Wiersze Amelii

1
To moje pierwsze wiersze, napisane już kilka lat temu:

CZARNA LITANIA

Ty
Oblubienico szatana
co będąc narzędziem zła przynosisz ukojenie

Ty
Bogini Bólu
za Twoim rozkazem ożywa martwa krew
ogrzewa moje zimne ciało

Ty
Potężna Wojowniczko
co dzień walczą z Tobą armie
pokonanych
bierzesz w okrutną niewolę

Ty
Srebrna Pani
o kamiennej twarzy
co zrobić
jak Ty
stać się skałą

Ty
Królowo cichych i pokornych
która nie odmawiasz pomocy nikomu
ilu Twoich wiernych poddanych
zasnęło na wieki
bo całując ich ciała
kusiłaś lepszym życiem

Ty
Opiekunko zrozpaczonych i Patronko łez
jak to robisz
w szalonym świecie
ciągle składają Ci hołd
niewierzący w nic
przekonani o Twej bezinteresowności
wierzą

Ty
Moja Kochanko
zawsze obecna przy mnie
napawasz bolesnym szczęściem
więc muszę
powiedzieć
odważnie
żyletko:
NIENAWIDZĘ CIĘ!


OPOWIEŚĆ O KRAINIE

Tam nic nie jest takie jak tu
nawet powietrze pachnie inaczej
żyją niewidzialni

Umarli…

w swoim świecie mają zupełnie inne prawa
ich muzykę słyszą tylko skamieniałe anioły
każdy dzień widzą

na nowo…

zaczynają od początku
mogą tak w nieskończoność
inne już pragnienia

rodzą się…

nowe oddechy zbudzone z zawieszenia
wszystko czyste i białe
niewinnie

w krainie Bożej miłości.


LIST POŻEGNALNY

jak mogłeś to uczynić?

byłem zawsze z Tobą
w każdym momencie obecny
znałem Cię najlepiej
byłem Twoim drugim ja

pamiętam Twoje dziecięce lata
tuliłem Cię
gdy potwór nocą siedział pod łóżkiem
gdy bałeś się nowej szkoły

moje ciało przesiąknięte Twymi łzami
utkane z pocałunków
ukochana Cię nie chciała
zostałem tylko ja

jedyny pocieszyciel
najwierniejszy przyjaciel
tyle razy Ci pomagałem
dzieląc Twe smutki i radości

razem wiele przeżyliśmy
więc co było źle
czym zasłużyłem
na swój los

pewnego dnia
zabrałeś mnie z poduszki
foliowa torba zamknęła w swych ramionach
położyłeś odwiecznego kompana w śmietniku

odtąd za towarzyszy mam brud
gryzące szczury
moknę w deszczowe dni
marznę

najgorsza jest Twoja obojętność
serce jak stal
skończę tak haniebnie
podzięka za mą obecność

niepotrzebny i samotny
niekochany
Ty już zapomniałeś
moja pamięć wiecznie żywa

Pluszowy Miś



Napisane już troszkę później... :

KLEPSYDRA

Narodziłam się

ujrzałam niezwykły świat
powiedziano mi o potędze ludzkiego umysłu
zapoznano z zapachem kwiatów
smakowałam wtedy najlepszych potraw

wszystko czego dotykałam było niewinne i czyste
jak moje marzenia
kochałam
nie wiedziałam że dla swoich potrzeb człowiek stworzył nienawiść

Żyłam

dostrzegałam skomplikowaną rzeczywistość
dowiedziałam się że istnieją źli ludzie
zapach kwiatów nabrał dla mnie nowego znaczenia
często dławiłam się fałszem którym mnie karmiono

pokaleczyłam się
naiwnymi marzeniami
aby uleczyć rany rozpaczliwie szukałam miłości
nienawidzący stojących na drodze do mojego szczęścia

Umarłam

wokół mnie jest już tylko ciemność
egzystuje wraz z jej siostrą ciszą
za wszelką cenę staram się zachować w pamięci woń kwiatów
to takie trudne gdy oddycha się zatrutym powietrzem

szarpie mną ból pustych ramion
moje marzenia nigdy się nie spełniły
miłość do mnie nie przyszła
nienawiść zadała ostateczny cios

Myślimy, że jesteśmy nieprzemijalni bo podporządkowujemy sobie cudze życie. Tymczasem człowiek to tylko maleńki pyłek w klepsydrze wszechświata.

PRZEKLĘTYCH WOŁANIE

jestem kochanką Szatana
to mnie wybrał Czarny Pan
to mnie pieści co noc
łącząc nasze zło

zaborczy i brutalny
kocha zdradziecką miłością
przeklęte są i błogosławione
chwile kiedy tylko ja i On


Władca wielki
Straszny demon
Wampiryczna moc
Apogeum strachu

niczym pies
muszę być wierna
posłuszna
mimo woli

z nastaniem mroku
zdziera moją suknię
jestem naga w bólu
nie mogę krzyczeć z niesprawiedliwości

milczę kiedy mnie upokarza
bije bo nie jestem taka jak chce
jestem tylko sobą
to znaczy nic

na pozór Królowa Ciemności
odziana w atłas
u moich stóp płoną ognie wieczne
dusze potępione wielbią

nie chcę
nigdy nie chciałam
zwabił mnie grą
kiedyś pozwalał na wszystko

jestem kochanką Szatana
po mnie przyjdą następne
uwiedzione łatwym życiem
staną się jednymi z tysięcy

jak ja będą bite i upokarzane
nigdy nie uda im się wyrwać z morderczych rąk
my, kochanki Szatana
nie umieramy

TAKI ZWYCZAJNY ANIOŁ

Tamtego dnia w krainie ciemności zapaliło się światło.

anioły przyszły ratować swoich upadłych braci
miało już nie być krzyku gwałconych kobiet i płaczu porzucanych dzieci
dość przelewania krwi
zaczynamy od nowa

Po jednym aniele dla każdego.

stanął przede mną taki zwyczajny
poprosił bym mu zaufała
pokazywałam miejsce mojego pochówku
a on mówił, że to nie koniec, że jeszcze nie było początku

Wystarczy podać rękę.

tak bardzo się bałam
dotknęłam go tylko końcami palców
oderwaliśmy się od ziemi
musiałam wtulić się w jego ciepło cała

W oddali ktoś cichutko grał na skrzypcach.

,,nie patrz w dół
to masz już za sobą”
przy nim czułam się bezpiecznie
lecieliśmy przecież do lepszego świata

Znalazłam mój raj.

niekiedy ciągle jeszcze płakałam
anioł to rozumiał
przykrywał moje rany skrzydłami aby je uzdrowić
po prostu milczeliśmy

Ta historia dzieje się teraz.

dopiero zaczynam nią żyć
powoli uczę się oddychać czystym powietrzem
dziś wieczorem odkryłam rzecz niezwykłą
ucięte skrzydła odrastają

Może się zdziwisz, ale moim aniołem jest człowiek.
Zablokowany

Wróć do „Poezja biała”

cron