61

Latest post of the previous page:

"Dla kobiet" to niekoniecznie oznacza "po kobiecemu". Nie mam nic przeciwko temu, żeby mężczyźni pisali dla mnie. Wręcz przeciwnie. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

63
Wiesz, to chyba w ogóle nie ten trop. Ja wcale nie oczekuję od autora płci męskiej, żeby dekodował moje sekrety. Niech ujawnia swoje. I nich robi to dla mnie. Niech mówi do kobiety, po prostu. Tak, żeby rozumiała i żeby się mogła zachwycić. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

64
Niech mówi do kobiety, po prostu. Tak, żeby rozumiała i żeby się mogła zachwycić.
Kurczę Thana, ja tak mówię do moich randek. Zaraz po takiej dawce randki mają parcie na narzeczeństwo, a potem dalej na ślub i dzieciaczki.
A potem....uuuu...potem to dopiero jest ból. Bo ten ból nazywa się rozwód :PPP
To tak anegdotycznie wrzuciłem dla rozbawienia forumowiczów :)
Pozdrawiam,
www.darkaraghel.com

65
DarkAraghel pisze:Kurczę Thana, ja tak mówię do moich randek.
A dlaczego nie w książce? :) Dawaj w książkach tak, to się oczarujemy i będziemy kupować.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

66
@Andrzej, jak raczej nie jestem twoją czytelniczką, tak akurat Kuzynki czytałam z zainteresowaniem. Cały czas odnosiłam jednak wrażenie, że wszystkie trzy panie są homoseksualne. Narracja szła z punktu widzenia bohaterki, ale kamera patrzyła za nią tak, jak facet. Poza tym charakterystyka postaci ok. Kobiety są zróżnicowane i nie należy się specjalnie bać, że się źle sportretuje ich psychikę. Dowolna kombinacja cech istnieje w naturze.
Nic bardzo wyraźnego i w sumie żaden zarzut, ale trochę mnie to rozbawiło. Gdzieś to jeszcze widziałam, ale już nie pamiętam.

[ Dodano: Pią 03 Maj, 2013 ]
W sensie - kamera z punktu widzenia bohaterki patrząca za inną bohaterką.

Poza tym tak samo, jak ludzie, Funky.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

67
Moje 3 grosze odnośnie panien Kruszewskich i wampirzycy Moniki: o ile Stasię i Monikę odebrałam jako wyraziste postacie, o tyle Katarzyna wypada jakoś tak... blado w porównaniu z nimi.

Natomiast orientacja pań jakoś nie budziła moich wątpliwości (ewentualnie może powinnam zwątpić we własną :P) Kobiety jak najbardziej oceniają inne kobiety pod kątem wyglądu.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

68
inatheblue pisze: Cały czas odnosiłam jednak wrażenie, że wszystkie trzy panie są homoseksualne.
to ja chyba muszę teraz siąść i przemyśleć całe moje życie...

70
inatheblue napisał/a:
Cały czas odnosiłam jednak wrażenie, że wszystkie trzy panie są homoseksualne.

to ja chyba muszę teraz siąść i przemyśleć całe moje życie...[/quote] Nie wypowiem się w pełni merytorycznie, ponieważ nie czytałem tej pozycji. Ograniczę się do zwrócenia uwagi na pewne zjawisko. Zaobserwowałem w pewnych kręgach skłonność do nadinterpretacji bliskości między osobami tej samej płci. Wynika ona z różnych powodów:
1. niektórzy do tego stopnia przewartościowali swoją ocenę związków, iż każda przyjaźń damsko-damska, czy męsko-męska bez domieszki pieprzu wydaje się niepełna. Objawy jej istnienia interpretuje się domyślnie, jako rozwinięte zgodnie z przyjętą lewacką aksjologią.(Spotkałem takich na jednym z fandomowych forów literackich.)
2. niektóre media przyjmują optykę grup mniejszościowych. Dopuszczają polemikę z przypisaniem skłonności tej lub innej sławnej postaci, ale jednocześnie domagają się ogólnego zrozumienia dla takiej autoafirmacji u grup "dyskryminowanych".
3. tak zwana negatywna publiczność sama z siebie zaczyna się wpisywać w kategorię "homofoba", który w byle czym dopatruje się możliwości posądzenia o zboczenie. (Bo patrzenie kobiety na inne kobiety przez okulary mężczyzny w powieści jeszcze niczego nie dowodzi. Jest niedookreślone treściowo. Może na przykład oznaczać zarówno niedocenienie kobiecej emancypacji, albo jej głębokie zinternalizowanie i przecenienie,)

Dlaczego lewicowe i lewicowo-liberalne media w Polsce mają w przeważającej mierze "negatywną publiczność", czyli taką, która "odszyfrowuje" je niezgodnie z domyślnymi intencjami nadawców - to temat na inną dyskusję. Dodam tylko, że to i inne zjawiska wiążą się z głębokim kryzysem środowisk postępowych, które kiszą się we własnym sosie.

Wracam do tematu. Istnieje jeszcze forma pośrednia między pisaniem pod pseudonimem i pod nazwiskiem. Polega ona na przypisaniu swojego dzieła fikcyjnemu autorowi lub autorom. Pisarz ustawia się w pozycji redaktora lub wydawcy papierów po postaciach fikcyjnych. Te zaś mogą się na przykład między sobą sprzeczać, albo zdawać sprzeczne relacje z tych samych wydarzeń etc. Dzięki temu - podobnie jak twórca dialogu filozoficznego - można łatwo ukryć swoje poglądy, albo uciec od złudzenia nadmiernie obiektywizującego opisu wydarzeń.

71
Humanozerca pisze:Zaobserwowałem w pewnych kręgach skłonność do nadinterpretacji bliskości między osobami tej samej płci. Wynika ona z różnych powodów:
1. niektórzy do tego stopnia przewartościowali swoją ocenę związków, iż każda przyjaźń damsko-damska, czy męsko-męska bez domieszki pieprzu wydaje się niepełna.
po prostu żyjemy w środowisku totalnie zatrutym pornografią i postępującą w ślad za nią rozwiązłością...
Dodam tylko, że to i inne zjawiska wiążą się z głębokim kryzysem środowisk postępowych, które kiszą się we własnym sosie.
to nie kryzys - to gangrena.
Kiszą się - ale to nie zmniejsza potencjału do infekowania wszystkiego wokoło...
Wracam do tematu. Istnieje jeszcze forma pośrednia między pisaniem pod pseudonimem i pod nazwiskiem. Polega ona na przypisaniu swojego dzieła fikcyjnemu autorowi lub autorom. Pisarz ustawia się w pozycji redaktora lub wydawcy papierów po postaciach fikcyjnych. Te zaś mogą się na przykład między sobą sprzeczać, albo zdawać sprzeczne relacje z tych samych wydarzeń etc. Dzięki temu - podobnie jak twórca dialogu filozoficznego - można łatwo ukryć swoje poglądy, albo uciec od złudzenia nadmiernie obiektywizującego opisu wydarzeń.
hmmm...
nie załapałem...

czy masz na myśli narrację wielospojrzeniową - coś jak "Dracula" Brama Stockera (kilku narratorów, wplecione w fabułę listy i pamiętniki)

czy może próbę wmówienia czytelnikowi że obcuje z autentycznym odnalezionym materiałem?

[ Dodano: Pon 13 Maj, 2013 ]
np. R.Dahl "Wuj Oswald" skoro już jesteśmy przy gołych babach...;)

72
po prostu żyjemy w środowisku totalnie zatrutym pornografią i postępującą w ślad za nią rozwiązłością...
Tyle, że tam istniał kontekst ewidentnie ideologiczny. Swojego czasu wybuchła na tym forum wewnętrzna awantura administracyjna. Oficjalnie poszło o to, że jedna z moderatorek nazwała inną "feminazistką", bo ta nie chciała zmiany prowokacyjnego awatara zasłużonej użytkowniczki. Szefostwo za zamkniętymi drzwiami okładało się bardzo potoczystym, wręcz wulgarnym językiem. Wiadomo o tym, bo wyciekły materiały, przy okazji wielkiego przetasowania personalnego... Na szczęście, ja już się tam nie udzielam i nawet doprowadziłem do tego, że wszystkie moje posty zostały skasowane.
to nie kryzys - to gangrena.
Kiszą się - ale to nie zmniejsza potencjału do infekowania wszystkiego wokoło..

Zapewne nie, niemniej choroba jest głębsza niż się wydaje na podstawie powierzchownego oglądu zjawisk. ;)
hmmm...
nie załapałem...

czy masz na myśli narrację wielospojrzeniową - coś jak "Dracula" Brama Stockera (kilku narratorów, wplecione w fabułę listy i pamiętniki)

czy może próbę wmówienia czytelnikowi że obcuje z autentycznym odnalezionym materiałem?
To może występować razem i osobno. Każdą konfigurację (tak mi się wydaje) warto rozważyć. :)
\

73
Teraz ja się czegoś nowego dowiaduje o sobie - jestem zatruta rozwiązłością i pornografią! Ach, te hentaje...
A poważnie - to tylko subiektywny odbiór wynikający ze sposobu prowadzenia narracji (pisarz jest facetem i koncentruje się na fizyczności bohaterek mocniej, niż np. ja), ale jak wspomniała Ignite, to może być mocno subiektywne odczucie. Ja słabo zwracam uwagę na fizyczność innych ludzi, zawsze był dla mnie ważniejszy np. tembr głosu. Dodatkowo jestem węchowcem, co powoduje dyskomfort na konwentach. Lubię też ludzi charakterystycznych, a to zwykle oznacza jakąś rozbieżność z klasycznie pojmowaną urodą (taką filmową). Pewnie to też gdzieś się odbija w moim pisaniu.

[ Dodano: Sro 15 Maj, 2013 ]
* - jestem chyba najbardziej pruderyjną autorką na polskim rynku. Za Chiny Ludowe nie wiem, jak opisywać sceny miłosne i zwykle kropkuję szczegóły. Może kiedyś się nauczę, ale dopóki nie będę pewna, wolę nie narażać się na śmieszność.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

74
inatheblue pisze: * - jestem chyba najbardziej pruderyjną autorką na polskim rynku. Za Chiny Ludowe nie wiem, jak opisywać sceny miłosne i zwykle kropkuję szczegóły. Może kiedyś się nauczę, ale dopóki nie będę pewna, wolę nie narażać się na śmieszność.
To polecam "Spóźnieni kochankowie" W. Whartona.

75
Humanozerca pisze:Oficjalnie poszło o to, że jedna z moderatorek nazwała inną "feminazistką"
Czyli wielkie halo o synonim popularnego wyrazu? Smutne :D
Humanozerca pisze: niektórzy do tego stopnia przewartościowali swoją ocenę związków, iż każda przyjaźń damsko-damska, czy męsko-męska bez domieszki pieprzu wydaje się niepełna. Objawy jej istnienia interpretuje się domyślnie, jako rozwinięte zgodnie z przyjętą lewacką aksjologią.(Spotkałem takich na jednym z fandomowych forów literackich.)
Kojarzy mi się to z 'seksualizacją' szkolnictwa. Teraz nie liczy się to, co pisała Szymborska, tylko to, czy była lesbijką i jak to można ująć w programie nauczania. Niedługo prezydent - w ramach kampanii społecznej z gatunku różnego rodzaju pro - przyzna się, że jest gejem i zgolił wąsy, bo to zbyt agresywny, niepostępowy (CO NA TO UNIA?!) i przez to obrażający atrybut męskości. Że już o jego żonie nie wspomnę, kto wie, może jest trans? To na pewno nauczyłoby czegoś to zaściankowe społeczeństwo! :D
Humanozerca pisze:Polega ona na przypisaniu swojego dzieła fikcyjnemu autorowi lub autorom. Pisarz ustawia się w pozycji redaktora lub wydawcy papierów po postaciach fikcyjnych. Te zaś mogą się na przykład między sobą sprzeczać, albo zdawać sprzeczne relacje z tych samych wydarzeń etc. Dzięki temu - podobnie jak twórca dialogu filozoficznego - można łatwo ukryć swoje poglądy, albo uciec od złudzenia nadmiernie obiektywizującego opisu wydarzeń.
Trochę mi się to kojarzy z Kingiem i Bachmanem. Aczkolwiek tam nie było - przynajmniej z tego, co mi wiadomo - żadnego podłoża ideologicznego (od którego autor odcinałby się za pomocą pseudonimu). W ogóle rozumiem Twoje słowa też tak, że poprzez pseudonim można np. ująć pisarza w konwencję jego twórczości i odrealnić jego osobę. Nie wiem, czym to może skutkować. Może to bywa zabawne. Obecny na tym forum Paweł Rejdak tak zresztą wypowiadał się o swoim pseudo w jednym z wywiadów.

Jeszcze odnośnie tego ujmowania pisarza w konwencję - to trochę jak zabawa Lema w recenzje książek, które nie istnieją albo jak Orbitowski, który pisał felietony, które w fantastyczny (świadomie zakamuflowany) sposób rozwijały jakieś zdarzenia i fakty z rzeczywistości i pączkowały wokół nich jako nowe historie.

76
Pół na pół w temacie.

Powiedzmy, że coś tam wydaję. Potem wydaję inną książkę - pod pseudonimem, bo nie życzę sobie, żeby była wiązana z moim prawdziwym nazwiskiem. Jak tutaj wygląda sprawa np. spotkań autorskich? Da się faktycznie ukryć fakt, że się napisało coś i wydało? Czy to raczej utopia?
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron