Przerwane życie

1
XXXXXToczyłem się i toczyłem. Pod brzuchem i plecami czułem jedynie twardy, płaski asfalt. Z każdym obrotem brudniejszy i bliższy śmierci. Nie zważałem na klaksony nadjeżdżających samochodów i ciężarówek. Liczył się tylko cel. Obrót, obrót, jeszcze jeden. Już tylko kawałek. Jeszcze metr i nic mi nie zagrozi… Wtem nagły podmuch wiatru zachwiał moją równowagę. Cofnąłem się prosto pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Usłyszałem trzask i przeraźliwy dźwięk miażdżonych wnętrzności. Chciałem krzyknąć, by wyrazić ból… Jednak nie mogłem. W końcu jestem tylko jabłkiem, które spadło ze źle posadzonej jabłoni.
Nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu. Czas i tak upłynie.

2
Tocząc się po asfalcie raczej trudno jest stracić równowagę. Wiatr może jedynie zmienić kierunek toru toczącego się jabłka.
prawda jest zawsze subiektywna
-----------------------------------------------------------
prawda pierwsza: przyjemność, kiedy staje się obowiązkiem przestaje być przyjemnością
prawda druga: obowiązek połączony z przyjemnością jest masochizmem, cokolwiek to słowo znaczyć by miało
prawda trzecia: zamiast kropki lepiej postawić wielokropek

4
Pod brzuchem i plecami czułem jedynie twardy, płaski asfalt. Z każdym obrotem brudniejszy i bliższy śmierci.
Z tego zapisu wynika, że asfalt był coraz brudniejszy i bliższy śmierci.
Po drugie, ostatecznie piszesz o jabłku, które nie ma brzucha czy pleców...


Bardzo fajne, podobało mi się. Zakończenie mnie zaskoczyło, cały czas miałam przed oczami turlającego się jezdnią człowieka, a tu taka niespodzianka :)
Zastanawiałam się tylko: dlaczego człowiek ten turla się, zamiast wstać i pobiec – byłoby szybciej, szanse większe... Potem zrozumiałam, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby nabrać czytelnika w stu procentach, żeby czytelnik uwierzył, iż piszesz o człowieku i nie marszczył brwi, dlatego, że "coś mu tutaj nie gra".
Ostatnio zmieniony sob 21 sie 2010, 00:36 przez mamika6, łącznie zmieniany 1 raz.

5
mamika6,
tekst taki krótki a ty nawet nie zastanowiłaś się nad nim.
Druga nagana!
Kto nie myśli ten nie jest
prawda jest zawsze subiektywna
-----------------------------------------------------------
prawda pierwsza: przyjemność, kiedy staje się obowiązkiem przestaje być przyjemnością
prawda druga: obowiązek połączony z przyjemnością jest masochizmem, cokolwiek to słowo znaczyć by miało
prawda trzecia: zamiast kropki lepiej postawić wielokropek

6
Z każdym obrotem brudniejszy i bliższy śmierci.
asfalt bliższy śmierci? Zupełnie nie rozumiem przesłania...

Wadą, tak krótkiego, tekstu jest umiejscowienie zbyt wielu ludzkich cech, które w kontekście wyglądają śmiesznie. Jabłko ma brzuch, plecki, i może zginąć. Z uśmiechem, przy końcu, stwierdziłem że raczej nie zginęło, a zostało przecierem (jak w dowcipie o pomidorze przechodzącym przez ulicę). Mimo tak krótkiego fragmentu, jest pełno dziwnych zdań (chyba wszystkie), jak np. to:
Cofnąłem się prosto pod nadjeżdżającą ciężarówkę.
Skoro jabłko toczyło się, wiatr zmieniał jego tor, to dlaczego nagle mogło kontrolować swój ruch?

Pomysł całkiem dobry, ale wykonanie go położyło. Mnie się nie podobało.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

7
A czy odmiana czasowników nie powinna być taka jak z lichem? Czyli nijaka? Toczyłom się i toczyłom. :D Z każdym obrotem brudniejsze i bliższe śmierci. Itd. (A swoją droga - skoro się toczyło na drugą stronę, to chyba bliższe bezpiecznej przystani, a nie śmierci?)
Miażdżone wnętrzności raczej nie wydają dźwięku jako takiego. Odgłos raczej, ewentualnie jakąś onomatopeję typu mlaśnięcie, chrupnięcie, plasknięcie.
Ja miałam skojarzenie z żółwiem tudzież jeżem, jabłko też mogło być.
Ogólnie pomysł fajny, ale za dużo błędów jak na tak króciutki tekścik.
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não

8
Martinius pisze:
Cofnąłem się prosto pod nadjeżdżającą ciężarówkę.
Skoro jabłko toczyło się, wiatr zmieniał jego tor, to dlaczego nagle mogło kontrolować swój ruch?
Jesteś szefem Weryfikatorów - pomyśl choć troszkę, to nie boli...
Skoro wiatr potoczył jabłko pod nadjeżdżającą ciężarówkę, to znaczy, że to jabłko też się pod nią potoczyło. Jedno z drugim się nie wyklucza.
To jest to samo co "Urodziłem się 12 stycznia 1976r." - Naprawdę? A myślałem, że urodziła cię mama...
Chodzi o to, że ja mówię iż urodziłem się 12 stycznia 1976r, a ty mi mówisz "NIE" - "Ty się nie urodziłeś 12 stycznia 1976r - To mama urodziła cię 12 stycznia 1976r"

Tak trudno to zrozumieć????

[ Dodano: Nie 27 Lut, 2011 ]
Odniesiesz się jakoś do tego???
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”