jesteś od profesora, co się w grobie przewracał, prawda? ;)

14
Within Twoja interpretacja tematu pod tytułem: "poprawnosc dialogów w różnych dziwnych sytuacjach" wydaje mi się najbardziej sensowna. Wcale nie dlatego, że jest bliżej mojej, ale dlatego że jest logiczna. Tak na zdrowy chłopski rozum do mnie trafia.



Zasady ortografii i interpunkcji są dla tekstu, a nie odwrotnie. Taki wniosek mi sie nasuwa.



PS: tak, to ja jestem od tego Profesora :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”