Jest lepiej [psychologiczne]

1
A ja? A ja, stary, chciałbym być kobietą. No nie patrz tak, poważnie mówię. One miały w życiu zawsze lepiej. Pamiętasz Dorotę? To ta, co mieszkała blok dalej od nas. Bawiliśmy się w jednej piaskownicy. Ona to zawsze miała lepsze życie od nas. Jeśli się cokolwiek stało, jeśli się pobrudziła to mogła zwalić na nas. Jej zawsze wierzono. A nam? Nigdy twoja albo moja mama nie powiedziała: Tomek, wierzę Ci, wiem, że ona tylko tak mówi. że ona sama się przewróciła i wpadła w błoto. Nie, nigdy tak nikt nie powiedział. Dobrze to pamiętam. My musieliśmy iść do domu a Dorota sobie biegała szczęśliwa. Biegała. Właśnie. Nie uważasz, że człowiek, który biegnie jest wolny? Byliśmy niewolnikami naszej płci. Mężczyźni - wojownicy. Chłopaki którzy wiecznie rozrabiali.

Później dalej było źle. Pamiętasz jaki mieliśmy problem, żeby umówić się z jakąkolwiek dziewczyną z klasy? One wybierały. Zdobywczyni. Trzeba było się bardzo starać, żeby taka na ciebie spojrzała. Będąc kobietą to ty wybierasz. No nie powiesz mi żebyś tak nie chciał. Mogłeś chodzić i wybierać sobie. Nawet nie musiałbyś być ładną dziewczyną. Wystarczy, żebyś nią był. Każda mogła sobie kogoś znaleźć. A my? Wiecznie sami, wiecznie w swoim gronie. No, chyba tylko tyle nam aktualnie zostało. Teraz nie będziemy się już nigdzie ruszać.

Powiem ci, jaką chciałbym być dziewczyną. Kamil jestem, więc pewnie chciałbym mieć na imię Kamila. Wydaje mi się, że to całkiem fajne imię dla kobiety. Chyba wolałbym być blondynką. Zawsze byłbym grzeczny. Nie pchałbym się w żadne spory, żadne problemy. No w końcu byłbym dziewczyną, a to nie wypada. W podstawówce miałbym warkoczyki. To chyba jest całkiem ładne. Najlepsze czasy by były w liceum. Na pewno dużo chłopaków chciało by się ze mną umówić. A ja mógłbym sobie spośród nich wybierać. Pokazywałbym, że mam przewagę nad nimi. że to oni chcą mnie zdobywać a nie ja ich. Tak sobie myślę, że w dorosłym życiu kobiety też mają lepiej. Zawsze to facet się stara, facet walczy o to, żeby więcej zarobić, żeby utrzymać dom. Tak wygląda wzorowy mąż. A żona? Może pracować, ale nie musi. Przecież ważnym zadaniem jest także wychowanie dzieci. To najważniejsza rzecz dla ludzi. Ja bardziej kochałem matkę. Dlatego, że zawsze była przy mnie. Jeśli w szkole mi nie poszło, jeśli miałem zły dzień, to ona przychodziła do mnie do pokoju i rozmawiała ze mną. Było mi po tym lepiej. A ojciec? Co najwyżej pogadałem z nim sobie o sporcie, poszedłem na ryby. Nie można było okazać słabości. Bo przecież jestem mężczyzną. Faceci nie płaczą. Nie mają złych dni. Zawsze są silni, zawsze pewni siebie, zawsze musi się im wszystko udawać. Stary, widziałem kiedyś jak mój ojciec płakał. Miałem wtedy może z 8 lat. Nie wiem dlaczego to robił. Wyglądał żałośnie. A kiedy kobieta płacze? To w tobie się coś łamie, robi się strasznie przykro. Wydaje się wtedy, że obowiązkiem jest jej pocieszenie. A faceta? Zostawmy go.

Mówisz, że mam dziwne myśli? że odbiło mi tutaj, w szpitalu? Może. Ja tylko zauważam, że mogło by nam być lepiej w życiu. Bycie dziewczyną ma wiele zalet. Stary, najlepszą z nich jest to, że nie musiałbym iść do wojska. Nie brałbym udziału w tej wojnie. Nie wszedłbym na tą pieprzoną minę. Nie urwało by mi nóg. Chodziłbym w spódnicy.

2
To jest dział tekstów zweryfikowanych. Tekst nie został zweryfikowany.

Blokuję do czasu wyjaśnienia / przesunięcia we właściwą lokalizację.



Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

3
Brak paru przecinków, np przed który stawiamy, ale się nie czepiam.



Tekst trochę zbyt zbity, może przez brak sformatowanych akapitów. Narracja taka trochę rwana, nie cyzelowana - jak to w strumieniu gorączkowych myśli.



Końcówka całkiem niezła:
Bycie dziewczyną ma wiele zalet. Stary, najlepszą z nich jest to, że nie musiałbym iść do wojska. Nie brałbym udziału w tej wojnie. Nie wszedłbym na tą pieprzoną minę. Nie urwało by mi nóg. Chodziłbym w spódnicy.


Szkoda, że Twój Bohater tak jednowymiarowo traktuje kobiety. Może jakby zmarł na gorączkę popołogową albo jako dziewięcioletnia dziewczynka został pełnoobowiązkową żoną trzydziestopięcioletniego analfabety - zmieniłby zdanie - ale to już jest kwestia poza literacka. To kwestia tego, co chcesz opowiedzieć o świecie.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

4
Zastanawiam się co rzec żeby się nie wściec.



Końcówka była jedyną rzeczą, która mi się podobała.

Przyznam, że ciężko się przebijało przez bryłę jaką jest tekst.

Podzielił bym go trochę, dodał kilka akapitów. Sprawi, że będzie on bardziej czytelny i przejrzysty.

Z początku drażnił mnie język narratora. Dopiero na końcu przestał. Co więcej, dodałbym do tego jakiś wulgaryzm. Sam nie wiem czemu.

Same przykłady podawane przez narratora są nieco infantylne. Osobiście dałbym nieco inne lub dodał do tych i wydłużył nieco tekst. Myślę, że nie straciłby na tym.

Trochę dziwi mnie przejście z pragnienia bycia kobietą na wspomnienia o matce i ojcu. Nie jest do końca płynne według mnie. Akurat nad tym bym popracował.



W sumie to nic poza końcówką mi się nie podobało.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Pare rzeczy mi tu zgrzyta. To minus.



Bohater najpierw jest Tomkiem, poźniej Kamilem.

Przez całą długość tekstu autor prowadzi mnie do wniosku, że bohater siedzi w wariatkowie na oddziale zamkniętym i rozmawia ze swoim nieistniejącym przyjacielem. Słowo "szpital" jeszcze mnie w tym upewnia.

A tu bum! Wojna, szpital zwykły, kaleka fizyczny.



Wiem że to pewnie celowy zabieg autora, ale jeśli tak, to brakuje tu malutkiej, lecz istotnej rzeczy. Określenia koncepcji.

Tekst jest za krótki abym wywnioskował czy są to po prostu przelane na papier narzekania i pretensje czy..



Ja widze tu mocny potencjał, ale napewno nie "psychologiczny" w odczuciu ogólnych dywagacji, jak wydaje mi się autor starał się to ukazać.

Raczej w kwestii wojny i jej wpływu na mentalność człowieka. Traumy z nią związanej. Tj - wojny realnej prawdziwej i dotykalnej, nie tej z TV.

Dlatego właśnie przedostatnie zdanie daje rade. Szanse. I żyletke.

To plus.
Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo.



Szaleństwo to obecnie jedyny rodzaj indywidualizmu. Reakcja obronna organizmu na absurdalny ład i banalność świata.

6
To z imionami to faktycznie masz rację. Moje opowiadanie przeczytało już parę osób, a dopiero Ty to zauważyłeś. No cóż. Mój błąd a w dodatku strasznie głupi.

Z określeniem gatunku miałem duży problem. Kiedy napisałbym wojna, to dużo łatwiej można było by się domyślić, że temu człowiekowi stało się coś strasznego.

7
Myślę, że temat ugryzłeś nie od tej strony.

Efektowna jest końcówka, fakt, ale założę się, że w każdej kobiecie, która to czytała, krew zagotowała się w żyłach.

Dobrze, że opowiadanie wpływa na emocje, tylko jakoś tak... hardcorowo. No cóż, wojna to wojna, nie? Tam się nikt nie szczypie, więc myślę, że całość o niebo lepiej wyglądałaby pod szyldem "wojenne".
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron