Czerwony robot [M]

1
___Dzień dobiegał końca. Adam podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Wiało niemiłosiernie, a krople deszczu, uderzając o parapet, wybijały sobie tylko znaną melodię. Ogołocone z liści konary drzew wyginały się na wszystkie strony, a połamane gałęzie zagracały ogród. Jesień dobiegała końca pod znakiem ulew i wichur.
___Uwagę Adama przykuło obracające się w oddali światło. Wytężył wzrok, starając się dojrzeć w mroku jak najwięcej. Nie był jednak w stanie zbyt wiele zobaczyć. Miał już zrezygnować, kiedy kilka błyskawic rozświetliło niebo. Zdziwiło go to bardzo. O tej porze roku burze stanowiły rzadkość.
___Nagle zobaczył wyraźnie to, czego wcześniej tak usilnie wypatrywał. Przetarł oczy ze zdumienia. Wielki, czerwony robot wymachiwał ramionami, jakby walcząc z wyimaginowanym przeciwnikiem. Pewnie stał na potężnych nogach, a kanciasty tułów wyginał się płynnie. Maszyna do złudzenia przypominała zabawkę jego pięcioletniego syna. Tyle tylko, że ta, którą obserwował Adam, była o wiele większa.
___Kolejne błyskawice przecięły niebo. Mechaniczny wojownik przez chwilę zamarł w bezruchu. Po chwili podniósł wysoko jedno ramię, jakby próbując uniknąć ciosu. Wtedy Adam zobaczył jego przeciwnika. Stojący na czterech łapach, wielki gad wypluwał w kierunku robota strumienie kwasu. Walczący zaczęli się przemieszczać. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. Zataczali szerokie koła, markując ataki. W pewnym momencie gad skoczył, przewracając robota.
___Burza ponownie dała znać o sobie. Seria piorunów rozdarła ciemność. Trwająca teraz w parterze walka nie straciła tempa. Adam wpatrywał się w nią z zapartym tchem. Nie zdawał sobie sprawy, czego tak naprawdę jest świadkiem.
___Wielki gad wyprężył się i zwinnie odskoczył. Robot, który jeszcze przed chwilą usiłował zgnieść przeciwnika, podniósł się szybko. Zrobił krok do przodu i natychmiast musiał się cofnąć. Gad szarżował prosto przed siebie. Miał tylko jeden cel.
___I wtedy nastąpiło rozstrzygnięcie. Adam wciągnął gwałtownie powietrze. Obserwując z napięciem, zapomniał o oddychaniu.
___Czerwony wojownik wyskoczył wysoko, unikając szarży. Spadając, wylądował na grzbiecie gada. Metalowe ramiona błyskawicznie zacisnęły się na pokrytej łuskami szyi. Adam usłyszał głośny trzask. Robot wstał powoli. Wygrał.
___Burza oddalała się. Ostatnia seria piorunów była jednak wyjątkowo jasna. Adam przez chwilę stał oślepiony. Kiedy odzyskał wzrok, nie było śladu po walczących.
___- Tato - głos syna śpiącego w pokoju obok wyrwał Adama z odrętwienia.
___- Co się stało, synku? - zapytał podchodząc do jego łóżka.
___- Miałem zły sen.
___- To był tylko sen - uspokajał Adam. - Na pewno już się nie powtórzy.
___- Wiem, tato. Ale mój ukochany dinozaur znowu przegrał ze złym robotem.
___Adam usiadł na łóżku. Nie wiedział co powiedzieć. Syn przewrócił się na drugi bok i dodał:
___- A po co przyszedłeś do mojego snu?

2
Bardzo fajny pomysł. Końcowy dialog - w porządku. Natomiast szwankuje sam opis walki. Jest za mało płynny, za mało plastyczny. Dobór słów odwraca uwagę od obrazu, a tu akurat czytelnik powinien widzieć tę bitwę, utonąć w niej, wtedy końcowe zaskoczenie będzie większe. W takim krótkim tekście trzeba bardzo dużo uwagi poświęcić każdemu zdaniu - upakować tam maksimum treści. Nie powtarzać, przy czym powtórzenie - to nie tylko umieszczenie tego samego słowa dwa razy blisko siebie. Powtórzenie masz także tu:
inja.no.tamashi pisze:Wiało niemiłosiernie, a krople deszczu, uderzając o parapet, wybijały sobie tylko znaną melodię. Ogołocone z liści konary drzew wyginały się na wszystkie strony, a połamane gałęzie zagracały ogród.


Te dwa zdania są identycznie skonstruowane, co podkreśla środkowe "a".

Dalej, kwestia precyzji:
inja.no.tamashi pisze:Uwagę Adama przykuło obracające się w oddali światło.
Jak wygląda "obracające się światło"? Krąży w kółko, niczym ufo? Miga, jak latarnia morska? Jakiego jest koloru (to przecież jako pierwsze zauważamy, widząc światło w ciemności)?

To, z kolei, jest zbyt suche:
inja.no.tamashi pisze:Kolejne błyskawice przecięły niebo. Mechaniczny wojownik przez chwilę zamarł w bezruchu. Po chwili podniósł wysoko jedno ramię, jakby próbując uniknąć ciosu. Wtedy Adam zobaczył jego przeciwnika. Stojący na czterech łapach, wielki gad wypluwał w kierunku robota strumienie kwasu. Walczący zaczęli się przemieszczać. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. Zataczali szerokie koła, markując ataki. W pewnym momencie gad skoczył, przewracając robota.
Mamy tu po prostu opis kolejnych czynności, prawie jak w instrukcji obsługi. Ta walka nie wciąga, nie fascynuje, czegoś tu brak...

Wszystko razem nie zmienia jednak faktu, że po dopracowaniu szczegółów będzie to bardzo dobra miniatura.

Pozdrawiam
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Wiem, że szybką akcję trzeba umieć przekazać, oddać jej detale. Na forum 'Jak pisać' zapytałem nawet o wskazówki. Ta miniatura jest próbą weryfikacji moich umiejętności. Byłbym zobowiązany gdybyście przerobili ten fragment z walką, albo zmodyfikowali kilka zdań, abym mógł zobaczyć różnice

4
Cześć. Taka improwizacja... Nie miej mi za złe, proszę, zabawy Twoim tekstem.

Przekrwione oczy uchwyciły ruch. Stalowa bestia majacząca w oddali wymachiwała ramionami zakończonymi kulami do burzenia murów. Czerwień zwierzęcej furii mieszała się z purpurą nieba. Robot parł do przodu, wyginając kanciasty tułów niczym zgrabna baletnica. Maszyna do złudzenia przypominała zabawkę pięcioletniego syna, którego Adam ukołysał do snu. Tyle tylko, że obserwowany potwór mógłby wielkością konkurować z Pałacem Kultury.

Kolejne błyskawice przecięły niebo niemal na pół, szukając ujścia w ziemskiej gardzieli. Mechaniczny wojownik przez chwilę zamarł w bezruchu, jak gdyby zbierał siły do ofensywy. Podniósł ramię, blokując cios niewidzialnego przeciwnika. Nie! Wróg nie był niewidzialny! Pajęczyna piorunów oświetliła wielkiego gada stojącego na czterech łapach, który wypluł w kierunku robota strumień kwasu. Elektroniczne wnętrzności wypłynęły z poranionego tułowia.

Walczący zaczęli się przemieszczać. Zataczali szerokie koła, markując ataki. W pewnym momencie gad skoczył, przewracając robota. Tytanowe ciało zapłakało metalicznym trzaskiem.

Walka trwająca w parterze nie straciła tempa. Wręcz przeciwnie. Zapaśnicy obejmowali się wzajemnie jak kochankowie podczas nocy poślubnej. Z tym, że zamiast odgłosów rozkoszy, do uszu Adama dolatywała symfonia ryków i spazmów. Mężczyzna wpatrywał się w nią z zapartym tchem. Nie zdawał sobie sprawy, czego tak naprawdę jest świadkiem.


Pozdrawiam.

5
Fajne.

Szczerze mówiąc nie mam się do czego przyczepić. Scena walki wcale nie była taka zła. Przynajmniej dało się ją czytać i całkiem nieźle ją zobaczyłem. Nie zmęczyła mnie, ani nie znudziła. Dla mnie to najwazniejsze. A czy można napisać to lepiej? Może i tak. Dla mnie było nieźle.

Improwizacja Zodiaka jest tym, czego nie lubię. Patetyczny opis, z którego nie wynika nic dobrego. Zamiast skupić się na przekazie, dostaję barwny opis, z którym musze sobie radzić. Uważam, że prostota jest lepsza od kombinowania. Poza tym wplecenie informacji o zabawce syna od razu zdradza zakończenie.

Dlatego też moja ocena - dobra. Więcej nie będzie, bo temat nie był aż tak porywający i wycisnąłeś z niego tyle, ile można.

Pozdrawiam.
Dariusz S. Jasiński

6
1) spróbuj zapisać ten fragment w odmienny sposób
inja.no.tamashi pisze:Wiało niemiłosiernie, a krople deszczu, uderzając o parapet, wybijały sobie tylko znaną melodię. Ogołocone z liści konary drzew wyginały się na wszystkie strony, a połamane gałęzie zagracały ogród.
- kiedy piszesz o niemiłosiernym wietrze widzę wyginające się drzewa - czytam dalej i obraz powtarza się. Proponuję delikatną korektę, celem spojenia obrazów. To tylko sugestia, wcale nie musisz nanosić poprawek.

2) składnia
inja.no.tamashi pisze:Zdziwiło go to bardzo.
- podmiot, orzeczenie... i tekst będzie bardziej lekki.

3) szczegółowość w tworzeniu wizerunku bohaterów
inja.no.tamashi pisze:Nagle zobaczył wyraźnie to, czego wcześniej tak usilnie wypatrywał. Przetarł oczy ze zdumienia. Wielki, czerwony robot wymachiwał ramionami, jakby walcząc z wyimaginowanym przeciwnikiem.
- napisałem o wizerunkach bohaterów, ale tak naprawdę chodzi o wygląd wymachującego ramionami robota - wielki, czerwony... i co z tego? Musisz być skrupulatna/y, iść za ciosem. To jest ten moment, kiedy można sobie pozwolić na bardziej rozległy opis. Nadaj temu tekstowi charakteru! Doczep mu najzwyczajniej w świecie - jaja.

4) powtórzenie
inja.no.tamashi pisze:Mechaniczny wojownik przez chwilę zamarł w bezruchu. Po chwili podniósł wysoko jedno ramię, jakby próbując uniknąć ciosu.
5) niepotrzebne doprecyzowanie
inja.no.tamashi pisze:Adam wpatrywał się w nią z zapartym tchem.
Adam wpatrywał się z zapartym tchem.


Dzieciaki są trudne do zrozumienia, tym bardziej do rozpracowania. Zdecydowanie. A ten tekst tylko to podkreśla. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że nie budzę względem niego sympatii - sam nie wiem dlaczego.

Trzymaj się!

7
Thana pisze:Natomiast szwankuje sam opis walki. Jest za mało płynny, za mało plastyczny. Dobór słów odwraca uwagę od obrazu, a tu akurat czytelnik powinien widzieć tę bitwę, utonąć w niej, wtedy końcowe zaskoczenie będzie większe. W takim krótkim tekście trzeba bardzo dużo uwagi poświęcić każdemu zdaniu - upakować tam maksimum treści.
I to jest naprawdę dobra rada - sam bym się o nią pokwapił, ale brakło słów. Albo po prostu zapomniałem. Thana podkreśla szorstkość opisów - spróbuj, nawet kosztem dobrej opinii na forum, podjąć pewien eksperyment. Wskazówki masz w cytacie.
Thana pisze:
inja.no.tamashi pisze:
Wiało niemiłosiernie, a krople deszczu, uderzając o parapet, wybijały sobie tylko znaną melodię. Ogołocone z liści konary drzew wyginały się na wszystkie strony, a połamane gałęzie zagracały ogród.
Te dwa zdania są identycznie skonstruowane, co podkreśla środkowe "a".
Wiało, a krople deszczu wygrywały znaną tylko sobie melodię. Ogołocone z liści konary drzew wyginały się na wszystkie strony, a połamane gałęzie zagracały ogród.

Powtórzenie zniknęło. Poza tym nie wiedzę tutaj niczego nie na miejscu.


Zamiast pisać: Stefan miał żółte palce, upaćkał je uprzednio w farbie, napisz: Upaćkane żółtą farbą dłonie Stefana zacisnęły się.

W ten sposób, oprócz informacji o kolorze, dorzucasz wzmiankę o odczuciach, emocjach towarzyszących Stefanowi - zaciska dłonie, więc czegoś się boi, ma na coś nadzieję, itd.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”