Lea, wstęp do opowiadnaia (fantasy)

1
Oto początek jednego z pierwszych opowiadań. Jest to pierwsza wersja i chętnie posłucham rad co w nim zmienić(z góry za wszelkiego rodzaju błędy ortograficzne, stylistyczne i interpunkcyjne).


Krater, wygasłego wulkanu , w krainie zmierzchu, przy którym stała kapłanka Mea był ogromny. Pomimo ciemnych chmur przysłaniających księżyc i gwiazdy, biały płaszcz dziewczyny zdawał się błyszczeć własnym światłem. Mea miała zamknięte oczy i cicho wypowiadała słowa w starożytnym języku krainy Sein. Nagle dziewczyna z grymasem bólu na twarzy, zgięła się z pół upadając na ziemię. Leżała tak przez pół godziny drżąc na całym ciele. Następnie ocknęła się i co sił w nogach pobiegła do świątyni, znajdującej się u podnóża wulkanu.
Była to stara szpiczasta budowla z czarnego bazaltu. Okna zamieszczone w najwyższych partiach budynku, szczelnie zasłonięte i zabezpieczone żelaznymi kratami, nie wpuszczały do środka żadnego promienia słońca. Brama z litej skały pokryta była runami, które skutecznie odstraszały, nie tylko dzikie zwierzęta, lecz także elfy i krasnoludy. Nikt, poza kapłankami nigdy nie ośmielił się przekroczyć progu twierdzy , nawet podczas trwającej sto lat wojny wszyscy omijali ją dalekim łukiem.
Mea weszła do środka i od razu skierowała się do podziemi. Mało kto wiedział że istnieją, a były one trzy razy większe od samej świątyni. Młoda dziewczyna zapukała do drzwi komnaty najwyższej kapłanki.
-Czego szukasz?- odezwał się donośny, kobiecy głos.
-Przychodzę w imię władcy Seinu i mojego pana, Dezgosa –mruknęła Mea.
Drzwi otworzy się podmuchem wiatru i dziewczyna z wahaniem weszła do środka. Nigdy nie lubiła gabinetu najwyższej kapłani, panował w niej mrok, a w powietrzu unosił się zapach krwi.
- W czym ci mogę pomóc? –zapytała kobieta, opierając łokcie na stole.
-Znów Dezgos domaga się ofiar, ludzie z okolicy zaczynają coś podejrzewać-powiedziała Mea zdejmując kaptur, który ciągle miała na sobie- Nie mam pojęcia co robić. Nie możemy przestać? Nie mówiłaś że będę miała wyprawiać takie rzeczy kiedy byłam tu przyjmowana! –ostatnie zdanie wykrzyknęła.
-Nie tym tonem!- warknęła najwyższa kapłanka- Przestać, mówisz. Niby jak? Żeby Dezgos zniszczył nas wszystkich. Od wieków nasze poprzedniczki składały mu ofiary.-ciągnęła kobieta, podchodząc do okna.- Myślisz, że jesteśmy okrutne? My ich nawet nie zabijamy. Więc idź porwij jakiegoś starucha z wioski i przyprowadź go tutaj.
- Ale on powiedział mi konkretne imię- powiedziała Mea
- Jakie? -zapytała kapłanka.
-Lea z Aramedu, krainy dnia-
-Więc nie musisz nawet wybierać –powiedziała najwyższa kapłanka.- Znajdź, złap i tu przyprowadź.
Mea nie dyskutowała już więcej, wyszła z podziemi i skierowała się do kaplicy przy świątyni. Wejścia do niej pilnował przerośnięty ogr.
-Potrzebuję trzech twoich żołnierzy nie będzie to bardzo ryzykowne-zapewniła stwora Mea- Chodzi o porwanie jednej dziewczyny z krainy Dnia. Jedynym warunkiem jest. Że nie możecie zrobić jej krzywdy. A oto zapłata.-dokończyła i wręczyła ogrowi sakiewkę pełną monet.
Stworowi aż zaświeciły się oczy. Skiną głową na znak zgody.
-Wyruszamy jutro rano-
Dokończyła Mea i ruszyła w stronę komnat kapłanek. Weszła do sowiej zdjęła płaszcz i położyła się do łóżka. Wiedziała co będzie musiała zrobić, pojedzie do Aramedu, znajdzie dziewczynę, którą później skrępują ogry. Pewnie zabije po odrodzę parę ludzi ale to nic, i tak zdążyła się przyzwyczaić. Martwiła ją jedna rzecz; mieszkający w wulkanie Dezgos domagał się ofiar coraz częściej, kiedyś wystarczała mu jedna na rok, a teraz chce dwie na tydzień, jeśli tak dalej pójdzie ludzie z okolicznych wiosek przeniosą się do krainy Dnia, a tam będzie ochraniała je tamtejsza armia.
Mea wolała nie myśleć co by się stało wtedy z świątynią. Dziewczyna wykończona niespokojnym dniem zasnęła niemal od razu.
Obudziła się rano następnego dnia. W pośpiechu ubrała się, chciała mieć to zadanie za sobą. Weszła do wielkiej, niemal pustej, jadalni, usiadła przy stolę i pochłonęła swój kawałek chleba. Gdy wyszła na dziedziniec ogry były gotowe od drogi. Mea bez słowa dosiadła białego konia, naciągnęła kaptur na oczy i wyruszyła w podróż do Aramedu.

Re: Lea, wstęp do opowiadnaia (fantasy)

2
Krater, wygasłego wulkanu , w krainie zmierzchu, przy którym stała kapłanka Mea był ogromny.
Spójrz, co napisałaś: w krainie zmierzchu, przy którym stała kapłanka... Ze zdania wynika, że kapłanka stała przy zmierzchu.
Proponuję wyrzucić krainę zmierzchu, usunąć zbędny przeciek i nieco przerobić zdanie, aby uniknąć natłoku niepotrzebnych słów, np.:

Kapłanka Mea stała w cieniu wygasłego wulkanu.
i już

W całym tekście jest sporo takich przegadanych zdań.
zgięła się z pół
zgięła się wpół
Mea [1]miała zamknięte oczy i cicho wypowiadała słowa w starożytnym języku krainy Sein. [2]Nagle dziewczyna z grymasem bólu na twarzy, zgięła się z pół upadając na ziemię. Leżała tak przez pół godziny drżąc na całym ciele. Następnie ocknęła się i co sił w nogach pobiegła do świątyni, znajdującej się u podnóża wulkanu.
[3]Była to stara szpiczasta budowla z czarnego bazaltu.
[1] – Natłok słów. Może:
Mea zamknęła oczy i wyszeptała coś w starożytnym języku krainy Sein.
[2] – Wtem grymas bólu wykrzywił jej twarz. Dziewczyna zgięła się i upadła na ziemię.
[3] – Unikaj opisów rozpoczynających się od słów „była to...” itp. Można napisać inaczej, np.:
Gdy się ocknęła, wstała i pobiegła w kierunku wulkanu, prosto do świątyni. Stara szpiczasta budowla z czarnego bazaltu... itd.
Brama z litej skały pokryta była runami,
Lepiej: Bramę z litej skały pokrywały runy

wszyscy omijali ją dalekim łukiem
Napisałabym raczej: wszyscy omijali ją szerokim łukiem
Młoda dziewczyna zapukała do drzwi
Starczy napisać „dziewczyna”, skoro dziewczyna, to wiadomo, że młoda.
Młoda dziewczyna zapukała do drzwi komnaty najwyższej kapłanki.
-Czego szukasz?- odezwał się donośny, kobiecy głos.
-Przychodzę w imię władcy Seinu i mojego pana, Dezgosa –mruknęła Mea.
Puka do drzwi, zza drzwi rozlega się donośny głos, a ona w odpowiedzi mruczy pod nosem? Marne szansa, że kapłanka ją usłyszała. Proponuję to zmienić na przykład na „odparła”.
Drzwi otworzy się podmuchem wiatru i dziewczyna z wahaniem weszła do środka.
Coś mi tu nie pasuje. Poryw wiatru byłby tutaj odpowiedniejszy, czy: nagły wiatr pchnął drzwi... No w każdym razie coś bardziej dynamicznego.
Nigdy nie lubiła [1]gabinetu najwyższej [2]kapłani, [3]panował w niej mrok, a w powietrzu unosił się zapach krwi.
Tutaj jest niezły bałaganik.
[1] – Komnata kapłanki, ale nie gabinet!
[2] – Literówka: kapłanki
[3] – Napisałaś, że w kapłance panował mrok. Błąd podmiotu.

Poza tym zdanie to jest nudne. Nie przekazujesz emocji bohaterki. Zamiast pisać: nigdy nie lubiła komnaty, napisz co dziewczyna czuje. Czy ja wiem: wchodzi do ciemnej komnaty, w powietrzu unosi się zapach krwi, dreszcz przebiega dziewczynie po plecach, Mea przełyka ślinę, stara się opanować drżenie głosu czy dłoni... Cokolwiek, byle nie nigdy nie lubiła komnaty...
Znów Dezgos domaga się ofiar
Dezgos znów domaga się ofiar
powiedziała Mea zdejmując kaptur, który ciągle miała na sobie
Pogrubiony fragment do usunięcia. Skoro Mea zdjęła kaptur, jasne jest, że przedtem musiała go na sobie mieć.
Nie mówiłaś że będę miała wyprawiać takie rzeczy kiedy byłam tu przyjmowana! –ostatnie zdanie wykrzyknęła.
To widać, gdyż postawiłaś wykrzyknik, dlatego pogrubiony fragment usunęłabym.
- Ale on [1]powiedział [2]mi konkretne imię- powiedziała Mea
[1] - Powtórzenia.
[2] - Wyrzucić zaimek.
-Lea z Aramedu, krainy dnia-
Napisałabym raczej: Krainy Dnia.
Znajdź, złap i tu przyprowadź.
Wyrzucić.
Martwiła ją jedna rzecz; mieszkający w wulkanie Dezgos
Postaw dwukropek, nie średnik.
ludzie z okolicznych wiosek przeniosą się do [1] krainy Dnia, a [2]tam będzie ochraniała[3] je tamtejsza armia.
[1] - Krainy Dnia.
[2] - Skoro tam, to wiadomo, że tamtejsza, a nie tutejsza. Wyrzucić.
[3] – Piszesz o ludziach, więc „ich”.

ludzie z okolicznych wiosek przeniosą się do Krainy Dnia, gdzie będzie ich chroniła armia.

Mea wolała nie myśleć co by się stało wtedy z świątynią.
ze świątynią
Weszła do wielkiej, niemal pustej[1], jadalni, usiadła przy [2]stolę i pochłonęła [3]swój kawałek chleba.
[1] – Zbędny przecinek.
[2] – stole
[3] – Wyrzucić zaimek.

Sporo przegadanych zdań do porządnej przeróbki. Szkolny styl, mnóstwo suchych opisów. Proponuję pobawić się zdaniami, konstruować je na kilka sposobów i wybierać najlepsze, no i zdecydowanie unikać „byłowania” w opisach, gdyż koszmarnie to brzmi. W tekście jest też sporo źle postawionych przecinków, spacje przy myślnikach dialogowych raz są, raz ich nie ma, raz piszesz „kraina dnia”, potem „kraina Dnia”, przez co tekst jest niechlujny, a oto próbki niechlujstwa:
-Lea z Aramedu, krainy dnia-
Od wieków nasze poprzedniczki składały mu ofiary.-ciągnęła kobieta, podchodząc do okna.
Jedynym warunkiem jest. Że nie możecie zrobić jej krzywdy.
Skiną głową na znak zgody.
Pewnie zabije po odrodzę parę ludzi
Chyba nie przeczytałaś tekstu przed wrzuceniem do weryfikacji. Odnośnie zapisu dialogów, proponuję http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/2,ID ... index.html
Tekst pozbawiony emocji, dynamizmu, zdania dość jałowe, bohaterowie papierowi, bez wyrazu. Sporo pracy przed Tobą. Póki co, jestem na nie.
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender

3
Więc tak - zacznę od paru błędów, nt. fabuły wypowiem się później, w porządku?
Paint pisze:Krater, wygasłego wulkanu , w krainie zmierzchu, przy którym stała kapłanka Mea był ogromny
Przecinki, Paint, wspomniałeś o nich. Zgadza się, powinieneś popracować nad interpunkcją, razi już pierwsze zdanie. Przecinki można stawiać wedle uznania (oczywiście z zachowaniem zasad), ja np. zrobiłbym to tak:

Krater wygasłego wulkanu w krainie zmierzchu, przy którym stała kapłanka Mea, był ogromny.

Jeszcze jedno - jakaś wewnętrzna siła mówi mi, że po wyrazie "ogromny" chętnie zobaczyłbym średnik i dalszy opis, nie za długi, lecz i nie za krótki, ale to już moje prywatne "widzimisię".
Paint pisze: W pośpiechu ubrała się, chciała mieć to zadanie za sobą
Co do powyższego zdania - moim zdaniem mało plastyczne, mało rytmiczne (o ile tekst może być rytmiczny). Lubię, ba, kocham zdania, w których kropka nie jest wyłącznie nakazem myśli "to już koniec", mam na myśli takie wypowiedzi, przy których czujemy, że faktycznie się skończyły. Ale samą krytyką nic nie zdziałamy, więc napiszę jak - moim skromnym zdaniem - powinno wyglądać:

Krzątała się w pośpiechu, prędko narzuciła na siebie przygotowany ubiór i przejrzała się w lustrze, pomyślała, że zlecone zadanie chce wykonać jak najszybciej.

Troszkę to zdanie zmieniłem, tym razem również moje "widzimisię", ale może skorzystasz z ww. porad.

Zapisy dialogów - kuleją. Nie martw się, ze mną też tak było. Poszukaj informacji w sieci, przedmówca polecił Ci dobrą witrynę-poradnik, skorzystaj. Mnie początkowo te rady nudziły, jednak teraz wiem, że warto wysłuchiwać opinii.

Wielu powtarza - sporo pracy przed Tobą. Przede wszystkim dbaj także o wygląd tekstu, estetyka jest niezwykle ważna, pamiętaj. Ha, sam bywam nielepszy, dlatego nie popełniaj moich błędów, nie warto.

Pozdrawiam!

PS: Ano, zapomniałbym - myślniki. Myślnik zastosowałem w poprzednik zdaniu, pomiędzy "zapomniałbym" a "myślniki". To jest właśnie myślnik, one nie łączą się z wyrazami, tymczasem popełniasz taki prosty błąd:
Paint pisze:-Czego szukasz?- odezwał się donośny, kobiecy głos.
O polskich znakach interpunkcyjnych przeczytasz nawet w "Wikipedii", zajrzyj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Interpunkcja

Znak, który stosujesz, to tzw. dywiz (ja muszę stawiać go między pierwszym a drugim nazwiskiem).

4
Muszę się zgodzić z opinią, że tekst przegadany. Strasznie dużo zbędnych informacji.
Szatkujesz zdania wstawiając znaki interpunkcyjne w dziwnych miejscach. Tak jak w pierwszym zdaniu. Czyta się przez to bardzo źle. Tekst zgrzyta, jak ziarenka piachu między zębami.
Póki co nie widzę nie potrafię powiedzieć zbyt wiele o pomyśle, bo nie widzę tu nic nowego. Trochę sztampowa historyjka.
Poza tym dialogi są do poprawy. Tak samo portrety psychologiczne postaci. Wiem, że teraz nie mogę się na ich temat wypowiadać, ale nie są przekonujące w tych rolach teraz, po kilku zdaniach.
Sporo błędów interpunkcyjnych. Trochę powtórzeń.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”