A oto i cel mojej wędrówki: ostatni telewizor na promocji. Ledwie położyłem dłoń na szarym pudle, gdy obok mnie pojawił się ów osobnik.
- Niestety to ostatni - poinformowałem go złośliwie.
- Mój skarb - jęknął w odpowiedzi, ni to do mnie, ni to do siebie, ni to do czterdziestu sześciu cali, bezpiecznych w moich objęciach.
Dopiero przy kasie spostrzegłem, że mnie śledzi. Za późno. Zaatakował bez wahania; celował, oczywiście, w telewizor. Uderzyliśmy o jakiś regał, poczułem krew w ustach, ale nie puściłem.
Właśnie wtedy ziemia rozwarła się pod nami. Patrzyłem bezsilnie, jak w gorącej lawie znikają najpierw on, a za nim - mój skarb.
Władca Promocji
1 znowu jest czwarta w nocy
otwieram plik w wordzie, żeby napisać,
że nie mam czasu pisać
otwieram plik w wordzie, żeby napisać,
że nie mam czasu pisać