List do przyjaciela drogiego
Warszawa 03.09.1992r
Drogi przyjacielu przepraszam że się nie odzywałem ale i czasu na listy zbyt wiele nie było. Mam nadzieje że mi wybaczysz to zaniedbanie i relacji to naszych nie pogorszy. Piszę do Ciebie drogi przyjacielu ponieważ zmiany w moim życiu nadeszły, dom rodzinny z woli ojca opuścić musiałem. W Warszawie teraz gniazdko zwoje uwijam ździebełko do ździebełka mozolnie składając. Opowiem Ci wiec jak to mnie wola ojcowa do stolicy zaprowadziła. Tatko mój jak wiesz głowy do nauki nigdy nie miał lecz pracowity i uczciwy jest bardzo, a i o rodzinę dba jak żaden. Jesień się zbliża akurat więc bimber tato świeży napędził i przemyśleń życiowych dokonywać zaczął. Przyszedł tak do mnie pewnego razu jak siano przerzucałem w stodole i powiedział "Synu mój drogi myśli mnie naszły takie ,że z rodziny naszej ktoś do miasta wyjechać powinien ,co by to ludzie o nas złego zdania nie mieli . Tyś jedyny technikum skończył więc na Tobie ten obowiązek spocząć powinien .Umysł tak na wiedzę łasy to grzech na wsi marnować, a ja na kolanach przed św. Panienką przyrzekłem , że przyzwolenia na to swojego nie dam . Krasula w dodatku cielić na dniach się będzie a więc Twój pokój na oborę przerobić by trzeba. Tak więc się pakuj syneczku najdroższy Matkę ucałuj i do miasta ruszaj życie ułożyć sobie tam dostatnie". Ojciec na okazję wyjazdu mojego trzy bydlęta sprzedał i świniaka ubił a, matka kanapek z pomidorem na drogę tuzin przygotowała . Tatulek zaś polonezem świeżo kupionym na PKS mnie zawiózł dwieście pięćdziesiąt złoty do ręki wręczając. Tak wiec już wiesz przyjacielu serdeczny jak się w Warszawie znalazłem . Zaraz po wyjściu z autobusu za pracą rozglądać się zacząłem . Zgodnie z ojcową radą na sam przód super market odwiedziłem bo jak tatulek mawiał "nazwy super przecie z dupy nie wzięli" . Propozycję dostałem od razu wiec rady byłem jak skowronek, menager bo tak tu na szefa mawiać zwykli powiedział ,że praca jest dobra, a i pieniędzy brakować mi nie będzie. Wychodzi na to że uczciwy z niego człowiek bo kobieta tam pracująca powiedziała mi , że tu dosłownie się na kasie śpi ,tak wiec jestem dobrej myśli. Z polecenia ojca do przyjaciela jego starego z prośbą poszedłem by miejsca w izbie za piecem na jakiś czas mi udostępnił .Zgodził się oczywiście i z serdecznością mnie przyjął lecz nie przewidział Tatko mój , że w blokach mają kotłownie . Ale jakoś żem się zadomowił i przyzwyczajam się powoli . Dużo radości też woda ciepła mi sprawia tyle co święta Bożego narodzenia prawie , bowiem czekam na nią z tęsknota a gdy jest w końcu to ledwo okiem zdążę mrugnąć i już jest po niej .Matka mi list przysłała wczoraj ,że w domu problemy bowiem siostra moja Marylka co dzieciaka ledwo co urodziła wychowywać go nie chce. Ubzdurała sobie bowiem głupia , że ją mąż po ślubie zdradzał i że dzieciak nie jej jest .Kłótnia była okropna podobno bo Marylka sąsiadkę posądza o chłopa jej uwiedzenie. Ojcu tłumaczyła "tato ręce nogi ma ten bachor tak samo jak ta larwa Agata od sołtysa toż to widać na kilometr, że jej ", a tatko wytłumaczyć próbował " Marylka przecie tyś się na tej biologii w ogóle nie znasz , Ta Agata to przecie Dziewczyna jest, a Franuś Twój to chłopczyk, to ona matka jego nie może być " . Martwię się więc strasznie co to będzie bo rozumem Marylka niestety po Ojcu poszła .
Kończę list mój i czekam na odpowiedź Przyjacielu .
Ps. Ubieraj się ciepło i herbatę z malinami pij na sen bo wieczory już chłodne i o grypę łatwo .
Twój przyjaciel Jędrek
2
Może nie jestem ekspertem, ale w liście też mogłyby się pojawić jakieś akapity. Napewno nikomu by to nie zaszkodziło. Przyznam się, że jestem zbyt zmęczona, by teraz czytać całość, jednak już po kilku pierwszych zdaniach widzę, że interpunkcja leży i błaga, by ją dobić. Przecinków albo nie ma w ogóle, albo postawione byle jak i byle gdzie.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.
3
Rzadko to robię, ale przeczytałam! 
Genialny styl. Może umieściłabym go raczej w przedziale lat siedemdziesiątych, ale tekst naprawdę mi się spodobał. Wielki plus.
Niestety na całej linii "zawalasz" interpunkcję. Należałoby też zachować formę listy (akapity przede wszystkim ). Popracuj nad stroną techniczną. Umiejętności masz, tak mi się wydaje. Na pewno będę śledzić twoją dalszą twórczość.
~ Poppy.

Genialny styl. Może umieściłabym go raczej w przedziale lat siedemdziesiątych, ale tekst naprawdę mi się spodobał. Wielki plus.
Niestety na całej linii "zawalasz" interpunkcję. Należałoby też zachować formę listy (akapity przede wszystkim ). Popracuj nad stroną techniczną. Umiejętności masz, tak mi się wydaje. Na pewno będę śledzić twoją dalszą twórczość.
~ Poppy.
What are we doing? We are turning into dust.
4
Z początku pomyślałem, że znowu trafiłem na jakiś głupi tekst. Historia była głupia i straszna do momentu, w którym spostrzegłem, że się uśmiecham. Zorientowałem się, że to groteska, a humor użyty został specjalnie. Dosyć zgrabnie to wyszło.
Niestety - interpunkcja, jak wspomniano, nie żyje.
Do tego, bardzo nie pasuje mi narracja osadzona w opisanych latach. Stylizujesz dosyć mocno, a czasy nie są dawne. Albo przenieść opowiadanie w inne realia czasowe, albo przystopuj ze stylizacją i zmianą szyku w zdaniach.
Generalnie nic specjalnego. Wprawka - ot co.
Niestety - interpunkcja, jak wspomniano, nie żyje.
Do tego, bardzo nie pasuje mi narracja osadzona w opisanych latach. Stylizujesz dosyć mocno, a czasy nie są dawne. Albo przenieść opowiadanie w inne realia czasowe, albo przystopuj ze stylizacją i zmianą szyku w zdaniach.
Generalnie nic specjalnego. Wprawka - ot co.
5
Całkiem zabawne, szkoda tylko, że nic głębszego z sobą nie niesie. Wprawka jakich wiele. Trzeba przyznać, że fajne jest to, że dopiero stopniowo ten absurd rośnie, więc to jest nawet taki lekki element zaskoczenia.
Postaci Tatusia i Marylki naprawdę zabawne, plus za nie.
Styl też masz niezły, tylko niechlujne to wszystko. Ta interpunkcja. Uwierz, że to zabiera naprawdę wiele przyjemności z czytania. Utrudnia poznawanie treści. Nie lekceważ tego i szlifuj warsztat, pracuj. Brak akapitów również męczy, mogłoby się ich kilka pojawić, od razu byłoby przejrzyściej.
To chyba tyle. Historia prowadzi donikąd, ale przyjemnie się ją czyta. Zabawne ćwiczonko pełne błędów.
Pozdrawiam.

Styl też masz niezły, tylko niechlujne to wszystko. Ta interpunkcja. Uwierz, że to zabiera naprawdę wiele przyjemności z czytania. Utrudnia poznawanie treści. Nie lekceważ tego i szlifuj warsztat, pracuj. Brak akapitów również męczy, mogłoby się ich kilka pojawić, od razu byłoby przejrzyściej.
To chyba tyle. Historia prowadzi donikąd, ale przyjemnie się ją czyta. Zabawne ćwiczonko pełne błędów.
Pozdrawiam.

"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"