Dreamcatcher pisze:Wracając do tematu zarabiania na pisaniu książek...
Wszystko wskazuje na to, że utrzymywanie się z pisania to chleb trudny, ciężkostrawny i dostępy dla nielicznych, zwłaszcza jeżeli mamy na myśli wyłącznie pisanie książek.
Trudny na początku - przebicie się wymaga dużej determinacji, ciężkiej pracy i odrobiny szczęścia. Potem jakoś to wszystko leci.
A żyło by się naprawdę dobrze gdyby nie nasi "kochani" politycy dla których każdy komu się chce pracować jest owcą nie do strzyżenia od czasu do czasu, ale do natychmiastowego wychędożenia, obdarcia żywcem ze skóry i szybkiego zarżnięcia...
Warto jednak pamiętać, że są ludzie, którzy na słowie pisanym zarabiają krocie. Autor poczytnego bloga może wyciągnąć nawet to 30 tyś miesięcznie,
moim zdaniem jest to możliwie gdy człowiek nazywa się Kasia T. albo Radek S. i duże firmy oraz spółki skarbu państwa
wiedzą że
trzeba na tym blogu umieszczać banery, bo nieumieszczenie będzie poważnym
nietaktem.
to jak z gazetą. Prasa papierowa istnieje dzięki reklamie - masz reklamy - istniejesz.
Nie masz reklam - nie istniejesz.
np "wyborcza" już by pewnie nie istniała gdyby nie całostronicowe ogłoszenia i reklamy.
na ten przykład kiedyś reklamował się tam Stoen - stołeczny zakłąd energetyczny - czyli kolesie którzy dostarczają w Warszawie "prund" do gniazdek.
Po co się reklamowali będąc absolutnym monopolistą?
*
Zresztą co będziemy teoretyzować - załóż od dziś poczytnego bloga i spróbuj zarobić na tym chociaż 300 zł miesięcznie. A za pół roku melduj się tu w z wynikami finansowymi.
Obiecuję że nie będziemy bardzo się śmiać
Wyobraźmy sobie książki elektroniczne, które utrzymują się wyłącznie z reklam. Ściągasz sobie książkę za free, a podczas czytania pojawiają się banery reklamowe, podobnie jak podczas przeglądania każdego portalu czy bloga. Tym sposobem możesz zjeść ciastko i mieć ciastko jednocześnie...
zdaje się to działa tak że zamieszczający baner dostaje kasę tylko gdy ktoś z jego strony w niego kliknie.
Ebooki ciągle jeszcze raczkują, ale za kilka lat zdominują nasz rynek, tak przynajmniej mówią statystyki czytelnictwa. Być może wtedy zawód pisarza pozwoli na godną egzystencję...
Przypuszczam że będzie tak samo - dla debiutanta 5-10 lat orki zanim zaczną klikać na tyle często by coś z tego wynikało.