Nigdy [psychologiczne?]

1
Vi døde ikke... Vi har aldri levd.

- Burzum



Kto poznał świat, znalazł trupa.

- Ewangelia Tomasza



Maria była zrozpaczona. Chris nie wrócił ze szkoły. Było już ciemno. Dzwoniła do wszystkich jego kolegów. Rano spytał się jej, czy czuje się jak wilk. Czy czujesz się jak wilk, mamo? Nie wiedziała o co mu chodzi. To pewnie z jakiejś bajki. Wszedł zaraz do autobusu i nie mogła się dowiedzieć. A teraz go nie ma. Jego koledzy. Tak, dzwoniła do nich. Do ich matek. Grały w jakąś grę, kłamały lub żartowały. Odkładały słuchawkę. Wszystkie. Mówiły: pomyłka. Mówiły: nie wiem o co chodzi, przepraszam.



***



Ale dzisiaj biorą, tato - powiedział Adam. Miał dwadzieścia trzy lata, był przystojny i dobrze zarabiał. I miał znakomity kontakt ze swoim ojcem. Często spędzali razem weekendy, tak jak dziś, na rybach. Biorą, Adam, biorą, a co mają nie brać - odparł Ojciec. Adam zadowolony spojrzał pałkę do zabijania złowionych ryb. O tak, dziś będzie jej używał często. Ryba zasługuje na śmierć, bo nie ma żadnego powodu dla którego miała by żyć. Tato, jest jeszcze herbata? - spytał. Nic. Tato? - odwrócił się. Ojca nie było. Tato! - zaczął krzyczeć. Może poszedł w krzaki, za potrzebą. Tato!



***



Bela był Węgrem. Nie znał ani Marii i jej dziecka, ani Adama i jego ojca. Bela nigdy nie wyjechał za granicę, a oni nigdy nie odwiedzili Węgier. Między tymi osobami nie było żadnego związku.



***



Maria była w szoku. Głupi żart. Głupi żart, na pewno. To nawet zabawne. Tak sobie myślała, ale sama w to nie wierzyła. W końcu dlatego wchodziła teraz na posterunek Policji. Chciałabym zgłosić zaginięcie - mówi. I policjantka odpowiada, ale Maria nie słyszy. Ona chce już, żeby już działali, żeby coś zrobili, żeby szukali. Boże. Boże, ty draniu. Co zrobiłeś mojemu dziecku? Zaczyna płakać. Policjantka ją pociesza. Proszę usiąść - mówi. I żeby poczekać. I przynosi kawę, jest miła. Zaraz przyjdzie do pani oficer, który pani wysłucha - mówi. Maria siada. I czeka. I pije kawę.



***



Ojca nie było. Kurwa, nie było go. W krzakach nie było. W samochodzie też nie. Krzyczał, ale jego nigdzie nie było. Dalej był las i tam go też nie było. Nie mógł wpaść do wody, to niedorzeczne, przecież słyszałbym - myśli Adam. Nie. To wszystko co się dzieje, nie istnieje. To sen. Skoro dzieje się coś, co nie ma prawa się zdarzyć, jest to sen. I sprawdza, żeby się upewnić: zatyka knykciami dziurki w nosie. Oddycha... nie, nie oddycha. Czyli to rzeczywistość. Stary sposób. We śnie możesz sobie zatkać nos, a i tak będziesz mógł oddychać. Adam nie mógł.



***



Bela był zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Bela zabił swoją siostrę, Nikę. Przez przypadek. Nika była jedną z nielicznych kobiet uwielbiających polowania. Bela nie lubił zabijać, nawet zwierząt, ale kiedyś pojechał z nią wprost w objęcia puszczy. I ją zabił. Przez przypadek, bo nie umiał się dobrze posługiwać bronią, a dubeltówka jak na złość prawie oderwała jej głowę.



***



Sierżant Roth Vantage słuchał cierpliwie. Panna Maria Josephove miała trzydzieści dwa lata. Była kobietą zgrabną i o przyjemnej dla oka urodzie. Samotnie wychowywała syna o imieniu Chris. Trzecia klasa podstawówki. Dziś chłopak nie wrócił do domu. Podobno kobieta dzwoniła do jego kolegów, ale ich rodzice nie chciały z nią rozmawiać. To wydawało się sierżantowi dziwne. Czy miały powód do takiego ostracyzmu? Samotna matka, ładna. Prostytutka?



***



Boże... Boże. O, kurwa, Jezu. Tato!



***



Pacjent CII 966 856 - znany też jako Bela M. - był szalony. Wiedzieli o tym wszyscy. Sam się zgłosił na policję. Powiedział, że odstrzelił twarz swojej siostrze. Przypadkiem. Był zapłakany, przerażony. Podał miejsce, gdzie znajdą zwłoki. Pojechali. Znaleźli dubeltówkę. I nic. Nic poza tym. Więc pomyśleli, że zakopał ciało. I kopali. Wrócili i przesłuchiwali go. Nic, powtarzał to samo. Aż w końcu sprawdzili w papierach i zamknęli go w psychiatryku.



***



Czy ma pani jakieś zdjęcie dziecka? - spytał sierżant Vantage. Nie. Nie miała. Nie przy sobie. Niech mi pani poda numery kolegów pani syna - powiedział policjant. Ja spróbuję porozmawiać z ich rodzicami. Podała te numery. A on dzwonił pod każdy z nich.



***



Spojrzał na molo. Jedna wędka. Jedna. Jedna. Popatrzył na termos z herbatą, obok którego stał jeden kubek. Tylko jeden. Ojciec palił. Palił jak smok, choć tyle razy Adam prosił go, aby przestał. A nigdzie nie było petów. Adam był blady. Bardzo blady i bardzo przerażony. Tato... - wyszeptał.



***



Panno Mario... - zaczął Roth. Był zmęczony całym dniem pracy. Panno Mario, ja... bardzo mi przykro, ale... czy pani się dobrze czuje? Pani musi być w szoku. Te numery, musiała się pani pomylić. ńikt nie słyszał o pani, ani o pani synu. Część z tych osób w ogóle nie ma dzieci. Maria Josephove nie rozumiała. Nic nie rozumiała. Mieszka pani sama? - spytał policjant. Tak, mieszkała sama. Powiedział jej, że wyślą kogoś do jej mieszkania. Może mały wrócił.



Przyjechali po godzinie. Wzięli Rotha na słówko, rozmawiali przez chwilę półgłosem. Roth rzucał ukradkowe, zdziwione spojrzenia w kierunku Marii.



Chciał do niej podejść i powiedzieć coś... ale nie umiał. Cholera, ma dość. Nie będzie już z nią gadał. Zadzwońcie do nich - powiedział dwóm funkcjonariuszom. Niech przyjadą i ją stąd zabiorą.



***



Te historie równie dobrze mogą być prawdziwe, jak i zmyślone przeze mnie. To tak naprawdę nie ma znaczenia. Szaleństwo jest prawdą wariata. żeby rozpoznać sen, przeważnie trzeba się obudzić. Ale nie napisałem tego, żeby wam o tym powiedzieć. Napisałem to, bo czasem sam chciałbym, ot tak po prostu...



***



Wiecie czemu zamknęli biednego Belę? Był jedynakiem.



Tak, a Maria nigdy nie miała dziecka.



Adam zaś nigdy nie poznał swojego ojca.



***



...po prostu, zwyczajnie, nigdy się nie narodzić. Nigdy nie istnieć. A Ty pamiętaj. Nie będziesz wiedział, że jesteś szalony, dopóki nie wsadzą Cię do psychiatryka.

2
Leva...<no, tu wypisuję wszystkie te ładne literki z twojego nicka> 1(słownie: jeden) tekst tygodniowo!

Ktoś tu zaraz wparuje i to powtórzy dużymi literkami :P <nie wiem, który temat czytac więc zobaczę, które zablokują a które zostawią otwarte>

Ja mam czas... właściwie, całą wiecznośc O_o
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3


levahlokahmilavahlevah, po przeczytaniu pierwszego akapitu, pierwsze co rzuca się w oczy to nadmierna ilość zaimków. Te kilka zdań jest - w prostym rozumowaniu - dosyć dziwne. Wszak, nie jestem ekspertem, ale pewne błędy potrafię zauważyć. Krótkie zdania charakteryzujące szybką akcję. Tak naprawdę nie dzieje się nic co można przyrównać do tego co reprezentuje proza chociażby Dana Browna. Idąc dalej tym tropem, mogę powiedzieć, że pojawiają się tu zalążki narracji Stephena Kinga. To takie moje osobiste spostrzeżenie.

Z całą pewnością Twoim celem było wykreowanie nastroju tajemniczości. W moim odczuciu wyszło to w bodajże 30 %.


Często spędzali razem weekendy, tak jak dziś, na rybach.
Owszem, napisałeś to zdanie poprawnie. Warto jednak posiedzieć nad swoim tekstem i - jak mnie polecano - przeczytać go kilka razy na głos. Stajesz się lektorem. Jesteś swoim osobistym słuchaczem. Jak na razie piszesz dla siebie. Kiedy spodoba Ci się to co stworzyłeś - publikujesz.

Nauczyłem się tego dzięki ludziom, którzy reprezentują to forum. Ty też możesz!

Wracając, zdanie można napisać bardzie uproszonym językiem.

Często spędzali razem weekendy łowiąc ryby.

Niczego Ci nie zarzucam. Nie mówię, że jest źle. Nie chcesz poprawiać? Nie musisz.



Dalsza część Twojego opowiadania nie zaskakuje niczym niezwykłym.

Forma, może i odpowiednia, ale do mnie jakoś nie dotarła. Nie podoba mi się. Tekst jest nudny. Tak, wcześniej podkreśliłem nadmierne przywiązanie do zaimków i nadal podtrzymuję swoją opinię.

Generalnie musisz poprawić swój warsztat. Polecam książkę Feliksa W. Kresa pt. "Galeria złamanych piór".
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

4
No to tak tak jak wspomniał Richard zaimki, zaimki, zaimki - tnij je bo psują.


Rano spytał się jej, czy czuje się jak wilk. Czy czujesz się jak wilk, mamo?


Strasznie mnie to irytuje. Powtarzasz się jak byś nie był pewien jak lepiej napasać. Moim zdaniem albo opisujesz całą sytuację albo zostawiasz pierwsze zdanie bo nie ma sensu męczyć czytelnika powtarzając mu jak przygłupowi dwa razy to samo. Raz a konkretnie wystarczy.



Potem jest jeszcze gorzej przesadziłeś skracając te zdania. Mogą być krótkie ale nie za dużo i bez przesady.


Mówiły: pomyłka. Mówiły: nie wiem o co chodzi, przepraszam.


Wnioskuję, że to powtórzenie powstało umyślnie. Ale brzmi niestety nieciekawie.


I miał znakomity kontakt ze swoim ojcem.


To zdanie mi nie pasuje. Jakieś dziwne można to powiedzieć inaczej, prościej. Albo całkiem sobie darować bo moim zdaniem takie informacje są zbędne pokaż to w rozmowie albo opisz uczucia Adama do ojca. Nie tak bezpośrednio.



Patrz teraz:


Ale dzisiaj biorą, tato - powiedział Adam. Miał dwadzieścia trzy lata, był przystojny i dobrze zarabiał. I miał znakomity kontakt ze swoim ojcem. Często spędzali razem weekendy, tak jak dziś, na rybach. Biorą, Adam, biorą, a co mają nie brać - odparł Ojciec.Adam zadowolony spojrzał pałkę do zabijania złowionych ryb


Masakra. W tych dialogach wywal tato i Adam bo brzmi śmiesznie. Uważaj na powtórzenia.



A potem Adam spogląda... Jezu to zdanie jest okropne. "Spojrzał na pałkę do zabijanai ryb." I tyle postawmy na prostotę opłaci się.


O tak, dziś będzie jej używał często.Ryba zasługuje na śmierć, bo nie ma żadnego powodu dla którego miała by żyć.


Dziwny szyk zdania. A do drugie to kolejny potworek... Ehh. Ryba ma dużo powodów do życia to Adam może uważać ze nie ma a z tekstu tego nie widać.


Maria była w szoku. Głupi żart. Głupi żart, na pewno. To nawet zabawne. Tak sobie myślała, ale sama w to nie wierzyła. W końcu dlatego wchodziła teraz na posterunek Policji. Chciałabym zgłosić zaginięcie - mówi.


Stary czasy ci się porąbały. Piszesz w przeszłym więc co najwyżej powiedziała. Widać ze nie lubiłeś polskiego w szkole... Albo nie lubisz... Nie ważne. Polecam ćwiczenia do gimnazjum. Z gramatyki.




dubeltówka jak na złość prawie oderwała jej głowę.


Leva... Leva... przecież to groteska. Spieszysz się. To widać po tym tekście sprawia wrażenie pisanego na siłę i w pośpiechu.



Richard pisze:


Generalnie musisz poprawić swój warsztat. Polecam książkę Feliksa W. Kresa pt. "Galeria złamanych piór".


Tu problem nie tkwi w warsztacie tylko w olanym języku polskim. Ja ci lewa polecam jakiś porządną książkę do gramatyki. O budowie zdania itp.



Tekst jest kiepski. Głownie przez beznadziejne dialogi, usiłowanie na silę wywołać napięcie. Przez te krótkie zdania czyta się to ciężko, bo po pewnym czasie nuży. Kolejny problem to brak fabuły, nie pozwoliłeś mi poznać żadnego z bohaterów ot są sobie niezależni od siebie wariują i co?

I nico. Wcale mnie to obchodzi niech se będą wariatami, nie znam ich nie będzie mi ich szkoda.

Za bardzo się spieszyłeś, trzeba było się skupić na jednej postaci i opowiedzieć jakąś dłuższa sensowną historię. Teraz tekst się ledwo trzyma kupy i nic nie wnosi.


Te historie równie dobrze mogą być prawdziwe, jak i zmyślone przeze mnie. To tak naprawdę nie ma znaczenia. Szaleństwo jest prawdą wariata. żeby rozpoznać sen, przeważnie trzeba się obudzić. Ale nie napisałem tego, żeby wam o tym powiedzieć. Napisałem to, bo czasem sam chciałbym, ot tak po prostu...



Wiecie czemu zamknęli biednego Belę? Był jedynakiem.



Tak, a Maria nigdy nie miała dziecka.



Adam zaś nigdy nie poznał swojego ojca.




Jezzzzzu. W ten sposób dyskwalifikujesz sens pisania tej historii. Takie wtrącenia autora, niszczą tak naprawdę wszytko co chciałeś osiągnąć. Masz sprawić żeby czytelnik się zastanawiał czy to się mogło zdarzyć. Masz sprawić żeby był niepewny, a nie takie coś. Mogło tak być ale nie musiało, ot tak sobie napisałem... Nieee to zupełnie nie to. Tak nie wolno.



Ostatnia sprawa dialogi zapisuj się tak:



- Ple ple pel - powiedział franek.

- Ble ble bel - odparłą maria.



Pozdrawiam.



P.S.

że pojawiają się tu zalążki narracji Stephena Kinga


Richard chyba coś ci się pomyliło. Może leva usiłował pisać jak King ale to nawet nie jest nędzna podróbka. King przywiązuje nas do bohaterów, sprawia że jego opowieść staje się prawdziwa... I rozwleka wstępy na 30 stron. A tekst levy jest pisany na chybcika.
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

5
Tu problem nie tkwi w warsztacie tylko w olanym języku polskim(...)
O ile mnie moje wiedza nie zawodzi, warsztat głównie kreuje indywidualna praca oraz lekcje języka polskiego.

Wybacz, ale muszę się bronić.


Richard chyba coś ci się pomyliło(...)
Napisałem, że pojawiają się zalążki jego prozy. Napisałem też, że tekst jest kiepski. To chyba mówi samo za siebie. Próba nieudana. Kristopher, to chyba logiczne.

Wybacz, że się bronię, ale nie lubię jak ktoś wytyka mi błędy, które błędami nie są. Sorry.
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

6
Warsztat, styl, każdy patrzy na to inaczej. Jednak zdolność posługiwania się językiem a umiejętność układania zdań tak żeby jedno pasowało do drugiego to trochę co innego. Tak myślę



Ale masz rację znajomość gramatyki buduje dobry warsztat. Stwierdziłem po prostu ze problem leży u podstaw.


Napisałem, że pojawiają się zalążki jego prozy. Napisałem też, że tekst jest kiepski. To chyba mówi samo za siebie. Próba nieudana. Kristopher, to chyba logiczne.

Wybacz, że się bronię, ale nie lubię jak ktoś wytyka mi błędy, które błędami nie są. Sorry


Nie wytykam ci błędów to po pierwsze. Jeśli mi ktoś by powiedział że pojawiają się w mojej prozie zalążki Kinga uznał bym to za komplement. Ale nie rozumiem gdzie widzisz to w tym tekście. Jeśli nawet idea jest Kingowska - szaleńcy i znikające duperle, to nijak to się ma do stylu i co za tym idzie narracji w tym tekście. A najlepiej wytłumacz mi co rozumiesz przez zalążki narracji Stiva?



A bronić się możesz takie twoje prawo. Nie ma za co przepraszać.
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

7
Na początek odnośnie tego Kinga.
Kristopher pisze: A najlepiej wytłumacz mi co rozumiesz przez zalążki narracji Stiva?
Stary dobry Steve umie szybko przeskakiwać między scenami i to tak, że człowiek się nie gubi i czuje, jakby oglądał dynamiczny film. W tym tekście też jest przeskakiwanie (i sądzę, że poniekąd właśnie to miał na myśli Richard Scott), lecz o dobrym zastosowaniu techniki raczej nie ma mowy. Zbyt krótkie te akapity, (zdania tak samo - bardzo mało podrzędnie złożonych), postaci papierowe, w ogóle nie poczułem tego, co one czują. No i pogubić się można, co i kto gada, do kogo, o czym? W cholerę tego; za dużo. Za szybko. Poza tym...

Zaimki.

Powtórzenia (patrz: jego nigdzie nie było (tego ojca) nie było. nie było, i tak dalej). Nie rozumiem, dlaczego nie ma normalnych dialogów, tylko są one wplecione w narrację? I to wciśnięte bez gracji, bo taki zapis utrudnia przekaz.
Kristopher pisze: Jeśli mi ktoś by powiedział że pojawiają się w mojej prozie zalążki Kinga uznał bym to za komplement.
I to duży komplement :twisted: dlatego może lepiej zostawmy Kinga w spokoju, niech biedaczek dalej spokojnie tworzy i nie miesza się do polskiej amatorszczyzny? :D

Jakaś iskra w tym tekście jest, sądzę że autor (którego nick mógłby mnie straszyć w nocy :twisted:) jest w stanie zrobić to lepiej. To takie straszne, rozwinąć każdą z postaci? Wyraźniej ukazać historię, otoczenie, myśli bohaterów? Sądzę, że nie ;)

To jest zbyt szybkie i poszatkowane. Taka sałatka ze słoika - cholera wie, co tam jest, czym przyprawione, bo wszystko pokrojone w drobny pasek i mdłe smaku.

Nie powiem, że tekst jest zły. Prędzej odważyłbym się stwierdzić, że autor leniwy, a twór - zaniedbany ;)

8
O tych zaimkach w ilości nadmiernej wspomnieli już panowie przedmówcy, więc ja nad tym rozwodzić się nie będę.



Napiszę tak – Twój tekst nie jest zły. Pomysł mi sie podobał, tylko wykonanie jakby troszkę mniej.



Na początku raziły te krótkie, wystrzeliwane zdania, ale potem doszłam do wniosku, że to tu nawet pasuje. Tylko, że nad tymi zdaniami wypadałoby trochę dłużej posiedzieć, wygładzić je, jednym słowem – podpisuje sie pod tym, co na ten temat napisał Richard. Trzeba podszkolić warsztat, żeby tekst czytało sie płynnie, bez zgrzytów.



I wlać krew w bohaterów, pokazać, że oni to nie tylko na papierze istnieją ;)
The fact that no one understands you doesn't make you an artist.

9
Nie mogę no, musiałem się odezwac. Popatrzcie na takie zdanie"



"Opublikowano za zezwoleniem zwierzchności w roku tysięcznym i."



Albo na tak zapisany dialog:

"- Więc niech pan to wsadzi do wieczornego wydania, radco, powiedział Hynes."

lub:

"- Uhm, powiedział pan Bloom. Niech się pan rozejrzy, to go pan jeszcze złapie."



Ile zgrzytów jest w Ulissesie? Zgrzyt na zgrzycie, ale znalazł się ktoś kto to wydrukował. Nie no ale spoko, to był James Joyce, on eksperymenty robił ze wszystkimi formami bla bla, on mógł, każdy kto też będzie chciał to już tylko nędzny plagiacista (nie mam pojecia jak to słowo sie odmienia). A ja wam mówie, łamcie wszelkie zasady bo tylko przez eksperyment może powstac coś nowego.

A co do tekstu to musze powiedziec, że mi się podoba. Nie rozumiem go i między innymi dlatego mi się podoba. Zakończenie bardzo fajne. A może to będzie częśc książki... nie wiem, tysiąc najbardziej bezsensownych opowiadań które chcielibyście przeczytac ale baliście się wypożyczyc z biblioteki? I co? Musi byc z sensem. Jak dla mnie to nie musi.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

10
Wiedźmin, nie szalej z takimi tekstami:
łamcie wszelkie zasady bo tylko przez eksperyment może powstac coś nowego.
Ktoś może to dosłownie zrozumieć i jeszcze człowiekowi zaszkodzisz.



Co do opowiadania - widać, że dopiero zaczynasz. Pierwszy akapit odstrasza. Ogólnie makabryczna ilość powtórzeń, zaimkoza...

Co ja mam Ci poradzić? Dużo czytaj, wzbogacisz słownictwo. Opanuj ten chaos - wszystko można opowiedzieć na spokojnie. Opowiadanie nie ma klimatu, bohaterowie nijacy. Raczej kiepsko to wygląda.

Dużo pracy przed tobą. Zasuwaj do sklepu po podręcznik do gramatyki i ćwicz. Nic nie bierze się z powietrza, musisz przysiąć i popracować.

I czytaj, ile dasz radę.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

11
Zbiór oderwanych akapitów. Można i tak, żeby wyrazić rozedrganie emocjonalne bohatera lub jakieś zaskakujące zwroty akcji. Ale, mimo wszystko, fabuła powinna być spójna, inaczej przekaz ulega rozmyciu, zostaje wrażenie śmietnika myślowego.



Nie jest tragicznie, widać zalążki stylu - krótkie, treściwe zdania; celne sformułowania; odwaga w operowaniu słowem. To całkiem nieźle rokuje.



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron