PROLOG
- Nadszedł czas...ciągle odwlekam podjęcie decyzji, chociaż sam wiem, że jedynym rozwiązaniem jest wysłanie emisariusza do Ludzi.
- Do Ludzi? Jakże oni mogą nam pomóc? Ich rasa jest słaba, podatna na trucizny, naznaczona wyrokiem nieuniknionej śmierci. Z całym szacunkiem Panie, lecz jeśli sami nie możemy się obronić to nikt tego uczynić nie może. Czyż nie jesteśmy najdoskonalszą ze wszystkich ras tego świata? Według mnie jedynym wyjściem jest odwrót.
- Przemawia przez ciebie pycha Hyronie. Jest coś, czego nam brakuje, a posiadają to ludzie. Jest to upór i wytrwałość. Razem ze mną śledziłeś przebieg wojny o wyspę Artel, Hyronie, i chyba widziałeś jak bohatersko i wytrwale walczyli Ludzie, kiedy wróg najechał ich ziemię. Powinniśmy wziąć z nich przykład. Ucieczka? To żadne rozwiązanie. Nieprzyjaciel opanowawszy te ziemie zyskałby nad nami niebywałą przewagę gospodarczą, a poza tym, dokąd mielibyśmy się udać? Wszystkie dawne przymierza wygasły, a przyjaciele, którzy pozostali mają własne problemy.
- Ależ Panie, z Ludźmi nie mamy nawet zawiązanych stosunków dyplomatycznych. Dlaczego więc mieli by nam pomóc? Są zajęci odbudową swojego dawnego Imperium, nie w głowie im wysyłanie wojska do nieznanego im kraju, do tego położonego na innym kontynencie.
- Cóż...jak sam mówiłeś rasa Ludzi jest słaba, a ich największą wadą jest pragnienie panowania nad coraz to większymi obszarami tego świata. Od 13 lat próbują opanować Nizinę Syriana. Należy to wykorzystać. Oni pomogą nam w obronie naszego kraju, zaś my w rewanżu wspomożemy ich w walce o tą nizinę.
- O Ludziach można powiedzieć wiele złych rzeczy, nie są oni jednak głupi. Jaką im dasz gwarancję, że dotrzymasz umowy??
- Pokładam nadzieję nie tylko w twoich zdolnościach dyplomatycznych Hyronie. Wykorzystaj wszystkie swoje atuty. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz...
- Jak sobie życzysz Panie. Za trzy tygodnie powinienem dotrzeć do Artasu.
ROZDZIAL I
ETHELION
Przed rozpoczęciem przygotowań do podróży Hyron postanowił zajść do pobliskiej karczmy, gdzie miał nadzieję spotkać najbliższych przyjaciół – Geriana i Ramdela, a także swoją ukochaną – Eufae. Gospoda, do której zmierzał, Hyron położona była u podnóża Góry Grzmotów – w południowej części miasta Ethelion – stolicy Elfów. Karczmę prowadził zacny gospodarz, którego imienia jednak Hyron nie mógł sobie przypomnieć. Specjalnością gospody były pieczone ziemniaki z przyprawami oraz przeróżne sałatki. Elfy Ethelionu bowiem, podobnie jak wszyscy inni przedstawiciele tej rasy i mieszkańcy bardziej rozwiniętych prowincji Imperium Ludzi nie jadali mięsa. Gdy Hyron przekroczył w końcu próg gospody, od razu dostrzegł swoich przyjaciół, Eufae nie była jednak obecna. Gdy podszedł do miejsca gdzie siedział Gerian i Ramdal, nie czekając na pytania odnośnie jego wezwania do Króla zwierzył im się z misji, jaką mu powierzono.
- Do Artasu? To prawda grozi nam wojna, ale to jeszcze nie powód by wysyłać delegację do Ludzi. – skomentował jego opowieść Ramdal.
- To samo powiedziałem dla Króla – odrzekł Hyron, skosztowawszy pieczonych ziemniaków z talerza Geriana. – Decyzja już jednak zapadła i nie ma, o czym dyskutować. A wy, co robiliście przez ten tydzień? Gerianie, zdobyłeś informację odnośnie swego ojca?
- Taaak – rzekł Gerian wpatrując się w swój kielich z winem, jakby nad czymś głęboko rozmyślał.
- I?
- Według ostatniej informacji odnośnie mojego ojca – odpowiedział Gerian dalej wpatrując się w naczynie –miał on udać się do Artasu. Nie podano w jakim celu. Wiadomo tylko, że nigdy nie powrócił do ojczyzny.
- Do...? Ale...jaki mógłby być tego powód? Gerianie, w którym roku sporządzono tą notę?
- 1201– odrzekł Gerian
- 13 lat temu...zaraz...przecież rok 1201 to początek wojny pomiędzy Imperium Ludzi a Minotaurami o Nizinę Syriana. Ale, co twój ojciec, Gerianie mógł mieć z tym wspólnego?
- Jak już mówiłem nie udało mi się zdobyć więcej informacji. Jest tylko jedno miejsce, w którym można się dowiedzieć, dlaczego mój ojciec postanowił wyruszyć za morze – odpowiedział Gerian uśmiechając się nieznacznie – a jest nim cel twojej podróży Hyronie. Dlatego myślę, że będę ci towarzyszył...oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko – dodał.
- Oczywiście, że nie – odparł Hyron z uśmiechem – to wspaniała wiadomość. A ty, Ramdalu? Wyruszysz z nami? Zawsze chciałeś odbyć daleką podróż teraz masz szanse. A poza tym... – dodał - nie wiadomo jak zostaniemy przyjęci przez Ludzi. W razie niebezpieczeństwa przyda nam się twój miecz.
- Chętnie do was dołączę. Przed podróżą radzę jednak raz jeszcze zapoznać się z historią Imperium, a przynajmniej z tą najnowszą. – odparł Ramdal
Przez chwilę cała trójka pogrążyła się w milczeniu. Hyron zmartwionym wzrokiem zaczął rozglądać się po karczmie łudząc się nadzieją ujrzenia ukochanej.
Gerian, jakby czytając w myślach Ramdala zadał pytanie:
- A co z Eufae? Nasza podróż może potrwać nawet z dwa miesiące. Jak zamierzasz jej o tym powiedzieć?
- Nie mam pojęcia – odrzekł Hyron
- No cóż stary druhu. Na pocieszenie powiem tylko, że zapewne twoja ukochana zapewni ci niezapomnianą noc na pożegnanie. – dodał Gerian próbując rozweselić kompana.
Hyron nic na to nie odpowiedział. Po krótkiej chwili milczenia wstał, mruknął coś niezrozumiale pod nosem i powolnym krokiem opuścił karczmę...
Hyron od razu skierował swoje kroki w stronę domu Eufae. Była już późna jesień i temperatury były coraz niższe – Hyron zapiął, więc płaszcz. Idąc zastanawiał się jak polecenie podróży do Imperium przyjmie jego ukochana. Bądź, co bądź nawet wtedy, kiedy Hyron pełnił swoje obowiązki w stolicy widywali się dość rzadko. Hyron, – jako doradca króla w sprawach zagranicznych, oraz ceniony dyplomata miał mnóstwo obowiązków. Eufae z resztą także – godzinami przebywała na Wyższej Uczelni Uzdrawiania, gdzie doskonaliła swoje umiejętności kapłańskie. Nie mieli, więc za dużo czasu dla siebie...a teraz? Nie będzie go przez dwa miesiące. Czy ktoś nie wykorzysta tej sytuacji i nie będzie próbował uwieść jego ukochanej? Bądź, co bądź Eufae jest bardzo atrakcyjna kobietą. Szczupła, średniego wzrostu, zielone oczy, z których płynie mądrość i długie czarne włosy, które sięgają jej trochę poniżej ramion – tak w skrócie Hyron opisałby swoją ukochaną.
Tak rozmyślając Hyron, minął centrum stolicy. Miasto Ethelion, podobnie jak większość grodów Elfów, mimo tego, że aż roiło się tu od roślin i zwierząt, było zbudowane wyłącznie z kamienia i wkomponowane w leśny krajobraz. Elfy, bowiem, każde żywe stworzenie traktują z szacunkiem i starają się nie wyrządzać mu szkody. Hyron, mijał kolejne uliczki, aż w końcu dotarł na wzgórze, na którym stał dom Eufae. Rozciągał się stąd piękny widok na całe miasto skąpane w blasku zachodzącego słońca. Las zdawał się obejmować stolicę niczym osierocone dziecko bezcenną pamiątkę po najbliższych, której nie oddałoby za nic w świecie. W powietrzu unosiły się złote liście, co sprawiało, że dolina wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle.
Zbliżając się już do drzwi domu, Eufae, Hyron wspomniał dzisiejszą rozmowę z Królem - „(…) chyba widziałeś jak bohatersko i wytrwale walczyli Ludzie, kiedy wróg najechał ich ziemię.” Odwrócił się ponownie w stronę miasta… - Jak mogłem zaproponować opuszczenie tych ziem. - szepnął sam do siebie…
ROZDZIAL II
PRZYGOTOWANIA DO PODROZY
- Nie zgodzę się na to! – krzyknął Hyron.
- Już postanowiłam, jadę z tobą. Zdajesz sobie chyba sprawę, że ta podróż zajmie ci co najmniej dwa miesiące? Nie mam zamiaru bezczynnie czekać, kiedy Ojczyzna jest w potrzebie. Poza tym, podczas podróży przyda wam się błogosławieństwo kapłanki.
- Ależ Eufae, nie wiemy jak przyjmą nas Ludzie. Nie mogę cię narażać na niebezpieczeństwo.
- Powiedziałam ci, albo z tobą pojadę, albo koniec z nami.
- Ale… - próbował zaprotestować Hyron
- Skończyłam już rozmowę na ten temat. Kiedy wyruszamy? – przerwała mu Eufae.
- Ehhh…za cztery dni. Zacznij się już przygotowywać, a teraz wybacz, ale już pójdę. Muszę wszystkiego dopilnować… - odrzekł Hyron
- Jasne… i nie martw się nic mi się nie stanie Hyronie… poza tym pomyśl o tym także z innej strony. – dodała ze wstydliwym uśmiechem - na statku będziemy mieli mnóstwo czasu dla siebie.
Hyron, początkowo zły na siebie z powodu decyzji podjętej przez Eufae, zaczął sobie zdawać sprawę, że jego serce napełnia nieopisana radość. Będą mieli tyle wolnego czasu tylko dla siebie. Już dawno powinien jej się oświadczyć. Być może zdobędzie się na odwagę na okręcie… - oświadczyny na statku - bardzo romantyczne...
Tak rozmyślając Hyron skierował się w stronę centrum. Po drodze, zahaczył ponownie o gospodę. Zwierzył się przyjaciołom z decyzji jaką podjęła Eufae i poprosił Ramdela by ten sprawdził czy przydzielony im statek będzie gotowy do drogi za cztery dni. Opuściwszy karczmę udał sie prosto do swego domu.
Przybywszy na miejsce, nie przejmując się wieloma sprawami które miał jeszcze dzisiaj załatwić, rzucił się na łóżko i natychmiast zasnął.
Ze snu brutalnie wyrwał go huk otwieranych z impetem drzwi… co do diab… - zaczął, lecz w tej chwili z ciemności wyłoniła się postać Strażnika Królewskiego.
- Hyronie! Jesteś pilnie wzywany do Króla.
- Telfasie, to ty! Czego Król ode mnie oczekuje w środku nocy ?! Czy to nie może poczekać do rana?!
- Z całym szacunkiem Hyronie, to nie prośba, to rozkaz.
- Agh, idę, idę… Prowadź!
Kiedy mijali kolejne zabudowania, Hyrona przechodziły dreszcze. Mimo, że mieszkał tu od urodzenia nigdy nie mógł się przyzwyczaić do specyficznej atmosfery, jaka panowała w Ethelionie nocą. Opustoszałe ulicę, słychać tylko szept wiatru, szelest liści, a od czasu do czasu także trzeszczenie gałęzi uginających się pod krokami różnych leśnych stworzeń. Nawet drzewa zdawały się teraz ponure i groźne.
W końcu dotarli do Pałacu Królewskiego. Hyron szybkim krokiem skierował się ku Sali Obrad, gdzie zwykle omawiał ważne kwestie z Królem. Tak jak podejrzewał zastał tam swojego Władcę. Już od wejścia rzucił:
- Cóż to za niecierpiący zwłoki problem zmusił cię Panie do wezwania mnie o tej porze?
- Hyronie. Termin rozpoczęcia twojej misji uległ zmianie. Musisz wyruszyć dzisiaj.
- Dzi… czy mógłbyś powiedzieć z jakiego powodu Panie?
- Hyronie, zdajesz sobie sprawę, że nie jestem popierany przez wszystkich członków rady.
- Oczywiście Panie, masz jednak potrzebną większość, więc, w czym problem.
- Podejrzewam że komuś nie odpowiadał plan wysłania emisariuszy do ludzi.
- Skąd te przypuszczenia ?
- Hyronie, Strażnicy Miejscy znaleźli ciało... ciało twojego przyjaciela - Ramdala. Został zasztyletowany.
- Morderstwo... Ramdal... – szepnął do siebie Hyron. - Gdzie to się stało ? - spytał cicho, domyślając się odpowiedzi.
- W dokach.
- Uhhh ! To ja powinienem zginąć. Byłem zmęczony i poprosiłem Ramdala żeby sprawdził w moim imieniu statek... - Zginął przeze mnie - dodał rozpaczliwym głosem.
- To nie była twoja wina Hyronie. W rozpaczy łatwo stracić rozum. W Ethelionie nie popełniono morderwstwa od trzynastu lat. Ktoś to zrobił z pobudek politycznych. Ramdal zginął za sprawę Ojczyzny.
- Ojczyzny?! żaden Elf nie zamordowałby innego stworzenia dla jakiejś misji dyplomatycznej! Musi się za tym kryć coś więcej. Co tak naprawdę ma być celem naszej podróży? Bo chyba nie ta jak dotąd wirtualna wojna. O co tak naprawdę toczy się gra?! Odpowiedz!
- Uspokój się Hyronie! Rozumiem twój gniew, wywołany jest on utratą bliskiej ci osoby. Jeśli jednaj jeszcze raz zwrócisz się do mnie w ten sposób będę zmuszony cię wyprosić, ale masz rację. Gra toczy się o coś więcej. O co? Dowiesz się będąc już na statku.
- A gdybym odmówił wykonania rozkazu?
- Oboje wiemy, że tego nie uczynisz.
- Chciałbym zobaczyć ciało…
- Oczywiście… straż, przynieście zwłoki…
Hyron obudził się w swoim domu. Przez chwilę miał nadzieję, że to co się wydarzyło to tylko zły sen, jednak powoli zaczął zdawać sobie sprawę że to nie była wizja senna. Ramdal… tyle razem przeszli. Wychowali się razem… razem uczyli się fechtunku. Hyron przez dłuższą chwilę leżał nieruchomo wspominając swojego najlepszego przyjaciela. Nie mógł uwierzyć, że go już nie ma, starał się sobie przypomnieć najwspanialsze chwile, jakie spędził w jego towarzystwie. Ich przygody, problemy, z których zawsze wychodzili cało, a nawet ich bójki i kłótnie, które teraz nabrały sentymentalnego znaczenia… czy cel jego podróży jest tego wart? Dobro wspólne ponad dobro własne?
2
Karczmę prowadził zacny gospodarz, którego imienia jednak Hyron nie mógł sobie przypomnieć.
- Był tak zacny, że bohater nawet nie zapamiętał jego imienia. Swoją drogą, o ile ten zacny gospodarz nie bierze udziału w akcji, a Hyron mało o nim wie, to po co umieszczać jakąkolwiek wzmiankę o nim? To chyba zbędne. Każda karczma ma swojego gospodarza.
Elfy Ethelionu bowiem, podobnie jak wszyscy inni przedstawiciele tej rasy i mieszkańcy bardziej rozwiniętych prowincji Imperium Ludzi nie jadali mięsa.
Po "Ludzi" brakuje chyba przecinka. Po drugie znów ( moim zdaniem ) zupełnie niepotrzebna notka o jadłospisie i nawykach żywieniowych. W tym miejscu wciśnięta bez powodu ( później przy rozmowie, przy stoliku, być może mogła by się jakoś wpasować )
tą notę (...) tą nizinę
O ile mnie pamięć nie myli, poprawnie jest : tę notę, tę nizinę
nie wiadomo jak zostaniemy przyjęci przez Ludzi ( ... ) nie wiemy jak przyjmą nas Ludzie
Powiem jeszcze, że : nie wiadomo jak przyjmą nas ludzie i jak zostaniemy przez nich przyjęci. Ja na przykład, czytając po raz kolejny opowiadanie o elfach, które nie krzywdzą stworzeń kiedy mogą, a wybierają się do Ludzi po sojusz w sprawie WOJNY, sztyletują się i mordują nawzajem ( przykład Ramdal ) mam zamiar ich przyjąć z mieczem w ręku.
Gubisz "shift" przy: Królu, królu i Ludziach, ludziach.
Zapominasz o przecinkach ( też mam problemy z przecinkami, ja najczęściej stawiam ich za dużo ).
Bo chyba nie ta jak dotąd wirtualna wojna
Ciekawi mnie skąd Elf zna pojęcie - wirtualna?
Oceniając całe opowiadanie - cóż nie załamało mnie, ale i nie zachwyciło. Jedyne czego nie trawię to Elfy

Dużo u Ciebie dialogów, które niby popychają akcję do przodu. Uważam jednak, że trzeba cenić każde zdanie w dialogu i że każde zdanie musi przynosić coś ze sobą. U Ciebie dialogi to często długie, niepotrzebne wypowiedzi, które możnaby zastąpić narracją. Na końcu... II Rozdziału... przesadziłeś... z... trzykropkami...
Pozdrawiam i czekam na dalsze części ( jakoś przełknę te Elfy... )
3
Tiaa... Interpunkcja. Zacznijmy od wielokropków i myślników, które powinny być stosowane tak:
Zimno mi - jęknęła Gardathae.
Poczekaj, gdzieś tu miałem koc... - odpowiedział Marhantir Niedomyślny.
Zwróć uwagę na spacje - przed i po myślniku, po wielokropku. Weber gdzieś zamieścił cały artykuł o interpunkcji, poszukaj, a znajdziesz. Wielce przydatne.
OK, przejdźmy do tekstu. Pomysł uszedłby w tłumie, gdybyś nie kopiował schematów - elfy pasują jedynie do śródziemia, a to, jak widzę, na Tolkienowski Land nie wygląda. Rozpoczęcie akcji w tawernie - Grey wzdycha z zażenowaniem. Wiem, sam też kiedyś zaczynałem w karczmach, ale to przechodzi. Cóż, wiemy, po czym poznać nooba.
E, panie Grey, sprawdź znaczenie tego słówka, bo ono podchodzi pod obraźliwe. - Testudos.
Dalej, liczby w tekście. Co wygląda lepiej: "Nie widziałam go od 13 lat.", czy "Pożycz mi dziesięć funtów."? Nie muszę chyba robić ankiety.
Kwestia rozdziałów - nie zaczynaj nowego po spisaniu strony w Wordzie, chyba że masz zapędy Dana Browna. Ja osobiście preferuję rozdziały tłuste i opasłe, jak chociażby w HP.
Coś mi tu nie pasuje. Może "mądre spojrzenie", bo jak dla mnie z oczu płyną łzy, nie mądrość.
Jak dla mnie długie włosy u dziewczyny zaczynają się pod łopatkami. Ale to zależy od punktu widzenia :wink:
Mam mgliste skojarzenia do drużyny BG z sesji jakiegoś RPG-a... Poza tym cały ten dialog mnie rozśmieszył - ukazałeś Hyrona jako maślanego dziada, nie zdecydowanego mężczyznę. Chociaż kto tam wie, co się dzieje w elfickim umyśle...
Widział ktoś trzecią część Piratów z Karaibów?
A z tą wirtualną wojną to wyskoczyłeś jak Filip z konopi...
Styl zgryźliwy, da się czytać. Pisz dalej, może coś z tego będzie - ćwiczenie czyni mistrza :!:
Zimno mi - jęknęła Gardathae.
Poczekaj, gdzieś tu miałem koc... - odpowiedział Marhantir Niedomyślny.
Zwróć uwagę na spacje - przed i po myślniku, po wielokropku. Weber gdzieś zamieścił cały artykuł o interpunkcji, poszukaj, a znajdziesz. Wielce przydatne.
OK, przejdźmy do tekstu. Pomysł uszedłby w tłumie, gdybyś nie kopiował schematów - elfy pasują jedynie do śródziemia, a to, jak widzę, na Tolkienowski Land nie wygląda. Rozpoczęcie akcji w tawernie - Grey wzdycha z zażenowaniem. Wiem, sam też kiedyś zaczynałem w karczmach, ale to przechodzi. Cóż, wiemy, po czym poznać nooba.
E, panie Grey, sprawdź znaczenie tego słówka, bo ono podchodzi pod obraźliwe. - Testudos.
Dalej, liczby w tekście. Co wygląda lepiej: "Nie widziałam go od 13 lat.", czy "Pożycz mi dziesięć funtów."? Nie muszę chyba robić ankiety.
Kwestia rozdziałów - nie zaczynaj nowego po spisaniu strony w Wordzie, chyba że masz zapędy Dana Browna. Ja osobiście preferuję rozdziały tłuste i opasłe, jak chociażby w HP.
zielone oczy, z których płynie mądrość
Coś mi tu nie pasuje. Może "mądre spojrzenie", bo jak dla mnie z oczu płyną łzy, nie mądrość.
długie czarne włosy, które sięgają jej trochę poniżej ramion
Jak dla mnie długie włosy u dziewczyny zaczynają się pod łopatkami. Ale to zależy od punktu widzenia :wink:
Poza tym, podczas podróży przyda wam się błogosławieństwo kapłanki.
Mam mgliste skojarzenia do drużyny BG z sesji jakiegoś RPG-a... Poza tym cały ten dialog mnie rozśmieszył - ukazałeś Hyrona jako maślanego dziada, nie zdecydowanego mężczyznę. Chociaż kto tam wie, co się dzieje w elfickim umyśle...
oświadczyny na statku - bardzo romantyczne...
Widział ktoś trzecią część Piratów z Karaibów?
A z tą wirtualną wojną to wyskoczyłeś jak Filip z konopi...
Styl zgryźliwy, da się czytać. Pisz dalej, może coś z tego będzie - ćwiczenie czyni mistrza :!:
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
4
Nie porwało mnie, ale i tematyka nie w mój gust. Wspomniany błąd, czyli pisanie 13. 2545325 itd. jest diabelnie nie miłe w odbiorze tekstu. O ile Elfy i wszelkie istoty mają wszelkie prawa, to owe: wirtualne - pasuje jak pięść do oka.
GreyMoon:
Poprawiając innych nie czyń błędów - brzydko to wygląda.
Trening czyni mistrza
Związki frazeologiczne zapisane w taki sposób to najgorsza forma podpowiedzi.
GreyMoon:
ćwiczenie czyni mistrza
Poprawiając innych nie czyń błędów - brzydko to wygląda.
Trening czyni mistrza

Związki frazeologiczne zapisane w taki sposób to najgorsza forma podpowiedzi.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
5
To ja również dorzucę swoje trzy grosze 
1. Twój PROLOG = Władca Pierścieni.
2. Miłośnicy natury, elfowie mieszkają w mieście zbudowanym z kamienia? Hmmm...
3. Eh ta "wirtualna wojna"
. Po prostu nie mogłem jej odpuścić
4.
Zaiste, łagodny to Król :wink: .
Ogólnie, całość przypomina odgrzewany kotlet. Oczywiście to tylko moje zdanie, nie jestem żadnym ekspertem, więc się nie przejmuj
. Mówię z perspektywy czytelnika, który troszkę tego typu książek przeczytał.
Tak więc moja rada - troszkę oryginalności.
Pozdrawiam i życzę wesołego jaja

1. Twój PROLOG = Władca Pierścieni.
2. Miłośnicy natury, elfowie mieszkają w mieście zbudowanym z kamienia? Hmmm...
3. Eh ta "wirtualna wojna"


4.
Jeśli jednaj jeszcze raz zwrócisz się do mnie w ten sposób będę zmuszony cię wyprosić
Zaiste, łagodny to Król :wink: .
Ogólnie, całość przypomina odgrzewany kotlet. Oczywiście to tylko moje zdanie, nie jestem żadnym ekspertem, więc się nie przejmuj

Tak więc moja rada - troszkę oryginalności.
Pozdrawiam i życzę wesołego jaja

6
Elfy? Tfuj.
Nie lubię. Nie jadam. Nawet jeśli mam ketchup pod ręką.
Jednak jestem Weryfikatorem i raczej powinienem przeczytać ten tekst.
Zacznę od zarzutów, które już padły.
Pisownia liczb. Nie piszemy 12, a dwanaście, itd.
Długość rozdziałów - czemu takie króciutkie? W jednym Twoim rozdziale dzieje się akcja, którą przy odrobinie szczęścia można, by zapisać na kilkanaście stron. Tutaj mamy do czynienia z jedną kartką. Słabiutko. Pomyśl ile rozdziałów miałaby Twoja książka - dwieście? trzysta? Bez przesady.
Ogólnie nic nowego, nie odkrywcze. Zdaje mi się, że czytałem w dzieciństwie takich historii tysiące. Tyle, że o wiele lepiej napisane, bez powtórzeń, bez błędów itp.
Twój styl pozostawia wiele do życzenia, krzyczy: "dopracuj mnie!".
Na Twoim miejscu porzuciłbym ten pomysł i zajął się czymś innym, czymś bardziej przyziemnym, bliższym rzeczywistości.
Swoją drogą nie rozumiem czemu dziewięćdziesięciu, albo i więcej, procentom ludności fantasy kojarzy się tylko z elfami. Nie potraficie wymyślić czegoś innego? Ehh, nic tam.
Pozdro.
P.S. Nie szafuj z tak wielkim słowem jak "powieść". Taka rada. Ogólnie mnie drażni tendencja amatorów do brania się za powieść, książkę zaraz na początku swojej historii z pisarstwem. Nie za szybko? Może wpierw lepiej się trochę wprawić w sztuce pisarskiej, by nie męczyć czytelnika?
Nie lubię. Nie jadam. Nawet jeśli mam ketchup pod ręką.
Jednak jestem Weryfikatorem i raczej powinienem przeczytać ten tekst.
Zacznę od zarzutów, które już padły.
Pisownia liczb. Nie piszemy 12, a dwanaście, itd.
Długość rozdziałów - czemu takie króciutkie? W jednym Twoim rozdziale dzieje się akcja, którą przy odrobinie szczęścia można, by zapisać na kilkanaście stron. Tutaj mamy do czynienia z jedną kartką. Słabiutko. Pomyśl ile rozdziałów miałaby Twoja książka - dwieście? trzysta? Bez przesady.
Ogólnie nic nowego, nie odkrywcze. Zdaje mi się, że czytałem w dzieciństwie takich historii tysiące. Tyle, że o wiele lepiej napisane, bez powtórzeń, bez błędów itp.
Twój styl pozostawia wiele do życzenia, krzyczy: "dopracuj mnie!".
Na Twoim miejscu porzuciłbym ten pomysł i zajął się czymś innym, czymś bardziej przyziemnym, bliższym rzeczywistości.
Swoją drogą nie rozumiem czemu dziewięćdziesięciu, albo i więcej, procentom ludności fantasy kojarzy się tylko z elfami. Nie potraficie wymyślić czegoś innego? Ehh, nic tam.
Pozdro.
P.S. Nie szafuj z tak wielkim słowem jak "powieść". Taka rada. Ogólnie mnie drażni tendencja amatorów do brania się za powieść, książkę zaraz na początku swojej historii z pisarstwem. Nie za szybko? Może wpierw lepiej się trochę wprawić w sztuce pisarskiej, by nie męczyć czytelnika?
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
7
OK, cofam nooba, Testudos miał rację.
Martiniusie, ów frazeologizm wszedł mi w krew po tłumaczeniu traktatów szermierczych Liechtenauera, który pisał, uwaga: "?śbung macht Meister", a w wolnym przekładzie ów ?śbung to ćwiczenie. Wszyscy puryści świata, wybaczcie.
Niemiłe pisze się łącznie.
Przepraszam za offtopowanie.
I Weber ma rację, powieści odłóż sobie, Drzewcu, na później. Ja też miałem takie ambicje :wink:
Martiniusie, ów frazeologizm wszedł mi w krew po tłumaczeniu traktatów szermierczych Liechtenauera, który pisał, uwaga: "?śbung macht Meister", a w wolnym przekładzie ów ?śbung to ćwiczenie. Wszyscy puryści świata, wybaczcie.
Niemiłe pisze się łącznie.
Przepraszam za offtopowanie.
I Weber ma rację, powieści odłóż sobie, Drzewcu, na później. Ja też miałem takie ambicje :wink:
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
8
GreyMoon pisze:Tiaa... Interpunkcja.
Tiaa. Zauważono wielokropki, błędy w dialogu, zły zapis liczebników, sztuczne sformułowania.
Dodajmy to:
Jaką im dasz gwarancję, że dotrzymasz umowy??
Kiedy piszemy w języku polskim nie na czacie, gadu gadu, Skajpie lub tym podobnych, używać możemy TYLKO jednego znaku zapytania lub TYLKO trzech. Tak samo czynimy w przypadku wykrzykników.
Jak dla mnie długie włosy u dziewczyny zaczynają się pod łopatkami. Ale to zależy od punktu widzenia :wink:
Patrząc na to z technicznego i "dziewczyńskiego" punktu widzenia, Greymoonie, włosy laski z tekstu kwalifikujemy bodajże do "półdługich", chcociaż tego określenia w prozie raczej się nie spotyka.
"Cudownej kobiecie wiatr rozwiewał półdługie włosy, balejaż czekoladowy" czy "Cudowna brunetka stała na wietrze"?

Reszta: kiepsko, też przebrnęłam, ale nie straciłabym wiele, gdybym zostawiła ten tekst.
Pozdrawiam.