Navajero pisze:Zobacz na recenzje - w większości pisane przez "młodych gniewnych" na rozmaitych portalach. Na ich jakość. Czort z ich wydźwiękiem, nieważne czy są pozytywne, czy negatywne dla autora - problem w tym, że sporo z nich ( chyba większość) jest zwyczajnie głupia. Piszący je często nie rozumieją o co autorowi chodzi, i to bynajmniej nie w sensie literackim - co można by uznać za winę autora, że nie przekonał, nie zarysował dostatecznie wyraźnie itp. - a dotyczącym kwestii merytorycznych. Zwykłej wiedzy. Tyle, że tej wiedzy nie ma...
Mam na ten temat wyrobioną opinię. Jestem przekonany, że kwestie edukacyjne nie mają znaczącego wpływu na pospolite chamstwo i głupotę w internecie. Ma na to wpływ dostępność internetu i efekt "komentarza na onecie", gdzie im głupszy komentarz, tym większa burza pod nim, co najwyraźniej daje satysfakcję ludziom, których wypociny gdziekolwiek, gdzie jest jakikolwiek wspólny poziom pozostałyby bez echa.
Czyli ta głupota była zawsze, ale wcześniej nie miała swojego ujścia w taki widowiskowy sposób. Tacy ludzie po prostu nie pisali, bo nie mieli gdzie pisać. Niedawno zaczęli pisać esemesy, teraz piszą w internecie. I zalali jego większość. (Z tego powodu jestem absolutnym zwolennikiem zapisu w regulaminie forum o konieczności przywitania się, bo to już odsiewa część komentatorów z onetu.) A nawet, jeśli pisali jakieś listy do gazet, to te filtrowały idiotyczne treści. Pisali też napisy na murach, czy one kiedykolwiek były w większości mądre? Nawet "za komuny", gdy było z czym walczyć, większość stanowiły napisy głupie (tu z resztą prym wiodły hasełka komunistyczne z zakładów pracy). 10 lat temu ludzie po podstawówce nie mieli gdzie pisać. Gdyby 10 lat temu internet był popularny, byłoby moim zdaniem to samo, co dziś.
Zauważ, że idąc ulicą, mijani ludzie wyglądają podobnie, jak 10 lat temu. Jakikolwiek interesujący wyraz twarzy, zdradzający jakiś pomyślunek, ma średnio co dziesiąta osoba. Tylko tych 9-ciu osób się zwyczajnie nie zauważa, wspomnienie ze spaceru zachowuje się o tych osobach, które zwróciły naszą uwagę. Teraz one wylazły z niebytu naszej pamięci i objawiły się w internecie.
Dodatkowo znam wiele osób po maturze lub po studiach, których życie mam wrażenie także sprowadza się do kwestii fizjologicznych swoich i swojej rodziny. A to ludzie, którzy edukowani byli w starym systemie.
Twoje argumenty mogą mieć wpływ na obraz sytuacji, ale moim zdaniem nie jest on decydujący. Decydujący jest powszechny dostęp do sieci, gdzie widać to, co było zawsze, tylko nie rzucało się w oczy.
Na pocieszenie, nie wygląda to inaczej w krajach anglojęzycznych:
http://www.collegehumor.com/video:1907543 - świetny filmik, rozbawia mnie za każdym razem
PS. Widzący mnie na ulicy chyba najczęściej oceniają mnie jako tego jednego z dziewięciu, bo z reguły się spieszę i na mojej twarzy zapewne nie maluje się nic szczególnego. No i też w życiu zdarzyło mi się napisać głupi komentarz, chociaż to wyjątki i w ramach żartów.
PS2. Obrazek jeszcze z czasów, gdy uczono powszechnie rosyjskiego. Ale czy wciąż nie jest on aktualny? Niech nastolatkowie się wypowiedzą
http://img15.imageshack.us/img15/9373/1 ... qyh76u.jpg