16

Latest post of the previous page:

Ghost pisze:książka może zwyczajnie zachwycić agenta, o ile trafimy na odpowiedniego.


To samo się tyczy redaktora w wydawnictwie.



Osobiście jestem zdania, że jak coś jest dobre, to zostanie zauważone przez jakiegoś wydawcę i raczej będzie wydane. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, że tekst został odrzucony przez wszystkie wydawnictwa, a dopiero agent otworzył im oczy na to, jak bardzo się pomyliły.

Ale nie wykluczam takiej sytuacji, choć w przyrodzie może ona występować dość rzadko.

17
Ghost pisze:
A jeśli chodzi o Europę, naszych sąsiadów? Jest szansa że odnajdzie się agent, który zna się na większości rynkach wydawniczych w Europie?


nie zetknąłem się z instytucją agenta literackiego w byłych demoludach.

Występują jedynie w Rosji - ale tam nakład startowy ksiązki fantastycznej to np. 30 tyś szt. a czołówka tłucze po ćwierć miliona.



Zupełnie inny rynek. Wszystko wydawane w twardych oprawach.


Ghost pisze:Jest to opłacalne?


generalnie i tak i nie.



stawki Czeskie to żenada. (o ile w ogóle się im wydrze z gardła jakieś pieniądze)(z drugiej strony ksiązki u nich są taniuchne).

stawki rosyjskie też nie sa przesadnie wysokie (tzn. 1/3 tego co w Polsce).



wygrywa się jednym: to jest forsa za pracę która już raz została wykonana.

Napisaliśmy. Wydali nam tutaj. Każde kolejne honorarium to prezent od losu.


Ghost pisze:Mówimy o Czechach, Austrii, Niemczech, Rosji, Francji, Hiszpanii, Włoch całej Skandynawii i Bałkanach.


W Czechach polska fantastyka jest znana i lubiana.

mają dwa wydawnictwa. Jedno nie płaci wcale, drugie wypłaca przynajmniej zaliczki i dopiero potem udaje głupa.



W Niemczech wydaje sie trochę polskich głównonutrowców - fantastyki zero.



W Hiszapnii wydali Sapkowskiego - i jakoś się nie palą do innych autorów.



w Danii próbowaliśmy - kicha.



Francja - nie wiem.



Skandynawia - nie wiem.



Bałkany - mysle że można by sprobować w Bułgarii. Za komuny wydawali sporo polskiej fantastyki.



Rumunia - nie wiem



Mołdawia - nie wiem



b.Jugosławia - nie wiem.


Ghost pisze:Oczywiście nie muszą być to wszystkie te kraje.

Trudno wydać książkę w Czechach i Rosji, jak to było w Pana przypadku, Panie Andrzeju?


po imieniu prosiłem.



W Czechach było tak że własciciel wydawnictwa czyta po polsku i się zainteresował. Dalszy przebieg współpracy nadaje się do opisania na łamach "detektywa" :?



Generalnie jak wspomniałem polską fantastykę tam lubią. W Polsce na konwentach bywa tłumacz Pavel Weigel - można mu dać książkę jak mu sie spodoba sa wszelkie szanse.



W Rosji jest naprawdę ciężko. Zaczynałem od publikacji pojedynczych opowiadań w antologiach słowiańskiej fantastyki. Teraz po 3 latach podchodów jest szansa na zbiorek opowiadań.



Mysle że przetrę z kilkoma znajomymi szlak i kolejnym Polakom będzie już łatwiej - ale kolonizacja tamtego rynku to robota na conajmniej dekadę.

Dodane po 11 minutach:
Stefan Darda pisze:[

Osobiście jestem zdania, że jak coś jest dobre, to zostanie zauważone przez jakiegoś wydawcę i raczej będzie wydane. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, że tekst został odrzucony przez wszystkie wydawnictwa, .


historia literatury notuje podobne przypadki.

az za często.



wiadomo ze jak sie napisze arcydzielo nasze szanse rosną...

18
Nie naznaczyłem tego wcześniej, ale nie piszę fantastyki. Mam nadzieję, że to forum nie jest wyłącznie dla fantastów. Domyślam się, że nie znacie regół tamtych rynków dla zwykłej prozy, więc nie pytam.

Wydaje mi się jadnakowóż, że jeżeli w Czechach czy Rosji znają naszą fantastykę, to przed wydaniem innych form literackich nie będą się wzdrygać.



Przy okazji dopowiem, że kupiłem sobie wczoraj Twoją książkę, Andrzeju. Konkretniej "Oko jelenia: Droga do Nidaros". Jestem na 108 stronie i przyznaję, że wciąga. Wyraźnie daje się dostrzec warsztat.

19
Ghost pisze:Nie naznaczyłem tego wcześniej, ale nie piszę fantastyki. Mam nadzieję, że to forum nie jest wyłącznie dla fantastów..


jasne.



po prostu opisałem sytację na poletku fantastyki bo mam o niej jakiekolwiek pojęcie. jak jest przyjmowana reszta naszej literatury - po prostu nie wiem.



mysle ze rzecz jest do sprawdzenia - biblioteka narodowa wydaje co roku wykaz poloników zagranicznych.

20
Dorota Masłowska sztandarowa autorska młodego pokolenia głównego nurtu. Nakład sprzedany w polsce podobno 150 tyś egz.



BN posiada 12 pozycji jej autorstwa w tym 7 przekładów zagranicznych:



hiszpański, czeski, węgierski, litewski, francuski, ukraiński, rosyjski.

(nakłady nie znane)



jak widać 5 przekładów to nasza "bliska zagranica" - byłe demoludy.

dwa najważniesze rynki: anglosasi i niemcy tego nie łyknęłi.

Dodane po 25 minutach:

cholera. Errata - nie zauważyłem drugiej strony.



sa jeszcze przekłady na słowacki, niemiecki i angielski.



mea culpa. :?



łacznie 21 pozycji

10 przekładów.



Przełożono tylko "wojnę polsko-ruską".

Dodane po 43 sekundach:

abstrachując od mojej oceny "dzieła" jest to pewne osiągnięcie.

21
Czy zwycięstwo w jakimś konkursie międzynarodowym np. literackim, scenopisarskim itd. dałoby jakąś szansę zainteresowania swoją osobą ludzi zza granicy czy raczej nijak się to ma to sukcesu na obcym rynku.



Mam pytanie: Ostatnio szukałam na internecie o M. Musierowicz. Seria Jeżycjady została przełożona na wiele języków obcych m. in na japoński (co często jest podkreślane), w tym adaptację filmowe itd. Jakby nie było seria dla nastolatków, ale z sukcesem.

Czy jest to sukces książek - skądinąd fajnych do przeczytania - czy też prężnego działania wydawnictwa Akapit Press? Andrzeju, wiesz coś o tym wydawnictwie?

Dodane po 3 minutach:

jeszcze jedno: Czy gdybym napisała książkę załóżmy a la Pratchett lub A. Christie to czy w Anglii by to kogoś mogło zainteresować? Czy powiedzmy zobaczyli by na pierwszą stronę: o Polish shit. I tyle. W sensie, czy oni w ogóle by to przeczytali czy byliby od razu uprzedzeni?

22
icy_joanne pisze:Czy zwycięstwo w jakimś konkursie międzynarodowym np. literackim, scenopisarskim itd. dałoby jakąś szansę zainteresowania swoją osobą ludzi zza granicy czy raczej nijak się to ma to sukcesu na obcym rynku.
Pewnie by dało, ale pozostaje bariera językowa. Ja np. świetnie znam rosyjski, ale napisać coś w tym języku - napisać w sensie literackim, to niestety mrzonka. Być może gdybym parę lat pomieszkał w Rosji... Chyba, żeby znaleźć tłumacza. Ale to niestety kosztuje. Co do przedruków na inne języki, to o ile wiem jest to nie tyle efekt działalności jakiegokolwiek wydawnictwa, co osobistych znajomości wśród wydawców, tłumaczy itp. Ale może się mylę, Andrzej pewnie wie więcej na ten temat :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

23
icy_joanne pisze:
Czy jest to sukces książek - skądinąd fajnych do przeczytania - czy też prężnego działania wydawnictwa Akapit Press? Andrzeju, wiesz coś o tym wydawnictwie?


z tego co mi się kolata to p.Musierowicz jest tam właścicielką lub współwłaścicielką.



nie mam pojęcia jak zdobywali rynki zagraniczne.



mogło byźć i tak ze podawali nakład sprzedany w Polsce. np 15 książek po 150 tyś szt mogło zrobic już jakieś wrażenie na obcych selekjonerach

Dodane po 5 minutach:
Navajero pisze:Co do przedruków na inne języki, to o ile wiem jest to nie tyle efekt działalności jakiegokolwiek wydawnictwa, co osobistych znajomości wśród wydawców, tłumaczy itp. Ale może się mylę, Andrzej pewnie wie więcej na ten temat :)


powiedzmy tak:



moje przekłady na czeski - to efekt tego że wydawca czytał duzo po polsku i się zaiteresował. (czyli poniekąd przypadek)(plus doskonały tłumacz)



Przekłady na rosyjski - efekt znajomości.



Przekład na litewski - wpadł mi w ręce przypadkiem jeden numer ich gazety to napisalem meila z propozycją i wywiązał sie dialog mniej więcej taki:



-"możecie sobie wydrukować jak przełożycie. pierwze gratis potem sie jakoś dogadamy"

-"nie trzeba gratisów, mamy na to fundusze! możemy zapłacić 11 dolarów tylko jak ci to nasz drogi poski przyjacielu przesłać, bank żada 20 dolarów prowizji"

-"potraktujcie jako dotację na rozwój fantastyki na litwie"

-"Dziekujemy i kochamy"



i pewnie nie wykorzystali tylko przepili bo pisma już nie ma :twisted:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”