2
IMHO: jedne na kilkaset pisarzy, dobry pisarz, ma prawo sie utrzymac z honorarium, cala reszta pisarstwo traktuje jako drugi zawod lub hobby. Choc z tego co mi wiadomo niektorzy dorabiaja jako recenzencji, redaktorzy, felietonisci. Nie ma tu jakies stalej zasady. średniego autora czyta średnia czesc ludzi, a wiec srednio malo zarobisz.

4
Czemu zaden pisarz? Oczywiscie, ze pisarz, lecz rzemieslnik, nie artysta. Jedni robia filmy i na nich zarabiaja, inni sa elektrykami, a pisarz pisze po to, zeby ktos to czytal (a wiec mozna tez zarobic) :-)



Uwazam, ze w Polsce moze byc z tym kiepsko, jezeli chodzi o sredniej klasy pisarza. Oczywiscie, ze jezeli napisze cos wyjatkowego, dla mas (taki POP), moze zarobic kupe kasy (zalezy tez co oznacza duzo).



Jezeli ktos chce jednak zarobic naprawde duzo, nalezy sie nastawic na rynki zachodnie (anglia, USA, niemcy).

5
Nie zrozumiałaś mnie ,ktoś kto tylko myśli o pisarstwie jako o zarobku ,nie jest pisarzem. Pisarz pisze z nadzieją , że komuś się spodoba to co napisał ,a za tym ewentualnie będą szły profity. Ktoś kto chce tylko pisać pod publikę z nadzieją przeliczając na kalkulatorku zyski to żaden pisarz, co najwyżej matematyk z duszą humanisty.

6
Zrozumialam, tylko napisalam, ze jesli wyda ksiazke, to jest pisarzem i nim pozostanie. Nie ma okreslenia na kogos, kto pisze ksiazki tylko pod kase, chyba, ze "kasujacy pisarz" ;-)



Chodzilo mi jedynie o slowo, okreslenie. Tak samo POLSKA, nie jest krajem, panstwem czy jakims tam terenem, a jedynie slowem.

8
Nie wiem. Dla mnie slowo pisarz, oznacza cos wiecej, niz tylko czlowieka, ktory pisze do szuflady (jak wiekszosc z NAS). Np siebie uwazam jedynie za czlowieka piszacego, nie pisarza. Nie wiem ,czy decyduje o tym wydanie ksiazki, podalam tylko przyklad :)

10
Raczej sie utrzymac z pisania nie mozna... I tak jest nie tylko w Polsce... Chyba, ze napiszesz jakis gniot-bestseller i bedziesz mial troche szczescia...

Wielu znanych, bogatych autorow to wlasnie autorzy takich gniotow. ;)



Co do dyskusji Manty i wioli:



A ja tam uwazam, ze kazdy kto czuje, ze ma dusze pisarza jak najbardziej nim jest. Tego sie nie da nauczyc ani kupic... ;) Mozna nauczyc sie gramatyki, ortografii, stylistyki itd. Mozna pisac dzieki temu dobrze... ale czy to wystarczy? ;>



Na pewno nie pomoze tu tez wydanie ksiazki - niektore gnioty sie dobrze sprzedaja, co nie znaczy, ze to jakies arcydziela...



A 70% pisarzy (tych, ktorzy cos wydali) to wlasnie tacy rzemieslnicy...

Jak dla mnie pisarz, ktory nie jest artysta, jest cienkim pisarzem. ;>



Bez znajomosci i kasy nielatwo cos wydac... Trzeba byc genialnym, innowacyjnym, szalonym albo miec szczescie. ;)



A bycie innowacyjnym tez nie zawsze pomaga, bo krytycy i tak to z blotem zmieszaja - dla zabawy... Wszystko, co nie jest typowe, jest w koncu zle... ;>



Moralz tego taki: Lepiej byc pisarzem do szuflady, niz rzemieslnikiem... ;)

(I tak po smierci, ci zasluzeni beda slawni... :P)
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

11
gniot-bestseller i bedziesz mial troche szczescia


Zeby napisac gniot-bestseller tez trzeba miec sporo umiejetnosci i umiec dobrze sie sprzedac ;) A szczescie jak szczescie, zawsze i wszedzie jest przydatne choc wcale nie istnieje :)

12
Dobrym sprzedaniem autora sie zajmuje wydawca... To tylko kwestia szczescia, ktore zreszta istnieje... W koncu kierujesz swoja propozycje wydawnicza do jakiegos czlowieka, ktory na podstawie swojej czysto subiektywnej niestety opinii, decyduje o twoich losach... ;> A on moze akurat nalezec do tej grupki czytelnikow-krytykow, ktorzy nie gustuja w tym, co piszesz i chocby bylo warte Nobla... nic nie zdzialasz... ;)
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

13
Hehe :) Ja i tak uwazam, ze szczescia nie ma. Wszystko jest skladowa jakichs tam poszczegolnych czynnikow, w okreslony sposob oddzialywujacych na ludzi :) Jezeli mowimy o takiej skladowej jako o szczesciu, to wtedy sie zgodze :)



Co do szczescia ... Proponuje looknac na film: Match Point ("wszystko gra") Allena. Leci w kinach - mocny jest :)

14
Ja tam przeciw rzemieślnikom nic nie mam. Nie można podchodzić do sprawy w ten sposób, że książka, która zarabia pieniądze jest do niczego, a już napewno nie do czytania. Tak, jak tekst lądujący w szufladzie, nie musi być od razu arcydziełem, którego nikt nie rozumie, po za autorem oczywiście.

Inna sprawa, że to dzięki takim "gniotom" ludzie nie mający ksiażek w rękach od lat szkolnych, zaczynają czytać.

No to tyle:)[/i]

Dodane po 1 minutach:

Ja tam przeciw rzemieślnikom nic nie mam. Nie można podchodzić do sprawy w ten sposób, że książka, która zarabia pieniądze jest do niczego, a już napewno nie do czytania. Tak, jak tekst lądujący w szufladzie, nie musi być od razu arcydziełem, którego nikt nie rozumie, po za autorem oczywiście.

Inna sprawa, że to dzięki takim "gniotom" ludzie nie mający ksiażek w rękach od lat szkolnych, zaczynają czytać.

No to tyle :D
Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.

http://wlasnadroga-addy.blogspot.com/

15
U mnie nie leci... albo juz lecial ;>



Manta - Ok - zbieg okolicznosci, skoro szczescie ci nie pasuje... ;)




Addy pisze:Ja tam przeciw rzemieślnikom nic nie mam. Nie można podchodzić do sprawy w ten sposób, że książka, która zarabia pieniądze jest do niczego, a już napewno nie do czytania. Tak, jak tekst lądujący w szufladzie, nie musi być od razu arcydziełem, którego nikt nie rozumie, po za autorem oczywiście.


A czy ja mowie, ze cos mam? ;> Nie uogolniaj mojej wypowiedzi... Nie napisalem, ze tak jest zawsze... Ksiazka, ktora zarabia pieniadze na pewno nie jest zla... ale ja tam literaturze popowej mowie precz... Oczywiscie, ze sa tez dobre i wybitne bestsellery, ktore sobie zasluzyly na swoja opinie. ;>



A tekst ladujacy w szufladzie moze byc arcydzielem czesciej, niz by sie moglo wydawac... Wystarczy spojrzec na najznakomitszych pisarzy... Prawie kazdy pisal do szuflady... Malo ktory artysta byl od razu doceniany... ;>



Ja tam sie nie trzymam zadnych norm... Czy to, czego sie kaza dzieciom uczyc w szkolach, to zrozumiale teksty? - raczej nie.

Kto powiedzial, ze ktos to musi rozumiec? Kazdy zrozumie na swoj sposob i tak ma byc... A jak nie rozumie, niech siegnie po inna lekture - latwiejsza... Autor z reguly nie zastanawia sie nad tym, jak jego tekst ma byc interpretowany...



To inni wymyslaja interpretacje za niego - ta jedna, jedyna i sluszna...

I wtedy tekst staje sie nagle wartosciowym dzielem, bo krytycy uznali, ze jest taki gleboki i wspanialy... Jasne... ;>



Normowac mozna prawo albo pisownie... ale nie sztuke...



Autorytetami dla mnie sa: K.K. Baczynski, M. Bialoszewski, Gao Xingjian...



Dziekuje, skonczylem... ;>
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”