„Opętanie”

1
„Opętanie”





Ciało spokojne, tchem podsycane

Wyrzucone w powietrze spazmem okrutnym

Krew z ust cieknąca, obmywa twarz cierpiącą



Bezbronna istota

Owładnięta niebezpieczną siłą

Przewraca się na boki

I

Przeraźliwie obraża

Tego, kto ją stworzył



Na czworakach, niczym dziecko

Czołga się ku ścianie

I

Uderza głową o mur

Oddzielający ją od innego świata

Wyrywa sobie włosy z głowy

Jęcząc przy tym przeraźliwie



Wierci się na podłodze, trzymając się za szyję

Jakby ktoś dusił ją

Z wielką siłą uderzając krwawiącą głową o posadzkę



Podnosi się, wstaje i płacze mówiąc „przepraszam”

I nagle upada jak zdzielona biczem

Znów leży na piekielnej podłodze



Ostrymi paznokciami rozdziera sobie twarz

Krew leje się wąskim strumieniem

Oczy okropnie wystraszone

Wpatrują się w coś oniemiałym wzrokiem

W ich głębi kryje się smutek i bolesna pustka



Wrzask, krzyk, płacz

Jęk, skowyt, szczekanie psa

Pisk kota, warknięcie drapieżnika

Ostre kły wynurzają się spod zakrwawionych warg

I straszą ludzi, których nie ma…



I znów okropny lament

świst bicza jakby słychać w powietrzu

Krzyk proszący o pomoc

Paznokcie obdarłszy ścianę

łamią się i wykrzywiają



Nagle najprzeraźliwszy krzyk

Na plecach dziwne czerwone kreski

Otwierają się i krwawią

Ktoś niewidoczny zadaje z wielkim okrucieństwem ból…

Ktoś, dla kogo cierpienie jest rozkoszą..

śmieje się głośno, patrząc jak szaleniec umiera…



I w jednej chwili

Spokój owładnął wyzute z sił ciało

Ręce sięgają po coś ze stołu

Ostry nóż wbija się w miękką skórę



Lecz oto ktoś bez pozwolenia

Wodą oblewa ciało

Piekące rany tętnią bólem



Przeraźliwy skowyt ucisza się

Pisk przeradza się w przyśpieszony oddech

Coś odpycha bezbronnego człowieka

Która wpada wprost w ramiona wybawiciela…



A.P
Adrian

2
Samotność...

... nieustanna, chaotyczna walka myśli...

... próba przełamania swojej skorupy wad... metamorfoza człowieka...?

... możność otrzymania drugiej szansy...



Nie o tym opowiada wiersz, prawda? :( Nie ma ukrytego dna?

Możliwe, że się mylę, ale tak właśnie - podczas czytania twojej pracy - powstawały w mojej głowie myśli dot. prawdziwego tematu. Jednakże co kilka wersetów każdą z nich odrzucałam...

Brak metafor. Tytuł, który mówi nam wszystko... i nic. No właśnie. Jak już wspomniałam wcześniej - brak ukrytego dnia. Twój wiersz bardziej pasuje mi do prozy, niż poezji. żadnego przesłania. Przykro mi, nie zaciekawił mnie.



Pozdrowienia,

Adrienne.

Dziękuję za krytykę!

3
Dziękuję za przeczytanie wiersza. Uważam, że nie zawsze liryk powinien mieć ukryte dno. Ale każdy człowiek na swój sposób interpretuje wiersze. I to mi się właśnie w poezji podoba, że utwór, który w zamierzeniu autora mógł nie mieć drugiego dna, chociaż prawie wszystkie moje prace takowe mają to jednak każdy z nas w tym na przykład tekście szuka odpowiedzi na różne pytania, które sobie postawi, ile ludzi tyle pytań i tyle rozważań. Rzeczywiście bardziej pasuje on do prozy niż do poezji, ale słowa ułożyły mi się w strofy i tak powstał ten utwór. Ciekawią mnie tego typu tematy; śmierć, opętanie, parapsychologia, nastrój podał mi taką myśł przewodnia.

Pozdrawiam, A. P :)
Adrian
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron