Z pamiętnika starego doktora
No i zmarło się biednemu Rzeckiemu. Całe szczęście, że Stach tego nie widział i o tym nie wie bo na pewno serce by mu pękło, tak przecież się z Rzeckim dobrze znali. Swoją drogą to nie mam pojęcia co myśleć o tym co zrobił Wokulski. Na pogrzebie Rzeckiego zagadał do mnie ten cały Szprot czy jak mu tam i do mnie z takim pytaniem: „No to zabił się, czy się nie zabił ten cały Wokulski? Bo przecie na pogrzeb swego przyjaciela chybaby przybył jakby żył nie?” Aż nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Fakt, ze Stacha niezły kawał romantyka był (jest?) i w sumie to samobójstwo nawet by do niego pasowało. Eh… co ta miłość z nami wyprawia …Ah czemuż to ja sobie życia nie odebrałem wcześniej? Nie musiałbym o tym wszystkim myśleć, nie miałbym tylu problemów na głowie..
Niesamowite ale odkąd Szlangbaum urzęduje w sklepie to jego obroty spadły, oj spadły i to bardzo. I jeszcze te głosy na ulicach: „Patrz Żyd…a Żyd to a Żyd tamto” Przecież to już zaczyna ludzkie pojęcie przechodzić!! !Bezpowrotnie mijają już te czasy, oj mijają wszystko się zmienia, rzeka nieustannie płynie…
Przestraszony Szuman odrzucił pióro. Szybko wstał od biurka i zaczął krążyć po pokoju, próbując zebrać myśli.
- Co ja wyprawiam!? Zachowuje się jak jakiś stary romantyk, co ja wyprawiam w ogóle?! Co mnie podkusiło na to wszystko?!
Rzucił okiem na leżący na biurku pamiętnik Rzeckiego. Pan Ignacy pozostawił po sobie niezbyt wiele rzeczy, które albo poszły na śmietnik albo zostały zabrane przez Szlangbauma, gdyż żadnego testamentu stary subiekt nie pozostawił. Wśród rzeczy przeznaczonych na spalenie Szuman dostrzegł pamiętnik Rzeckiego i postanowił uratować go.
- W końcu jedyna spuścizna co po nim pozostała - powtarzał sobie w duchu usiłując racjonalnie wyjaśnić motywy swego postępowania – ale co mnie podkusiło by kontynuować te jego wspomnienia i myśli? Przecież to głupie, wręcz nieużyteczne. Dziadziejesz na starość Szuman, oj i to strasznie. Weź się w garść i zacznij się zachowywać jak na przedstawiciela genialnej rasy przystało.
Duma wypełniła stare serce doktora. Tak, tak trzeba skończyć z tymi bzdurami. Podszedł z powrotem do biurka i zamknął pamiętnik. - To już było i nie wróci więcej – rzekł sam do siebie. Usiadł wygodnie na kanapie by nieco odpocząć. A może akurat zaraz Stach wpadnie i…tu uświadomił sobie, że Stach już nigdy go nie odwiedzi, i że nigdy już nie będzie dane mu z nim porozmawiać. – Gdzie ty się podziewasz Staszek, gdzie ty się podziewasz?
Nagle coś sobie przypomniał. Wstał, otworzył pamiętnik Rzeckiego na ostatniej stronie, chwycił pióro i zaczął pisać:
Włosy tej Kowalskiej z naprzeciwka są bardzo interesujące. Istne cudo…
***
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przybierając krwawy odcień, tak jakby płonęło gniewem, że musi się już udać na spoczynek. Ruiny zamku w Zasławku przybierały coraz to bardziej ponury wygląd, właściwie nie były to ruiny lecz sam gruz. Tak wielkie zniszczenia uczynił Stanisław Wokulski, nie mogąc dłużej znieść cierpienia jakie samym swym widokiem wywoływał ów zamek. Nie pozostało nic, z wyjątkiem kupki gruzu. Jedyną rzeczą, która rzucała teraz jakikolwiek dłuższy cień wśród tej kupy kamieni, był masywny krzyż, postawiony tu stosunkowo niedawno. Wyraźnie wyróżniał się w tej ponurej scenerii.
Malutką dróżką prowadzącą do owego krzyża spacerowało wolno młode małżeństwo wraz z małą dziewczynką, która jak na swój wiek zachowywała się w tej chwili bardzo poważnie. Ona była piękna, lecz jej oczy, niegdyś nieustannie trapione płaczem, gdzieś zatraciły swój dawny blask i teraz jedynie ukazywały wspomnienia ze smutnej przeszłości kobiety. On, pulchny na twarzy, wydawał się być znacznie bardziej skory do rozmowy, nie było tez po nim widać by kiedykolwiek doświadczył jakichkolwiek przykrych zdarzeń. Postanowił przerwać ciszę, która od dłuższego czasu zagościła między nim a jego żoną.
- Kochanie powinniśmy już wracać. Wiesz, że musisz odpoczywać, w końcu nosisz w sobie przyszłego braciszka Helenki. – mała dziewczynka spojrzała na mężczyznę z uśmiechem, który wywołany został myślą, że zostanie ona wkrótce starszą siostrą. On również uśmiechnął się. Będę ojcem…
- Tak mamusiu ja tez chcę już wracać do domku. Jestem zmęczona chcę spać – Helenka pociągnęła swoją mamę za sukienkę, chcąc zwrócić na siebie uwagę a następnie głośno ziewnęła by nadać swoim słowom mocniejsze znaczenie. Kobieta uśmiechnęła się smutno i pogłaskała małą po głowie.
- Dobrze skarbeńku. Idź z …tatusiem do powozu. Ja za minutkę wrócę.
Dziewczynka chwyciła mężczyznę za rękę. On jednak stał i popatrzył swojej żonie prosto w oczy.
- Kochanie…
- Zaraz wrócę. Proszę poczekajcie na mnie.
Mąż krótką chwilę wahał się jeszcze, jednak smutne spojrzenie jego pięknej żony przekonało go, że chce ona choć przez moment pozostać sama. Wziął więc Helenkę na barana i zawrócił, zostawiając kobietę samą przed krzyżem. Gdy ta straciła swoich bliskich z oczu zwróciła się w stronę pomnika.
Na środku kamiennego krzyża, wyraźnie było widać starannie wykuty napis:
NON OMNIS MORIAR
Samotna łza spłynęła po policzku pięknej kobiety. Spuściła ona wzrok i przeżegnała się nie będąc w stanie znaleźć jakiejkolwiek modlitwy, która byłaby wystarczająco piękna, która tak idealnie odzwierciedliłaby to co ona czuła, co czuje nadal. Tak bardzo pragnęła coś powiedzieć, jednak ilekroć otwierała usta tylekroć wybuchała płaczem. W końcu jednak przełamała się.
- Tyle mi dałeś…choć nie zasługiwałam. Tyle dobroci…mimo tego wszystkiego…co o mnie mówili…tyle ci zawdzięczam…ja i Helenka…dziękuje.
Powstrzymując łzy podniosła wzrok. Ściągnęła z szyi naszyjnik, który matka ofiarowała jej tuż przed śmiercią i zawiesiła go na krzyżu. Następnie Helena Stawska – Mraczewska odwróciła się i niemal biegiem udała się w stronę powozu.
***
Ci romantycy nie mają wstydu. Zawsze jak umrą to muszą tym wzbudzać takie poruszenie jakby to sam car skonał. Tyle łez, tyle smutku…a wszystko przez miłość co to każdego z nas spotyka i co to każdemu z nas musi na trwałe w sercu odcisnąć swe piętno. Bo miłość to wariacja lecz tylko idioci nie wariują.
2
Cóż... zdecydowanie nie lubię tego typu eksperymentów. Nie dość, że (przynajmniej dla mnie), jest to eksperyment nie udany niestety, to na dodatek nie mogę po nim niczego powiedzieć o tym, jak piszesz.
Prusem nie jesteś - i w tym fragmencie to widać. Nie potrafisz również wcielić się w kogoś z tamtej epoki. Starałeś się wprawdzie "zlalkować" język i stylistykę bohaterów, ale to nie wyszło. Jest sztucznie.
Poza tym ten epilog tak naprawdę nic do Lalki nie wnosi.
Jeśli zaś chodzi o błędy to cóż... głównie interpunkcja; ale niekiedy składnia zdania. np.:
Niestety, nie podobało mi się - sam tekst. Twojego pisania nie mogę ocenić, bo tu nie pisałeś jak ty - starałeś się udawać Prusa. Co do błędów - błądzić jest rzeczą ludzką, wszystko można poprawić jeśli poświęci się temu dość czasu, więc nie jest to takim ogromnym problemem.
Powodzenia!
Prusem nie jesteś - i w tym fragmencie to widać. Nie potrafisz również wcielić się w kogoś z tamtej epoki. Starałeś się wprawdzie "zlalkować" język i stylistykę bohaterów, ale to nie wyszło. Jest sztucznie.
Poza tym ten epilog tak naprawdę nic do Lalki nie wnosi.
Jeśli zaś chodzi o błędy to cóż... głównie interpunkcja; ale niekiedy składnia zdania. np.:
Z twojego zdania wynika, że dziewczyna była piękna - a twoim założeniem było, że teraz przechodzisz już do kobiety....spacerowało wolno młode małżeństwo wraz z małą dziewczynką, która jak na swój wiek zachowywała się w tej chwili bardzo poważnie. Ona była piękna, ....
Niestety, nie podobało mi się - sam tekst. Twojego pisania nie mogę ocenić, bo tu nie pisałeś jak ty - starałeś się udawać Prusa. Co do błędów - błądzić jest rzeczą ludzką, wszystko można poprawić jeśli poświęci się temu dość czasu, więc nie jest to takim ogromnym problemem.
Powodzenia!
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
3
Zgadzam się z Lan.
Prusem nie jesteś, ale to dobrze, bo Prusa nie lubię.
Radziłbym się skupić na interpunkcji i zapisie - w tekście kuleje. Gubisz podmiot, a właściwie mieszasz go. Wszystko przez "zaimkozę". Masz zbyt dużo zaimków w zdaniach. Bardzo dużo powtarzasz "on, ona, jego, jej" itp. Gdybyś poprawnie konstruował zdania, nie musiałbyś ich używać. A przez to, że skaczesz z jednego podmiotu na drugi i musisz wskazywać kogo dotyczy zdanie, to wychodzi masakra.
"Mąż krótką chwilę wahał się jeszcze, jednak smutne spojrzenie pięknej żony przekonało go, że chce choć przez moment pozostać sama."
Do tego osobiście nie czuję stylu Prusa. Nie wiem, czy to miało być naśladowanie jego prozy i stylu, czy tylko dopisanie zakończenia opartego na fabule?
Nie wiem i wiedzieć nie muszę, bo ani jedno, ani drugie nie wyszło.
Prusem nie jesteś, ale to dobrze, bo Prusa nie lubię.
Radziłbym się skupić na interpunkcji i zapisie - w tekście kuleje. Gubisz podmiot, a właściwie mieszasz go. Wszystko przez "zaimkozę". Masz zbyt dużo zaimków w zdaniach. Bardzo dużo powtarzasz "on, ona, jego, jej" itp. Gdybyś poprawnie konstruował zdania, nie musiałbyś ich używać. A przez to, że skaczesz z jednego podmiotu na drugi i musisz wskazywać kogo dotyczy zdanie, to wychodzi masakra.
No strasznie. A kogo to jest żona jak nie jego? Po co o tym wspominać? Pozbądź się zaimków przez podobne zabiegi:Mąż krótką chwilę wahał się jeszcze, jednak smutne spojrzenie jego pięknej żony przekonało go, że chce ona choć przez moment pozostać sama.
"Mąż krótką chwilę wahał się jeszcze, jednak smutne spojrzenie pięknej żony przekonało go, że chce choć przez moment pozostać sama."
Do tego osobiście nie czuję stylu Prusa. Nie wiem, czy to miało być naśladowanie jego prozy i stylu, czy tylko dopisanie zakończenia opartego na fabule?
Nie wiem i wiedzieć nie muszę, bo ani jedno, ani drugie nie wyszło.
4
Hmm, bardziej od eksperymentu i próby opowiedzenia alternatywnej wersji zakończenia "Lalki" interesują mnie pobudki popychające do napisania takiego tekstu.
Zamiast szukać własnego stylu, wymyślać swoich, świeżych bohaterów, kopiowanie stylu innych i opowiadanie historii używając ich bohaterów.
Niee, to nie dla mnie.
Niestety nie udało ci się skopiować stylu Prusa. On bardziej przynudzał. Przychodziło mu to z lekkością. Tutaj widzę raczej próbę opowiedzenia czegoś ciekawego, on nie próbował, po prostu opowiadał.
Błędy wymienili poprzednicy, wiesz więc co należy poprawić. Ja nie mam nic więcej do dodania.
Zamiast szukać własnego stylu, wymyślać swoich, świeżych bohaterów, kopiowanie stylu innych i opowiadanie historii używając ich bohaterów.
Niee, to nie dla mnie.
Niestety nie udało ci się skopiować stylu Prusa. On bardziej przynudzał. Przychodziło mu to z lekkością. Tutaj widzę raczej próbę opowiedzenia czegoś ciekawego, on nie próbował, po prostu opowiadał.
Błędy wymienili poprzednicy, wiesz więc co należy poprawić. Ja nie mam nic więcej do dodania.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.