16

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:wydrukować - no problem.
wystawić na allegro - no problem.

Problem nastąpi gdy będzie trzeba się tłumaczyć skarbówce że się wydało i sprzedawało bez założonej działalności, bez kasy fiskalnej i do tego "zapomniało się" o ewidencji dochodów przewidzianej w ustawie o podatku vat... :?

teoretycznie można to sprzedawać poniżej kosztów druku - 20% urzędów skarbowych uzna wtedy że nie było dochodu do opodatkowania... Co jednak i tak podpada pod vat... :?

jedyne wyjście - jak ja z publikacjami regionalistycznymi. Po męsku powiedzieć sobie: "wtapiamy wszystko nieodwracalnie i bezpowrotnie" i rozdać nakład darmo.
Vat od rozdania za free też chyba trzeba odprowadzać :D

17
Kurczę, ale podcinacie skrzydła :(

Ja właśnie jak obserwuję, to nie jest tak źle... I wydaje mi się, że to spoko pomysł, jeśli brakuje kasy na to, żeby wszystko samemu ogarnąć.

Mój znajomy właśnie zaczął zbierać kaskę (i to na dopiero rozkręcającym się portalu), a tylko od poniedziałku zebrał 43% kwoty, więc mam wrażenie, że to Wasze jojczenie trochę na wyrost jest ;)

19
Jolu, co miesiąc ktoś na Wery odgraża się, że z pomocą self-publishingu czy crowdfundingu zrewolucjonizuje świat, a jego książka nie tylko będzie w powszechnej sprzedaży, ale i stanie się bestsellerem. Niemal wszyscy wracają z podkulonym ogonem albo słuch po nich ginie. :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

20
Wydaje mi się, że polecono tutaj raczej podchodzenie z pewną rezerwą do tej metody, zamiast hurra-optymizmem. Skoro miałaś już wyrobioną opinię (vide znajomy), to po co pytasz? :-)
[img]http://i72.photobucket.com/albums/i182/ThePetro/promobar_zps2b9a5402.png[/img]
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.

21
Hmmm... - może to rozdzielmy trochę?

Jeśli ktoś np. spisał wspomnienia partyzantów ze swojej wioski, poskanował zdjęcia i dokumenty i złożył z tego publikację regionalistyczną która zainteresuje ich wnuków i sąsiadów, oraz regionalistów z pobliskiego miasta powiatowego - to jak najbardziej przychylam się by zebrał kasę przez crov i wydał jako self.

(pasjonaci raczej groszem nie śmierdzą a gminy i lokalni biznesmeni wywalają kasę w błoto garściami ale niestety rzadko wspierają podobne przedsięwzięcia...)

Jeśli ktoś ma "Dzieło" które zamierza wydać postawić na półce, rozdać znajomym - to zebranie kasy przez portale i druk na zasadach self/pod jest trochę wątpliwy moralnie - w końcu za cudzą kasę zdobywa się chwałę własną - ale skoro to dobrowolne datki - to ok.

W obu przypadkach mamy do czynienia z niewielkim nakładem i jest to działalność stricte niekomercyjna - tzn. zarobić się na tym raczej nie uda.

Wydrukowanie tą drogą np. 1000 egzemplarzy jst zapewne możliwe - ale wydaje mi się że osiągnięcie tą drogą wielkiej sławy, zdobycie wielkiej kasy etc. - jest raczej mało realne.

***

Jak ja bym to zrobił?

Mamy arcydzieło z gatunku fantastyki. drukujemy broszurkę zawierającą pierwsze 50 stron. dogadujemy się z organizatorami dwu największych konwentów (Pyrcon - wiosną w Poznaniu - 21 tyś uczestników, falkon jesienią w Lublinie 8-9 tyś uczestników) aby dodać broszurę do materiałów wręczanych uczestnikom.

Koszta powiedzmy 30 tyś zł na druk + dosponsorowanie obu imprez np 5 tyś (strzelam).
dzięki temu 25 tyś luda (bo część pojawi się na obu imprezach) dowiaduje się że istniejemy my i nasze dzieło.

Oczywiście część wyrzuci bez czytania. Część przeczyta kawałek. Część przeczyta całość, nieliczni stwierdzą - cool - chcę wiedzieć co będzie dalej.

Powiedzmy sobie szczerze tych ostatnich będzie może 3% jesli damy tam adres strony www gdzie będzie można to kupić...

może uda się tą drogą spylić 1000 sztuk (zakładam optymistycznie). Z tych pierwszych 1000 czytelników jakiś odsetek poleci dzieło znajomym, machnie w necie recenzje dobre lub złe. Pójdzie fama. Albo nie.

Na stronie można dać jeszcze inny kawałek - do pobrania gratis.

Ergo: macie 30 tyś na zbyciu - można zaryzykować.
Ale pewnie się nie uda.

tzn. mi się wydaje że powyższy sposób daje niewielkie ale jednak szanse na sukces.

Tak, można się złożyć z kumplem po 15 koła i spróbować wypromować tak jednocześnie dwie książki w jednej broszurze.

22
Królowa Jola

Tak jak zauważył Romek Pawlak problem nie leży w samym wydaniu książki, a w dotarciu (i sprzedaży) do czytelników.

Andrzej Pilipiuk.

Teoretycznie sprawę może załatwić popularny blog. Udało mi się znaleźć post który pisałem prawdopodobnie w marcu:
Chciałbym podać przykład książki która nie jest poradnikiem (http://pokolenieikea.com/ksiazka-pokolenie-ikea/)

Zacytuję fragmenty wpisu: http://pokolenieikea.com/2013/12/01/jak ... c-ksiazke/ (jest to cz. 3 - ostatnia - z cyklu
artykułów)
"Moja pierwsza rada brzmi: zanim pomyślisz o wydaniu książki, musisz mieć osoby, które lubią cię czytać. Nie mama. Nie wujek. Nie brat. Nie koleżanki z Facebooka – chyba że masz ich ze 3 tysiące.

Musisz mieć z 5 tys. osób, które chcą co rano przeczytać to co masz światu do powiedzenia. Oczywiście, może to być tysiąc. Mogą dwa tysiące. Ale z całą pewnością 20 czy 30 osób to za mało.

Bloga promującego pierwszą książkę założyłem w czerwcu 2010 roku. Dwa lata przed tym zanim pojawiła się ona na rynku. Pisałem po 5 – 6 razy w tygodniu. Tak, pracowałem ciężko przez dwa lata nie mając żadnej pewności, że mi się uda.

Kiedy książka się ukazała wcale na początku nie sprzedawała się rewelacyjnie.

I skończyłoby się na sprzedaniu 1.5 tys. może 2 tys. egzemplarzy gdyby nie FART."
oraz:
"Te 1,5 – 2 tys. egzemplarzy to mój sufit jeśli chodzi o sprzedaż książki, tylko dzięki promocji internetowej, albo jak kto woli tylko dzięki temu, że jestem znany w pewnym wycinku sieci."
(wcześniejsze dwie części:

1. http://pokolenieikea.com/2013/11/20/jak ... c-ksiazke/
2. http://pokolenieikea.com/2013/11/25/jak-wydac-ksiazke/

)

Pisała to osoba która ma prawie 37 tys. fanów na Facebooku (pewnie w 2012 było ich mniej.)

Co do kosztów (pamiętać trzeba, że było to mniej więcej w połowie 2012) to w drugiej części było:

"Wydałem 4.7 tys. zł. z pełną świadomością, że realizuję swoje hobby."
Inną znaną mi osobą która wykorzystała bloga do sprzedaży książki (poradnika - nakład wynosił chyba 3 tys.) jest Alex Barszczewski. Więcej można przeczytać w wywiadzie na stronie: http://swiatczytnikow.pl/pomysl-na-self ... zewskiego/ Trzeba jednak pamiętać o tym, że w chwili wydania książki jego blog istniał już (chyba) około 7 lat, a Alex miał grono wiernych czytelników (nie jestem pewien ale chyba jego statystyki to było ponad 100 tys unikalnych użytkowników miesięcznie) którzy mieli do niego dość duże zaufanie jeśli chodzi o jakość książki.

Można więc założyć, że mając poczytny blog i odpowiednio dużą bazę fanów / czytelników można się pokusić o nakład rzędu 1-3 tys.

23
Ergo: 100 tyś użytkowników miesięcznie
sprzedaż 3 tyś szt.

3% - podobnie jak zakładałem powyżej.

*

Ergo: jedziemy rowerem do Etiopii.
(za pół roku będziemy na miejscu)
(Syria - ups!) :?

Robimy o tym bloga.
Wyprawę obserwuje z zapartym tchem masa ludzi...
Tak od Dongoli zapowiadamy że będzie relacja pisana.
Po powrocie wydajemy książkę...

[ Dodano: Nie 23 Lis, 2014 ]
Zobaczcie jak to zrobił Thor Heyerdahl.

6 kolesi siadło na tratwę w Peru.
Wysiadło na Samoa.

Kompletnie wariacka wyprawa której nie chciał objąć nawet patronatem Nacjonal Geografic.
Po drodze nadawali komunikaty przez radio. Część łapali krótkofalówkarze z USA i przekazywali treść gazetom.

coś mniej więcej jakby dziś bloga prowadził ;>

Po powrocie do Norwegii Thor spisał wspomnienia, dodał fotki, był też film dokumentalny który nakręcili w takcie.

Efekt? Przez kolejne 50 lat sprzedał kila milionów sztuk swojej książki w przekładzie na kilkadziesiąt języków. Sfinansował dzięki temu kolejne wyprawy.

Wyprawę na Wyspę wielkanocną, Ekspedycję Ra, (nieudaną) RaII, Ekspedycję Tygrys i jeszcze wykopaliska na Ukrainie (mocno nieudane). Jego kolejne książki nie były już takimi bestselerami - ale około milion sztuk nakładu każdej to też przyzwoity wynik.

90% jego teorii obalono za pomocą genetyki i archeologii. Ale kawał świata zobaczył, zdjęć narobił, fajne muzeum w Oslo powstało... Obok Nansena, Griega, Muncha i Vingelanda jest najbardziej znanym Norwegiem.

Nie wiem jaki odsetek honorariów wydarła jego była żona w postaci alimentów na dójkę dzieci - ale na pewno sporo.

[ Dodano: Nie 23 Lis, 2014 ]
Ad Meritum:

to może lepiej zbierajcie przez Crov kasę na wyprawę kajakami do Indii a książkę napiszecie przy okazji? :twisted:

24
Pytanie poza tematem:
Andrzej Pilipiuk pisze:Nie wiem jaki odsetek honorariów wydarła jego była żona w postaci alimentów na dójkę dzieci - ale na pewno sporo.
A to jego dzieci były, czy kominiarza?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

26
Andrzej Pilipiuk pisze:jego - ale odeszła bo była głupia.
dopuszczam opcję, że on był głupi :)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

28
Ok, ok, kumam.

Po prostu sama jestem trochę zafascynowana tym, że komuś się chce wpłacić kasę, bez względu na cel - czy to na publikację książki, wyprawę do Peru, czy cokolwiek innego, i w sumie dostać za to e-booka, kartkę z podróży czy uścisk dłoni. I to w sumie jest fajne!

29
w sumie jest ;)

[ Dodano: Pon 24 Lis, 2014 ]
Natasza pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:jego - ale odeszła bo była głupia.
dopuszczam opcję, że on był głupi :)
czy normalna kobieta zostawia mężczyznę bo zapragnął sprawdzić teorię szaloną i wizjonerską więc wyrwał się z kumplami na parę miesięcy?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”