Jesto samiutki początek opowieści o Ricardo Paul'u, którą ostatnio postanowiłem napisać. Zwykły opis, powiedzice co źle, a co dobrze, co pozmieniać itd. Wystawiajcie oceny.
Na wyświechtanym łóżku leżał młody mężczyzna, na którego twarz opadały długie brązowe włosy. Miał na imię Ricardo Paul. W pokoju, w którym przebywał panował półmrok, a pomieszczenie sprawiało wrażenie całkiem wypełnionego: świeże promienie słońca przedzierały się przez żaluzje oświetlając kawałek biurka. Na półce obok jego wyrka stał zegarek wskazujący godzinę 8:29. Wszystko wskazywała na to, że właściciel pokoju nie dbał o jego czystość. W półotwartej szufladzie biurka widać było mnóstwo pogiętych i starych notatek przykrywających cygara i niedopałki papierosów. Na ścianach wisiało mnóstwo plakatów z przeróżnymi sportowymi samochodami i kuszącymi swym urokiem dziewczynami. Nagle budzik zaczął dzwonić rozwiewając ciepłą atmosferę, a Ricardo tak szybko się zerwał, że upadł na podłogę wraz z pościelą. Jeszcze parę chwil leżał tam w dziwnej pozycji, aż wreszcie wstał. Powolnym krokiem i od niechcenia wyłączył budzik. Z powodu iż spał on w ubraniu nie zajrzał nawet do szafy, która i tak była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypanych. Bez namysłu podążył w stronę drzwi i wyszedł na przedpokój. Było to długie, wąskie pomieszczenie, mające tylko jedno okno. Wszystkie ściany zapchane były zdjęciami. Na jednym z nich mały chłopiec o długich brąz włosach siedział na dywanie bawiąc się klockami. Inne przedstawiały przyjaciół Ricarda wraz z nim w przeróżnych miejscach. Mimo wszystko były one jakieś dziwne. Sprawiały wrażenie sztuczności. Ricardo podążył przez korytarz powolnym krokiem nie spoglądając na fotografie i zszedł stromymi schodami. Wkroczył do olbrzymiego salonu, który na pierwszy rzut oka wydawał się przeciwieństwem pokoju młodego Paul’a. Był ogromny, schludnie wyczyszczony ze zbędnych rzeczy i urządzony według współczesnych norm. Zapewne był to najnormalniejszy salon. Naprzeciwko schodów stał stary, drewniany, brązowy zegar. Ricardo spojrzał swymi bystrymi, błękitnymi oczami w tarcze zegara. Była godzina 10. Zrobił nagle ddziwną minę, zatkało go... Wpatrywał się jak ogupiały wciąż w to samo miejsce, a sekundy leciały niemiłosiernie wolno. Zatrzymał ten moment i szybko włożył adidasy.
2
1. Daruje brak tytułu, ale należałoby podkreślić gatunek.
2. Wstęp niedługi. Dużo opisów, które nawet nie są potrzebne. W tekście opisałeś/łaś, tylko dom bez żadnych uczuć, bez opisu bohatera.
Tyle nie starczy. Trzeba zaznaczyć kim był, co robi, bądź robił. Czego szuka i oczekuje.
3. Układ tekstu "taki se" . Mam uczulenie na brak wypowiedzi - dialogów.
Lecz tutaj nie będę się spierał, że w opowiadaniu nie muszą występować dialogi.
4. Musisz jeszcze popracować. Dodać tytuł, gatunek i więcej tekstu. Bez tytułu i gatunku nie wiem czego dalej oczekiwać.
Pozdrawiam Polus[/quote]
2. Wstęp niedługi. Dużo opisów, które nawet nie są potrzebne. W tekście opisałeś/łaś, tylko dom bez żadnych uczuć, bez opisu bohatera.
[...] na którego twarz opadały długie brązowe włosy. Miał na imię Ricardo Paul.
Tyle nie starczy. Trzeba zaznaczyć kim był, co robi, bądź robił. Czego szuka i oczekuje.
3. Układ tekstu "taki se" . Mam uczulenie na brak wypowiedzi - dialogów.
Lecz tutaj nie będę się spierał, że w opowiadaniu nie muszą występować dialogi.
4. Musisz jeszcze popracować. Dodać tytuł, gatunek i więcej tekstu. Bez tytułu i gatunku nie wiem czego dalej oczekiwać.
Pozdrawiam Polus[/quote]
"Tylko te drzwi pozostaną zamknięte, do których nie pukałeś"
3
Heh, krótko.
Wszystko wyszło sztucznie jak silikon w piersiach. Niezbyt miłe w dotyku.
Polus dobrze rzekł, że układ tekstu jest "taki se". Dokładnie to samo pomyślałem gdy czytałem.
Cały wstęp to suche wyliczanie tego co jest w domu, nie włożyłeś w tą nawet krzty emocji przez co tekst wiele traci.
Zdarzają się powtórzenia na przykład słowo "mnóstwo", ale sam je wyłapiesz jeśli uznasz, że warto. Według mnie warto.
Ricardo Paul to imię i nazwisko czy dwa imiona?
Ciężko wywnioskować.
Z tego początku nie można wywnioskować kompletnie nic o dalszej akcji opowiadania. Znaczy to, że albo jest nijakie albo zastosowałeś taki zabieg specjalnie. Bliżej mi do pierwszego, zwłaszcza przez zwroty typu "wyro". Nie wiem, na pierwszy rzut oka tekst wywarł na mnie wrażenie nieco poważnego, a tu cały jest przesycony naleciałościami z języka potocznego. Mnie osobiście takie coś się bardzo nie podoba.
Zobaczymy co będzie później.
Wszystko wyszło sztucznie jak silikon w piersiach. Niezbyt miłe w dotyku.
Polus dobrze rzekł, że układ tekstu jest "taki se". Dokładnie to samo pomyślałem gdy czytałem.
Cały wstęp to suche wyliczanie tego co jest w domu, nie włożyłeś w tą nawet krzty emocji przez co tekst wiele traci.
Zdarzają się powtórzenia na przykład słowo "mnóstwo", ale sam je wyłapiesz jeśli uznasz, że warto. Według mnie warto.
Ricardo Paul to imię i nazwisko czy dwa imiona?
Ciężko wywnioskować.
Literóweczki czy specjalnie napisane?ddziwną ogupiały
Niech zgadnę, Ricardo jest władcą czasu. Potrafi go dowolnie zatrzymywać, zwalniać i przyśpieszać, a nawet przenosić się w nim.Zatrzymał ten moment i szybko włożył adidasy
Z tego początku nie można wywnioskować kompletnie nic o dalszej akcji opowiadania. Znaczy to, że albo jest nijakie albo zastosowałeś taki zabieg specjalnie. Bliżej mi do pierwszego, zwłaszcza przez zwroty typu "wyro". Nie wiem, na pierwszy rzut oka tekst wywarł na mnie wrażenie nieco poważnego, a tu cały jest przesycony naleciałościami z języka potocznego. Mnie osobiście takie coś się bardzo nie podoba.
Zobaczymy co będzie później.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
5
Na wyświechtanym łóżku leżał młody mężczyzna, na którego twarz opadały długie brązowe włosy.
czy włosy są aż tak bardzo ważne, żeby o nich wspominać. Czemu właśnie one? Czemu nie napisałeś, że ma/nie ma pryszczy, jest/nie jest gruby, uśmiecha się/nie uśmiecha się?
W pokoju, w którym przebywał panował półmrok, a pomieszczenie sprawiało wrażenie całkiem wypełnionego:
bez pomieszczenia. Po pierwsze wiadomo, że chodzi o pokój, po drugie przez to słowo oraz spójnik "a" można pomyśleć, ze chodzi ci o inne pomieszczenie niż pokój.
wyrka
możesz napisać normalnie "łóżka"?
Jeszcze parę chwil leżał tam w dziwnej pozycji, aż wreszcie wstał.
dziwne zdanie
Powolnym krokiem i od niechcenia wyłączył budzik.
"Powolnym krokiem podszedł do budzika i of niechcenia go wyłączył." - tak o niebo lepiej.
Z powodu iż spał on w ubraniu nie zajrzał nawet do szafy, która i tak była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypanych.
wiesz, mogłeś to zasygnalizować w prostszy sposób. Te zdanie jest ohydnie koślawe
Wszystkie ściany zapchane były zdjęciami.
przepraszam, ale czy sugerujesz, że zdjęcia, nie tylko te z tekstu, ale ogólnie wszystkie, mieszczą się W ścianach, a nie NA nich?
Był ogromny
powtarzasz się - w poprzednim zdaniu o tym pisałeś
Był ogromny, schludnie wyczyszczony ze zbędnych rzeczy i urządzony według współczesnych norm. Zapewne był to najnormalniejszy salon.
powtórzenie. Strasznie zgrzyta
Sprawiały wrażenie sztuczności.
Dla mnie ten tekst jest sztuczny.
I nic więcej nie napiszę, bo nie mam siły.
Pozdrawiam
Patka
6
Moim wciaz skromnym zdaniem kmiotka:
Twoj opis nie opisuje niczego, co dla czytelnika jest wazne. No, poza tym, ze bohaterem mianowales jakiegos niechluja o imieniu Ricardo Paul.
Wlosy mial owy bohater dlugie, brazowe. I tyle o nim. Az sie prosi dodac dokladniejszy opis jego wygladu, wyrazu twarzy, itd. Moze jakies wtracenie a propos mysli bohatera ?
Zdanie brzmi bardzo sztucznie. "On" do wyrzucenia. Przeciez wiemy, o kogo chodzi. "Z powodu" tez bym zmienila na cos miej "plastykowego". A jesli juz koniecznie chcesz to zatrzymac, postaw przecinek przed iz i po ubraniu. "I tak" moim zdaniem tez jest tu niepotrzebne.
Zauwazylam, ze lubisz to slowo. W opisach "dziwny" nie pomaga czytelnikowi zrozumiec wizji piszacego. Coz znaczy "dziwna pozycja", na czym polega dziwnosc fotografii badz miny ? Ciezko to sobie wyobrazic.
Poza tym, przypomnij sobie zasady interpunkcji, bo tutaj one leza i kwicza.
Przeczytam z chcecia ciag dalszy, bynajmniej nie dlatego, ze zaintrygowales wstepem. Chce po prostu zobaczyc czy nastepnym razem Ci sie to uda.
Pozdrawiam.
Dodane po 1 minutach:
Oh, pardon, juz mnie przetransformowali w zarodek pisarza.
Twoj opis nie opisuje niczego, co dla czytelnika jest wazne. No, poza tym, ze bohaterem mianowales jakiegos niechluja o imieniu Ricardo Paul.
Wlosy mial owy bohater dlugie, brazowe. I tyle o nim. Az sie prosi dodac dokladniejszy opis jego wygladu, wyrazu twarzy, itd. Moze jakies wtracenie a propos mysli bohatera ?
Z powodu iż spał on w ubraniu nie zajrzał nawet do szafy, która i tak była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypanych.
Zdanie brzmi bardzo sztucznie. "On" do wyrzucenia. Przeciez wiemy, o kogo chodzi. "Z powodu" tez bym zmienila na cos miej "plastykowego". A jesli juz koniecznie chcesz to zatrzymac, postaw przecinek przed iz i po ubraniu. "I tak" moim zdaniem tez jest tu niepotrzebne.
Jeszcze parę chwil leżał tam w dziwnej pozycji, aż wreszcie wstał.
Mimo wszystko były one jakieś dziwne.
Zrobił nagle ddziwną minę, zatkało go
Zauwazylam, ze lubisz to slowo. W opisach "dziwny" nie pomaga czytelnikowi zrozumiec wizji piszacego. Coz znaczy "dziwna pozycja", na czym polega dziwnosc fotografii badz miny ? Ciezko to sobie wyobrazic.
Poza tym, przypomnij sobie zasady interpunkcji, bo tutaj one leza i kwicza.
Przeczytam z chcecia ciag dalszy, bynajmniej nie dlatego, ze zaintrygowales wstepem. Chce po prostu zobaczyc czy nastepnym razem Ci sie to uda.
Pozdrawiam.
Dodane po 1 minutach:
Moim wciaz skromnym zdaniem kmiotka
Oh, pardon, juz mnie przetransformowali w zarodek pisarza.

Lodowka jest przyczyna, dla ktorej wywoluje wojne cynikom.
8
Poprawiłem te błędy i przedłużyłem trochę. O bohaterze będziemy się dowiadywać stopniowo, a tyle opisów po to bo według mnie to dzięki nim mozemy sobie wszystko wyobrazić. 
Na wyświechtanym łóżku leżał młody mężczyzna, na którego twarz opadały długie brązowe włosy. Był on chudy, ubrany w dżinsy i czarną koszule. Miał na imię Ricardo Paul. Pomieszczenie, w którym panował półmrok, sprawiało wrażenie całkiem wypełnionego: świeże promienie słońca przedzierały się przez żaluzje oświetlając kawałek biurka. Na półce obok jego łóżka stał zegarek wskazujący godzinę 8:29. Wszystko wskazywało na to, że właściciel pokoju nie dbał o jego czystość. W półotwartej szufladzie biurka widać było mnóstwo pogiętych i starych notatek przykrywających cygara i niedopałki papierosów. Na ścianach wisiało parę plakatów z przeróżnymi sportowymi samochodami i kuszącymi swym urokiem dziewczynami. Nagle budzik zaczął dzwonić rozwiewając ciepłą atmosferę, a Ricardo tak szybko się zerwał, że upadł na podłogę wraz z pościelą.
– Cholera, znowu to samo – krzyknął Ricardo i przetarł oczy rękoma.
Jeszcze parę chwil leżał tam, aż wreszcie wstał. Powolnym krokiem podszedł do szafki i od niechcenia wyłączył budzik. Nie zajrzał nawet do szafy, która była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypana. Bez namysłu podążył w stronę drzwi i wyszedł na przedpokój. Było to długie, wąskie pomieszczenie, mające tylko jedno okno. Na wszystkich ścianach wisiało setki zdjęć. Na jednym z nich mały chłopiec o długich brąz włosach siedział na dywanie bawiąc się klockami. Inne przedstawiały uśmiechniętych przyjaciół Ricarda wraz z nim w przeróżnych miejscach. Ricardo zamknął oczy. Mały chłopiec wychylał za drzwi swą główkę. Całym korytarzem potoczył się krzyk:
- Miałeś już tu nie wracać! Wynoś się stąd, zostaw nas w spokoju! – krzyknęła mama Ricarda.
- Ja chce wam pomóc! Proszę, daj mi jeszcze jedną szanse... – krzyknął jeszcze głośniej męski głos.
- Znowu te wspomnienia, ehh.. – powiedział Ricardo opuszczając głowę. – Czemu nigdy nie mogę sobie przypomnić co było dalej?
Podążył przez przedpokój nie spoglądając na fotografie i ze spuszczoną głową zszedł stromymi schodami. Wkroczył do olbrzymiego salonu, który na pierwszy rzut oka wydawał się przeciwieństwem pokoju młodego Paul’a. Był ogromny, schludnie wyczyszczony ze zbędnych rzeczy i urządzony według współczesnych norm. Zapewne był to najnormalniejszy salon. Naprzeciwko schodów stał stary, drewniany, brązowy zegar. Ricardo spojrzał swymi bystrymi, błękitnymi oczami w tarcze zegara. Była godzina 10. Zatkało go... Wpatrywał się jak ogupiały wciąż w to samo miejsce, a sekundy leciały niemiłosiernie wolno. – Jak to się mogło stać, że tyle czasu już minęło? – pomyślał Ricardo.
Nałożył na nogi swoje czarne adidasy i szybko wyszedł drzwiami, zatrzaskując je za sobą.
Podwórko było skompane w blasku słońca. Dookoła niego były piękne, zadbane domy. Przypomniał sobie jak z przyjaciółmi pił alkohol tuż za krzakami jego sąsiada. Uśmiechnął się i śmiałym krokiem podążył przez podwórko, które obfitowało w kwiaty wszelkiego pokroju. Podążył przed siebie chodnikiem. Zamyślił się znowu. W klasie było mnóstwo dzieci. Nauczycielka czytała zadanie z matematyki. Gdy tylko skończyła do odpowiedzi zgłosił niewielki niebieskooki chłopczyk o brąz włosach. Wspomnienie się urwało i nastąpiło następne. Znów ten sam chłopiec, lecz nieco wyższy, kroczył samotnie przez korytarz pełen uczniów. Na końcu stała piękna dziewczyna o blond włosach. Znowu niespodziewany koniec. Ricardo usiłował przypomnieć sobie jak to się skończyło. Nie udało mu się, jego dziury w pamięci stawały się coraz większe i ledwo pamiętał co robi z dnia na dzień. Rozwiał wspomnienia i skupił się na drodze. Ujrzał znajome krzaki, a w nich pełno butelek po piwie. Ricardo znów uradowany znał doskonale całe to wydarzenie ale nie chciał się ponownie w nie zanurzać. Zaczął biec przed siebie, tak szybko jak tylko potrafi.

Na wyświechtanym łóżku leżał młody mężczyzna, na którego twarz opadały długie brązowe włosy. Był on chudy, ubrany w dżinsy i czarną koszule. Miał na imię Ricardo Paul. Pomieszczenie, w którym panował półmrok, sprawiało wrażenie całkiem wypełnionego: świeże promienie słońca przedzierały się przez żaluzje oświetlając kawałek biurka. Na półce obok jego łóżka stał zegarek wskazujący godzinę 8:29. Wszystko wskazywało na to, że właściciel pokoju nie dbał o jego czystość. W półotwartej szufladzie biurka widać było mnóstwo pogiętych i starych notatek przykrywających cygara i niedopałki papierosów. Na ścianach wisiało parę plakatów z przeróżnymi sportowymi samochodami i kuszącymi swym urokiem dziewczynami. Nagle budzik zaczął dzwonić rozwiewając ciepłą atmosferę, a Ricardo tak szybko się zerwał, że upadł na podłogę wraz z pościelą.
– Cholera, znowu to samo – krzyknął Ricardo i przetarł oczy rękoma.
Jeszcze parę chwil leżał tam, aż wreszcie wstał. Powolnym krokiem podszedł do szafki i od niechcenia wyłączył budzik. Nie zajrzał nawet do szafy, która była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypana. Bez namysłu podążył w stronę drzwi i wyszedł na przedpokój. Było to długie, wąskie pomieszczenie, mające tylko jedno okno. Na wszystkich ścianach wisiało setki zdjęć. Na jednym z nich mały chłopiec o długich brąz włosach siedział na dywanie bawiąc się klockami. Inne przedstawiały uśmiechniętych przyjaciół Ricarda wraz z nim w przeróżnych miejscach. Ricardo zamknął oczy. Mały chłopiec wychylał za drzwi swą główkę. Całym korytarzem potoczył się krzyk:
- Miałeś już tu nie wracać! Wynoś się stąd, zostaw nas w spokoju! – krzyknęła mama Ricarda.
- Ja chce wam pomóc! Proszę, daj mi jeszcze jedną szanse... – krzyknął jeszcze głośniej męski głos.
- Znowu te wspomnienia, ehh.. – powiedział Ricardo opuszczając głowę. – Czemu nigdy nie mogę sobie przypomnić co było dalej?
Podążył przez przedpokój nie spoglądając na fotografie i ze spuszczoną głową zszedł stromymi schodami. Wkroczył do olbrzymiego salonu, który na pierwszy rzut oka wydawał się przeciwieństwem pokoju młodego Paul’a. Był ogromny, schludnie wyczyszczony ze zbędnych rzeczy i urządzony według współczesnych norm. Zapewne był to najnormalniejszy salon. Naprzeciwko schodów stał stary, drewniany, brązowy zegar. Ricardo spojrzał swymi bystrymi, błękitnymi oczami w tarcze zegara. Była godzina 10. Zatkało go... Wpatrywał się jak ogupiały wciąż w to samo miejsce, a sekundy leciały niemiłosiernie wolno. – Jak to się mogło stać, że tyle czasu już minęło? – pomyślał Ricardo.
Nałożył na nogi swoje czarne adidasy i szybko wyszedł drzwiami, zatrzaskując je za sobą.
Podwórko było skompane w blasku słońca. Dookoła niego były piękne, zadbane domy. Przypomniał sobie jak z przyjaciółmi pił alkohol tuż za krzakami jego sąsiada. Uśmiechnął się i śmiałym krokiem podążył przez podwórko, które obfitowało w kwiaty wszelkiego pokroju. Podążył przed siebie chodnikiem. Zamyślił się znowu. W klasie było mnóstwo dzieci. Nauczycielka czytała zadanie z matematyki. Gdy tylko skończyła do odpowiedzi zgłosił niewielki niebieskooki chłopczyk o brąz włosach. Wspomnienie się urwało i nastąpiło następne. Znów ten sam chłopiec, lecz nieco wyższy, kroczył samotnie przez korytarz pełen uczniów. Na końcu stała piękna dziewczyna o blond włosach. Znowu niespodziewany koniec. Ricardo usiłował przypomnieć sobie jak to się skończyło. Nie udało mu się, jego dziury w pamięci stawały się coraz większe i ledwo pamiętał co robi z dnia na dzień. Rozwiał wspomnienia i skupił się na drodze. Ujrzał znajome krzaki, a w nich pełno butelek po piwie. Ricardo znów uradowany znał doskonale całe to wydarzenie ale nie chciał się ponownie w nie zanurzać. Zaczął biec przed siebie, tak szybko jak tylko potrafi.
9
zacytowałam cały ten fragment aby uzmysłowić ci jak wiele zawiera błędów lub niedociągnięć. Zdecydowanie musisz popracować nad ciekawym wprowadzaniem opisu.Na wyświechtanym łóżku leżał młody mężczyzna, na którego twarz opadały długie, brązowe włosy. Był on chudy, ubrany w dżinsy i czarną koszule. Miał na imię Ricardo Paul. Pomieszczenie, w którym panował półmrok, sprawiało wrażenie całkiem wypełnionego: świeże promienie słońca przedzierały się przez żaluzje, oświetlając kawałek biurka. Na półce obok jego - wywalić łóżka stał zegarek wskazujący godzinę 8:29. Wszystko wskazywało na to, że właściciel pokoju nie dbał o jego czystość - lepiej będzie "o porządek". W półotwartej szufladzie biurka widać było mnóstwo pogiętych i starych notatek przykrywających cygara i niedopałki papierosów. Na ścianach wisiało parę plakatów z przeróżnymi sportowymi samochodami i kuszącymi swym urokiem dziewczynami. [tu akapit]Nagle budzik zaczął dzwonić, rozwiewając ciepłą atmosferę, a Ricardo tak szybko się zerwał, że upadł na podłogę wraz z pościelą.
zdanie nadal nie brzmi dobrze. Proponuje drobną redukcję: Nie zajrzał nawet do otwartej szafy z której wysypywały się ubrania.
Nie zajrzał nawet do szafy, która była otwarta, a połowa ciuchów była z niej wysypana.
człowiek nie może wyjść na przedpokój, może jedynie wyjść do przedpokoju
podążył w stronę drzwi i wyszedł na przedpokój.
używanie podmiotu zbiorowego nie jest chyba twoją mocną stroną. wisiało mnóstwo zdjęć/wisiały setki zdjęć/ wisiało ponad sto zdjęćNa wszystkich ścianach wisiało setki zdjęć.
mógł mieć jedynie włosy brązowe
mały chłopiec o długich brąz włosach siedział na dywanie, bawiąc się klockami.
czytelnik nie będzie podejrzewał, że chłopiec wychylał głowę koleżankiMały chłopiec wychylał za drzwi swą główkę.
raczej wstrząsnąCałym korytarzem potoczył się krzyk
zgłosił się... o brązowych włosach
Gdy tylko skończyła do odpowiedzi zgłosił niewielki niebieskooki chłopczyk o brąz włosach.
koniec z tym wypisywaniem,
tekst jest słaby. Czyta się ciężko, bo nie dzielisz go na akapity. Ten fragment nie budzi emocji, fragmenty rozmów są sztuczne. Nie podobało mi się.
Musisz popracować nad językiem, nad błędami, których jest od groma.
pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec