"Serdecznie pier****" (groteska)

1
Święto wszystkich zmarłych motywuje Polaków do wyrażania opinii na jego temat. Pisze młodzież w gazetkach szkolnych, piszą dziennikarze Wyborczej, księża piszą kazania. Nikt nie wyjeżdża na Majorkę lub chociażby do Czech. Komunikacja miejska we Wrocławiu powołuje do życia jednodniowe twory, tramwaje E1, E2, E3, które przeplatając się z oswojonymi już 24 i 14 zmierzają co chwila w kierunku cmentarza. Jadą nimi starzy ludzie, rozpaczliwie szukający guzika otwierającego drzwi, kwiaty i motorniczy. Ja na cmentarz idę. Bawię się w kieszeni kurtki pudełkiem zapałek, a w prawą dłoń wrzyna mi się napuchnięta, foliowa reklamówka. Jest ciemno.

Cmentarz, pomimo licznie pochowanych ciał i kolorowych zniczy, pierwszego listopada nie posiada cichej, zadumionej atmosfery kościoła. Dookoła mnie błyskają flesze; to artyści robią artystyczne zdjęcia, artystycznie migotających zniczy, lub pospólstwo uwiecznia pięknie przystrojony grób babci. –Ty jednak jesteś świnia wiesz- usłyszał na głównej alei młody mężczyzna od młodej kobiety. Ludzie wpadają w kałuże i błoto, babrają się w nim i wzajemnie ostrzegają przed błotnym niebezpieczeństwem. Czyszczą buty przy niebieskawym blasku wyświetlaczy telefonów komórkowych. Skręcam szybko w boczną alejkę i kluczę pomiędzy ławeczkami z łopatkami i grabkami w środku, zbitymi z plastyku przez zaradnych wujków od strony matki poczętych. Znicze, wiadomo drodzy państwo, czerwone, białe, zielone i niebieskie. I różowe. Z ornamentami winogronowymi. W kształcie krzyży, wież kościołów, serc i aniołów. Stoją zazwyczaj w karnych, symetrycznych szeregach po obu stronach nagrobka. Błyszczą się zazwyczaj w narożnikach kamiennych płyt, w ich centralnym punkcie, lub pod samą tablicą, lekko podświetlając datę zgonu.

Jedna rodzina, a w niej całe mnóstwo odmiennych gustów. Matka kupiła dwa białe i żółte kwiatki, ciotka czerwone i czerwone kwiatki, a syn postawił wielką czarną donice i niebieski znicz. Dziwnym trafem, wszystkie te przedmioty wchodzące w skład cmentarnego niezbędnika, nie leżą w nieładzie tuż obok siebie, jak to dzieje się w dniu pogrzebu, ale są dokładnie poustawiane w zaplanowane wzory, najczęściej geometryczne.

Błądząc po bocznych alejkach szukam układu idealnego. Zarówno kolorystycznie jak i matematycznie. Nic nie obchodzą mnie nazwiska zmarłych, daty, wierszyki, marmury, bazalty i pozłacane litery. I nagle, oto jest on, grób, którego nie powstydziłaby się sama oś symetrii, gdyby zdarzyło się jej umrzeć. Białe znicze w regularnych odstępach układają się w trzy przecudnie równej długości linie! Jakże one są równoległe. Jak wspaniale harmonijne! Przepięknie białe. A w rogach, świecą blaskiem równomiernie spalających się knotów czerwone cudeńka.

Szanuje zmarłych, nie mam nic przeciwko odwiedzaniu grobów na wszystkich świętych. Trzeba o nich pamiętać. Ale serdecznie pierdolę wszelką symetrie i pedantyzm. Dlatego uwalniam się od ciężaru do tej pory schowanego w niesionej przeze mnie torbie i kładę po środku nagrobka - ideału, wielki, różowo - złoty znicz w kształcie kwiatu z napisem „non omnis moria”. Zapalam go i wracam do domu.



Zrobiłem edycję tytułu. Niektórych mógł on razić wulgaryzmem w nim zawartym. - Weber
Ostatnio zmieniony ndz 15 lut 2009, 18:22 przez Zak, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Fajnie się to czytało, przydałyby się jednak akapity.



Temat, jak temat - niby z wszystkiego można się śmiać. Sama nie wiem, co mi się w tym podoba ;) Może bohater? Przypomina mojego przyjaciela. Gdyby ktoś podesłał mi ten tekst z dopiskiem "Jak B. spędził Święto Zmarłych", uwierzyłabym, że to wszystko naprawdę się zdarzyło :)

Podoba mi się, klimat mi podpasował... I tyle. Dziś chyba nie powinnam weryfikować. Jakiś dziwny pochorobowy zawias.



Pozdrawiam!
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

3
Czytało się nieźle, chociaż akurat śmiać się nie śmiałem;) Dosyć prowokujący tekścik, wszystko zależy od spojrzenia na sprawę...



pozdrawiam
Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy (Cyceron)

4
Elegancka refleksja, brak akapitów nie przeszkadzał. Ale końcówka jakaś taka.. Niedosyt? Spodziewałem się Atomówki, a dostałem petarde. "Pier***e" powinno sprawe załatwić, a jednak zawiodło. I nie rzecz w wulgaryzmach.
Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo.



Szaleństwo to obecnie jedyny rodzaj indywidualizmu. Reakcja obronna organizmu na absurdalny ład i banalność świata.

5
Cmentarz, pomimo licznie pochowanych ciał i kolorowych zniczy, pierwszego listopada nie posiada cichej, zadumionej atmosfery kościoła.
Pochowanych tu nie brzmi tak, jak powinno.

Zadumionej ?

Kolorowych to właśnie określenie nie kojarzące się z zadumą - a piszesz pomimo.

Może mała redakcja:

Mimo rzędów zmarłych złożonych w grobach, pierwszego listopada cmenatrza nie ogarnia cicha zaduma.

Usuń zniczy i unikniesz nie tylko kolorowych ale też powtórzenia w następnym zdaniu.
Matka kupiła dwa białe i żółte kwiatki, ciotka czerwone i czerwone kwiatki, a syn postawił wielką czarną donice i niebieski znicz.
Żeby było czytelniej powinno być:

Matka kupiła dwa białe znicze i żółte kwiatki, ciotka wszystko czerwone, a syn postawił wielką czarną donice i niebieskie lampki.
Białe znicze w regularnych odstępach układają się w trzy przecudnie równej długości linie!
Niedobre zdanie, chociaż poprawne. Egzaltowanie ironiczne, przerysowane, klisza do przecudnej urody - bardzo popularnego zawołania i dość wyświechtanego...
Ale serdecznie pierdolę wszelką symetrię i pedantyzm
kładę pośrodku nagrobka




Tytuł zapowiada - jak powiedział Woody - atomówkę a wychodzi pierdnięcie, pardon moi słownictwo. Za dużo przywiązujesz wagi do zniczy w tym wszystkim. I wcale nie wierzę, żeby wszyscy tak przestrzegali symetrii, jeśli już to tej najprostrzej. Podepnij do tego jakieś deliryczne rozważania na temat znaczenia figur geometrycznych, jakieś platońskie wywody o harmonii liczb i stosunków odcinków do prostopadłych i równoległych, włącz parę zdań na temat fraktali, żeby to nabrało jakiejś rzeczywiście... matematycznej magii odprawianej instynktownie jak kiedyś tzw dziady na grobach przodków. Wywlecz to trochę na wyższy poziom.



Nie mam nic przeciwko wulgaryzmom, ale wulgaryzmy nie zrobią opowiadania. To tani chwyt, gdy obok nie ma treści dość gęstej, by udźwignąć mocne słowo.

Tu masz temat, masz pomysł, masz nawet dość warsztatu i może z tego wyjść coś całkiem fajnego, ale trzeba jeszcze popracować nad treścią, nad zawartością - rzekłabym intelektualną.

Powodzenia

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”