138
Miałbym pytanie do autorów, jak jest z osobistą promocją książki. Chodzi mi o spotkania z autorem np. w księgarni, krótkie pogadanki o książce, autografy etc. Jak często Wam się to zdarza i w jaki sposób to działa? Czy to wydawnictwo organizuje takie spotkania, czy księgarnia wyraża chęć i zaprasza autora?
Uczestniczyłem w takim spotkaniu, gdy bydgoska księgarnia zaprosiła Williama Whartona i zdobyłem jego autograf. Nie powiem, miło było spotkać się ze staruszkiem w cztery oczy ;)

139
Bardzo różnie. Zależy od wielu czynników.

Czy kierownik jest księgarzem czy sprzedawcą książek. Jeśli jest księgarzem może mu zależeć na budowaniu wokół swojego interesu grupy wiernych klientów.

ważne jest czy zna pisarzy osobiście albo ma związki ze środowiskiem. Jeśli zatrudnia np działacza lokalnego klubu miłośników fantastyki, a tamten zna pisarzy to co jakiś czas mogą spróbować kogoś ściągnąć.

Można też zorganizować podpisywanie korzystając że pisarz i tak jest w danym mieście na konwencie (pożyczycie nam gościa na godzinkę a my wam damy paczkę książek na nagrody) albo np ma spotkanie w bibliotece czy domu kultury.

Tu wszystko zależy od kontaktów osobistych, przepływu informacji, więzi towarzyskich etc

Sporo zależy od obrotów księgarni -jak są duże to można od czasu do czasu kopsnąć parę groszy, i zaproponować pisarzowi honorarium za wystąpienie jesli będzie tak miły i przyjedzie.

Czasem lokalna gazeta coś dorzuci, pomoże, albo i obsmaruje...

Różnie.

Czasem są jakieś programy z ministerstwa w ramach których biblioteki, domy kultury, lub księgarnie oganizują całe cykle spotkań. Bibliotek i domów kultury jest niewiele - ale jak sie dobiera księgarnie które dostają kasę i jak one ustalają listy pisarzy - pozostaje zapewne słodką tajemnicą urzędasów...

[ Dodano: Nie 14 Kwi, 2013 ]
ps. zasadniczo zapraszają takich którzy są już jakoś tam znani i których książki są chętnie kupowane/czytane.

albo takich którzy są promowani przez instytucje czy duże gazety i jak się zrobi z takim spotkanie (na które przyjdzie 10 osób) to potem sa różnego rodzaju konfitury.

można się też dogadać z siecią księgarni, kopsnąć im kasę i zrobić trasę promocyjną - jak wydawcę stać... (albo jak jest zakumplowany z urzędasami i się dorzucą).

140
Podpinam się z pytaniem. Temat, który nurtuje mnie od roku - w jaki sposób zapukać do Empiku od spodu? Ewentualnie po ilu wydanych książkach jest szansa, że ludzie siedzący tam na wysokich stołkach zauważą nas i zamówią nasze książki na półki bez żądania haraczu?

Prosta sytuacja: piszesz pierwszą książkę, sprzedaje się świetnie, ale Empik jej nie zamawia, bo wydawnictwo małe, nie stać go na półkowe, poza tym dla Empiku jesteś totalnym no-namem - to jasne. Piszesz kolejną książkę, sytuacja się powtarza. Tytuł sprzedaje się naprawdę dobrze, ale w większości w sieci. Internet więc książkę łapie - księgarnie stacjonarne nie zamawiają.

Pytanie brzmi, jak długo będzie trwała taka historia? Z Waszego doświadczenia - przy której z kolei książce Empik jednak się podda i postawi na półce 5 egz. W KAŻDYM SALONIE, nie pobierając za to ani centa? A może w ogóle nie będzie go to interesować, dopóki autor nie przeniesie się do wyd., które jednak półkowe opłaca?

Romek słusznie wcześniej zauważył, że 70% sprzedaży książki to sprzedaż w księgarni stacjonarnej - czytelnik widzi, bierze do ręki, ma szanse dokonania zakupu. Bez obecności książki na półce nawet najbardziej rozbuchana promocja internetowa na niewiele się zda.

Pytanie o receptę byłoby naiwne, ale... co myślicie?

141
nie bardzo potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

zasadniczo obowiazuje tu zasada: duży może WIĘCEJ. ergo - wydawca który współpracuje od lat coś tam wynegocjuje. Początkujący wydawca zapewne zostanie na dzień dobry zdrowo "łydupcony".

Jeśli zamierzasz wydać książkę w systemie POD i zaatakować np empik to widzę to CZARNO...

*

ZASADNICZO W TYM INTERESIE CHYBA NAJLEPIEJ BYĆ KSIĘGARZEM. ;)

144
Pewnie dużo jest na czynszach. Ale czy to wyjaśnia wszystko? We Wrocławiu ostatnio zamknięto jedną księgarnię akademicką a drugiej drastycznie zmniejszono metraż. Obie są w centrum miasta, blisko uczelni, nie powinni mieć problemów ze sprzedażą. Student potrafi wydać na książkę więcej niż uczeń i to niekoniecznie w co-semestralnym sezonie.

145
B. pisze:Temat, który nurtuje mnie od roku - w jaki sposób zapukać do Empiku od spodu?
Taką historię miał w swoim czasie Cejrowski. Podobno Empik nie chciał od niego kupować, bo postać kontrowersyjna, wydawnictwo (Bernardinum) jakieś takie...Podobno, kiedy nakłady zaczęły sterować w kierunku stu tysięcy, to się złamał. Przynajmniej tak utrzymuje hagiograf Cejrowskiego - Brzozowicz. Ile w tym prawdy, nie podejmuję się rozstrzygnąć.
Możesz:
a) Cisnąć lokalnie. Odwiedzasz kierowników działów w poszczególnych empikach i tworzysz terenowe lobby. Może przy dostatecznej liczbie zapytań z terenu ktoś centralnie się tym zainteresuje.
b) Umówić się na spotkanie z dowódcą branżowym w centrali (chyba trudno, ale..) i próbować się dogadać jak handlowiec z handlowcem lub
c) wręczyć łapówkę. Jeśli mniejsza niż półkowe, to jesteś do przodu. Skrupuły moralne czy niepewność (a nuż nie weźmie?) zostaw w domu.
d) Olać Empik. Jest jeszcze kilka adresów, pod które można się udać.
Jeśli pytanie nie jest natury teoretycznej, to powodzenia :-)

146
To mnie zmartwiłeś Andrzeju. Przypuszczałam, że powiesz, że po (dajmy na to) piątej książce będę już dla nich autorem z dorobkim i będę mogła spać spokojnie.
Wyglada to nieciekawie.
Leszku - jakieś pól roku temu rozmawialam z kierownikiem jednego z salonów w Warszawie. Powiedział, że czasy, kiedy każdy salon zamawiał książki na własną rękę się skończyły i teraz wszystko jest dyktowane z centrali, a liczba zapytań od zainteresowanych (gdzie kierujesz je de facto do szeregowego pracownika, który nie ma w celach odnotowywania ich) nie ma tu nic do rzeczy - kuriozalne, wiem, ale taką uzyskałam odpowiedż.

147
B. pisze:To mnie zmartwiłeś Andrzeju. Przypuszczałam, że powiesz, że po (dajmy na to) piątej książce będę już dla nich autorem z dorobkim i będę mogła spać spokojnie.
gdybym "poszedł na swoje" i założył wydawnictwo celem dalszego wydawania swoich książek to jak przypuszczam też dla empiku nie jestem partnerem. Dorobek 26 książek może z boku wygląda imponująco ale kłopot w tym że nakład ...dzieści tysięcy egzemplarzy razy dwa tytuły w roku to dla nich kropla w wiadrze wody.

Co innego gdy negocjuje wydawca osiągający nakłady sprzedane na dzień dobry o rząd wielkości większe. Z takim muszą się trochę liczyć.
i teraz wszystko jest dyktowane z centrali, a liczba zapytań od zainteresowanych (gdzie kierujesz je de facto do szeregowego pracownika, który nie ma w celach odnotowywania ich) nie ma tu nic do rzeczy
osławiony "magazyn centralny" który wyłożył im totalnie sprzedaż przed świąteczną kilka lat temu...
- kuriozalne, wiem, ale taką uzyskałam odpowiedż.
obawiam się niestety że jest ona prawdziwa...

148
B. pisze:Powiedział, że czasy, kiedy każdy salon zamawiał książki na własną rękę się skończyły i teraz wszystko jest dyktowane z centrali, a liczba zapytań od zainteresowanych (gdzie kierujesz je de facto do szeregowego pracownika, który nie ma w celach odnotowywania ich) nie ma tu nic do rzeczy - kuriozalne, wiem, ale taką uzyskałam odpowiedż.
Odpowiedź, jak odpowiedź. W znanym niektórym kodzie równie dobrze może oznaczać „odwal się kobieto, mam dosyć roboty i bez twojej namolności”. Prawda o zerowym wpływie na centralę o zaopatrzenie jest prawdą połowiczną. Nawiasem mówiąc Warszawa nie jest najlepszym miejscem do oddolnych rozmów - tam każdy dowódca średniego nawet szczebla to imperator, co to do niego bez kija nie przystąp.
Do wyboru masz działania formalne i nieformalne. Te drugie mogą w niektórych aspektach budzić pewne…no, obrzydzenie nawet, ale dla porządku należy o nich wspomnieć. O formalnych pesymistycznie wypowiada się Andrzej, więc mnie nie wypada się wymądrzać.
Jako się rzekło: jeśli Twoje zainteresowanie jest czysto teoretyczne, to właściwie koniec tematu, jeśli praktyczne, a stopień Twojej desperacji odpowiednio wysoki – jakieś patenty jednak istnieją.

149
Jako się rzekło: jeśli Twoje zainteresowanie jest czysto teoretyczne, to właściwie koniec tematu, jeśli praktyczne, a stopień Twojej desperacji odpowiednio wysoki – jakieś patenty jednak istnieją.
Leszku, moje zainteresowanie jest jak najbardziej praktyczne, ale uważam, że temat zatowarowania Empiku jest bardzo ciekawy także dla tych, których interesowałoby to jedynie teoretycznie, więc im więcej mądrych głów się wypowie, tym lepiej.
Odpowiedź, jak odpowiedź. W znanym niektórym kodzie równie dobrze może oznaczać „odwal się kobieto, mam dosyć roboty i bez twojej namolności”.
No, chyba nie o to chodziło w tym konkretnym wypadku, bo widzisz, Empik na Kabatach (o 11 rano) zwykle świeci pustkami, więc kierownik, gdy go zagadnęłam, wydawał się wdzięczny, że zapewniam mu rozrywkę, co zaowocowało rozmową przez przeszło 30 min.

Czyli, mówicie, szukać większego gracza... No to wielka szkoda.

150
To jest temat - rzeka.
System zatowarowania jest kalką rozwiązań stosowanych w handlu wielkopowierzchniowym - z użyciem "wspomagaczy" - analitycznych programów obserwujących dane sprzedażowe i generujących na tej podstawie automatyczne zamówienia.
Nie ma w tym nic złego, zważywszy liczbę wydawanych dziś książek - żaden umysł tego nie ogarnie, więc technika może być bardzo pomocna. Jednak nie warto traktować jej ortodoksyjnie, bo ma też swoje wady, systemowe zakamarki, coś jak "martwe pole" w samochodowym lusterku wstecznym. I liczy na palcach, w zerojedynkowym schemacie. I czasem stawia zbyt wysokie wymagania logistyce, która nie nadąża.
Również ważne jest, czym nakarmisz system, to znaczy co (w sensie zestawu tytułów) taki system obrabia, tu jest strategiczna "złota śrubka".
Empik jest organizacją, jak w każdej organizacji profesjonalne umiejętności plus dobre nieformalne kontakty mogą (choć nie muszą) dawać na każdym szczeblu służbowym nieco większą swobodę, niż przeciętna. To również miałem na myśli komentując przytoczoną przez Ciebie odpowiedź pana z Kabatów :-)

151
Z innej beczki, choć reklamowo związanej - w sieci dopiero co pojawił się filmik promujący mój zbiór opowiadań pt. "Opowieści niesamowite". Link wrzucam tutaj:

Co sądzicie? Czy taka forma reklamy ma realną siłę przebicia? I jak ten filmik (trailerem tego nie nazwę, bo pojawia się sporo po premierze, a nie przed nią) odbieracie na tle innych, mu podobnych?

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”