On –wysoki, mówią, przystojny. Czerń krótkich włosów przeczesywał palcami i przed każdym wyjściem z wielką dbałością, układał zwilżoną czuprynę. Kilka ruchów silnymi rękami, potem potrząsanie głową, na którą wkładał granatową bejsbolówkę. Przyszykowany do wyjścia, mocno skropiony wodą kolońską, rzucał jej zadziorne spojrzenie i pytał: „ Ładny trochę jestem?” Patrzyła, w te niewiarygodnie ciemne oczy i szukała w ich bezkresie, człowieka. To nie to, że był zły. Nie potrafiła zdefiniować tego czegoś, co w Nim siedziało. Nie wiedziała, jaki był, mimo pięciu lat przy Nim, wciąż stanowił nierozwiązaną łamigłówką. Labirynt, z którego nie było wyjścia. Tego dnia, kiedy po raz pierwszy otworzył przed Nią furtkę własnej osobowości, utknęła w Nim na długie lata. Każda droga wyjścia, jaka jawiła Jej się gdzieś pomiędzy kolejnymi zakrętami Jego nastrojów, okazywała się być ślepym zaułkiem. Pomilczała tak przez moment, a po kolejnej próbie prześwidrowania przez Niego kobiecych myśli, odpowiadała od niechcenia: „Jasne, że tak, nie mogłoby być inaczej”. Zadowolony poklepał ją, po wciąż jeszcze jędrnych, pośladkach. Wzdrygnęła się, taki klaps był dla Niej wyrazem braku szacunku: „ Nie klep mnie, nie jestem krową” – mawiała, odsuwając się na bezpieczną odległość. „Jesteś, moją krową” – rzucał zadowolony z siebie, powinna całować Go po rękach. Triumfalny uśmiech na ustach, które przed chwilą wypluły z siebie największy komplement, jaki mogła usłyszeć. Czasami jeszcze próbowała wpływać, na Jego ukrytą, gdzieś pod grubą warstwą ordynarności i chamstwa, wrażliwość, zawsze jednak dziwił się, czego Ona tak naprawdę chce. „Moja dupa, moja żona, moja dupa” – przecież tak bardzo próbował być miły i tak niewyobrażanie bardzo Ją kochał, tylko Ona się liczyła w Jego marnym życiu. Tam gdzieś głęboko pod skorupą „prawdziwego mężczyzny” bezpańsko szwędało się Jego niezmierzone uczucie. To takie niemęskie być dobrym, zresztą Jego własna filozofia życiowa, którą tak chętnie głosił, mówiła, że dobro też jest pojęciem względnym. Zawsze, kiedy ta szorstka powierzchowność chowała Ją w zakamarkach, dających azyl, ramion, Ona rozkwitała. Nie, wszak pączkiem pąsowej róży już dawno przestała być, Ona raczej usychająca z pragnienia, niedostrzegana roślinka, którą nagle, bez uprzedzenia poczęstowano łykiem życiodajnej cieczy. Podnosiła posilona, wątłą główkę, by niemym spojrzeniem podziękować Jemu – zbawcy.
Ona – szczupła, wciąż jeszcze uchodziła za atrakcyjną. Wzrostem sięgała Mu do ramion, poczuciem własnej wartośc,i nie dosięgała nawet kolan. Bywało, że uśmiechała się do Niego, taki przystojny, taki silny, prawie nigdy nie odstępował Jej na krok. Kiedyś miała lśniące radością brązowe oczy, dziś nawet kolor zaczął blednąć, a jeśli dostrzec można było błysk, najpewniej pojawiał się jak dzielny towarzysz porannych łez. Zabłąkana jak opuszczona duszyczka we własnym domu. On chciał dać Jej wszystko tylko Ona niczego mieć nie mogła. Niby zjawa, przemykała się cichutko między własnymi wątpliwościami, a jego butą. Myśli rozdzierały mizerne niteczki, rozprowadzające, umierającą z dnia na dzień, nadzieję. Czasem wychodziła, gdzieś do bezdusznych budynków obsadzonych niby-ludźmi, którzy zawsze patrzyli na Nią podejrzliwie. Czegoś od nich chciała, zawsze uprzejma, a jednak stanowcza i przygotowana na ewentualną potyczkę. Tak miała, wychodząc z domu razem z podkładem na twarz, wkładała maskę dobrze wychowanej, miłej, choć konsekwentnie dążącej do celu,, kobiety. Ona uczyła się każdej swojej roli perfekcyjnie. Ona była matką, była żoną, była kochanką, a każdą z ról odgrywała najlepiej jak umiała. „Bardzo Cię kocham” - wyznawała pełna smutku, gdy On w przemożonej łaskawości, czasem utulał rozżaloną, w ramionach – „od tego jesteś” – śmiał się i dodawał: „Też Cię kocham, Słońce”. Zasypiała spokojna, jakby sam Bóg zesłał jej anioła. Czasem zdawało Jej się, że są ludźmi i kilka słów powinni ze sobą zamienić, szybko dowiadywała się, gdzie jest Jej miejsce. „Ty szmato, wal się, całe miasto już cię miało”. Wciąż jeszcze bolały te słowa. Po kilku latach nauczyła się odwzajemniać wyzwiska, zawsze była pojętną uczennicą. Nie, nigdy Jej nie uderzył, może i był chamski, ale On nigdy nie uderzył kobiety. Co innego szturchnąć, popchnąć, to nie Jego wina, że się przewróciła, głupia nie umiała utrzymać równowagi. Kiedyś złamała rękę, nawet upadać nie potrafiła jak należało. Popatrzył na świeżutki gips: ”Teraz wszyscy będą wiedzieć, że to przeze mnie. Słońce, przecież ja Ci nic nie zrobiłem, ja Cię tylko popchnąłem” Coś mamrotał jeszcze o tej Jego wielkiej miłości, co pałęta się między krwistymi komorami. Jak zawsze, przytaknęła.
On i Ona, spleceni w purpurowej pościeli, kolejną walkę zakończyli tej nocy. Budził Ją, tak bardzo się starał postawić Ją na nogi, nic nie mówiła, nie dotknęła łagodnie Jego ust. Nie była już taka miękka, próbował wziąć Ją na ręce, chciał wybiec na dwór, ktoś może by Mu pomógł. Ciężka ręka opadła z brzegu łóżka, niby drewniana kłoda. Tylko ta struga krwi, z którą cichutko wypłynęło z Niej życie.
„Przecież ja Cię tak bardzo kochałem” – powiedział, szarpiąc się z zamykającym wieko. „Odejdźcie od Niej” – krzyczał, gdy tylko ktoś chciał się zbliżyć do trumny. I ta beznadziejna muzyczka jak pajęczyna oplatała coraz cięższe powietrze. Czterech facetów, czarne płachty z wielką dbałością narzucone na plecy, próbowali odsunąć Go od Jej nowego pokoju. Za nimi matka i ojciec, i wszyscy kolejno z dalszej, czy bliższej rodziny. „Jej już nie ma” – przekonywali. On zawsze, wszystko wiedział lepiej. „ Nie dotykajcie Jej, tak słodko śpi” – zaszlochał, poprawiając małą poduszeczkę. – „ Słońce, ty wiesz, tylko ty wiesz, nigdy w życiu nie brałem nic serio, Słońce, wstań pójdziemy do domu”.
2
Zobacz na to wejście z postacią. Co mówi to zdanie? Że ludzie mówią o nim, że wysoki, że przystojny? A gdyby to przebudować i stworzyć w taki sposób:On –wysoki, mówią, przystojny.
On - wysoki, przystojny - mawiają. I teraz masz dwa człony - pierwszy opisuje wzrost, drugi to, co mówią o nim ludzie.
Tu z kolei kolejność jest przestawiona. Bo w obecnej formie zdanie mówi za wiele - i powstają niedopowiedzenia. Gdyby tak zamienić:Czerń krótkich włosów przeczesywał palcami i przed każdym wyjściem z wielką dbałością, układał zwilżoną czuprynę.
Przed każdym wyjściem z wielką dbałością układał zwilżoną czuprynę, przeczesując czerń krótkich włosów palcami. Wychodzi też na jaw naturalność umiejscowienia przecinka.
Uhm - logicznie rzecz biorąc - po co układał i wilżył włosy? Gdy zdejmie czapkę, będzie mieć niezłą uklepankę na głowie...Kilka ruchów silnymi rękami, potem potrząsanie głową, na którą wkładał granatową bejsbolówkę.
Zobacz, że wprowadzasz nowy podmiot - osobę, która do teraz nie występowała w tekscie. Wprowadzasz ją do widoku, który wcześniej (zgodnie z logiką) powinien dotyczyć czapki. Skąd nagle tam kobieta? Dlaczego od razu odnosisz się do niej, bez przedstawienia jej (wprowadzenia na scenę)?Przyszykowany do wyjścia, mocno skropiony wodą kolońską, rzucał jej zadziorne spojrzenie i pytał: „ Ładny trochę jestem?” Patrzyła, w te niewiarygodnie ciemne oczy i szukała w ich bezkresie...
zwrot osobowy piszemy małą literą - chyba, że jest to list.To nie to, że był zły. Nie potrafiła zdefiniować tego czegoś, co w Nim siedziało.
Brakuje spójnika i.Nie wiedziała, jaki był, mimo pięciu lat przy Nim, wciąż stanowił nierozwiązaną łamigłówką.
Druga część zdania jest z innej parafii - mówi to narrator. Dlatego masz kilka opcji, aby to wyrównać.„Jesteś, moją krową” – rzucał zadowolony z siebie, powinna całować Go po rękach.
„Jesteś, moją krową” – rzucał zadowolony z siebie uważając, że powinna całować Go po rękach.
lub
„Jesteś, moją krową” – rzucał zadowolony z siebie. Powinna całować Go po rękach.
Oczywiście, zaimek piszemy małą literą.
Tekst jest niemiłosiernie przegadany. Nie chodzi o kobiecy styl, tylko brak mu polotu. Mu z kolei to przypadłość zaimków, które są w każdym zdaniu. Źle to wygląda. Sądzę, że pierwsze, co powinnaś uczynić to podzielić tekst na akapity. Zrób spacje pomiędzy każdym - powinny one być podzielone względem opisu: opis postaci (ciach!), narracja dotycząca uczuć (ciach!), znowu opis albo coś (ciach!). Pozwoli ci to na poukładanie tekstu, posegregowaniu zawartości i zarządzaniu nią. Kolejny etap to poprawki, których tutaj brakuje - bo obecnie tekst jest bryłą, tak pod względem konstrukcji jak i treści.
W pewnej chwili czytania w mojej głowie zapanował chaos - bo zapomniałem, o czym ten tekst jest. Skaczesz z uczuć na gesty, z gestów na wątek retrospekcyjny, gdzieś tam po drodze dorzucisz wybrane słowa. Książka, jak film - musi dać się zobaczyć. Tutaj brakło mi widoku na to, co chcesz przedstawić. Przecinki z kolei to twoja najsłabsza strona - sądzę, że wynika to z nader skomplikowanych konstrukcji zdań - są zbyt złożone i dzielisz je raczej intuicyjnie. Całość nie podobała mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
3
No tak, wszystko prawda ale - ciii, usprawiedliwiam się - chciałam zobaczyć czy potrafię coś melodramatycznego skonstruować??? Nigdy nie pisałam nic podobnego, heh nie umiem. fakt w 10 minut można coś napisać ale jakoś tego nie można. Chciałam spróbować się w studium nad szarością tego związku i nad tym czy kat to kat, a ofiara to ofiara. Widać marna ze mnie baba: nie umiem płakać 

4
Przed wyjściem z dbałością? czy z dbałością układał?wyjściem z wielką dbałością, układał zwilżoną czuprynę
Myślę, że chodziło Ci o o, że z wielką dbałością układał włosy, jeżeli tak, to przecinek postaw po wyrazie "wyjsciem".
Możesz mi wytłumaczyć po co te przecinki ;-p ?Patrzyła, w te niewiarygodnie ciemne oczy (...) bezkresie, człowieka.
Łamigłówkę.łamigłówką
Dlaczego z dużej?Ją (...) Ona (...) Nim (...) Jej (...) Jego (...) Niego (...) etc. etc.
A tu przecinek po co? ;-ppo wciąż jeszcze jędrnych, pośladkach.
Jesteś moją krową.„Jesteś, moją krową”
Ewentualnie
Jesteś - po czym dodał - Moją krową.
Czy coś w tym rodzaju ;-p ale ogólnie, to "Jesteś moją krową" dziwnie brzmi.
Ty tak uważasz? Czy on? ;-]powinna całować Go po rękach.
wszystkie przecinki wywal. Po wrażliwość postaw kropę i "Zawsze" już z dużej literki ;-PCzasami jeszcze próbowała wpływać, na Jego ukrytą, gdzieś pod grubą warstwą ordynarności i chamstwa, wrażliwość, zawsze jednak dziwił się,
Dziwił? Chyba zastanawiał :-pzawsze jednak dziwił się, czego Ona tak naprawdę chce.
Ja Yeti, Ja jaskiniowiec. ;-D„Moja dupa, moja żona, moja dupa”
Ja Yeti. Ja kochać ;-D poza tym bardzo się powtarza.przecież tak bardzo próbował być miły i tak niewyobrażanie bardzo Ją kochał
Nie tak sobie wyobrażałem prawdziwego mężczyznę ;-P ale nie wiem. Widocznie jestem chłystkiem, chłopaczkiem, któremu do męskości daleko.pod skorupą „prawdziwego mężczyzny”
Przecinek jest tutaj zbędny. I drugi też zbędny ;-pJego własna filozofia życiowa, którą tak chętnie głosił (...) dających azyl, ramion,
Jak wyżej!Podnosiła posilona, wątłą główkę,
To zdanie ma się nijak do reszty, nie przez wartośc, a ogólnie, nic nie wprowadza do kontekstu.poczuciem własnej wartośc,
?! Sięgała mu do ramion, i nie dosięgała nawet kolan :-P ?i nie dosięgała nawet kolan.
Fiufiu...
Przecinek po wszystko.Jej wszystko tylko Ona niczego mieć nie mogła.
O co biega?jego butą
Wywalić wszystkie przecinki.rozprowadzające, umierającą z dnia na dzień, nadzieję. Czasem wychodziła, gdzieś do bezdusznych budynków obsadzonych niby-ludźmi
Wywal przecinek, do tego zgubiłaś y, "Na twarzy"Tak miała, wychodząc z domu razem z podkładem na twarz,
Po co przecinki? :-Pdążącej do celu,, kobiety.
Ona też wywal.Ona uczyła (...) Ona była
Wywal przecinki.gdy On w przemożonej łaskawości, czasem utulał rozżaloną, w ramionach
Tu mam dużo zastrzeżeń.jakby sam Bóg zesłał jej anioła. Czasem zdawało Jej się, że są ludźmi i kilka słów powinni ze sobą zamienić, szybko dowiadywała się, gdzie jest Jej miejsce. „Ty szmato, wal się, całe miasto już cię miało”. Wciąż jeszcze bolały te słowa.
(1) Anioł tak by się o kobiecie nie wyraził. Raczej. (2) Nie byli ludźmi, że jej się zdawało? :-p Nu... (3) Po zamienić dałbym kropę. "Szybko (...) miejsce" zacząłbym jako nowe zdanie, ale to tylko sugestia. Większego błędu tu raczej nie ma ;-P
Głupi nie umiał obchodzić się z kobietą. To nie kolega z pracy czy siłowni.głupia nie umiała utrzymać równowagi.
Tylko... {Taki komentarz, nie ma tu błędu}tylko popchnąłem
???Czterech facetów, czarne płachty z wielką dbałością narzucone na plecy
To tak, jak gdybyś powiedziała, czterech facetów czyli czarne płachty ;x
Nie podobało mi się. Ponadto przesadzasz z przecinkami. ;-P
Albo ich nie ma tam gdzie trza, albo są tam, gdzie ich nie trza. ;-D
brrr.
6
iska36 pisze:no, jednak nie umiem być melodramatyczna buuuuuu
Tzn. ogólnie niespójny ten tekst ;-P
Czytałem Twój poprzedni tekst, byłem zafascynowany, spodziewałem się czegoś podobnego i z powrotem spadłem na ziemię ;-D ten tekst jest kiepski pod względem stylistycznym. Nie ma jako takich błędów, ale ogólnie niektóre fragmenty strasznie rażą ;-P nie przeanalizowałaś tego. Jestem pewien.
7
nawet nad nim nie myślałam, to raczej nowe coś co napisałam "na kolanie". Musiałam się sprawdzić. Zakładam się, że gdybym chciała zrobić go prześmiewczym, wyszłoby dużo lepiej, ale ja chciałam no wiesz, sprawdzić się w czymś całkiem kobiecym
[ Dodano: Sro 24 Mar, 2010 ]
- Jaki on wysoki i taki przystojny - mówił do lustra, przeczesując palcami szatańską czerń nażelowanych włosów. Tak przed każdym wyjściem. Wywracał oczami, pokręcił głową, tocząc dysputy z własnym odbiciem. W asyście głupiego uśmiechu wciskał na, dopiero ułożone, włosy
ulubioną bejsbolówkę. Wszystko robił inaczej niż wszyscy.Wielokrotnie skropiony wodą kolońską, inne płyny najczęściej wypijał, rzucał jej zadziorne spojrzenie i pytał: - A tak choć trochę ładny jestem? Stała tak w progu i patrzyła na ideał jawiący się dwa kroki przed nią.
- Ty nawet normalny nie jesteś, na temat urody już się nie wypowiem.
Tak mniej więcej wstęp by wyglądał

[ Dodano: Sro 24 Mar, 2010 ]
Byłoby wtedy mniej więcej tak:iska36 pisze:On –wysoki, mówią, przystojny. Czerń krótkich włosów przeczesywał palcami i przed każdym wyjściem z wielką dbałością, układał zwilżoną czuprynę. Kilka ruchów silnymi rękami, potem potrząsanie głową, na którą wkładał granatową bejsbolówkę. Przyszykowany do wyjścia, mocno skropiony wodą kolońską, rzucał jej zadziorne spojrzenie i pytał: „ Ładny trochę jestem?”
- Jaki on wysoki i taki przystojny - mówił do lustra, przeczesując palcami szatańską czerń nażelowanych włosów. Tak przed każdym wyjściem. Wywracał oczami, pokręcił głową, tocząc dysputy z własnym odbiciem. W asyście głupiego uśmiechu wciskał na, dopiero ułożone, włosy
ulubioną bejsbolówkę. Wszystko robił inaczej niż wszyscy.Wielokrotnie skropiony wodą kolońską, inne płyny najczęściej wypijał, rzucał jej zadziorne spojrzenie i pytał: - A tak choć trochę ładny jestem? Stała tak w progu i patrzyła na ideał jawiący się dwa kroki przed nią.
- Ty nawet normalny nie jesteś, na temat urody już się nie wypowiem.
Tak mniej więcej wstęp by wyglądał
8
Chciałaś przemówić do poważnych czytelników, czy czytelników brukowców? Naprawdę na dużo Cię stać :-P więc po co ogólnie psuć sobie opinię tym, co jeszcze nie przeszło przez Twój "warsztat"? Co innego ja, osoba która w dziedzinie pisania jest kompletnym laikiem. Wiesz, ogólnie w Twoim przypadku mam już zaostrzony apetyt i ciągle spodziewam się teraz czegoś dobrego, dlatego wszystko, co będzie kiepskie, będę gnoić równo ;-D ;-)iska36 pisze:sprawdzić się w czymś całkiem kobiecym
10
to zdanie jest tak okropne(chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego, wystarczy to przeczytać na głos), że prawie zresetowało mój system w mózgu...Nie, wszak pączkiem pąsowej róży już dawno przestała być, Ona raczej usychająca z pragnienia, niedostrzegana roślinka, którą nagle, bez uprzedzenia poczęstowano łykiem życiodajnej cieczy.
Przecinki w tekście są wrzucane chyba randomizerem... nie jestem za ocenianiem tekstu tylko pod względem poprawności gramatycznej, ortograficznej, interpunkcyjnej czy jakiej się zapragnie ale czasem źle postawiony przecinek zmienia sens zdania albo po prostu sprawia że zdanie jest bez sensu więc zwracaj na to większa uwagęTak miała, wychodząc z domu razem z podkładem na twarz, wkładała maskę dobrze wychowanej, miłej, choć konsekwentnie dążącej do celu,, kobiety.
Boziu, myślałam sobie, że krótkie to będzie to przeczyta się szybko... jaaaasne.
<teraz wyrazi swoją subiektywną opinię>
Okropność.
<teraz postara się powiedzieć czemu>
Zdania są brzydkie. Chaos jest nie tylko na poziomie tekstu jako takiego ale nawet na poziomie zdania. Czasem czytałam zdanie i myślałam sobie: "wtf? O co chodzi O_O?".
Źle postawione przecinki sprawiły, że niektóre zdania są nieprzeczytywalne, bo jeśli przeczytam je tak, jak są napisane, to wychodzi babolowy babol. Pierwszy z brzegu przykład:
Patrzyła, w te niewiarygodnie ciemne oczy i szukała w ich bezkresie, człowieka.
Polecam przeczytanie tego zdania na głos, stosując się do własnej interpunkcji. Wychodzi coś na kształt kazania księdza w kościele.
(...) bezkresie, (przerwa) człowieka<grzmiąco>.
Tekst ma niby wzruszyć(?) czy coś na ten kształt a mnie poraża nieporadnością wykonania. Te wszystkie kwieciste(dosłownie) metafory, które mają mi oddać sytuację... no nie bardzo. Poza tym te wszystkie: on, ona, niego, jemu... też nie bardzo.
Ogólnie jak już napisałam niezmiernie mi się nie podobało - jednocześnie przekombinowane stylistycznie i proste jak budowa cepa gdy idzie o fabułę.
Pozdrawiam serdecznie

"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
Re: Szczęśliwie
11Proponuję wyeliminować jedno „to”: Nie to, że był zły.To nie to, że był zły.
Zmieniłabym szyk na bardziej czytelny:Czasami jeszcze próbowała wpływać, na Jego ukrytą, gdzieś pod grubą warstwą ordynarności i chamstwa, wrażliwość
Czasami jeszcze próbowała wpływać na jego wrażliwość, ukrytą pod grubą warstwą ordynarności i chamstwa
Za dużo zaimków.To takie niemęskie być dobrym, zresztą Jego własna filozofia życiowa, którą tak chętnie głosił, mówiła, że dobro też jest pojęciem względnym. Zawsze, kiedy ta szorstka powierzchowność chowała Ją w zakamarkach, dających azyl, ramion, Ona rozkwitała.
przemykałaNiby zjawa, przemykała się cichutko między własnymi wątpliwościami
Lepiej pozostać przy jednym „była”:Ona była matką, była żoną, była kochanką, a każdą z ról odgrywała najlepiej jak umiała.
Była matką, żoną, kochanką, a każdą z ról odgrywała najlepiej jak umiała.
Przecinki stawiane byle gdzie często zmieniają sens wypowiedzi i bardzo utrudniają czytanie. Przegadane zdania, brak spójności, chaos. Tekst męczy, ciężko przez niego przebrnąć, nie jest w stanie poruszyć czytelnika. Wiele fragmentów trzeba czytać dwa razy, aby zrozumieć ich sens. Dodatkowo zaimki osobowe pisane dużą literą – zabieg nietrafiony, przeszkadza w odbiorze, czyni tekst nieporadnym. Uważam, że tekst byłby płynniejszy, gdybyś z tego zrezygnowała.
Niestety, nie podobało mi się.
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender