Ona
Lubiła przechadzać się po parku. Wiosną, kiedy jeszcze nie było tak gorąco, lecz na tyle ciepło, by odstawić w kąt ciepłe kurtki, szaliki czy grube buty. Wtedy siadała na swojej ulubionej zielonej ławce i zamykała oczy. Wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Próbowała domyśleć się o czym rozmawiają ludzie, przechodzący obok niej. Zagubione słowa, przywiane do niej, czasem radosne, kiedy indziej smutne... Raz wypowiedziane z gniewem, innym razem z niepewnością.
Ona nie lubiła czytać książek. Życie przecież jest takie ciekawe, mówiła. Dlaczego więc miałaby uciekać w inną rzeczywistość? Wolała opowieści, które poznawała z początkiem dnia, a kończyła je wieczorem. Dla niej to były prawdziwe historie, każdego inne, każdego jedyne, unikatowe, tak jak dusza. Można ściągnąć czyjeś rozwiązanie problemu matematycznego, ale czy da się myśleć jak inny człowiek? Każdy przeżywa inaczej. Tego nie da się podrobić.
Najbardziej prawdziwe są łzy, przekonywała. Ludzie odpowiadali, że można wymusić płacz.
- Tak – przyznawała. – Można wymusić płacz. Ale łzy to co innego.
Oni nie widzieli różnicy.
Kiedyś powiedziała mi, że to smutne, jak bardzo przywiązujemy się do rzeczy materialnych. Sama przecież nie potrafiła wyobrazić sobie siedzenia w parku na innej ławce, nie tej zielonej, ulubionej, nie jej. Pewnego dnia, po mroźnej zimie, rozpogodziło się. Słońce wyjrzało zza chmur, wiatr ocieplił się, przestał być taki chłodny, obcy, jak ona to mówiła. Poszła więc na spacer, chciała usiąść na zielonej ławce, ale jej tam nie było. Zamiast niej stała inna, niebieska.
Ona od tego momentu siadała na ziemi. Opierała głowę o tę inną, obcą ławkę. Pytali się jej, dlaczego nie może polubić tej niebieskiej. Odpowiadała, że tu nie chodzi o kolor. Potem dodawała:
- Gdybym przefarbowała włosy to przestałbyś się ze mną zadawać?
Zaprzeczyłem.
- A gdybym zniknęła, a na moje miejsce przyszłaby inna dziewczyna, wyglądająca tak jak ja, to nie przeszkadzałoby ci to?
- Przeszkadzało.
- No właśnie – powiedziała. – Ta obca ławka nie przeżyła ze mną tych chwil, co moja, zielona.
Ona wiedziała co mówi, nawet jeśli dla innych brzmiało to niezrozumiale i nie jaśnie. Była przekonana, wierzyła w swoje wartości. Twierdziła, że każdy myśli inaczej, a to że ludzie czasem się zgadzają jest przypadkiem.
Nie chciała zmieniać świata. Lubiła jego wady, kochała zalety.
- Dlaczego dostrzegamy w nim tylko te złe strony? Przecież tych dobrych jest o wiele więcej – dziwiła się.
Uchodziła za dziwaka. Mówili, że ktoś powinien się nią zająć.
- Nie ma pracy, wykształcenia, rodziny chyba też nie – grzmieli.
Sądzę, że ona była po prostu człowiekiem. Takim jakim my nie potrafimy być.
Ona widziała rzeczywistość inaczej.
Czasem wyobrażam sobie, że też kiedyś będę potrafił tak patrzeć na świat.