31

Latest post of the previous page:

Ee, to był taki żarcik mało subtelny, nawiązujący do tego co pisał Andrzej. Miałem na myśli to, że zabierając się za pisanie nie powinniśmy wsłuchiwać się w dźwięk otwieranej kasy i szum spadających monet, tylko mierzyć siły na zamiary; i to że, po pierwszym rozdziale muszą też następować kolejne.

Ciągle czytam o obowiązkach wydawnictw i dlatego mam pytanie: czy zaakceptowanie takiego fragmentu narzuca też obowiązki na pisarza?. Czy reguluje to jakaś umowa, czy tylko pracowitość, dobre chęci i przyzwoitość autora?

33
Co do jeszcze tej stawki. Nie mówimy to o rzetelnym myśleniu, lecz o całkowitym gdybaniu. Chodzi mi o to, że wydawca mówi np. tak:

Wydajemy 5 tyś. egzemplarzy. Dostaniesz 5 tyś zł zaliczki + 10% ceny okładkowej od każdego egzemplarza. W razie dodruku w ilości zależnej od przewidzianych potrzeb 20% ceny okładkowej od egzemplarza.

I wtedy zgadzasz, się czy nie. Chciałbym orientacyjnie poznać wasze wymagania co do stawek.
I jeszcze jedno, czy w Polsce jest tak, że w ramach dodruku zwiększają się tantiemy dla autora?

34
Uwielbiam taką gdybylogię :) wiedza na ten temat nic Ci nie daje, póki nie masz perspektywy podpisywania umowy :)
Ja bym się zgodził - to bardzo dobre warunki, szczególnie, że zwykle zaliczkę rozlicza się ze sprzedanych egz, a tu proponujesz mi ją jako rzecz dodatkową, a tantiemy od każdego sprzedanego egz, co oznacza, że zaliczkę nam na zachętę :-)
20% od ceny okładkowej nie da ci nikt. No, może jakieś POD-y.
Owszem, często % wzrasta w zależności od powodzenia książki.

Prosiłbym jednak o pisanie, a nie dzielenie skóry na niedźwiedziu,ok? :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

35
A, zapytam jeszcze o coś! Mianowicie, czy nie możnaby zrobić tak, że po prostu wysyłam tę nieszczęsne 30 stron, wydawca chcę resztę, ja mówię, że będzie gotowe za trzy miesiące i wydawca prosi, żeby przesłać całość, jak skończę? Nie obejdzie się bez umów? Po co podpisywać umowę, skoro wydawca może się rozmyślić po otrzymaniu reszty?

36
nikt nie podpisze umowy na podstawie 30 stronicowej próbki nieistniejącego jeszcze dzieła.

mało komu zechce się czekać 3 miesiące jeśli coś go przelotnie zaciekawi.
zakładam ze nawet mi by się taka sztuczka nie udała

Powtórzę: napisz całość i dopiero zaczynaj zabawę.

37
kuba1313 pisze: Wydajemy 5 tyś. egzemplarzy. Dostaniesz 5 tyś zł zaliczki
hola hola - od pisania fantastyki to JA tu jestem ;)
+ 10% ceny okładkowej od każdego egzemplarza.
dooobre warunki jak na książkę debiutanta.
W razie dodruku w ilości zależnej od przewidzianych potrzeb 20% ceny okładkowej od egzemplarza.
powiedzmy - może tyle dadzą jeśli nakład przekroczy 30 tyś egz...
I wtedy zgadzasz, się czy nie. Chciałbym orientacyjnie poznać wasze wymagania co do stawek.
ujmę to tak: jak w każdej robocie - ten kto zaczyna, niewiele jeszcze umie, nie wykazał się, zatem ma najmniej do powiedzenia i musi akceptować warunki byle się w ogóle załapać. Niezależnie czy mówimy o pisaniu książek czy o układaniu cegieł na budowie.

pokażesz co potrafisz - wydasz parę książek, zbudujesz parę domów - możesz negocjować warunki.

Po paru latach jesteś fachowcem, lepszym niż inni, umiesz robić rzeczy których nikt inny nie potrafi, pracodawcy zależy by Cię zatrudnić, wtedy Ty stawiasz warunki.


I jeszcze jedno, czy w Polsce jest tak, że w ramach dodruku zwiększają się tantiemy dla autora?[/quote]

38
Andrzej Pilipiuk pisze:
kuba1313 pisze: Wydajemy 5 tyś. egzemplarzy. Dostaniesz 5 tyś zł zaliczki
hola hola - od pisania fantastyki to JA tu jestem ;)
+ 10% ceny okładkowej od każdego egzemplarza.
dooobre warunki jak na książkę debiutanta.
W razie dodruku w ilości zależnej od przewidzianych potrzeb 20% ceny okładkowej od egzemplarza.
powiedzmy - może tyle dadzą jeśli nakład przekroczy 30 tyś egz...
I wtedy zgadzasz, się czy nie. Chciałbym orientacyjnie poznać wasze wymagania co do stawek.
ujmę to tak: jak w każdej robocie - ten kto zaczyna, niewiele jeszcze umie, nie wykazał się, zatem ma najmniej do powiedzenia i musi akceptować warunki byle się w ogóle załapać. Niezależnie czy mówimy o pisaniu książek czy o układaniu cegieł na budowie.

pokażesz co potrafisz - wydasz parę książek, zbudujesz parę domów - możesz negocjować warunki.

Po paru latach jesteś fachowcem, lepszym niż inni, umiesz robić rzeczy których nikt inny nie potrafi, pracodawcy zależy by Cię zatrudnić, wtedy Ty stawiasz warunki.


I jeszcze jedno, czy w Polsce jest tak, że w ramach dodruku zwiększają się tantiemy dla autora?
[/quote]

Andrzeju, dziękuję, że posiliłeś się o odpowiedź. Spójrz jednak na datę mojego postu - luty 2012. Minęło już sporo czasu, od kiedy wysłałem tamtą wiadomość i jestem już znacznie bardziej "obyty" na rynku wydawniczym. Dziś nie zadawałbym takich głupich pytań. Jeżeli chodzi o to wysyłanie nim napisało się całość - zapytałem jedynie z ciekawości. - Mnie to nie dotyczy, bo właśnie robię ostatnie poprawki w pierwszej książce i kończę surową wersję drugiej części. Mam też szkic na trzecią i czwartą, które skończę bez względu na to, czy znajdzie się wydawca, czy nie... ;D Jeżeli by się nie znalazł, to może za kilka lat będę w stanie ulepszyć tekst do tego stopnia, że się znajdzie? Kto wie... Jednak na razie wydaje mi się być już gotowy.

PS. Wciąż czekam na odpowiedź ;)

39
Ja tak zrobiłam. Nie polecam.
Po 1. Jest mi głupio, że wydawnictwo musi czekać na tekst.
Po 2. Pomysł niby fajny, na początku myślę wyciągnę z 150 stron! Wyciągnęłam 114. Teraz. Ale znaków wciąż jest za mało.
Po 3... W sumie to już nic.

Pozdrawiam!

40
Też tak zrobiłam. Wysłałam wedle wskazań wydawcy (o czym już resztą tutaj pisałam, ale w innym wątku) 30 stron tekstu. A powieść miałam napisaną do połowy. Wydawca miał odpowiedzieć w ciągu trzech miesięcy, więc miałam wystarczająco dużo czasu na doprowadzenie do finału. Dopóki nie zadzwonił telefon po dwóch tygodniach. Zależało im, żeby "luknąć' na całość, bo nie dawali mi spokoju. Ciągle pytali "kiedy", "ile jeszcze", więc jeśli fragment zaskoczy to jest to genialna metoda na zrobienie szumu wokół siebie ;).
Ogólnie nie polecam. Jest motywacja, ale też ogromna presja, zwłaszcza jeśli jako debiutant wodzisz pana i władcę za nos. Ciężko cokolwiek napisać w takich warunkach, a co dopiero poprawiać.
Gdy skończyłam, konspekt nie uległ zmianie, ale ja byłam w połowie redagując go (i to w połowie przepastnej książki, więc już dosyć mocno wyczerpywałam temat) i doskonale wiedziałam, jak chce poprowadzić akcję.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

41
A ja wysłałam miesiąc temu. Otrzymałam kilka odpowiedzi, że są zainteresowani. Rzecz jest na ukończeniu, więc pewnie za miesiąc wyślę całość, do tych, którzy wyrazili wstępne zainteresowanie. Może nie jest to najgorsza metoda. Coś w rodzaju sondy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”