Latest post of the previous page:
Sky, jeśli świetny filmik promuje świetną książkę, to git. Jeśli książka jest marna, to powiedzmy sobie szczerze, świetny filmik stanowi parę puszczoną w gwizdek.Wg mnie meritum sprowadza się do tego, że jeśli mamy b. niszowego, mało znanego autora wydanego w małym wydawnictwie, które niekoniecznie ma możliwość książkę zareklamować/wepchnąć na półki w Empikach w widocznym miejscu, to tak, oczywiście dobrze, żeby autor zaangażował się w akcję promocyjną (cokolwiek to by oznaczało - dla fantastów pojechanie na kilka konwentów, dla niefantastów np. zorganizowanie spotkania autorskiego w rodzinnym mieście, wywiad w lokalnej gazecie), żeby ludzie w ogóle DOWIEDZIELI SIĘ, że ISTNIEJE taka osoba i taka książka/książki. Natomiast nie podoba mi się podejście: napisałem przeciętną książkę (czy jeszcze lepiej - napisałem trzy opowiadania i opublikowałem je w necie), ale zatańczę na uszach, żeby się wypromować jako pisarz.
Zaraz dopiszę jeszcze słówko o spotkaniach autorskich
