Deserter

1
Dwa krótkie odcinki. Chcę wiedzieć, czy umiem pisać xD


Deserter - Odcinek 1 - Pilot


Ciemna noc... Miasto śpi, wypoczywa, gdyż za ok. 3 godziny 1/3 jego mieszkańców będzie musiała pożegnać się z sennymi marzeniami i wyruszyć do pracy po dwudniowej przerwie.
Jak to w każdym mieście bywa, i tu - w południowej Dakocie, żyje grupka osób, którzy nie śpią. Jedni balują, bo wciąż mają "weekend", inni pracują, a jeszcze inni siedzą przed monitorem swoich komputerów?
David Miller - 27 letni mężczyzna, o dość szczupłej budowie ciała i jasnej karnacji skóry jak na Dakotę.
Miller zrzucił coś z komputera na dyskietkę, po czym ją wyciągnął, zgasił monitor, wziął klucze ze stołu i w dość szybkim tempie wyszedł z domu, zamknął za sobą drzwi i zbiegł po schodach. Nic, a nic nie obchodziło go to, że wiosna nocą potrafi być jeszcze chłodna, a ten wyszedł w krótkim rękawku.
Minęło jakieś 20 minut. David doszedł na Fat Street 8 i zapukał trzy razy do drzwi, a następnie się od nich trochę odsunął. Minęło kilka, może kilkanaście sekund, ale nikt nie otwierał. David zadzwonił dzwonkiem, i znów się odsunął.
- Dawaj... Otwieraj... - powtarzał sobie w myślach zniecierpliwiony.
Miller powtórzył tą czynność jeszcze raz, po czym dał sobie spokój i odszedł.

***

Następnego dnia David bardzo wcześnie otworzył oczy. Około godziny 3 poszedł spać, a już po 7 się obudził. Chwycił za telefon, wybrał numer z książki adresowej i zadzwonił.
Pierwsze połączenie - nikt nie odbiera...
Drugie - to samo
Trzecie... Czwarte...
Przy piątym w końcu ktoś odebrał i powiedział zaspanym głosem:
- Słucham...?
Był to głos Joe - starszego brata Davida.
David przez chwile nie wiedział co odpowiedzieć:
- ... No cześć, pamiętasz mnie jeszcze? - zapytał ironicznym głosem.
- David... - odpowiedział Joe, nieco zmęczonym tonem - Czego chcesz? Jest 7 rano...
- Mam nadzieję, że załatwiłeś kasę, którą miałeś załatwić - powiedział David.
Joe usiadł na brzegu łóżka:
- A więc wciąż nie dałeś sobie z tym spokoju... Co?! - powiedział nieco groźniejszym tonem - Zastanawiam się, po co w ogóle zgodziłem ci się pomóc! Zobaczysz... Jeszcze trafimy przez ciebie do pudła! Postanowiłem, że nie będę brał dla ciebie tego kredytu! David postanowił nieco uspokoić brata:
- Joe, wyluzuj... Posłuchaj... Ta cała forsa jest już prawie nasza. Wystarczy jeszcze tylko ją z stamtąd wydobyć. Zabuliłem całe 30 patyków, ale udało mi się zdobyć te plany z dokładnie zaznaczonym miejscem.
Joe był dalej niepewny:
- A co jeśli tej forsy w ogóle tam nie ma? Co jeśli ten "przyjaciel staruszka" próbuje nas tylko wsadzić za kraty? - nastąpiła chwila milczenia - W ogóle masz już te plany, to po co ci moja forsa? W ogóle mnie nie wtajemniczasz w swoje plany, czuję się niepewnie, bracie... Boję się, rozumiesz? Wezmę ten cholerny kredyt, a potem będę go spłacał do końca życia, bo jakiemuś nieznajomemu uroiło się 10 milionów...
David spuścił głowę... Zastanawiał się chwilę, po czym postanowił:
- Dobra... Wytłumaczę ci to wszystko od początku do końca. Będę u ciebie za 30 minut. Czekaj na mnie... - i się rozłączył.

***

Minęło około 30 minut. David bez pytania wszedł do domu Joe i usiadł na kanapie, a następnie zaczął mu wszystko, po kolei wyjaśniać.
Ojciec Davida i Joe to był naprawdę bogaty mężczyzna. Mieszkał w ogromnej willi, jeździł drogimi autami, służba w domu... Był to człowiek, który każdemu żałował każdego grosza. Mimo, że był taki bogaty, nigdy nie przekazał żadnemu ze swoich synów żadnych "groszy".
Pewnego dnia, starsza kobieta ze służby Pana Millera postanowiła podwędzić mu z portfela trochę gotówki. Miller się o tym dowiedział i udusił swoją pracownicę... I to dosłownie... Dostał za to 15 lat więzienia.
Koledzy z celi dowiedzieli się, jakim jego kolega jest bogaczem i zaczęli mu zazdrościć tego co miał. Postanowili go zabić.
Miller przypadkowo dowiedział się co planują jego "koledzy" i wiedział, że jego żywot nie jest długi. Postanowił w jakiś sposób przekazać swoje pieniądze synom, tylko nie mógł tego zrobić będąc w więzieniu.
Dzięki ogromnym wpływom Millerowi udało się wnieść do więzienia całą gotówkę jaką posiadał. Równe 10 000 000 dolców.
Kilka dni później Miller został zabity, a Anonim twierdzi, że wie, gdzie forsa została ukryta. David wykupił od niego plany za 30 000 dolarów...

***

Miller myślał, że wytłumaczył bratu wszystko jasno od początku do końca, jednak Joe miał jeszcze kilka pytań:
- Człowieku, ty myślisz chodź trochę? Jakim cudem chcesz niby wejść do więzienia, wziąć z stamtąd kasę i wyjść? No i po co ci te moje 30 000 dolców?!
- Wszystko jest prostsze niż ci się wydaje. Wystarczy popełnić drobne przestępstwo, by zamknęli mnie za kratkami na miesiąc... Może dwa... Tyle tam przecież przeżyję? A kasa jest po to, by przekonać sędziego, aby umieścił mnie w tym samym zakładzie co staruszka, czyli Dakota State Prison...
Obaj bracia spojrzeli na siebie. David był niezwykle pewny siebie, Joe nie wiedział co ma odpowiedzieć. Zadawał sobie pytania - czy jego brat na serio chce aż tak ryzykować dla paru milionów?

c.d.n


Deserter - Odcinek 2 - Napad


Następnego dnia...
Joe zgodził się wziąć kredyt z banku, David natomiast musiał wymyślić jakąś odpowiednią zbrodnie, przez którą go zamkną na kilka dni. Siedział na swoim ulubionym krześle i myślał.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. David wstał i otworzył drzwi. Był to Joe, z przygnębioną miną.
- Co jest? Nie dali ci kasy? - zapytał zaniepokojony David.
- Właśnie w tym problem... Że dali... - odpowiedział - Im bliżej sukcesu, tym mam większe obawy...
David się uśmiechnął, po czym zdjął bratu plecak z pleców i powiedział:
- W moich rękach ta forsa będzie bezpieczna.
Joe nie protestował:
- I co wymyśliłeś coś? - zapytał
- No nie wiem właśnie. Nie znam się na tym cholernym prawie... Myślę, że będzie to coś w rodzaju napadu na spożywczak...
- Odpada...
David się zdziwił:
- Jak to "odpada"? Co by bredzisz?
- Za napad na spożywczak dostaniesz co najwyżej wyrok w "nawiasach". Musiałbyś popełnić tą samą zbrodnie kilka razy, ale to też odpada, gdyż się one potem zsumują i będziesz siedział kilka lat... - odpowiedział Joe.
Davida totalnie "zatkało". Nie myślał o tym w ten sposób. Nie wiedział co odpowiedzieć, aż w końcu:
- Nie wiedziałem, że tak ciężko jest się dostać za kratki...
- Mam inny pomysł... Wynajmiemy kogoś, kto zna się na Polskim prawie. Jakiegoś prawnika! - zabłysnął pomysłem, Joe.
David nie był zadowolony:
- Taa... I co mu powiesz? "Słuchaj, chcę pójść za kratki na tydzień albo dwa, i chcę wiedzieć jakie muszę popełnić przestępstwo, by dłużej tam nie siedzieć" - zironizował. Obaj bracia zaczęli myśleć w milczeniu... Obaj weszli do pokoju gościnnego i "rozłożyli" się na fotelach.
- Dobra, nic lepszego nie wymyślę... - odparł David, skupiając na siebie uwagę Joe - Wykonam jakąś akcję z nożem... Zrobię to tak, by sąd koniecznie chciał wsadzić mnie do pudła...
- Zwariowałeś?! Dostaniesz za to co najmniej kilka lat! - Joe uniósł się głosem. - Wszystko jest już postanowione, nie będę niczego zmieniał... - powiedział spokojnie David, a Joe, aż wstał z fotela ze złości:
- Nie możesz, bracie!
David wstał z fotela, podniósł plecak leżący na ziemi, zarzucił go na plecy i poszedł w stronę wyjścia.
- Zaczekaj! - krzyknął Joe, David się zatrzymał - C... Co się z tobą stało?! Nie poznaję cię bracie... Ta forsa na prawdę dla ciebie tyle znaczy? Nie mogę tego zrozumieć... David wyszedł z domu i zamknął za sobą drzwi.
Joe nie mógł ustać na nogach, więc usiadł na fotelu. Był w szoku. Nie był w stanie zrozumieć Davida...

***

Tego samego dnia, późnym wieczorem. David ubrany w ciemny dres zaczaił się w jakiejś ciemnej oficynie i czekał... Po jakichś 15 minutach usłyszał "tupanie" wysokich obcasów. Po chwili przeszła obok niego wystrojona blondynka. David poszedł za nią szybszym tempem. Kobieta nie wiedziała nawet, że ktoś za nią idzie. David wyciągnął z pod pazuchy nóż, i trzymając go przy sobie jeszcze bardziej przyśpieszył.
Blondynka usłyszała, że ktoś za nią idzie. Kątem oka zobaczyła Davida. Przestraszyła się i też zaczęła przyśpieszać, a po kilku sekundach już uciekała w biegu. A David za nią.
- Pomocy! - krzyczała zapłakana, przerażona kobieta.
David złapał ją w bramie za ramię i przygniótł do ciebie, a następnie przyłożył jej nóż do gardła.
Chwycił ją ręką za włosy, a następnie zaczął je przecinać nożem.
- Nie! Zostaw mnie w spokoju, draniu! - krzyczała zapłakana blondynka.
David ciął dalej. Gdy odciął jej spory kawałek włosów wyrzucił go na ziemię i powiedział: - Teraz zajmę się twoją buzią...
Przerażona blondynka zaczęła krzyczeć:
- Nie! Zostaw mnie! Ratunku!
David usłyszał jak ktoś otwiera zamek w drzwiach, które po chwili się otwierają. Uśmiechnął się z radości, że to koniec koszmaru. Bo przecież nie sprawia mu przyjemności znęcanie się nad blondynką.
Z drzwi wyszedł gruby mężczyzna z kijem baseballowym:
- Co jest, kurwa?! - zapytał
David wyrzucił nuż, odepchnął do niego blondynkę, podniósł ręce do góry i powiedział:
- Nic poddaję się... Nie chcę kłopotów. Chcę się oddać w ręce policji...
Mężczyzna spojrzał zdziwiony na Davida, a następnie na przerażoną blondynkę, która po chwili wyciągnęła telefon i wykręciła numer policji...

***

Po kilku, może kilkunastu sekundach przyjechała policja. Dwóch "napakowanych goryli"... Jeden z nich założył Davidowi kajdanki i wsadził go do tyłu radiowozu, a sam poszedł na przód i odjechali...

***

Na komisariacie David dowiedział się, że ma prawo do jednego telefonu. No więc zadzwonił do Joe.
Pierwszy sygnał... Drugi... Trzeci...
- No odbieraj pacanie... - powiedział cicho David
Czwarty... Przy piątym Joe w końcu odebrał:
- Tak, słucham? - powiedział zaspanym głosem
- Już myślałem, że nie odbierzesz!
- David? - zdziwił się Joe
- A kogo się spodziewałeś?! - zapytał David - Dobra słuchaj, bo nie mam czasu, by dwa razy powtarzać... Jestem na komisariacie. Będę odpowiadał przed sądem za... Usiłowanie gwałtu... Już mnie stąd raczej nie wypuszczą, dlatego przejmujesz całą operację...
- Zrobiłeś coś tej kobiecie? - zapytał przestraszony Joe
- No co ty... Znasz mnie przecież...
- No ostatnio właśnie nie jestem co do tego pewien... Dobra, mniejsza z tym. Co mam robić?
- Bądź w gotowości... Gdy tylko dostanę adwokata sądowego odezwę się do ciebie i powiem ci co robić... - nastała chwila milczenia - Dobra, muszę kończyć... Trzymaj się... - powiedział David
- Ty też...

c.d.n.

[ Dodano: Wto 15 Wrz, 2009 ]
Odświeżam...

[ Dodano: Wto 15 Wrz, 2009 ]
Nie bądźcie tacy xD Napiszcie co sądzicie...

[ Dodano: Sro 16 Wrz, 2009 ]
...

[ Dodano: Czw 17 Wrz, 2009 ]
Aha...

[ Dodano: Pią 18 Wrz, 2009 ]
............................................................................................................................................................................................................................

[ Dodano: Nie 20 Wrz, 2009 ]
SIE WSZYSCY PIERDOLCIE! ILEŻ MOŻNA CZEKAĆ? XD

4
Nie przesadzaj... mi od dwóch tygodni nikt nie chce zweryfikować tekstu. I jak napiszesz jakiś komentarz od razu pod swoją wypowiedzią, temat nie pójdzie do góry. Nic to nie daje.

5
3 dni czekania i nerwy ci puściły? Wiesz, to sobie sam czytaj. Gwarantuję, że żadnego twojego tekstu już nie przeczytam.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

Re: Deserter

7
Harven pisze:Dwa krótkie odcinki. Chcę wiedzieć, czy umiem pisać xD
No samo składnie zadane pytanie, bez literówek, z odpowiednią składnie gramatyczną podpowiada mi, że tak. Umiesz.
Gdybyś nie umiał, nie potrafiłbyś napisać takiego pytania.

Pozdrawiam.

PS. Reszty nie czytałem, ale nie była mi potrzebna do wyciągnięcia poprawnego wniosku.

8
Namrasit, jak sobie w ten sposób chcesz weryfikować czyjeś teksty, to lepiej opuść już to forum. Ludzie tutaj się chcą dowiedzieć co nie gra (a na pewno nie gra. W każdym tekście, a już zwłaszcza amatorów) w ich utworach, a żeby można było o tym napisać, to nalezy przeczytać cały tekst albo co najmniej 2/3. Ktoś może napisać 10 zdań poprawnie, ale kolejne 20 zepsuć, mówiąc językiem kolokwialnym. I wtedy twoja "weryfikacja" może zostać umieszczona głęboko w ciepłym miejscu, bo NIE pomaga autorowi tekstu. Zapamiętaj sobie to. :)
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]

9
Wracamy do dyskusji - wszelkie sprawy personalne załatwiamy na PW.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

Re: Deserter

10
Żeby nie było, że tylko złośliwy jestem :P
Harven pisze: Ciemna noc... Miasto śpi, wypoczywa, gdyż za ok. 3 godziny 1/3 jego mieszkańców będzie musiała pożegnać się z sennymi marzeniami i wyruszyć do pracy po dwudniowej przerwie.
... Całkowicie do poprawy. Szczególnie ta 1/3. Lepiej jakbyś zrobił zwykły opis, ze sie miasto budzi, słonko wpada komuś przez okno i takie tam. Co do "Miasto śpi, wypoczywa", to bez sensu połączenie (jak dla mnie). To nie jest wiersz.
Harven pisze: żyje grupka osób, którzy nie śpią.
"Która nie śpi" albo "żyją ludzie którzy nie śpią". Błąd odmiany.
Harven pisze: Jedni balują, bo wciąż mają "weekend", inni pracują, a jeszcze inni siedzą przed monitorem swoich komputerów?
O co i do kogo to jest pytanie? A nawet jak to stwierdzenie to wyjątkowo koślawe. Do poprawy. Np. "Grupę tą można podzielić na trzy części: ludzi taki, siakich i owakich..."
Harven pisze: David Miller - 27 letni mężczyzna, o dość szczupłej budowie ciała i jasnej karnacji skóry jak na Dakotę.
To wygląda jak opis przestępcy z kartoteki, a nie jakiegoś bohatera.
Harven pisze: Nic, a nic nie obchodziło go to, że wiosna nocą potrafi być jeszcze chłodna, a ten wyszedł w krótkim rękawku.
To jest pisane z punktu widzenia narratora czy kogoś innego. Powinno być ", a on wyszedł"
Harven pisze: Minęło kilka, może kilkanaście sekund, ale nikt nie otwierał.
To kilka, czy kilkanaście? Bo miedzy 3 a 18 to jest spora różnica.
Harven pisze: - Dawaj... Otwieraj... - powtarzał sobie w myślach zniecierpliwiony.
Powiedzieć raczej powiedzieć:
Harven pisze: SIE WSZYSCY PIERDOLCIE! ILEŻ MOŻNA CZEKAĆ? XD
Dużo bardziej by pasowało i wyraziło jego zniecierpliwienie :).

Toporny początek zniechęcił mnie do czytania dalej, bo nie spodziewam się jakiejś nagłej zmiany formy, zresztą rzut oka mnie w tym upewnił. Piszesz za chaotycznie, za bardzo rwiesz opisy, musisz uspokoić styl. Np spróbuj opisać coś łatwego, np swój monitor. Jak ci zajmie stronę a4 TNR 12 to wróć i popraw opowiadanie. Powodzenia :)
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

11
Harven pisze:Miasto śpi, wypoczywa, gdyż za ok. 3 godziny 1/3 jego mieszkańców będzie musiała pożegnać się z sennymi marzeniami i wyruszyć do pracy po dwudniowej przerwie.
Po pierwsze, cyferki można stosować przy nazwach ulic i ewentualnie numeracji lat (tzn. np: "W roku 1933, w roku w którym ble ble bla...") w każdym innym zaś przypadku stosujemy zapis zwykły. Czyli: "za około TRZY godziny jedna trzecia mieszkańców...". Po drugie, co to jest za skrót: "ok."? Niewybaczalne.
Na marginesie, to zdanie jest okropnie kretyńskie. Przeredaguj to. Koniecznie!
Harven pisze:Jak to w każdym mieście bywa, i tu - w południowej Dakocie[1], żyje grupka osób, którzy nie śpią. Jedni balują, bo wciąż mają "weekend", inni pracują, a jeszcze inni siedzą przed monitorem swoich komputerów?
[1] Tu ma być pauza, nie przecinek. Poza tym, po co ten pytajnik na końcu? Powinna być kropka.
Harven pisze:Jak to w każdym mieście bywa, i tu - w południowej Dakocie, żyje grupka osób, którzy nie śpią. Jedni balują, bo wciąż mają "weekend", inni pracują, a jeszcze inni siedzą przed monitorem swoich komputerów?
David Miller - 27 letni mężczyzna, o dość szczupłej budowie ciała i jasnej karnacji skóry jak na Dakotę.
Miller zrzucił coś z komputera na dyskietkę, po czym ją wyciągnął, zgasił monitor, wziął klucze ze stołu i w dość szybkim tempie wyszedł z domu, zamknął za sobą drzwi i zbiegł po schodach. Nic, a nic nie obchodziło go to, że wiosna nocą potrafi być jeszcze chłodna, a [1]ten wyszedł w krótkim rękawku.
Jak ma się wytłuszczone zdanie w kontekście fragmentu? No właśnie. Tekst w ogóle nie poprawiony przed publikacją.
[1] Zamiast "ten" lepiej by było "on". Poza tym zauważ jak gnasz z akacją do przodu. Ledwo co wyciągnął dyskietkę z komputera, a już jest na dworze. Mogłeś się bardziej postarać. Oczywiście pamiętaj, żeby nie przedobrzyć. :)
Harven pisze:Minęło jakieś [1]20 minut. David doszedł na Fat Street 8 i zapukał trzy razy do drzwi, a następnie się od nich trochę odsunął. Minęło kilka, może kilkanaście sekund, ale nikt nie otwierał. David zadzwonił dzwonkiem,[2] i znów się odsunął.
- Dawaj... Otwieraj... - powtarzał sobie w myślach zniecierpliwiony.
Miller powtórzył [3]tą czynność jeszcze raz, po czym dał sobie spokój i odszedł.
[1] Dwadzieścia minut, a nie "20". Literatura to nie "matematyka".
[2] Przed "i" nie dajemy przecinka.
[3] "Tę" a nie "tą". Człowieku, jak ty nie wiesz "co dopasowujemy" do biernika, to z tobą jest naprawdę źle.

To był pierwszy fragment, a patrz ile razy Cię poprawiłem. I to nawet nie ze złośliwości.
Harven pisze:Następnego dnia David bardzo wcześnie otworzył oczy. Około godziny 3 poszedł spać, a już po 7 się obudził. Chwycił za telefon, wybrał numer z książki adresowej i zadzwonił.
Zdanie numer moim zdaniem może startować w "Babolu miesiąca". Następnie cyferki. Od tej pory nie zwracam na to uwagi, bo jest dla mnie oczywistym, że to wszystko poprawisz.
Poza tym zdanie fatalne. Patrz o ile lepiej brzmi choćby to: "Następnego dnia David wstał wcześnie. Przetarł zaspane oczy i leniwym ruchem odgarnął kołdrę. Kiedy już wreszcie wstał z łóżka, przeciągnął się niczym struna. Od razu przypomniał sobie, że musi zadzwonić. Bez chwili namysłu wziął do rąk książkę telefoniczną, wybrał numer [tutaj wpisujesz czyj to był numer] i nacisnął przycisk "połącz." Widzisz, ile można wyciągnąć z takiej scenki. Może stać się ciekawsza, o wiele ciekawsza a nie przynudzać, ponieważ nie jest przedobrzona.
ZACZNIJ CZYTAĆ I WIĘCEJ PISAĆ.
Harven pisze:David przez chwile nie wiedział [1]co odpowiedzieć:
Po pierwsze, przez "chwilĘ.
[1] Po drugie, przed "co" przecinek.
Harven pisze:- A więc wciąż nie dałeś sobie z tym spokoju... [1]Co?! - powiedział nieco groźniejszym tonem[2] - Zastanawiam się, po co w ogóle zgodziłem ci się pomóc! Zobaczysz... Jeszcze trafimy przez ciebie do pudła! Postanowiłem, że nie będę brał dla ciebie tego kredytu![3] David postanowił nieco uspokoić brata:
[1] "Co" z małej litery.
[2] Brak kropki.
[3] Brak myślnika. A w zasadzie powinno się to znaleźć od nowej linijki.
Harven pisze:Czekaj na mnie... - i się rozłączył.
Przepraszam za język, którego użyję, ale "to jest okropnie burackie". Lepiej brzmi: "- Czekaj na mnie! - Joe usłyszał już tylko trzask słuchawki.".
Albo coś w tym stylu, czaisz?
Ojciec Davida i Joe to był naprawdę bogaty mężczyzna. Mieszkał w ogromnej willi, jeździł drogimi autami, służba w domu... Był to człowiek, który każdemu żałował każdego grosza. Mimo, że był taki bogaty, nigdy nie przekazał żadnemu ze swoich synów żadnych "groszy".
Pewnego dnia, starsza kobieta ze służby Pana Millera postanowiła podwędzić mu z portfela trochę gotówki. Miller się o tym dowiedział i udusił swoją pracownicę... I to dosłownie[1]... Dostał za to 15 lat więzienia.
[1] No nie. "Udusił i to dosłownie". Udusił. Własnymi rękami. To jest po prostu fatalnie napisane. Jak się kogoś dusi to nie "i to dosłownie". Jako pisarz nie możesz używać takich słów. Tzn ty możesz, ale narrator w tekście nie. Narrator zawsze mówi poprawnie. Ale żeby tak mówił, to ty musisz napisać tekst poprawnie. Kombinować to sobie możesz w dialogach, ale nie w tekście, który czyta narrator. Rozumiesz?

PS. Patrz ile powtórzeń. Cała kolekcja normalnie. Tyle powtórzeń to wynik:
a) tego, że nie chciało Ci się tekstu poprawić. Na pewno, więc proszę nie wciskaj kitu, że poprawiłeś.
b) tego, że mało czytasz! Również na pewno.
c) słownik synonimów to przydatna rzecz. Widać go nie masz, a z tego w Wordzie nie korzystasz.
d) na pewno jeszcze coś się znajdzie, ale mi się nie chce aż tak wysilać mózgownicy.
Harven pisze:Koledzy z celi dowiedzieli się, jakim jego kolega jest bogaczem i zaczęli mu zazdrościć tego[1] co miał. Postanowili go zabić.
Miller przypadkowo dowiedział się[2] co planują jego "koledzy" i wiedział, że [3]jego żywot nie jest długi.

Wytłuszczonym druczkiem wszystkie powtórzenia (jest ich "tylko" trzy, a więc bardzo mały jak na dwie linijki tekstu...)
[1] Przecinek
[2] Przecinek
[3] "Złe" zdanie, mówiąc językiem kolokwialnym. "Że jego dni są policzone" albo "że jego żywot dobiega końca", albo "że jego żywot nie będzie za długi". Widzisz różnicę?

Harven pisze:Człowieku, ty myślisz chodź trochę?

Ten człowiek myśli zapewne "choć" trochę. Word nie podkreślił czerwonym szlaczkiem, nie? ;/
_____________________________________________________________________
No wybacz, ale drugiego odcinka nie czytam. Jak go poprawisz przez duże "P", to się zgłoś. Wtedy pogadamy.

Tutaj zajrzyj koniecznie:
o dialogach http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/2,ID ... index.html
o przecinkach http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/2,ID ... index.html
porady dla debiutantów http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/2,ID ... index.html

Dobra, PODSUMOWANIE: Sam pomysł nie jest taki zły. Gorzej z wykonaniem. Na jaw wypełzły ogromne braki warsztatowe. Wszędzie pełno błędów, tekst napisany na odwal się (nawet jeśli tak nie uważasz, ale to, co pisze teraz, piszę z punktu widzenia czytelnika i staram się być tak obiektywny jak tylko potrafię). Do tego nie poprawiony, nie zredagowany. Mogłeś się bardziej rozpisać.
Na koniec: tekst nazywa się DESERTER, ale wydaje mi się, że pisze się DEZERTER. Przez "z" jak Zofia. Wydaje mi się, że powinieneś to poprawić. A nawet na pewno :)

Cóż, skrytykowałem Cię ostro, ale wydaje mi się, że Ci się należało. Byłbym może trochę mniej krytyczny, ale to "pierdolcie się" robi swoje. I tak twoje szczęście, że zgodziłem się to zweryfikować, bo nie wiem, czy ktoś inny by to zrobił.

[ Dodano: Pon 28 Wrz, 2009 ]
Namrasit pisze:Np spróbuj opisać coś łatwego, np swój monitor. Jak ci zajmie stronę a4 TNR 12 to wróć i popraw opowiadanie. Powodzenia :)


Namrasit, znowu nie przesadzajmy. Zacznie przynudzać. :D Ale z drugiej strony rozwinie umiejętność rozpisywania się. Także popieram.

PS. No, to już można nazwać weryfikacją, a nie, że "wystarczy mi pytanie" :D
Pozdrawiam.
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]

12
Przeczytałem, jakiś weryfik musi.

Nawet kilkuletnie dziecko potrafi pisać. Problem polega na tym, że nie każdy ma coś ciekawego do powiedzenia/napisania.
Jedni balują, bo wciąż mają "weekend", inni pracują, a jeszcze inni siedzą przed monitorem swoich komputerów?

Wpierw stwierdzasz kilka rzeczy, a później pytasz czytelnika czy to prawda? Dziwne.
David Miller - 27 letni mężczyzna, o dość szczupłej budowie ciała i jasnej karnacji skóry jak na Dakotę.
To zdanie pojawia się znikąd i donikąd prowadzi. Wydaje się być zupełnie niezwiązane z tekstem, tak jakbyś chciał wrzucić opis bohatera, ale nie miał pomysłu jak.
Ciemna noc... Miasto śpi, wypoczywa, gdyż za ok. 3 godziny 1/3 jego mieszkańców
Poprzednicy zwrócili już na to zdanie uwagę, ale warto powtórzyć o błędach tu popełnionych. Mamy więc: składnię, niepotrzebnie użyty wielokropek, skrót, którego nie powinno być, liczby jak w matematyce. Dodałbym brak logiki, ale jej brak tez jest formą logiki, błędnej ale jednak.

Ogólnie cały tekst jest do poprawy, każde jedno zdanie.
Wystarczy, że powiem, że jest bardzo słabo.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

13
Harven pisze:zgasił monitor
Czy to oznacza, że monitor się palił ? dość rutynowo to przyjął, widocznie często zdarza mu się pożar monitora ;)
Harven pisze:Kobieta nie wiedziała nawet, że ktoś za nią idzie. David wyciągnął z pod pazuchy nóż, i trzymając go przy sobie jeszcze bardziej przyśpieszył.
Blondynka usłyszała, że ktoś za nią idzie. Kątem oka zobaczyła Davida. Przestraszyła się i też zaczęła przyśpieszać, a po kilku sekundach już uciekała w biegu. A David za nią.
okropnie rażące powtórzenia, okropniejsze jest tylko "A David za nią".
Harven pisze:David złapał ją w bramie za ramię i przygniótł do ciebie, a następnie przyłożył jej nóż do gardła.
do mnie ? :D babol taaaaaki babol :D
Harven pisze:wykręciła numer policji...
A to zgrywuska hehe;) pewnie reprezentowała pokolenie JP na 100% ;) babol 2
Harven pisze:każdemu żałował każdego grosza. żadnemu ze swoich synów żadnych "groszy".
przepiękne :D


Tekst był dla mnie pozytywny, uśmiałem się :) a to dobrze, ale dla mnie. Nie zam się za bardzo na ort. czy int. ale jako czytelnik mogę powiedzieć, że byłeś o krok od zbeszczeszczenia alfabetu :) napięcie i fabuła rodem z W11, dialogi sztuczniejsze niż te z Anny Mari Wesołowskiej. Nie podobało mi się. Ważne jednak, że pisanie jak się domyślam sprawiło Ci przyjemność, nie pozwól by krytyka Ci ją odebrała pewnie następnym razem będzie lepiej :)
Ps. Sam się ...
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

14
Dwa krótkie odcinki. Chcę wiedzieć, czy umiem pisać xD
Muszę Cię rozczarować.
Nie umiesz.

Zgadzam się z Weberem - prawie każde zdanie do poprawki.
Nawet nie wiem od czego zacząć?
Fabuła? Nie ma żadnej. Rzucasz jakieś fakty z życia braci w tak suchy i opisowy sposób, że ledwo przebrnąłem.
Styl? Dziecięcy, szkolny. Jeszcze dużo drogi przed Tobą. Zacznij od czytania książek. Wszystkiego jak leci, co tylko wpadnie Ci w łapska. Później pisz. Pisz dużo, bardzo dużo i nie wszystko wrzucaj tutaj.
Błędy? Masa. Chyba wszystkich rodzajów. Interpunkcyjnych, logicznych, zaimkozy, siękozy.

Chciałbym napisać coś podtrzymującego na duchu, ale... cóż - pisz dalej.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”