Papierow wyznania Małgorzaty

1
Rozdział I
14 września 2007r. piątek
I znowu od rana słyszę to samo: „Małgorzato! Nie zapomnij odebrać Jasia z przedszkola”. Totalny koszmar! Mam 17 lat i zamiast po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina, muszę odbierać mojego 5-letniego brata z przedszkola. Tak, tak 5-letni dzieciak zatruwa mi życie. Nawet nie mogę sobie już wyobrazić jak cudownie było zanim się urodził. A teraz? Muszę się z nim wszystkim dzielić. No oprócz pokoju. To mamy na szczęście osobno, ale i tak mi szpera kiedy wychodzę, co na moje nieszczęście rzadko się zdarza. Trochę szkoda, że marnuję sobie życie na zajmowanie się bratem. Jednak nie mam na to wpływu. Mama pracuje w dwóch klinikach w Warszawie jako onkolog i nigdy nie ma jej w domu. Tata jest prawnikiem i prowadzi kancelarię adwokacką. Mój starszy o 6 lat brat – Arek studiuje antropologię na uniwerku w Krakowie i gdyby nie Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc to nie wiedziałabym jak wygląda. Mój młodszy brat – Jasiek jest owocem drugiej młodości rodziców. Urodził się w rok po tym jak do siebie wrócili, gdyż tata miał romans ze swoją sekretarką. Dobrze, że w porę zauważył, że ona chce tylko jego pieniędzy i mama mu wybaczyła. Tak więc jestem środkowym dzieckiem i niezbyt mi z tym fajnie. Mój dzień wygląda zazwyczaj tak: wstaję o 7:00, biorę prysznic, biegnę do kuchni i błyskawicznie jem śniadanie, a następnie w kilka sekund wbiegam po schodach do mojego pokoju i ubieram uszykowane dzień wcześniej ciuchy. Dzisiaj założyłam granatową mini, biały T-Shirt z nadrukiem i srebrne balerinki. No i oczywiście delikatny makijaż. Jest to zabronione w moim ogólniaku, ale co tam. Wszystkie moje przyjaciółki się malują. O 7:40 wybiegam z domu do swojej przyjaciółki, z którą się zabieram. Dzisiaj znowu zaspała, i byłyśmy spóźnione pięć minut. A to oznaczało jedno – zostanie po lekcjach i siedzenie w szkolnej bibliotece przez godzinę lekcyjną. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Zazwyczaj spotykam tam Roberta z IIf. Niezły z niego gagatek, ale strasznie mi się podoba. Moja przyjaciółka – Anka zawsze mi dogryza na Jego temat. Mówi, że nie jestem w jego typie i że mam sobie go odpuścić, ale ja swoje wiem. Może zwróci na mnie uwagę na szkolnym balu charytatywnym, z którego datki przeznaczone będą na odbudowę sierocińca zniszczonego przez powódź. O tak! Należę do bogatej rodziny. Moi rodzice już zapowiedzieli, że wesprą ten szczytny cel i pojawią się w roli opiekunów na balu. Koszmar! Chyba tego nie przeżyję. A to już 12 października. Ciekawe tylko kto zostanie z Jasiem. Założę się, że nasza sąsiadka – pani Krysia. Ma złote serce i jest takim dobrym aniołem. Dobrze, że w wakacje mogła się nim też zajmować.
Ledwo co zaczęła się szkoła, a psorzy już nas nękają w szkole. Przecież to absurd. Jak tak można? Ciągle powtarzają, że nie będzie tak łatwo jak nam się wydaje i ze pierwsza klasa to była łatwizna. Eh za rok powiedzą to samo :)
Dobranoc:)

16 września 2007r. niedziela
Od rana wpadła z niezapowiedzianą wizytą babcia. Ona tak zawsze wpada jak tornado i jeszcze szybciej ucieka. Przywiozła coś dla swojego ukochanego wnuczka Jasia i dla mnie też coś się nawet znalazło. Szkoda, że przez tę wizytę całe moje niedzielne plany legły w gruzach, ale to nic. Tak rzadko widzę babcię, (mieszka w Słubicach, więc jest to kawałek drogi do przejechania), że wszystko inne stało się nieważne. Babcia mimo swoich 68 lat wcale nie wygląda staro. Ma twarz 40-latki, farbowane włosy i zawsze nienaganny ubiór. I w dodatku zachowuje się, jakby miała 35 lat. Dziadek nie żyje od kilku lat i dopiero niedawno babcia się z tego otrząsnęła. I teraz chodzi na wieczorki klubowe seniorów, spotyka się ze znajomymi sąsiadkami. To nie ta sama babcia. Mam pewne podejrzenia, że stoi za tym jakiś mężczyzna, który zawrócił jej w głowie:)
Dobranoc:)

Rozdział II
17 września 2007r. poniedziałek
Dziś kolejny ładny dzień, więc założyłam dżinsy, T-Shirt i trampki. Mama znowu przypominała o tym, żeby odebrać Jasia z przedszkola. Ona tak zawsze. Mogłaby chociaż raz sama go odebrać. Na szczęście w środę odbiera go tata i będę mogła spokojnie iść wybrać sukienkę na bal. Zastanawiam się tylko czy wybrać którąś z kolekcji Armaniego czy Versace. Wiem, że drogie, ale stać mnie na to. W końcu będzie to mój pierwszy bal w życiu. Zamówiłam już biżuterię od Svarovskiego i buty od Vuittona.
W szkole jakiś czarny dzień, bo najpierw kartkówka z matmy, a potem odpytywanie z polskiego. Jakoś udało mi się odpowiedzieć na tróję:). Nienawidzę tej babki od matmy. Od pierwszej klasy się na mnie wyżywa. I to tylko dlatego, że raz spóźniłam się na lekcję, bo odprowadzałam Jasia do przedszkola. Z polskiego zadała nam pracę domową na temat: „Jak Twoim zdaniem powinni wyglądać i jakie cechy posiadać współcześni romantycy?”. Pikuś, usiądę i w godzinę napiszę ten referat. Kocham polski i mam nadzieję, że dostanę się na filologię na UW.
Dzisiaj skończyłam wcześniej i poszłam posiedzieć do kawiarenki naprzeciwko przedszkola. Pracuje tam taki fajny chłopak. Jest barmanem i ma na imię Mateusz. Eh z tymi chłopakami to tylko jeden wielki zamęt. Nie wiem który bardziej mi się podoba. Robert czy Mateusz. Mateusz ma 20 lat, a Robert tak jak ja 17. może Anka mi coś doradzi, choć ona traktuje chłopaków tak jakby nie istnieli. Bardziej pochłania ją kariera, a raczej jej budowanie. Anka chce w przyszłości zostać biologiem naukowcem i odkrywać wciąż nowe gatunki grzybów, bakterii i pleśni. Nie twierdzę, żeby to było głupie, ale mogła chociażby pracować w laboratorium chemicznym czy w szpitalu. Też by na pewno coś odkryła. A co do Jasia to prawie o nim zapomniałam dzisiaj, bo Mateusz podszedł do mnie i zaczął flirtować. Szkoda, że musiałam odebrać tego małego, bo tak fajnie mi się rozmawiało z tym przystojniakiem. Mały przez całą drogę do domu zachwycał się nowymi puzzlami. Ciekawe czy ja też byłam tak jak on w tym wieku.
Dobranoc :)

20 września 2007r. czwartek
Dzisiejszy dzień zaczął się koszmarnie, gdyż dostałam okres i jak zawsze chciałam się z tego powodu zapaść pod ziemię. Musiałam założyć czarne rurki i tunikę. Znowu 5 dni stresu. Jakbym go miała mało:(. Wczoraj próbowałam wybrać sobie sukienkę. I upodobałam sobie już jedną od Versace. Turkusową z satyny do kolan z czarnym paskiem w talii na ramiączkach. Brzegi dołu ozdobione są złotą tasiemką, w którą wkomponowano diamenty. Do tego w komplecie bolerko z rękawami ¾ w czarnym kolorze. Idealnie będzie się kontrastować ze szpilkami i biżuterią. Pójdę po nią we wtorek po zajęciach:). Kupiłam za to perfumy – ulubiony zapach Marilyn Monroe: Chanel °5. rodzice mnie za to zabiją, ale dopiero za miesiąc jak przyjdzie wyciąg z banku. Jednak zazwyczaj bardzo szybko zapominają i wybaczają wszelkie zakupy. Ach jesteśmy tacy bogaci, że mogłabym nie pracować do końca życia. Jednak ja mam cel. Chcę być filologiem i wykładać na uniwersytetach -> całe mnóstwo chłopaków, lecz młodszych niż ja:(. W szkole jak zawsze mi się nudziło. Baba od matmy oddawała kartkówki i o dziwo dostałam czwórkę z plusem, choć wcale się nie uczyła z braku czasu. Nawet ściąg nie miałam, ale dobrze, bo ściąganie dobrze mi nie idzie. Dzisiaj standardowo godzina w kozie. Robert też był. Napisał mi liścik: „Jutro o 14:20 za szkoła.” Krótki, ale treściwy. Chyba pójdę. Kończę o 14:15 , a po małego godzinę później. Ciekawe co chce ode mnie. Może umówić się albo coś. Dowiem się jutro.
Dobranoc:)

ROZDZIAŁ III
21 września 2007r piątek
Cały ranek spędziłam na wybieraniu stroju i musiało to wyglądać śmiesznie. Nie mogłam się zdecydować. W końcu ubrałam jasnofioletową bluzkę, dżinsy i adidasy. Nic nadzwyczajnego. Potem usiadłam przed lustrem i związałam moje długie brązowe włosy w kucyk. Zrobiłam delikatny, prawie niewidoczny makijaż i zbiegłam po schodach na parter do kuchni. Zdążyłam tylko wypić zieloną herbatę i już mnie nie było. Dzisiaj to Anka czekała za mną. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Odliczałam godzinę za godziną. Na 7 lekcji – chemii, głowę miała gdzieś w oddali, bo nauczycielka dwa razy mnie o coś pytała i nie uzyskała odpowiedzi, w efekcie czego dostała dodatkową pracę domową(jakby zadań było mało). Z pomocą mojej przyjaciółki na pewno mi się uda je zrobić. Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek jak na skrzydłach wybiegłam z klasy do wc. Miałam tylko 5 minut czasu. Kiedy wyszłam to na korytarzu byli tylko uczniowie, którzy mieli 8 lekcję. Poszłam w kierunku drzwi, a następnie wydeptaną ścieżką za szkołę. Robert już czekał. Serce zaczęło mi bić mocniej. W opinającym białym T-Shircie, który podkreślał jego tors oraz opaleniznę wyglądał jak Matthew Pery (no może troszkę przesadzam hi hi). Dałam radę powiedzieć tylko „Cześć”. Potem on zaczął mówić o szkole, rodzicach, znajomych. Coś mi nie grało. Zapytałam go dlaczego tak naprawdę chciał się ze mną spotkać. Odparł, ze jest nieśmiały, a nie wiedział jak do mnie zagadać. Zaczęłam się śmiać, a on podszedł tak blisko, że stykaliśmy się nosami i spojrzał mi głęboko w oczy. Pocałował mnie nieśmiało raz, potem drugi i trzeci i nagle zadzwoniła Jego Komorka. Odebrał i po chwili rozmowy rzucił tylko „Muszę lecieć. Cześć!” i tyle go widziałam. Poszłam zamyślona po Jasia i kiedy byłam przy przedszkolu to zauważyłam Roberta. Siedział sobie w kawiarni z moją najlepszą przyjaciółką. I śmiali się oboje w najlepsze. Łzy zaczęły mi płynąć po twarzy i w tym momencie poczułam uścisk małej rączki na mojej i cichy głosik brata pytający: „Dlaczego płaczesz?”. Odpowiedziałam, że nie płaczę tylko mam alergię na pyłki i poszliśmy do domu. Na sobotę byłam umówiona z Anka, ale napisałam jej, ze pani Krysia jest chora i muszę zostać z Jasiem. Nie chciałam jej widzieć. Jak ona mogła to zrobić? Wiedziała przecież, że Robert mi się bardzo podoba. Pojdę jutro sama połazić po sklepach a potem do kawiarenki. Mateusz będzie miał chyba wieczorną zmianę:). Nie myślałam pamiętniczku, że zawiodę się na kimś tak bliskim, na kimś kto wiedział o mnie wszystko i kogo znam tyle lat.
Dobranoc:(

22 września 2007. sobota (późny wieczór)
Dzisiaj w bardzo ponurym nastroju przemierzałam centrum handlowe. I nic nie poprawiało mi humoru. Nic nie chciało mi się nawet robić. W końcu ok.20:00 dotarłam do kawiarenki. Usiadłam w ciemnym kącie i rozmyślałam co zamówić, kiedy podszedł Mateusz. „Dla najpiękniejszej dziewczyny w tej kawiarni na koszt firmy.” – powiedział stawiając Caffé Latte. Nie wiem czy wiedział, że lubię czy pamiętał, że zawsze to zamawiam. Usiadł naprzeciwko mnie po czym zaczął prowadzić monolog. Nie miałam nawet ochoty z nim rozmawiać. Opowiedział mi o swoich planach i marzeniach. Chciało mi się płakać. W pewnej chwili chwycił mnie za rękę i wyprowadził na dwór. Wsiedliśmy do Jego auta i pojechaliśmy za miasto. Słońce już prawie zaszło i zapadał zmrok. Na niebie zbierały się chmury i po 20 minutach ciszy w szyby zaczął bębnic deszcz. Znowu chwycił mnie za rękę. Ma taki ciepły uścisk. Nie wiem jak to się stało, ale łzy zaczęły mi same płynąć po policzkach. Przytulił mnie i poczułam się tak dobrze, tak bezpiecznie jak nigdy dotąd. Odgarnął mi włosy z twarzy i pocałował. Oddałam mu pocałunek i następny. Było tak cudownie. Serduszko biło mi coraz szybciej. Chciałam aby ta chwila trwała bez końca. Po chwili odkleiliśmy się od siebie i powiedział, że odwiezie mnie do domu, bo zrobiło się późno. Było już przed 24:00. czasem wracałam późno, ale rzadko się to zdarzało. Zdążyłam przed północą niczym Kopciuszek. Wszyscy na szczęście już spali:). A ja zasnę chyba z uśmiechem na twarzy, bo ktoś rozświetlił moje życie.
Dobranoc:)
"Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą" ks. J.Twardowski

2
Moja droga... normalnie, aż postanowiłam się odezwać, co u mnie jest rzadkie.


Jestem świadoma istnienia tekstów typu ,,Pamiętnik księżniczki" itd. nawet jedną część czy może dwie przeczytałam kiedyś, bo mi się nudziło. Ale w tym pamiętniku, poza opisem dnia hmm była jakaś fabuła i coś się działo - w końcu zrobili z tego film - a twój tekst przypomina mi opis bloga, na którym bogata nastolatka (stać ją na Versace czy Armaniego - choć moim zdaniem to rzeczy tych dwóch projektantów są średnio do nastolatek, chyba, że mają jakąś kolekcję dla tego przedziału wiekowego, aż tak dobrze się nie orientuje) opisuje swój dzień.

Jako blog, pewnie poczytność by była, ludzie lubią czytać czyjeś blogi, ale jakby to miała być książka to nie bardzo. Nie stanowczo nie.

3
Aha, aha. Interpunkcja do poprawy (kilka błędów wyłapanych jednym okiem).
Nie chce mi się wymieniać błędów, wybacz, nie mam dzisiaj siły... Przejdę do konkretów.
Nie podoba mi się. Słit pamiętnik słit czternastki. Opisy każdej chwili irytują - opisy strojów tym bardziej. No i ta dokładność! 20 minut później... Jakby nam bohaterka latała z zegarkiem i zapisywała sobie w notesiku godziny, kiedy on powiedział, kiedy ona...
Generalnie, nuda. Co do samej techniki pisania nie jest źle, ale sama powieść jest po prostu nudna. Kochany pamiętniczku? Dobranoc? Buziaczki?
Boziu kochany.

Pozdrawiam i życzę bardziej ambitniejszych dzieł oraz weny,
G. :)

4
Jutrzenka1989 pisze: po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina
przecinek przed albo.
Jutrzenka1989 pisze:mojego 5-letniego brata
pięcioletniego - w całości słownie.
Jutrzenka1989 pisze:Nawet nie mogę sobie już wyobrazić jak cudownie
przecinek przed jak.
Jutrzenka1989 pisze:To mamy na szczęście osobno, ale i tak mi szpera
A w czym?
Jutrzenka1989 pisze:Muszę się z nim wszystkim dzielić. No oprócz pokoju.
Muszę się z nim dzielić wszystkim, oprócz pokoju.
Jutrzenka1989 pisze:gdyby nie Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc to nie wiedziałabym jak wygląda
przecinki przed to i jak.
Jutrzenka1989 pisze:Dzisiaj założyłam granatową mini, biały T-Shirt z nadrukiem i srebrne balerinki. No i oczywiście delikatny makijaż.
Ten makijaż, który założyłaś też uszykowałaś wcześniej?
Jutrzenka1989 pisze:Dobrze, że w wakacje mogła się nim też zajmować.
Dobrze, że w wakacje też mogła się nim zajmować.
Jutrzenka1989 pisze:Eh za rok powiedzą to samo
po eh - przecinek.
Jutrzenka1989 pisze:babcię, (mieszka w Słubicach, więc jest to kawałek drogi do przejechania), że wszystko inne stało się nieważne
nowe złączenie znaków inerpunkcyjnych do mojej kolekcji ,(), Dzięki, bo myślałem, że znam już wszystkie wynalazki. Usuń przecinek sprzed nawiasu!
Jutrzenka1989 pisze::)
Nie zauważyłem tego od razu, to nie blog, nie ma takiego znaku interpunkcyjnego.
Jutrzenka1989 pisze:Anka chce w przyszłości zostać biologiem naukowcem
Ciekawy zawód - biolog naukowiec.
Jutrzenka1989 pisze:Baba od matmy oddawała kartkówki i o dziwo dostałam czwórkę z plusem, choć wcale się nie uczyła z braku czasu.
To naprawdę wredna baba, nie uczyła się, a postawiła Ci czwórkę...
Jutrzenka1989 pisze:Chcę być filologiem i wykładać na uniwersytetach -> całe mnóstwo chłopaków
Boże broń przed takimi filologami. Jak młode pokolenie pisarzy zacznie pisać, jak Twoja bohaterka, to popełnię samobójstwo. A przynajmniej wpadnę w ciąg alkoholowy.
Jutrzenka1989 pisze:Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek jak na skrzydłach wybiegłam z klasy do wc.
I co? I co? Napisz coś pikantnego, bo zaczynam przysypiać...
Jutrzenka1989 pisze:i nagle zadzwoniła Jego Komorka
A ładna chociaż była? I nie do końca jestem pewien czy to Komorka jest imieniem, czy Jego?

Chyba od dziś zacznę się modlić, by moja córka nie była tak pusta i próżna... To było straszne. Poziom literacki - żaden.
Zakładam oczywiście, że to literatura, a nie Twój własny pamiętnik, toteż wyżyję się na bohaterce. Jeśli chce iść na filologię, to może lepiej niech zostanie matematykiem naukowcem, bo oceny ma niezłe, choć ma niedouczoną nauczycielkę. Przyznam, że nie zaciekawiło mnie, w co się dziewczyna ubiera, jakie ma problemy miłosne (całuje się z jednym, a ma pretensję, że koleżanka podrywa jej innego...) i jakie perfumy kupuje. Wkurza mnie zaś jej pysznienie się bogactwem rodziców. Ot pusta dziewczyna z dobrego domu, dla której rodzice nie mają czasu.
Nuda i to kiepsko napisana. Nie masz pojęcia o interpunkcji, styl też kiepski. Liczby zapisujesz matematycznie, a nie słownie. Jedynie z ortografią dobrze Ci idzie. Tekst jest niedopracowany, co chwila brakuje polskim znakom ogonków.

Ogólnie - niedostatecznie. Nieciekawy, nużący pamiętnik klasycznej blondynki, do tego napisany nieumiejętnie.
Dariusz S. Jasiński

5
1) w prozie fabularnej obowiązuje zapis słowny
Jutrzenka1989 pisze:Totalny koszmar! Mam 17 lat i zamiast po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina, muszę odbierać mojego 5-letniego brata z przedszkola. Tak, tak 5-letni dzieciak zatruwa mi życie.
2) powtórzenia:
Jutrzenka1989 pisze:To mamy na szczęście osobno, ale i tak mi szpera kiedy wychodzę, co na moje nieszczęście rzadko się zdarza.
Jutrzenka1989 pisze:Dobrze, że w porę zauważył, że ona chce tylko jego pieniędzy i mama mu wybaczyła.
Jutrzenka1989 pisze:Przywiozła coś dla swojego ukochanego wnuczka Jasia i dla mnie też coś się nawet znalazło.
3) popatrz - w tak krótkim fragmencie tak często używasz tego samego spójnika
Jutrzenka1989 pisze:Mama pracuje w dwóch klinikach w Warszawie jako onkolog i nigdy nie ma jej w domu. Tata jest prawnikiem i prowadzi kancelarię adwokacką. Mój starszy o 6 lat brat – Arek studiuje antropologię na uniwerku w Krakowie i gdyby nie Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc to nie wiedziałabym jak wygląda.
4) logika zdania
Jutrzenka1989 pisze:Mój starszy o 6 lat brat – Arek studiuje antropologię na uniwerku w Krakowie i gdyby nie Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc to nie wiedziałabym jak wygląda.
- bohaterka wie jak wygląda... brat. W najgorszym wypadku może zapomnieć.
Jutrzenka1989 pisze:Dzisiaj założyłam granatową mini, biały T-Shirt z nadrukiem i srebrne balerinki. No i oczywiście delikatny makijaż.
- wychodzi na to, że bohaterka założyła makijaż.
Jutrzenka1989 pisze:Od rana wpadła z niezapowiedzianą wizytą babcia.
- od rana implikuje czynności dokonywujące się bądź bezsprzecznie dokonane (sprzątam swój pokój, czytam albo: zmywałam naczynia, ale teraz...), więc, przeciwnie do Twoich zamiarów, zdanie mówi o wpadaniu w trybie dokonywującym się za każdym razem na nowo.

5) rozdziel dwie krańcowe rzeczywistości
Jutrzenka1989 pisze:Dobrze, że w porę zauważył, że ona chce tylko jego pieniędzy /i mama mu wybaczyła.
- pierwsza, to fakt zdrady, druga - wymazania winy. Zaakcentuj taką postać rzeczy. Rozbij na dwa zdania.

6) spróbuj prostszego zapisu, zapomnij o ciężkich do przełknięcia konstrukcjach
Jutrzenka1989 pisze:A to oznaczało jedno – zostanie po lekcjach i siedzenie w szkolnej bibliotece przez godzinę lekcyjną.
- pokażę Ci, jak łatwiej można to napisać:

A to oznaczało jedno – po lekcyjną kozę w szkolnej bibliotece, trwającą niepełną godzinę.

Mimo wszystko starałbym się i tak jeszcze bardziej uprościć, nie być tak dokładnym w informowaniu czytelnika o faktycznym stanie rzeczy.

7) sprzedajesz niepotrzebne informacje, które wynikają z kontekstu
Jutrzenka1989 pisze:Może zwróci na mnie uwagę na szkolnym balu charytatywnym, z którego datki przeznaczone będą na odbudowę sierocińca zniszczonego przez powódź. O tak! Należę do bogatej rodziny. Moi rodzice już zapowiedzieli, że wesprą ten szczytny cel i pojawią się w roli opiekunów na balu
- do wykreślenia.
Jutrzenka1989 pisze:Ledwo co zaczęła się szkoła, a psorzy już nas nękają w szkole.
8 ) tworzysz pewnego rodzaju niedopowiedzenia
Jutrzenka1989 pisze:Ciekawe tylko kto zostanie z Jasiem. Założę się, że nasza sąsiadka – pani Krysia. Ma złote serce i jest takim dobrym aniołem. Dobrze, że w wakacje mogła się nim też zajmować.
- to bardzo irytujące; tak jak gdyby bohaterka chciała coś powiedzieć, ale jednak się wstrzymuje, pomagając sobie nie wiadomo dokąd prowadzącą sugestią.

9) niepoprawny zapis:
Jutrzenka1989 pisze:Eh za rok powiedzą to samo
- ech. A po nim przecinek.
Jutrzenka1989 pisze:Tak rzadko widzę babcię, (mieszka w Słubicach, więc jest to kawałek drogi do przejechania), że wszystko inne stało się nieważne.
Tak rzadko widzę babcię (mieszka w Słubicach, więc jest to kawałek drogi), że wszystko inne stało się nieważne.

- poza tym zastanów się nad wymową tego zdania - rzadkie wizyty spowodowały, że w tym momencie wszystko staje się nieważne i liczy się tylko babcia. Ale chodzi o konkretną chwilę - we fragmencie brakuje wyraźnego podkreślenia.

10) potok niepotrzebnych informacji - pamiętaj o oszczędności słów! Więcej nie znaczy - lepiej.
Jutrzenka1989 pisze:Babcia mimo swoich 68 lat wcale nie wygląda staro. Ma twarz 40-latki, farbowane włosy i zawsze nienaganny ubiór. I w dodatku zachowuje się, jakby miała 35 lat.
Postawię pewne warunki - ot, co! Dokończę redakcji, kiedy przekonasz mnie, że Ci zależy. Jedna wizyta nie rokuje zbyt optymistycznie. Naprawdę.

6
djas pisze:
Jutrzenka1989 pisze: po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina
przecinek przed albo.
Nieprawda.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

7
Sir Wolf pisze:
djas pisze:
Jutrzenka1989 pisze:
po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina
przecinek przed albo.
Nieprawda.
Wolf ma rację - nie stawia się przecinka przed albo, bezwzględnie.

8
Albo się stawia, albo się nie stawia, wszystko zależy od kontekstu.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

9
Sir Wolf pisze:Albo się stawia, albo się nie stawia, wszystko zależy od kontekstu.
Zasada zabrania stosowania przecinka przed tym spójnikiem. A o wyjątku mówimy wtedy, gdy mamy do czynienia z zależnością od kontekstu. Nie ma 50/50. - stety.

10
Joe, ja cię pięknie proszę: nie rób ze mnie wielbłąda. Przed powtórzonymi spójnikami stawia się przecinki. Jak powyżej. Jeśli uważasz, że "kontekst" nie pasuje, możesz to nazwać "konstrukcją zdania". Co nie zmienia faktu, że zasada, o której mówisz, nie istnieje. Czy też raczej istnieje, ale nie w takiej postaci, o jakiej mówisz, co niniejszym udowadniam:

http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629788
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

11
O, dzięki za wyjaśnienie! Ja bazuję na "Słowniku interpunkcyjnym" Dzigańskiego. Słuszna uwaga.
Jutrzenka1989 pisze:Mam 17 lat i zamiast po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina,
Zatem w tym zdaniu przed spójnikiem "albo" winien być przecinek?

12
Nie, ponieważ "albo" pojawia się tylko raz.

Ale:
Mam 17 lat i zamiast po szkole iść ze znajomymi na pizze albo do kina, albo może na łyżwy
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

13
Joe pisze: Wolf ma rację - nie stawia się przecinka przed albo, bezwzględnie.
Przecinka przed "albo" używa się także, kiedy drugi człon zdania jest dopowiedzeniem:
Janek jest bardzo dobrym biegaczem, albo raczej sprinterem

Iść na pizzę albo do kina. - Zdanie rozłączne. Albo to albo to - dwie wykluczające się możliwości. I tutaj rzeczywiście bez przecinka.

15
Faktycznie, podświadomie potraktowałem to albo, jako powtórzenie spójnika, które nie miało miejsca.

Mój błąd.

Dzięki za czujność. Obawiam się jednak, że autor komentowanego tekstu nic z tej nauki nie wyniesie. Na szczęście my mieliśmy powtórkę ze spójników rozłącznych :)
Dariusz S. Jasiński
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron