34
autor: Naturszczyk
Pisarz
Andrzej - jeśli pozwolisz dopiszę dalszy ciąg dywagacji.
Pół roku później na biurku wydawcy SF w USA, upierdliwie dzwoni telefon. Po chwili sekretarka otwiera cicho drzwi do gabinetu i przerywa mu chwilę spokoju.
- Szefie, dzwonią z Hollywood. Pytają czy to my wydaliśmy książkę jakiegoś Pilipiuka?
- A co to jest?
- Nie co, ale kto, szefie.
- No to kto?
- Pamięta szef, tego Polaczka który był tu pół roku wcześniej z propozycją książki z Polski.
- A tego co w dziesięciu krajach miał taki nakład jak u nas w jednym mieście?
- No, właśnie jego.
- To, co z nim?
- Skoro szef go spławił, to dałam mu namiar do Szmulka, który wydaje kieszonkowe wydania.
- I iiiiiiiiiiiiii???????
- Szmulka, miesiąc temu przysłał mi kwiaty i butelkę szampana.
- Iiiiiiiiii?
- Wydał już tego Pilipiuka w nakładzie miliona egzemplarza i szykuje się do twardej oprawy. Podpisał też umowy na wszystkie jego książki...Coś też wspominał, że adaptacją książki zainteresował się Hollywood.
-Iiiiiiiii???????
- Kazał panu powiedzieć, że od jutra JA pracuję u niego jako główny łowca talentów, z pensją cztery razy wyższą od tej którą otrzymuję od pana.
-Iiiiii?????
- Zawsze chciałam to panu powiedzieć, wal się facet skoro nie dostrzegasz okazji... I znajdź sobie nową sekretarkę, ja w sobotę wychodzę za Szmulkę i jego dziesięć milionów....
Oczywiście to taka dygresja, bo dygresja ma to do siebie, że wszystko w niej jest możliwe. A na poważnie, Andrzej - Co do książek, nie ma kłopotu, napiszemy. Ale gdzie ty znajdziesz w kraju faceta z branży filmowej, który nie tylko umie czytać, to co inni napiszę, to jeszcze to zrozumienie. Nie mówiąc już o tym, że wyciągnie szmal z kieszeni i porządnie zrobi film - i to już nie jest dygresja. Amen.
Więc róbmy swoje - piszmy i próbujmy zaistnieć, w końcu Kinga też z początku nikt nie chciał wydawać.