Z mroku nocy... [horror historyczny]
1Usunięte.
Ostatnio zmieniony wt 27 lip 2010, 22:43 przez Zico, łącznie zmieniany 1 raz.
Ok... Nie wiem, jak wjeżdżali polscy żołnierze do jakiś wiosek ruskich, ale mimo wszystko rozbawił mnie ten opis okrążania wioski i stwierdzenie "zajmuję karczmę" (jakby to jakaś twierdza była). Zwłaszcza ewentualna perspektywa użycia armaty... czy to już nie lekka przesada?– No dobra, bierzemy się do roboty – rzekł w końcu Andrzej. – Krysiński ze swoimi z lewej flanki, Rodowicz z prawej. Ja idę środkiem i zajmuję karczmę. Tam się spotkamy. Wioskę okrążyć i odciąć od lasu. Na wszelki wypadek Tarnowski zostanie w odwodzie. Panie Fleming, odprzodkujcie harmatę. Narychtować na wieś, ale strzelać jeno na rozkaz pana Tarnowskiego. Wykonać!
Jak dla mnie w kółko powtarzasz tutaj jedną informację. Po co? W którymś momencie miałam w głowie taką zirytowaną iskierkę "no wiem!". Niestety to nie jest jedyne takie miejsce. Niekiedy przeginasz z opisami, jakbyś nie chciał pozostawić nawet odrobiny miejsca na domysły czytelnika. To bywa męczące.Budynek był pusty. Co więcej, nie znaleźli tam żadnych zapasów prowiantu i trunków, jakie zazwyczaj znajdują się w każdej karczmie. Brakowało też większości sprzętów, zwykłych w takim miejscu.
Wyszli przed karczmę. Zbiegali się już tam żołnierze z pozostałych oddziałów. Wszyscy meldowali to samo: Chałupy były puste i ogołocone ze wszystkiego. Wyglądało na to, że wieś jest opuszczona. A co gorsza, na to, że mieszkańcy wyjeżdżając, uwieźli ze sobą cały dobytek. Zapasy, inwentarz, a nawet większość sprzętu domowego.(...)Po pół godzinie było już pewne, że wioska jest pusta.
No tak... Rycerscy Polacy. Ilu ich tam było w tym podjeździe? Jak wieś się bała kompletnego złupienia to chyba nie mało. I tylu silnych chłopa zadowoliło się jedną panienką i resztę wsi postanowiło zostawić w spokoju? Ok? Zastanawiam się kto głupszy - chłopi, którzy wierzyli, ze tak się wypłacą, czy Polacy, którzy na taki układ poszli? ;]Do wsi zajechał nasz podjazd. Wiecie sami, co to zwykle oznacza dla wieśniaków. Chłopi wpadli w panikę. Aby przypodobać się naszym i ochronić wioskę przed gwałtem i grabieżą, uprowadzili córkę najbiedniejszego we wsi gospodarza i podsunęli ją chłopcom.
Nie wiem, jak to było w tamtych czasach, ale czy w pierwszej lepszej wiejskiej chałupie okna były przeszklone? Mi się wydaje, że to nadal było dość luksusowe...Rozległ się brzęk tłuczonego szkła oraz pękających ram okiennych i pan Krysiński znalazł się na dworze, zabierając ze sobą całe okno wraz z ościeżnicami.
Nie chce mi się liczyć, ale chłopakowi nad głową padło kilka strzałów, cała wymiana ciosów, rzucenie jakimś facetem przez okno, a ten w najlepsze kimał? Spoko, doskonały żołnierz ;]I widział Jaremkę stojącego nad nim z jeszcze dymiącym pistoletem w garści.
– Wasza miłość?
– No, nareszcie – warknął Andrzej. –Masz ty sen, bratku...
Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”