31

Latest post of the previous page:

Sorry Andrzeju, ale czy to znaczy, że mamy się na nich obrazić? Według mnie - NIE. Mamy tak długo zawracać im głowę, aż wreszcie stwierdzą że dla świętego spokoju zajrzą do środka. Nie mówię, że wtedy będziemy odkryciem, ale coś się ruszy.
Człowiek takiej daty jak ty, zdaje sobie przecież sprawę, że "Rzym nie od razu zbudowano". Może dobrą metodą jest drążenie tematu kropelką wody.
Moffiss - rób swoje i niczym się nie przejmuj. Gdyby wszyscy rezygnowali po pierwszych niepowodzeniach, to nikt by nie wszedł na Rysy, nie mówiąc już o innych górach i nie tylko. A tak między nami, skoro nie SF, to może trzeba do nich wyjść z innym tematem? Kontak do mnie jest poniżej.

32
wydaje mi się po prostu że nie tędy droga.

zobaczcie: Amerykańce wydali Łukanienkę po tym jak rosyjskiemu dystrybutorowi udało sie wepchnąć do ich kin "nocny patrol".

Rosjanie z nakładami po 500 tyś szt. mają wieksze szanse - bo amerykańce myślą liczbami. piątka i pięc zer robi na nich wrażenie. Nasze top nakłady po 25 tyś - niestety nie!

Zacząłbym zatem od drugiego końca: trzeba napisać parę dobrych pozycji, potem nakręcić na ich podstawie kilka filmów ktore zorają jankesom psychikę. I tego użyć jako wytrycha do wciśnięcia im maszynopisów.

*

Jeszcze jedno - skoro już sobie dywagujemy.

Wchodzi Moffis do biura wydawcy SF w USA z maszynopisem.
-dzień dobry jestem agentem literackim i przyjechałem z Polski.
-"jakszemasz"
-mam tu rewelacyjną powieść naszego genialnego autora. Murowny bestseler.
-jaki miał nakład? Tam u Was?
-Całe 21 tysiećy sztuk!
-ile!?
-21 tysięcy.
-210 tysięcy?
-Nie 21.
-Chłopcze pomyliłeś biura, mała poligrafia jest przecznicę dalej.
-Ale w USA sprzeda się więcej.
-Może, ale dla czego mamy wydać kolesia którego nikt nie docenił w waszym kraju?
-Bo kraj jest mały tu się sprzeda duzo więcej. A on miał jeszcze przekłady zagraiczne.
-O to ciekawe. Jakie?
-W Czechach.
-Nakład?
-3 tysiące...
-To mało.
-Bo Czechów jest mało. Malutki kraj.
-Gdzie jeszcze?
-Na litwie, w rosji, w bułgraii... Tłumaczyliśmy go na siedem języków.
-Bułgaria? czy to Azji? I ile tego sprzedaliście?
-No łącznie będzie ze dwadzieścia tysiecy...
-Rozumiem.

Włącza interkom.

-Susan, weź tego biedaka do restauracji na drugą stronę ulicy, niech przed podróżą do domu zje sobie na nasz koszt stek lub hamburgera. Wiesz to agent jakiegoś trzeciorzednego gryzipórka z Europy, pewnie nie stać go na obiad w Nowym Jorkiu. I kup mu koniecznie na drogę coś dobrego, chipsy jakieś i czekoladkę.

Amen...

34
Andrzej - jeśli pozwolisz dopiszę dalszy ciąg dywagacji.

Pół roku później na biurku wydawcy SF w USA, upierdliwie dzwoni telefon. Po chwili sekretarka otwiera cicho drzwi do gabinetu i przerywa mu chwilę spokoju.
- Szefie, dzwonią z Hollywood. Pytają czy to my wydaliśmy książkę jakiegoś Pilipiuka?
- A co to jest?
- Nie co, ale kto, szefie.
- No to kto?
- Pamięta szef, tego Polaczka który był tu pół roku wcześniej z propozycją książki z Polski.
- A tego co w dziesięciu krajach miał taki nakład jak u nas w jednym mieście?
- No, właśnie jego.
- To, co z nim?
- Skoro szef go spławił, to dałam mu namiar do Szmulka, który wydaje kieszonkowe wydania.
- I iiiiiiiiiiiiii???????
- Szmulka, miesiąc temu przysłał mi kwiaty i butelkę szampana.
- Iiiiiiiiii?
- Wydał już tego Pilipiuka w nakładzie miliona egzemplarza i szykuje się do twardej oprawy. Podpisał też umowy na wszystkie jego książki...Coś też wspominał, że adaptacją książki zainteresował się Hollywood.
-Iiiiiiiii???????
- Kazał panu powiedzieć, że od jutra JA pracuję u niego jako główny łowca talentów, z pensją cztery razy wyższą od tej którą otrzymuję od pana.
-Iiiiii?????
- Zawsze chciałam to panu powiedzieć, wal się facet skoro nie dostrzegasz okazji... I znajdź sobie nową sekretarkę, ja w sobotę wychodzę za Szmulkę i jego dziesięć milionów....

Oczywiście to taka dygresja, bo dygresja ma to do siebie, że wszystko w niej jest możliwe. A na poważnie, Andrzej - Co do książek, nie ma kłopotu, napiszemy. Ale gdzie ty znajdziesz w kraju faceta z branży filmowej, który nie tylko umie czytać, to co inni napiszę, to jeszcze to zrozumienie. Nie mówiąc już o tym, że wyciągnie szmal z kieszeni i porządnie zrobi film - i to już nie jest dygresja. Amen.
Więc róbmy swoje - piszmy i próbujmy zaistnieć, w końcu Kinga też z początku nikt nie chciał wydawać.

35
Słyszałem, że mają sfilmować jakąś książkę Baniewicza. Na sfilmowanie czeka też coś z cyklu "Breslau". Tak, że nie jest tak źle :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

36
Znając światek filmowy wiem, że to co wyjdzie nie będzie miało wiele wspólnego z książką, choćby po to aby reżyser mógł wpisać swoje nazwisko jako współautor scenariusza. Oby nie było tak samo jak z Sapkowskim....

37
Pół biedy jeśli książka jest obyczajowa i można się nie wysilać z budżetem. Ale dobry film fantasy... Chciałoby tu się jakość jak na Władcy Pierścieni Jacksona, najlepiej w 3D, a co, będzie Cameron miał konkurencję, a wyjdzie... wiadomo co. Widziałam gdzieś ostatnio fragment wcześniejszej ekranizacji Narnii czy może Władcy Pierścieni, ciężko stwierdzić co to było, dotarło wtedy do mnie jak łatwo można zepsuć murowany hit.

Gdyby twórcy Wiedźmina mieli dobrą ekipę i budżet ok. 100 mln $$$...

39
To prawda. Np. Aikido jako podstawa walki wiedźminskim mieczem zwaliło mnie na kolana.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

40
Andrzej Pilipiuk pisze:
Wchodzi Moffis do biura wydawcy SF w USA z maszynopisem.
-dzień dobry jestem agentem literackim i przyjechałem z Polski.
-"jakszemasz"
-mam tu rewelacyjną powieść naszego genialnego autora. Murowny bestseler.
-jaki miał nakład? Tam u Was?
-Całe 21 tysiećy sztuk! (...)
-Susan, weź tego biedaka do restauracji na drugą stronę ulicy, niech przed podróżą do domu zje sobie na nasz koszt stek lub hamburgera. Wiesz to agent jakiegoś trzeciorzednego gryzipórka z Europy, pewnie nie stać go na obiad w Nowym Jorkiu. I kup mu koniecznie na drogę coś dobrego, chipsy jakieś i czekoladkę.

Amen...
Dobre!
Nie tędy droga, zabawna wizja, choć zaściankowa... Zapomnij o takich agentach, czy o próbach wejścia z ulicy.
Wam się wydaje, że wystarczy odnieść sukces w Polsce, by zostać zauważonym przez takie wydawnictwa jak HarperCollins czy Hachette? Może ktoś pamięta odwrotna sytuację z Harrym Potterem w Polsce? :)

[ Dodano: Pią 12 Lut, 2010 ]
Przy okazji proponuje przeczytać książkę S.Kinga, bodajże tytuł brzmiał: jak pisać. Autor opisuje również jak doszedł do sukcesu.
skazany na potępienie...

41
Czytałem i mam osobistą, dlatego właśnie twierdzę, że trzeba cierpliwie pukać do ich drzwi, bo nigdy nie wiadomo kiedy otworzą na tyle, że uda się nią wejść do środka.

42
TadekM pisze:[
Ech, strasznie nie lubię tej powtarzanej w kółko bzdury.
Jeśli ktoś nie umie zrobić małego filmu, to czemu miałby umieć zrobić duży?
kojarzycie film "Manna"? (na youtoube są kawałki).
Polski film offowy.

cały budżet może 5 tyś zł.
a mnie powalił na glebę...

43
Naturszczyk pisze:Czytałem i mam osobistą, dlatego właśnie twierdzę, że trzeba cierpliwie pukać do ich drzwi, bo nigdy nie wiadomo kiedy otworzą na tyle, że uda się nią wejść do środka.
żeby poukać trzeba mieć młotek.
albo choćby wyciwiczony do pukania palec.

a jak uchylą trzeba im pokazać co się przyniosło.

45
kojarzycie film "Manna"? (na youtoube są kawałki).
Polski film offowy.

cały budżet może 5 tyś zł.
a mnie powalił na glebę...
Dokładnie tak jest. Gwiazdy zachodu też nie zaczynały od milionowych budżetów.

"Following" Nolana (oba najnowsze Batmany) kosztowało 6000 dolarów.
Oskarowy "Six Shooter" McDonagha (ostatnio In Bruges) - 125 tys. funtów (a gość już wcześniej był gwiazdą wśród światowych dramatopisarzy).
"Piranha II" Camerona - Bóg raczy wiedzieć ile to kosztowało, ale raczej niewiele. Pierwszy Terminator to jakieś 6,5 mln. Budżet spory, ale jak na Hollywoodzkie warunki to w dolnych granicach przeciętności.

Nam nie brakuje pieniędzy, tylko fachowców.

Zresztą, obejrzyjcie chociażby rzeczy Munka. Gość z głupiego produkcyjniaka, "Człowiek na torze" był w stanie zrobić świetny - nawet dzisiaj - film.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”