Pan John i dotknięcie Nieznanego

1
Pan John, wracając z arcyciekawego spotkania z udziałem znanego literata Henryka Znicz-Lubienieckiego, napotkał dziwnego kształtu czarną kreaturę, o profilu dość sporego otworu.
- Dzień dobry - skłonił się, był bowiem człowiekiem dobrze wychowanym i obytym w szerokiej skali sfer. - Jakże zdrowie?
- Coś jakby nerw mię szczela… - zaburczało dziwne stworzenie, podrapawszy się po swoich dwóch czarnych głowach w kształcie dziur. - I jakby smutek taki… Nostalgia...
- Myślę, że bardzo pomocna byłaby waleriana - pokiwał głową pan John.
- Gdzież zdobyć oną mogę, że ośmielę się spytać? - świsnęła kreatura otworem pod jedną z trzech pach, również pełną czerni bez dna i której najprawdopodobniej nie było.
- W każdym legalnym punkcie aptecznym - uśmiechnął się pan John.
- Dziękuję. Do widzenia - z nadzieją bąknęło to "coś" przepastnym otworem tylnym i ukłoniwszy się w nieznanym, szóstym wymiarze odpłynęło w stronę ulicy Słonecznej.
- Dziwna rzecz, Adalbercie - powiedział później pan John do sługi, gdy razem podlewali nagrodzoną złotym medalem kolekcję bawarskich bławatków.
- Tam dziwna… - mruknął lokaj. - Kwiatek jak kwiatek.
Pan John westchnął.
- Życie udowodniło mnie dziś pewną teorię, która trapi od wieków wszelkiej maści filozofów, teologów i naukowców.
- Jako prawde? - spytał Adalbert i korzystając z okazji, łyknął z piersiówki, którą uprzednio zmyślnie przebrał za małe, ogrodowe grabki.
- Taką, iż chwile złości, lub momenty wypełnione nostalgiczną chandrą nie są obce tylko człowiekowi.
- A komu i też? - Adalbert łyknął drugi raz wypłukując spomiędzy jedynych trzech zębów drobinki czarnoziemu.
- Spotkałem dziś niedużą czarną dziurę, przyjacielu. Sama mnie o tym powiedziała smutno.
Lokaj rozkasłał się z trudem przełykając mały kamyk.
- Myślisz, że dobrze mu poradziłem z walerianą?
- Hm... Może przyniose drugo konewke…
- Dobra myśl, druhu!
Po czym w zadumie, ale i rześko poszli w kierunku rabatki z tulipanami.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

3
Pan John chyba nigdy nie był zbyt mądry :)
Poza tym mam do niego sentyment i zawsze traktowałem jego przygody jako żart. Dzięki za komentarz, Pada.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

4
- Hm... Może przyniose drugo konewke…
To tylko wyłapałem. I dobrze.

Dobrze napisane, co najważniejsze - ciekawie i... i to chyba tyle. Nic poza tym. Masz rację, ten tekst jest śmieszny. Więc, żeby ochłodzić sobie gorący dzień, będę zaglądał do twoich satyrycznych miniaturek.

5
Joe pisze:Cytat:
- Hm... Może przyniose drugo konewke…

To tylko wyłapałem. I dobrze.
Hehe, źle wyłapałeś :) Zaglądnij do innych tekstów, a dowiesz się dlaczego...

7
Jak by cie to rzec... Łun tak po prostu mówi - pierwszom, czy drugom - jak były wicepremier i minister edukacji :) Jest na ostro? I na miazgę?

8
kanadyjczyk pisze:piersiówki, którą uprzednio zmyślnie przebrał za małe, ogrodowe grabki
- mój ulubiony typ humoru, swojskość :)

Re: Pan John i dotknięcie Nieznanego

9
kanadyjczyk pisze:napotkał dziwnego kształtu czarną kreaturę, o profilu dość sporego otworu.
Na początku zupełnie nie zrozumiałe, potem się wyjaśnia co prawda, ale zostaje uczucie "niezgrabności"
świsnęła kreatura otworem pod jedną z trzech pach, również pełną czerni bez dna i której najprawdopodobniej nie było.
Czego nie było? Jednej z trzech pach czy czrni?
- Życie udowodniło mnie dziś pewną teorię,
Nie wiem czy to zamierzone. Jeśli nie, to błąd, powinno być "mi". Jeżeli zamierzone, to się nie trzyma kupy. Pan John wykształcony erudyta i użył zwrotu rodem z Wiecha?
Po czym w zadumie, ale i rześko poszli w kierunku rabatki z tulipanami.
Nie wiem czy zaduma i rześkośćsię nie wykluczają w tym wypadku... Może i nie.

Tekścik zgrabny, rodem z profesora Tutki Szaniawskiego. Czytałeś to?
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

10
Kanadyjczyku, miodem mi serce polewasz panem Johnem! Nic, proszę Cię, nie zmieniaj a wszystkim purystom oświadczam: drugom, profil dość sporego otworu i zaduma pospołu z rześkością jest tu, u Pana Johna, jak najbardziej na miejscu i w kontekście leży jak wieńce na trumnach :)
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

11
A mnie się dosyć trudno to czytało. Niektóre zdania są jakieś takie niezgrabne, pomimo tego, że mają być niezgrabne. Nie wiem czy popijający Adalbert nie powinien wypowiedzieć się krócej np. samo "- A komu?" zamiast dodawać jeszcze "i też". Bo co to w ogóle znaczy? Ja wiem, że to taki zabieg, ale czy nie jest tutaj bez sensu?

Oczywiście humor do mnie trafił. Nie był jakiś zniewalający, ale uśmiechałem się cały czas. Postacie są bardzo kolorowe. Podobało mi się, chociaż czytałem inny tekst o Panie Johnie i był lepszy.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

12
Humor z pogranicza Monty Pythona. Od strony warsztatu w miarę sprawnie napisane - rozumiem, że wszelkie literówki są specjalne i w tym wypadku ich istnienie jest celowe.
Co do fabuły - pomimo faktu, że lubię absurdalny angielski humor, to opko jakoś specjalnie do mnie nie trafiło. Czegoś mi tam brakuje.
Chyba puenta jest za słaba.

Tak mi się wydaje.

Pozdrawiam.
Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."

Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”