,,Artystyczna wizja świata" ( Psychologiczny/refle

1
Takie opowiadanko napisane pod wpływem impulsu. Małe, bo małe, ale własne.









Nazywam się łuna i wbrew wydźwiękowi tego imienia jestem mężczyzną. Ale nie powinna obchodzić was moja płeć, bo jestem czymś więcej. Jestem artystą.

Zapytacie, jakim dokładnie artyzmem się zajmuję. Odpowiem Wam:

Rzeźbię posągi. Pomniki, popiersia, małe posążki... Wszystkie mają uwieczniać wielkie chwile świata i ludzi. Wszystkie przedstawiają wybitnych przedstawicieli naszego gatunku. Wszystkie postacie są dumne, lecz ich wzrok jest łagodny i gdzieś w ciemnych ( tak sobie wyobrażam) oczach kryję się prawdziwa mądrość.

Ku chwalę. Ku pamięci. Dla własnej legendy.

Właśnie dostałem następne zlecenie. Być może największe w moim całym życiu, które sprawi, że opiewać mnie będą przez dziesięciolecia. Tak, o Boże,, tak!

Na samą myśl serce bije mi mocniej, a oddech przyspiesza. W dole brzucha odczuwam motyle. Zakochałem się w mojej pracy. Ona też zakochała się we mnie. Ooh...Tak!



Więc...Jesteście ciekawi, co to za zlecenie? Mam wyrzeźbić pomnik ludzkości. Całej ludzkości od zarania dziejów, po dziś dzień. Nie ma to być pomnik jej wyglądu, jej dzieł, o nie... JA mam wyrzeźbić pomnik jej intelektu. Pomnik psychiki i całej mocy. Pomnik...Pomnik wielkości ludzi. Charakteru... Zachowań. Słowem- wszystkiego, co cechuje ludzkość.

Pomnik ten sprawi, że o nas i o naszych czasach pamiętać będą wszelkie przyszłe pokolenia. Ma być istotnym ósmym cudem świata. Ma być piękny, ogromny... Zaraz... Nie powiedziałem Wam przecież, DLACZEGO to właśnie mnie wybrano do tego zadania.

Widzicie- mam pewien dar. Można to tak właśnie nazwać. Dar... W słowniku ludzi nie ma lepszego słowa, aby określić to, co trzymam w sobie. Ten...Dar daje mi moc wejrzenia dokładnie w najgłębszą głębie istnienia i wyciągnięcie stamtąd PRAWDZIWEGO obrazu rzeczy. Rzeźbię dokładnie tak, jak dana rzecz wygląda. Dokładnie tak, jaka jest. Jeśli rzeźbię kamień, (chociaż to głupie) to moja rzeźba przedstawia dokładnie ten właśnie kamień. To, czym on naprawdę jest. Jaki jest. Jeśli jego wnętrze jest miękkie to i kamień( choć twardy) jest miękki. Widzę właśnie to- Dokładną istotę rzeczy.

Zatem tylko ja mogę wyrzeźbić pomnik całej ludzkości.



Zabieram się do pracy. Wiem, czego ode mnie oczekują. Wiem, co ja sam chciałbym wyrzeźbić. Zamykam oczy.

To taka moja zabawa. Przed rozpoczęciem pracy wyobrażam sobie sam, co mam zrobić, a potem porównuję to z faktycznym obrazem rzeczy.

Pod powiekami wolno wyświetla mi się obraz: Kobieta i mężczyzna. Mężczyzna silny, muskularny ( lecz bez przesady). Kobieta średniego wzrostu i miłej dla oka figury. Wspiera się na jego ramieniu poniekąd opierając się na nim całkowicie. Jej pełne usta zastygłe w półuśmiechu, lekko rozchylone. Widać z układu jej ciała, że jest zakochana w mężczyźnie. On w niej też. świadczy o tym lekki ruch głowy w jej stronę zatrzymany przez kamień. Tak jakby właśnie chciał spojrzeć na nią ukradkiem.

Ona wydaje się lekka, on zaś stoi twardo na ziemi. Nie są nadzy. On ma na sobie spodnie i rozpiętą koszulę, ona zaś króciutką, półprzeźroczystą halkę mniej więcej do połowy ud. Wieje wiatr. Halka opina się wokół ciała kobiety podkreślając jej zgrabną sylwetkę. Jej włosy falują. On zaś zdaje się skałą, która ją przed tym wiatrem ochrania.

Oboje stoją tak zastygle w pozycji wyprostowanej. Mężczyzna stoi w lekkim rozkroku z prawą nogą o cztery centymetry wysuniętą do przodu. Kobieta opiera swój ciężar ciała tylko na jednej, prawej nodze. Lewą ma lekko uniesioną do tyłu. Zgrabnie. Pewnie chce całkowicie oprzeć się na swym kochanku i wtulić się w niego.

Patrzą gdzieś. Ich twarze są lekko uniesione, a oczy przymrużone, jakby raziło ich słońce. Jednak oni patrzą gdzieś dalej, wyżej...Ku gwiazdom. Na ich obliczach dostrzegam zachwyt. Podziw dla Stwórcy i wdzięczność za tak wspaniały i piękny świat. Mężczyzna uśmiecha się. łagodnie, lecz dumnie. To władca. Widać to po jego obliczu. Promieniuje z niego duma. Duma i wielka mądrość oraz poczucie własnej wartości i troska o innych. Na twarzy kobiety także maluje się duma. Lecz dołącza do niej zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i lekka zaduma. Patrzy tam, gdzie on i zdaje się, że w jej oczach dostrzegam gwiazdy.

On coś jej pokazuje ręką. ,,Tam, tam, kochanie. Tam są gwiazdy. NASZE gwiazdy. Podbijemy je. Ku chwale i na pomnik wielkości naszego gatunku. A potem razem z innymi rasami będziemy rządzić kosmosem w pokoju i wzajemnej miłości. W mądrości i wspierając siebie nawzajem. Tak, kochanie. To MY, ludzie. Jestem z nas dumny".



Taak...To piękny obraz. Czuję, jak przepełnia mnie moc, duma i poczucie obowiązku. Otwieram oczy. Patrzę na Ziemię. Teraz widzę prawdziwą ludzkość. Potem odwracam się i zabieram się do pracy.



***



Dzień odsłonięcia posągu. Na wielkiej sali gromadzi się tłum. Posąg rzecz jasna w sali się nie zmieścił. Zajmuje on całą, specjalnie pod niego zbudowaną wyspę.

Na jego produkcję zużyto osiem milionów ton najlepszego kamienia i prawie wszystkie światowe zapasy drogich kamieni. To znaczy...Te, które były jeszcze wolne.

Ma być wielki jak góra. Ma być wspaniały... Salę wypełnia szmer głosów. Na całym świecie wszyscy ludzie gromadzą się przed telewizorami by zobaczyć cud. By ujrzeć najwspanialsze dokonanie ostatnich pięciu wieków. By ujrzeć siebie samych. Bo to przecież sam łuna rzeźbił!

Ludzie w sali to najbogatsi obywatele świata. Ten bankiet to ich pomysł. Po odsłonięciu posągu będą bawić się trzy dni i trzy noce na balu balów. Najwspanialszym balu na całej planecie. Uradowana ludzkość zresztą też. Przerwane zostaną wszelkie konflikty zbrojne i przez najbliższe 72 godziny na Ziemi będzie trwał jeden, wielki bal.

Piramidy zblakną przy blasku TEGO osiągnięcia. Ooh tak.



Wreszcie rozlega się odliczanie. Ponad 7 miliardów ludzi skanduje ostatnie sekundy do odsłonięcia.

3...2...1...

Ekrany się rozjaśniają, wielka płachta zaczyna opadać. Oddechy zamierają.

0...

Ludzkość na całej planecie wstrzymuje oddech.



Ekrany rozjaśniają się całkowicie, płachta opada. Ludzkość patrzy. I widzi wyspę, na której faktycznie stoi posąg. Przedstawia on mężczyznę i kobietę. Oboje stoją w pewnym oddaleniu od siebie. Kobieta ma na oko koło czterdziestu lat. Mężczyzna jest trochę młodszy, lecz nie za bardzo. Ona stoi lekko zgarbiona grzebiąc w torebce. W jednej ręce ściska wypchany portfel, z którego wylatują banknoty. W drugiej trzyma nóż. Kątem oka patrzy na mężczyznę sprawdzając, gdzie dokładnie stoi. Ręka z nożem jest uniesiona do ciosu. Na jej twarzy maluje się szyderczy uśmiech.

Mężczyzna nie robi nic. Stoi wyprostowany. Jest niski i nagi. Gruby. Wzdęty brzuch zdaje się sięgać do połowy ud. Tłuszcz dosłownie z niego kapie i gdyby nie skóra prawdopodobnie opadłby na ziemię i utworzył pod stopami kałużę. Tymczasem pod stopami mężczyzny nie ma tłuszczu, lecz kupka pieniędzy. On jednak zdaje się nawet o tym nie wiedzieć. Może wie, ale go to zbytnio nie obchodzi.

Z bezmyślnym wyrazem twarzy bawi się swoim fiutkiem.



Gdy wrzawa cichnie, a ludzie nie maja już siły krzyczeć, gdy mężowie cucą swoje żony, w głowach wszystkich ludzi rodzi się podejrzenie, ze zostali oszukani. że to, co zobaczyli nie może być prawdą.

Chwilę później są już tego pewni. I jedyne, czego chcą to zemsty.

,,Pokaż się, łuna!” – wołają. ,,Wyjdź do nas i nam to wyjaśnij, albo sami do ciebie pójdziemy!”.

Nie wiedzą jednak, że łuna niczego już nie wyjaśni.

Tuż po zakończeniu prac popełnił samobójstwo.





Kraków

17.01.09 – 18.01.09

2
"Nazywam się łuna i wbrew wydźwiękowi tego imienia jestem mężczyzną. Ale nie powinna obchodzić was moja płeć, bo jestem czymś więcej. Jestem artystą(...)"



"Rzeźbię posągi. Pomniki, popiersia, małe posążki... Wszystkie mają uwieczniać wielkie chwile świata i ludzi. Wszystkie przedstawiają wybitnych przedstawicieli naszego gatunku. Wszystkie postacie są dumne, lecz ich wzrok jest łagodny i gdzieś w ciemnych ( tak sobie wyobrażam) oczach kryję się prawdziwa mądrość.

Ku chwalę. Ku pamięci. Dla własnej legendy(...)"


Bardzo ładne zdania.



"...które sprawi, że opiewać mnie będą przez dziesięciolecia. Tak, o Boże,, tak!(...)"

Przez takie potknięcia gotów jestem pomyśleć, że nie sprawdzałeś swojego tekstu. Uwaga!



"Widać z układu jej ciała, że jest zakochana w mężczyźnie(...)"

Przecinek po słowie widać.



"Halka opina się wokół ciała kobiety podkreślając jej zgrabną sylwetkę. Jejwłosy falują(...)"

Nie musisz podkreślać czyje włosy falują. Wyczytamy to z kontekstu.



"Oboje stoją tak zastygle w pozycji wyprostowanej. Mężczyzna stoi w lekkim rozkroku z prawą nogą o cztery centymetry wysuniętą do przodu(...)"

Po raz kolejny, użycie drugiego stoi jest niepotrzebne. Po prostu wykreśl to.



"Potem odwracam się i zabieram się do pracy(...)"

Wykreśl to się.



"Tłuszcz dosłownie z niego kapie i gdyby nie skóra prawdopodobnie opadłby na ziemię i utworzył pod stopami kałużę. Tymczasem pod stopami mężczyzny nie ma tłuszczu, lecz kupka pieniędzy(...)"
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

3
W dole brzucha odczuwam motyle.
Infantylne i schematyczne wyrażenie, zakładam, że celowe.


Więc...Jesteście ciekawi, co to za zlecenie? Mam wyrzeźbić pomnik ludzkości. Całej ludzkości od zarania dziejów, po dziś dzień. Nie ma to być pomnik jej wyglądu, jej dzieł, o nie... JA mam wyrzeźbić pomnik jej intelektu. Pomnik psychiki i całej mocy. Pomnik...Pomnik wielkości ludzi. Charakteru... Zachowań. Słowem- wszystkiego, co cechuje ludzkość.

Pomnik ten sprawi, że o nas i o naszych czasach pamiętać będą wszelkie przyszłe pokolenia. Ma być istotnym ósmym cudem świata. Ma być piękny, ogromny... Zaraz... Nie powiedziałem Wam przecież, DLACZEGO to właśnie mnie wybrano do tego zadania.

Widzicie- mam pewien dar. Można to tak właśnie nazwać. Dar... W słowniku ludzi nie ma lepszego słowa, aby określić to, co trzymam w sobie. Ten...Dar
Po wielokropku zawsze spacja.

Wielokropek to jedna z tych trucizn, że błędem nie jest ale nadmiar psuje tekst, bo to takie egzaltowane zawieszenie głosu.

Emocje niech wynikają raczej z treści i rytmu zdań, słów, głosek, z odpowiednio skrojonych akapitów i kropek postawionych tam, gdzie trzeba niż z wielokropków, które są takim niby znaczącym niedopowiedzeniem.
Rzeźbię dokładnie tak, jak dana rzecz wygląda. Dokładnie tak, jaka jest. Jeśli rzeźbię kamień, (chociaż to głupie) to moja rzeźba przedstawia dokładnie ten właśnie kamień. To, czym on naprawdę jest. Jaki jest. Jeśli jego wnętrze jest miękkie to i kamień( choć twardy) jest miękki. Widzę właśnie to- Dokładną istotę rzeczy.
Nie jestem wrogiem powtórzeń, wręcz przeciwnie - lubię je, gdy są uzasadnione, gdy nadają prozie pewien liryczny rys, poetycki. Gdy są zabiegiem akcentującym znaczenia, wydobywającym to, co powinno być wydobyte. Co może Czytelnikowi umknąć.

Ale ponieważ to zabieg bardzo silny należy nim operować oszczędnie i z rozmysłem. Tu sprawia, że Artysta wychodzi na ograniczonego w zasobie słów i pojęć. Artyści jak i inny przedstawiciele różnych zawodów mnie lub bardziej kreatywnych potrafią godzinami snuć teorie wszystkiego a ich wywody potrafią być zabawne, mądre, gorzkie, przewrotne, ironiczne... U Ciebie jest facet, który ma dziwne imię i klepie jakieś sztampowe, wyświechtane formułki na poziomie (nie urażając piątoklasistów) piątoklasisty albo kamieniarza z podrzędnego zakładu stawiającego grobowce z lastriko. Przez co poniższe zdanie:
Zatem tylko ja mogę wyrzeźbić pomnik całej ludzkości.
jest komicznie megalomańskie.

Wiem, takie miało być. Ale jest komizm i komizm - inaczej się śmiejemy na filmikach z wiejskiego wesela a inaczej na Kabarecie Starszych Panów.
obraz: Kobieta i mężczyzna
powinno być: obraz: kobieta i mężczyzna

lub (ale to już na licentia poetica): obraz: Kobieta i Mężczyzna

Konsekwencja i precyzja jest kluczem pisarskiego sukcesu!
Mężczyzna silny, muskularny ( lecz bez przesady).
Dlaczego tu użyty nawias? Czy na pewno był Ci potrzebny?
Wspiera się na jego ramieniu poniekąd opierając się na nim całkowicie.
Niby sens rozumiem ale rozumem nie pojmuję. Co miało znaczyć to zdanie?

Prostota formy i logika - to siostry, które trzymają się za ręce.
Mężczyzna silny, muskularny ( lecz bez przesady). Kobieta średniego wzrostu i miłej dla oka figury. Wspiera się na jego ramieniu poniekąd opierając się na nim całkowicie.
Oglądałam kiedyś produkcje radzieckie i tam zamiast lwa MGM pokazywali taki uroczy duet uwieczniony w kamieniu: robotnik i chłopka czy chłop i robotnica. Nie wiem, czemu mi się przypomniało. Ale skojarzenia Czytelnika mogą mieć nieoczekiwane skutki dla tekstu...
Jej pełne usta zastygłe w półuśmiechu, lekko rozchylone. Widać z układu jej ciała, że jest zakochana w mężczyźnie. On w niej też. świadczy o tym lekki ruch głowy w jej stronę zatrzymany przez kamień. Tak jakby właśnie chciał spojrzeć na nią ukradkiem.

Ona wydaje się lekka, on zaś stoi twardo na ziemi.
Powtórzenia nie są złe. Ale ograniczone słownictwo musi mieć uzasadnienie. Inaczej się wypowiada Forest Gump a inaczej Artysta. Chyba, że jest Nikiforem. Ten nie jest. Niestety.
Nie są nadzy. On ma na sobie spodnie i rozpiętą koszulę, ona zaś króciutką, półprzeźroczystą halkę mniej więcej do połowy ud. Wieje wiatr. Halka opina się wokół ciała kobiety podkreślając jej zgrabną sylwetkę. Jej włosy falują. On zaś zdaje się skałą, która ją przed tym wiatrem ochrania.
Okrutnie sztampowe, drewniane, bez polotu, tanie, miałkie.

Rozumiem, że to zabieg celowy, bo narratorem tu jest Artysta i pokazujesz jego miałkość, brak polotu i megalomańskie zapędy niepodparte żadnym talentem.
wyżej...Ku gwiazdom.
Zdecyduj się na konkretny zapis, albo traktujesz ku gwiazdom jako osobne zdanie (mocniejszy akcent) albo robisz małą pauzę wielokropkiem (takie zawieszenie oddechu) i dopowiadasz myśl.

wyżej. Ku gwiazdom.

wyżej... ku gwiazdom.

To władca. Widać to po jego obliczu.
Można to napisać bez drażniących powtórzeń, żeby było płynniejsze:

a/ To władca. Widać po obliczu.

b/ Władca. Widać to po obliczu.

Wiemy, że Artysta opowiada o nim, więc nie musisz tu precyzować zaimkami.
Na twarzy kobiety także maluje się duma. Lecz dołącza do niej zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i lekka zaduma.
Wyraz przed kropką jest mocniejszy niż pozostałe, to miejsce akcentowane, Czytelnik na ten wyraz zwraca uwagę. Ty ustanawiasz korelację między dumą i zadumą, co czasem można ograć (np komicznie) w tekście, a czasem - jak u Ciebie - po prostu dziwnie gryzie w ucho :) Czyli nie brzmi zręcznie.

Po napisaniu tekstu warto go sczytać kilka razy głośno, w skupieniu, żeby usłyszeć takie rzeczy.
Patrzy tam, gdzie on i zdaje się, że w jej oczach dostrzegam gwiazdy.

On coś jej pokazuje ręką. ,,Tam, tam, kochanie. Tam są gwiazdy. NASZE gwiazdy.
Nieznośnie akcentujesz przez powtórzenia, to sprawia, że tekst jest manieryczny.
Z bezmyślnym wyrazem twarzy bawi się swoim fiutkiem.
Najmocniejsze i najlepsze zdanie w całym szorcie.



Pomysł nawet niezły, ale wykonanie mi się nie podobało z kilku powodów:

sztampowość opisów, manieryczność powtórzeń, słabizna intelektualna bohatera, który wypowiada się infantylnie. Wiem, że miał powstać kontrast, szokujący i skłaniający do refleksji, dramatyczny i potężny.

Może przez te słodko-pierdzące opisy typu duma i zaduma, gwiazdy, piękne ciała, miliardy ludzi i miliony ton. Obraz jest zbyt przerysowany, groteskowy, ale nie w pozytywnym znaczeniu. Piszesz o ważnych rzeczach, one zasługują na to, żeby poświęcić im trochę czasu.

Kontrastujące zestawienia, mocne słowa oznaczające wielkie idee, uczucia, pewien poziom ogólności (dotyczące wszystkich ludzi, transmisja na cały świat, ustały konflikty itd), wielkie liczby itd nie sprawią, że opowiadanie stanie się poprzez nie też wielkie i ważne. Wręcz przeciwnie - stanie się śmieszne, tak jak gorzko-śmieszne występy niejakiego Gracjana śpiewającego pochwałę internetu.

Na taki rodzaj ekspresji też znajdą się nabywcy. Właśnie - użyłam celowo słowa ekspresja a nie artyzm.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

4
Twój łuna nie zapisuje się w pamięci. Jest zbyt typowy. Jedyny zabieg, który sprawia, że nabiera jakichkolwiek kolorów, to ten jego dar, ale to za mało, to pójście na łatwiznę.



A przez to, że łuna jest taki bezbarwny cierpi tekst, bo to on jest narratorem. To ta bezbarwna postać nam opowiada historię.



Pomysł jest ciekawy, choć przewidywalny. Rzeczywiście, najmocniejsze jest zdanie z fiutkiem. Ostatnie to też odpowiednia puenta.



Opowiadanie miało potencjał, ale nieprzekonująca i nudna osobowość łuny go zniszczyła. Wydaje mi się jednak, że nie warto porzucać tego tekstu. Możesz nad nim popracować, stosując się do rad Richarda i Zuzy. Myślę, że warto.



Mogą być z tego ludzie. ;)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”