TP-3 [science fantasy]

1
Rozdział I
„Mroczny zaułek”


WWWU pobliskiego zegarmistrza prawie równocześnie na wszystkich zegarach wybiła godzina 6 rano, gdy młody chłopak leżący w dość mrocznym zaułku został obudzony promieniami słońca odbijającymi się od wypolerowanych szyb wystaw sklepowych. Pomimo wczesnej godziny po ulicy szybkim krokiem spacerowali mężczyźni w dobrze dobranych garniturach w odcieniach szarości z teczkami w dłoniach, a pomiędzy nimi gustowne kobiety z torebkami zamiast teczek. Od czasu do czasu niektórzy z nich spoglądali w kierunku „kolejnego pijanego lumpa” czy „biednego bezdomnego, któremu w życiu się nie powiodło”.
WWWChłopak powoli podniósł głowę z wielką niechęcią do kolejnego dnia. Usiadł, wziął głęboki oddech i starał się zebrać w sobie choć trochę energii do wstania. Gdy przybrał pozycję stojącą lekko oparł się o obdrapaną ścianę stęchłego zaułka po czym poprawił obdarte, niebieskie jeansy I brudny t-shirt, którego kolor już na prawdę ciężko rozpoznać, coś w odcieniu ciemnozielonego. Z pod wyciągniętej ze śmietnika starej poduszki leżącej na “wysokiej jakości” łóżku z kartonu I dwóch starych kocy wyjął mały, skórzany woreczek, w którym znajdowało się pogięte zdjęcie jakiejś pary I brązowy grzebień z licznymi wyłamanymi ząbkami. Wyjął grzebień I zaczął się czesać zastępując sobie zgrabnie mycie włosów. Gdy już skończył przetarł go koszulką, a dopiero po tym schował. Woreczek ze swoją zawartością trafił do kieszeni jeansów.
WWWJego głównym zajęciem było żebranie na rogu, które polegało na zaczepianiu różnych ludzi I mówieniu im rzeczy, które tylko im są znane. Ludzie, którzy usłyszą coś takiego są pod takim wrażeniem, że z otwartą buzią wyciągają gotówkę I z pewną obawą I strachem wrzucają nieprzeliczone drobniaki do puszki znalezionej obok śmietnika. Musi on jednak bardzo uważać, żeby nie powiedzieć paru słów za dużo I żeby nie zabrnąć za głęboko w myśli przechodnia. Raz czy dwa zdarzyło mu się wyciągnąć największe sekrety co nie skończyło się dla niego za dobrze. W jednym z przypadków mężczyzna, który usłyszał od jakiegoś brudasa w poszarpanych ubraniach, że w wieku 15 lat próbował zgwałcić swoją o rok młodszą koleżankę po chwilowym zdziwieniu dostał takiego szału, że biedny chłopaczek wylądował w szpitalu cały posiniaczony i ze złamaną ręką. Nie było to za dobre posunięcie, dlatego nauczony doświadczeniem ogranicza się teraz do malutkich sekretów. Najczęstszymi z nich są podebrane współmałżonkowi pieniądze, zbereźne SMSy z koleżanką z pracy, pełne foldery z filmami dokumentalnymi na temat rozmnażania się gatunku homo sapiens, a co ważniejsze godziny I daty ich emisji.
WWWWyszedł na ulicę I zaczął manewrować pomiędzy tłumami maszerujących w pośpiechu ludzi nie zwracających w tym momencie na niego zbyt wielkiej uwagi. Nadszedł moment na tzw. Przeszukiwanie czyli wyłapywanie myśli mijanych osób co ma na celu znalezienie jak najlepszej ofiary o jak najgrubszym portfelu.
WWWAkurat przechodziła jakaś kobieta w żółtawej spódniczce, czerwoną wręcz ogromną torebką I czerwonym topem.
- ( O której to ja się umówiłam do kosmetyczki? 13? Muszę coś przygotować na obiad, a jeszcze nie zrobiłam zakupów. Mamusia przyjeżdża … )
- Tej nie będę zawracał głowy, wystarczy, że mamusia przyjeżdża I znowu będzie na wszystko narzekać – pomyślał uśmiechając się do siebie.
WWWJako następny cel wybrał sobie niewysokiego faceta w czarnym garniturze z niezłą łysiną I złotym rolexem na nadgarstku. Kryzys wieku średniego jak nic.
- ( … a dzisiaj kupię Basi jakiś ładny pierścionek. )
W sam raz.
- Proszę Pana. Niech Pan rzuci trochę grosza na jedzenie. - powiedział z dobrze wyćwiczoną miną zbitego psa.
- A weź daj mi spokój. Do pracy byś się wziął.
- Stać Pana żeby za plecami żony kupować prezenciki sekretarce, która dopiero co się zatrudniła, a drobnych Pan biednemu żałuje?
- Skąd Ty? - odpowiedział z bardzo zdziwioną miną.
- Wyczytałem to w Pana oczach, żona też może coś zauważyć.
Mężczyzna, który bardzo był zaskoczony tym co usłyszał w dziwnym podziękowaniu szczodrze rzucił garść pieniędzy do puszki, która wesoło zabrzęczała w uszach chłopaka. Łup okazał się tak spory, że na dzisiaj zupełnie wystarczy.
- Dziękuję - rzucił I podreptał w stronę swojego zaułka.
Facet stał jeszcze chwilę nie będąc pewien tego co się właśnie wydarzyło, a uczucie specyficznego niepokoju nie opuściło go już tego dnia.

3
Revis pisze:Regulamin.
Blokuję.


Edit:
Odblokowuję
.
Coś wam się ostatnio to często zdarza ;-)
Co do powyższego utworu, to całkiem interesująco się zapowiada.

Revis_Edit: Raczej Wam. Użytkownikom nieprzestrzegającym regulaminu.
Ostatnio zmieniony sob 14 lis 2009, 10:46 przez KoDeR, łącznie zmieniany 1 raz.

4
U pobliskiego zegarmistrza prawie równocześnie na wszystkich zegarach wybiła godzina 6 rano, gdy młody chłopak leżący w dość mrocznym zaułku został obudzony promieniami słońca odbijającymi się od wypolerowanych szyb wystaw sklepowych.
Nie piszemy zdań wielokrotnie podrzędnie złożonych do tego jeszcze naszprycowanych przydawkami, bo są nieczytelne. A i nie piszemy "młody chłopak". Znasz jakiegoś "starego chłopaka"? Sam "chłopak" wystarcza.
Pomimo wczesnej godziny po ulicy szybkim krokiem spacerowali mężczyźni w dobrze dobranych garniturach w odcieniach szarości z teczkami w dłoniach, a pomiędzy nimi gustowne kobiety z torebkami zamiast teczek.
Nie potrzebny jest tu zupełnie kolor tych garniturów. Gustowny może być strój, biżuteria, można być gustownie ubranym, ale gustownej kobiety nie ma (najwyżej z dobrym gustem).
Od czasu do czasu niektórzy z nich spoglądali w kierunku „kolejnego pijanego lumpa” czy „biednego bezdomnego, któremu w życiu się nie powiodło”.
Albo od czasu do czasu, albo niektórzy. Obie formy naraz są zbędne i brzmią źle. Ja bym wybrała drugą opcję.
Chłopak powoli podniósł głowę z wielką niechęcią do kolejnego dnia.
Niepoprawna kontrukcja. Z tego zdania wynika, że chłopak z wielką niechęcią podniósł głowę żeby spojrzeć na pana "dzień". I dlaczego podniósł tę głowę? Znad gazety? Wymiotował? Miał ból zatok? Nie rozumiem.
Gdy przybrał pozycję stojącą lekko oparł się o obdrapaną ścianę stęchłego zaułka po czym poprawił obdarte, niebieskie jeansy I brudny t-shirt, którego kolor już na prawdę ciężko rozpoznać, coś w odcieniu ciemnozielonego
Nie da rady z tym wyrażeniem, które podkreśliłam. Jest okropne i nieliterackie.
Niebieskich dżinsów przyczepię się w podsumowaniu. Jest tu jeszcze jeden błąd - tam, gdzie kursywa - nie trzymasz się czasu przeszłego. Poza tym, absolutnie NIE używamy zwrotów typu "już naprawdę", "coś w odcieniu" ("coś jakby") w opisach!!! "Naprawdę" piszemy łącznie.
Wyjął grzebień I zaczął się czesać zastępując sobie zgrabnie mycie włosów.
Zdanie niepoprawne. zaczął się czesać zastępując co? czym? I nie SOBIE!
Woreczek ze swoją zawartością trafił do kieszeni jeansów.
WWWJego głównym zajęciem było żebranie na rogu
Zadaniem woreczka było żebranie? Bardzo niezgrabne przejście między podmiotami.
W jednym z przypadków mężczyzna, który usłyszał od jakiegoś brudasa w poszarpanych ubraniach, że w wieku 15 lat próbował zgwałcić swoją o rok młodszą koleżankę po chwilowym zdziwieniu dostał takiego szału, że biedny chłopaczek wylądował w szpitalu cały posiniaczony i ze złamaną ręką.
"Kiedyś", albo "pewnego dnia", czy "pewnego razu", ale nie "w jednym z przypadków". Nie można dostać szału. Można dostać ataku szału.
zbereźne SMSy z koleżanką z pracy
Zbereźne esemesy mnie powaliły. Pisz esemes po polsku :) a nie skrótem. Poza tym esemesy można WYMIENIAĆ z koleżanką z pracy.
pełne foldery z filmami dokumentalnymi na temat rozmnażania się gatunku homo sapiens, a co ważniejsze godziny I daty ich emisji.
a jakby były te foldery niepełne, to by ich nie tykał? Poza tym, skoro on się dobiera do ludzkiej pamięci, to niby jak on oczekuje, że taki człowiek, co sobie ogląda te "filmy o rozmnażaniu się gatunku homo sapiens" jest świadomy tych dat i godzin emisji?
pytanie do szerszej publiki: Prowadzicie kajecik z datami i porami oglądania pornosów? Bo ja chętnie sobie pozbieram takie - przydadzą się do badań na studia :D
Wyszedł na ulicę
Wcześniej też na niej był.
zaczął manewrować pomiędzy tłumami maszerujących w pośpiechu ludzi nie zwracających w tym momencie na niego zbyt wielkiej uwagi.
W drugiej części zdania odwołałaś się do złego podmiotu - powinno być: (tłumami) nie zwaracającymi na niego uwagi. Poza tym on raczej manewrował w jednym tłumie a nie między kilkoma różnymi tłumami.
czerwoną wręcz ogromną torebką I czerwonym topem.
Torbka była wręcz czerwona, czy wręcz ogromna? I W czerwonym topie.
- ( O której to ja się umówiłam do kosmetyczki? 13? Muszę coś przygotować na obiad, a jeszcze nie zrobiłam zakupów. Mamusia przyjeżdża … )
Zły zapis myśli. Wystarczyłaby zwykła kursywa.
złotym rolexem na nadgarstku.
Taaa... Bo u nas jak nic wszyscy noszą złote Rolexy.
powiedział z dobrze wyćwiczoną miną zbitego psa.
powiedział jakimś głosem przybierając minę, robiąc minę, whatever, ale nie z miną.
odpowiedział z bardzo zdziwioną miną.
Kto odpowiedział?
Mężczyzna, który bardzo był zaskoczony tym co usłyszał w dziwnym podziękowaniu szczodrze rzucił garść pieniędzy do puszki, która wesoło zabrzęczała w uszach chłopaka.
Nie wiem, jakie to jest takie "dziwne podziękowanie". Brzęczeć mogą pieniądze w puszcze.

Dobra, podsumowanie.
1) Nie opisuj sytuacji, bohaterów, ubrań, wyglądu wszystkiego tak szczegółowo. Dla fabuły nie ma znaczenia, czy chłopak ma dżinsy niebieskie, czarne, zielone, czy różowe w pomarańczowe ciapki. No, chyba, że opisujesz klauna w cyrku.
Nie opisuj też zbędnych dla fabuły zachowań. Co mnie to interesuje, że chłopak wyjął brązowy grzebień i przetarł go koszulką i schował do jakiegoś woreczka? Nie wnosi to nic do fabuły. Służy jako pusty zapychacz, który w miniaturze stanowi grzech śmiertelny.
2) Zwracaj większą uwagę na konstrukcję zdań. Piszesz zdania długie, podrzędnie złożone, multipodmiotowe, jednym słowem - niepotrzebnie męczące. Balansuj długość zdań na przestrzeni opowiadania - raz krótkie, raz dłuższe (ale bez przesadyzmu).
3) Trzymaj się czasu! Nie możesz pisać raz w czasie przeszłym, raz w teraźniejszym, jak ci się podoba.

Poza tym, nie jestem pewna, o czym miało być to opowiadanie, bo nie miało zakończenia. Jest jakieś wprowadzenie, mały fragment rozwinięcia i już - koniec. Dlatego nie da się tu nawet ocenić pomysłu.

Powiem tak - warsztatowo nie jest dobrze. Ja się wynudziłam i powkurzałam trochę na błędy, bo część z nich można by było spokojnie usunąć na etapie wstępnej korekty. Pomysłu nie dostrzegłam - jedynie jakiś mglisty zarys. Bez puenty, bez polotu. No, trochę to dla mnie za mało jak na samodzielne opowiadanie.
Ale jako czysta wprawka może być - przeanalizuj swoje błędy i ucz się na nich i pisz dalej :)
Ja na tę chwilę powiem, że nie podoba mi się.

Pozdrawiam :)
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

5
godzina 6 rano
W Polsce panuje system 24 godzinny, dlatego szósta rano jest złym zapisem, ponieważ wystarczy szósta. Poza tym, jak widzisz, piszemy to słownie.
Jego głównym zajęciem było żebranie na rogu, które polegało na zaczepianiu różnych ludzi I mówieniu im rzeczy, które tylko im są znane.
Oczywiście, ja, szary czytelnik mam zgadywać, cóż to za rzeczy...

Poza tym, że stylowo jest to napisane źle, to pomysł jest genialny. Nie mniej, jego genialność nie jest w stanie nawet w połowie podnieść wrażenia z czytania. Zdania złożone są zbyt "złożone", wciskasz wszędzie zbędne informacje a do tego nie przemyślałeś rozwinięcia w kwestii myśl > dialog (co wynika z czego: czy myśl bohatera, odczytana u przechodnia jest pełna? Czy zawiera wszystkie informacje?)

Jak widzisz, przechodzień od pierścionka dowiaduje się od bohatera, że ma zakupić ten prezent sekretarce ale w myślach tego nie było, wobec czego powstaje taki niedosyt albo nadużycie formy - tutaj przydałoby się albo wyjaśnienie zjawiska czytania w myślach albo rozwinięcie samej myśli

Ogólnie, poza pomysłem, nie podobało mi się. Warsztatowo jest nie najmocniej - opisy są zbyt dokładne, ale nie niosą ze sobą żadnych istotnych informacji, ot, rozpychanie tekstu. Bohater jest też źle wprowadzony. Na koniec powtórzę za Piką - mieszasz czasy.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Czekam na kogoś, postanowiłem sobie wypełnić ten czas.

W pewnym sensie popieram swoich poprzedników i poprzedniczki.
Pomysł byłby ciekawy gdyby opowiadanie miało wyraźne zakończenie, a tak wygląda jakby było urwane w połowie.
Zaintrygowałeś czytaniem w myślach i nagle koniec. Jeden rozdział, ale niezbyt wiele mówi. Nawet jak na wstęp, który ma zainteresować.
Piszesz momentami zdania koszmary, ale to ci już wskazano. Wciskasz do tekstu sporo zbędnych informacji, ale o tym też ci wspomniano.
Warsztatowo nie jest najlepiej.
Pomysł jakiś jest, ale tutaj jest zaledwie jego krótka zajawka.
Szkoda.
Lubię jak coś ma początek, środek i koniec.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”