16

Latest post of the previous page:

Frank Black,
Jako, że nie widziałem sensu dalszej rozmowy, kulturalnie podziękowałem i się pożegnałem.

A to przyznam, że źle zrobiłeś - bo pani Teresa jest osobą otwartą i konkretną, a mało tego - dodam, że bardzo obrotną i stara się o to, aby każdy miał jak najlepiej - wiadomo, wiele rzeczy nie zależy od niej, nie mniej, rozmawiałem z tą panią wielokrotnie i mam bardzo dobre odczucia. Gdyby było inaczej, wiele rzeczy z Videografem nie wypaliłoby, a tak, za sprawą pani Teresy, jest całkiem owocna współpraca.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

17
Wiesz - nie było sensu dalej prowadzić rozmowy i oboje się pożegalsmy. Nie będę Pani Teresie zajmował cennego czasu rozmowami o pogodzie i kwiatkach.

Druga sprawa jest taka, jeżeli po miesiącu czasu Pani DT przeczytała tekst i zdecydowała go nie puszczać dalej, co więcej "nawet Jej się spodobał" ale i tak nic nie pamięta na ten temat, naprawdę nie widzę sensu dalszej rozmowy. Gdyby coś miało z tego w Videografie być, to by do tej pory było.

Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."

Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.

18
Może to pytanie raczej do tych, którzy już cos wydali, ale może inni tez mają taką wiedzę:

Jeśli wydawnictwo (raczej takie jak Videograf ;) ) odpowie, ze jest np. ok, ale jeszcze nie tak dobrze, żeby wydać, że trzeba by zmienić to czy tamto, to czy po ewentualnych zmianach jest sens wysyłać to jeszcze raz do tego samego wydawnictwa?
Leniwiec Literacki
Hikikomori

19
Hm, ja uważam, że jak najbardziej:) W sumie nigdy nie zaszkodzi spróbować. Ale osobiście się z czymś takim nie spotkałam.
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

20
Jeśli wydawnictwo (raczej takie jak Videograf ;) ) odpowie, ze jest np. ok, ale jeszcze nie tak dobrze, żeby wydać, że trzeba by zmienić to czy tamto, to czy po ewentualnych zmianach jest sens wysyłać to jeszcze raz do tego samego wydawnictwa?
Powiedziałbym, że to zależy od skali poprawek. Jeśli są one kosmetyczne(zmiana kilku scen) , to nawet, gdy zgodne z sugestiami, wątpię, żeby w ogóle po tekst sięgnęli ponownie. Gdyby chcieli go wydać, to takie drobne rzeczy byłyby robotą na góra dzień-dwa dla redaktora.

Jeśli zmiany faktycznie są zmianami (w stylu - wyrzucam 50 stron, dopisuję 30, na 80 zmieniam opisy i dialogi), to wtedy można by chyba zaryzykować. Acz najlepiej będzie zaznaczyć w liściku wielkość poprawek.

To moje zgadywanki, bo nigdy tego nie zrobiłem. Jeśli jesteś przywiązany do tekstu to jasne - warto.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

21
TadekM pisze:
Z obserwacji moich wynika, że trzeba uderzyć co najmniej do kilku (im więcej, tym lepiej), choćby i po to, żeby zwiększyć swoje szanse na przeczytanie (tam chyba wieksze znaczenie ma rachunek prawdopodobienstwa, niż jakosc tekstu).
Młodzi autorzy często mówią o wysłaniu nawet do kilkunastu, przed uzyskaniem odpowiedzi (ostatnio ten gościu od "Panów z Pitchwork" bodajże).
Ja wysłałam do jedenastu i jak na razie czekam co będzie :) Trzeba myśleć pozytywnie bo pesymizmem nic nie osiągniemy.
„Zwątpiwszy w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta.
Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje
Nieśmiertelność”

22
Jeśli mogę coś podpowiedzieć, w przypadku debiutantów zasada:

"siedź w kącie, a znajdą cię"

absolutnie nie działa :)

a) trzeba wysłać do jak największej liczby wydawnictw (nawet do tych nie po profilu, też warto, bo IMHO kiedyś możemy napisać coś po ich profilu, a przez taki kontakt łatwiej nas zapamiętają)
b) trzeba się odpowiednio przygotować (streszczenie, konspekt etc...)
c) trzeba się odzywać po jakimś czasie (telefonicznie) - najpóźniej po miesiącu od wysyłki

no to zdradziłam kilka sekretów ;)

23
Augusta pisze: a) trzeba wysłać do jak największej liczby wydawnictw (nawet do tych nie po profilu, też warto, bo IMHO kiedyś możemy napisać coś po ich profilu, a przez taki kontakt łatwiej nas zapamiętają)
)
Albo wyjść na kogoś niepoważnego, czy po prostu na duraka. Bo jakbym np. prowadził wydawnictwo, które drukuje horrory i ktoś by mi wysłał np babskie romansidło to bym pomyślał, że ktoś se robi ze mnie jaja.
A i na pewno gdy za parę lat napiszesz jakiś horror, myślisz, że ktoś będzie pamiętał tysiące nazwisk wszystkich osób, które kiedyś coś przesłały wydawnictwu :D?
Augusta pisze: c) trzeba się odzywać po jakimś czasie (telefonicznie) - najpóźniej po miesiącu od wysyłki
W sumie to skoro zawsze piszą, że minimalny czas oczekiwania to 3 miesiące (a w praktyce wychodzi więcej), to dzwoniąc po kilku tygodniach czy miesiącu, propozycja prawdopodobnie będzie jeszcze leżała w długiej jak po mięso w PRL-u kolejce. Ale jak kto woli, można się poprzypominać.
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

24
Ty masz Swoją metodykę, ja swoją :)
Przecież nic nie narzucam.
Testowałam już metodę: czekam grzecznie, aż minie kolejka i dzwonię po 3 miesiącach.
U mnie działa średnio ;)
Najczęściej: kiedy? w lipcu? trzy miesiące temu, a chwilkę, muszę zobaczyć na skrzynce... e... nie widzę... a co to było? Redaktor do którego pani wysyłała, już u nas nie pracuje, proszę jeszcze raz wysłać, oj ktoś chyba skasował plik, bo nie mam, etc...
Lubisz czekać miesiącami - kto broni?
Ja nie jestem Dalajlamą :D (z moim temperamentem to niemożliwe).

Co do dywersyfikacji - już w innym poście się określiłam.
"nie ważne jak mówią, ważne że mówią"
Jeśli mają mnie zapamiętać jako duraka (a raczej kogoś ekscentrycznego z kompletnie zbzikowanymi pomysłami), albo nie pamiętać wcale - wybieram to pierwsze ;)

ps. Ty masz "tragizm jak u Horsztyńskiego" :P a ja "komizm jak u Augusty"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron