Witam.
Zamieszczam fragment mojej powieści do oceny. Jest to urywek pierwszego rozdziału. Jeśli ktoś będzie chciał mogę wrzucić cały rodział.
[...] Celdur ocknął się z zamyślenia w ostatniej chwili. Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, który miał zakończyć tą walkę. Ale on już wiedział co miał zrobić. Odwrócił się bardzo szybko i sparował atak swym kosturem trzymanym w lewej dłoni. Kij Bonholda został odbity z zadziwiającą siłą. Zaraz potem elf nie czekając uderzył przeciwnika drugim obuchem tuż pod lewe żebro. Tym razem to na twarzy człowieka malował się grymas bólu. Celdur wiedział, że musi teraz działać szybko. Podszedł do nachylonego Bonholda i zdzielił go kolanem w twarz. W górę trysnęła krew. Widząc odchylonego przeciwnika elf bez zastanowienia szybkim ruchem uderzył go kosturem w twarz. Człowiek się nie bronił. Nie miał czasu, nie miał jak tego uczynić. Splunął krwią i padł na ziemię, upuszczając przy tym swój kij. Celdur podszedł do swojego leżącego przeciwnika, spojrzał nań z pogardą i zwrócił się do niego:
- I kto komu dał lekcję, co Bonhold? Może się teraz czegoś nauczysz - po czym odwrócił się i wolnym krokiem ruszył w stronę miejsca, gdzie pracował.
Wszyscy zaczęli powoli się rozchodzić i wracać do pracy. Poszeptywali między sobą, inni klaskali przechodzącemu obok nich elfowi i gratulowali pokonania człowieka. Lecz Celdur się tym wcale nie szczycił i nie cieszył, że tak to się wszystko zakończyło. Wolałby, gdyby w ogóle nie doszło do tej walki. Lecz czasu cofnąć się nie da. Nie wytrzymał i zrobił to co do niego należało. Miał tylko nadzieję, że nie będzie miał żadnych problemów przez to co się wydarzyło. [...]
2
Tę. Miał zakończyć tęwalkę.Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, który miał zakończyć tą walkę.
Przecinek przed co.Ale on już wiedział co miał zrobić.
Przecinek przed nie czekając i po nie czekając.Zaraz potem elf nie czekając uderzył
A tu przecinek przed słowem elf.Widząc odchylonego przeciwnika elf bez zastanowienia szybkim ruchem uderzył go kosturem w twarz.
Przecinek przed co.Nie wytrzymał i zrobił to co do niego należało.
Tutaj jest powtórzenie. Ja bym zmieniła to zdanie np. tak:Miał tylko nadzieję, że nie będzie miał żadnych problemów przez to co się wydarzyło.
Miał tylko nadzieję, że nie narobi sobie kłopotów przez to, co właśnie uczynił.
(oczywiście możesz to zmienić po swojemu - to tylko moja propozycja)
Ogólnie nie wiem, jak ocenić ten tekst. Nie potrafię powiedzieć, czy jest dobry. Mogę za to dać ci radę, która tu już się przewija od x czasu: dużo pisz i jeszcze więcej czytaj.
Jak wrzucisz cały rozdział, to może uda mi się powiedzieć coś więcej.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.
Wieczność kocha dzieła czasu.
– William Blake
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.
Wieczność kocha dzieła czasu.
– William Blake
3
Za długi ten fragment. Mógłby być krótszy o jakąś 1/3. Przede wszystkim nie pisz czegoś w stylu: "wiedział już co ma zrobić...", bo walka to nie czas na opisywanie przemyśleń, a poza tym - posunięcia, jakie podjął twój bohater są raczej kwestią instynktu niż rozumu. A poza tym moją uwagę zwróciło kilka fragmentów.
Ogólnie tekst jest znośny, chociaż czyta się ciężko. Fabuła nawet całkiem ciekawa - walka między elfem, a człowiekiem, walka na tle rasowym, zapewne doprowadzi do późniejszych problemów Cledura. Jednak strzeż się - podobne tematy są bardzo częste, więc będziesz musiał się wykazać nie lada oryginalnością.
Więc chyba musiał być tak silny, że odrąbał mu głowę. Bo z nosa ani z ust krew by raczej nie trysnęła.Caldur pisze:zdzielił go kolanem w twarz. W górę trysnęła krew.
"Zrobił" brzmiałoby znacznie lepiej. A w ogóle, powinieneś napisać "Nie miał jak tego zrobić", albo "nie miał czasu", połączone z poprzednim zdaniem.Caldur pisze:Nie miał czasu, nie miał jak tego uczynić.
Ogólnie tekst jest znośny, chociaż czyta się ciężko. Fabuła nawet całkiem ciekawa - walka między elfem, a człowiekiem, walka na tle rasowym, zapewne doprowadzi do późniejszych problemów Cledura. Jednak strzeż się - podobne tematy są bardzo częste, więc będziesz musiał się wykazać nie lada oryginalnością.
4
bez swojego.Caldur pisze:Celdur podszedł do swojego leżącego przeciwnika,
Jeśli to miała być reklama rozdziału, to nie udało Ci się mnie przekonać. Ot jakaś nie za dobrze opisana scena pojedynku.
Tu się roześmiałem. Ale niestety Łukasz ma rację. Scenka powinna być krótsza, bardziej dynamiczna, a wyszło coś, czego nie dało się czytać.Łukasz pisze:Za długi ten fragment.
Nie zachęciłeś mnie do dalszej lektury, a chyba taki miałeś cel. I nic więcej nie potrafię o tym fragmenciku napisać. Był za krótki, a jednocześnie właśnie - za długi. Paradoks.
Dariusz S. Jasiński
6
podmiotem jest cios, a w zestawieniu wygląda, jakby elf miał zakończyć. Zmieniamy na:Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, który miał zakończyć tą walkę.
Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, mający zakończyć tę walkę.
zbędny zaimek - wiadomo, że swoim kosturem, bo przecież on bronił się, więc nie cudza bronią.Odwrócił się bardzo szybko i sparował atak swym kosturem trzymanym w lewej dłoni.
uderzył, rąbnąłPodszedł do nachylonego Bonholda i zdzielił go kolanem w twarz.
Pokaż to. napisz o tym. Kto się rozchodził? Tu możesz uplastycznić tekst, pokazując tych "wszystkich". Zobacz na:Wszyscy zaczęli powoli się rozchodzić i wracać do pracy.
Zebrani wiesniacy zaczęli powoli się rozchodzić i wracać do pracy.
Jak na walkę, to mało dynamiczne to wszystko - dużo gadania, mało akcji. Większość można śmiało pociąć, i tekst tylko na tym zyska. Styl słaby - skupiasz się na tym, co wg ciebie ważne (kroki, jak wyglądają ruchy) a pomijasz esencję starcia, czyli prędkość.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
7
No i patos. Tekst aż nim ocieka.
Skup się bardziej na przyśpieszeniu tempa, na dynamice, płynności. Nie pisz o tym, jak ta scena walki była zajebista, albowiem czytelnik sam to sobie musi uświadomić. Z patosem trzeba baaardzo uważać, póki co nie babraj się w tym.
Skup się bardziej na przyśpieszeniu tempa, na dynamice, płynności. Nie pisz o tym, jak ta scena walki była zajebista, albowiem czytelnik sam to sobie musi uświadomić. Z patosem trzeba baaardzo uważać, póki co nie babraj się w tym.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons
9
Przede wszystkim, musisz wiedzieć, co chcesz pokazać i zobaczyć to, jakbyś oglądał taką scenę w filmie. Emocje są w bohaterach i to narrator je przekazuje, sceny tak samo. W tym fragmencie jednak tych pierwszych nie ma, a za to jest zlepek ruchów, mających tworzyć walkę. W ten właśnie sposób rozgadałeś coś, co powinno być dynamiczne. Tutaj postaram się przerobić tekst, wg własnego uznania, zachowując w miarę możliwości to, co podałeś:
[...] Celdur ocknął się z zamyślenia w ostatniej chwili, gdy Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, mający zakończyć tę walkę. Już wiedział, co zrobić.
Wykonał unik i sparował atak kosturem. Kij Bonholda został odbity z zadziwiającą siłą i natychmiast uderzył przeciwnika obuchem tuż pod żebra z lewej strony. Tym razem to na twarzy człowieka malował się grymas bólu. Miał go w garści. Podszedł do skulonego przeciwnia i rąbnął go kolanem w twarz, tak mocno, że z nosa mężczyzny poleciała stróżka krwi. Obezwładnionego i klęczącego powalił na koniec ciosem w twarz. Bonhold opadł na ziemię jak długi, tuż obok kija.
Celdur stanął nad pokonanym, rzucił nań pogardliwe spojrzenie i powiedział:
- I kto komu dał lekcję, co Bonhold? Może się teraz czegoś nauczysz. - Po czym odwrócił się i powoli ruszył w stronę warsztatu.
Skróciłem twój tekst o 1/5, pousuwałem zbędne rzeczy, przerobiłem spowalniające zdania. Uważam, że teraz jest lepiej. Takie poprawianie jednak nic ci nie da, nie nauczysz się pisać dynamicznie, gdy sam nie zobaczysz, co jest zbędne a co dobre - prześledź zmiany w tekście, odtwórz w wyobraźni obie wersje, scena po scenie, kadr po kadrze i zobacz, czego brakuje albo co doszło. I ćwicz.
[...] Celdur ocknął się z zamyślenia w ostatniej chwili, gdy Bonhold wyprowadzał silny cios w głowę elfa, mający zakończyć tę walkę. Już wiedział, co zrobić.
Wykonał unik i sparował atak kosturem. Kij Bonholda został odbity z zadziwiającą siłą i natychmiast uderzył przeciwnika obuchem tuż pod żebra z lewej strony. Tym razem to na twarzy człowieka malował się grymas bólu. Miał go w garści. Podszedł do skulonego przeciwnia i rąbnął go kolanem w twarz, tak mocno, że z nosa mężczyzny poleciała stróżka krwi. Obezwładnionego i klęczącego powalił na koniec ciosem w twarz. Bonhold opadł na ziemię jak długi, tuż obok kija.
Celdur stanął nad pokonanym, rzucił nań pogardliwe spojrzenie i powiedział:
- I kto komu dał lekcję, co Bonhold? Może się teraz czegoś nauczysz. - Po czym odwrócił się i powoli ruszył w stronę warsztatu.
Skróciłem twój tekst o 1/5, pousuwałem zbędne rzeczy, przerobiłem spowalniające zdania. Uważam, że teraz jest lepiej. Takie poprawianie jednak nic ci nie da, nie nauczysz się pisać dynamicznie, gdy sam nie zobaczysz, co jest zbędne a co dobre - prześledź zmiany w tekście, odtwórz w wyobraźni obie wersje, scena po scenie, kadr po kadrze i zobacz, czego brakuje albo co doszło. I ćwicz.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.