zgodnie z obietnicą o sprzedaży

1
Otóż żeby nie było, natychmiast po otrzymaniu informacji o sprzedanych egzemplarzach obiecałam napisać. I oto jestem i piszę pomimo, że chwalic się nie ma czym. Osobiście uważam, że jest to porażka ale słowo się rzekło.
Otóż od września do grudnia sprzedano 300 egzemplarzy.
Straszne, powinnam rwać włosy z głowy. Myslę jednak, że to wina raczej formy sprzedaży, przeważnie wysyłkowej jednak. Brak reklamy też pewnie zrobił swoje, bo niby czemu ktoś miałby kupić książkę nieznanej nikomu osoby.
Rację ma Andrzej tłumacząc, że należy wbijać się do pism papierowych aby wyrobić nazwisko, z tym jednak zastrzeżeniem, że jednak jest to zarezerwowany przywilej dla piszących fantastykę.
Heh, no cóż liczę jednak na jakiś cud :)

4
Spokojnie, Anno, póki co nie widzę powodu abyś rwała włosy z głowy. Może ilość sprzedanych egzemplarzy nie powoduje bicie serca, ale wierz mi, jak na początek i na debiutanta to całkiem dobry wynik. Pamiętaj, że to dopiero początek, teraz zaczyna się reklama szeptana, czyli jedna pani która już książkę przeczytała powie drugiej, że warto po nią scięgnąć.
Spokojnie, nie jest źle i jutro będzie już tylko lepiej. Musisz zadbać aby informacje o książce ukazały się w czasopismach branżowych i kobiecych, to zawsze zwiększa sprzedaż. Niby to ogrom pracy i powinno to spaść na Wydawcę, ale jeśli sama tego nie zrobisz nikt tego za ciebie nie wykona i nie licz na Wydawcę, on zawsze wyłącznie obiecuje, obiecuje i obiecuje, a na samym końcu wszystkie wygrane przypisuje sobie. Jeśli chcesz pisać, nastaw się na to, że większość spraw z promocją spadnie na ciebie, ale nos do góry, nie tylko wiesz, że wszystko co zyskasz zależało od twojej pracy i uporu.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

5
Tak już nawet popisałam kilka pseudoautoreklam do pism kobiecych. Wydawca podobno załatwia reklamę w radio, ale wszyscy wiemy jak to wygląda. Kurczę dziwi mnie jedna rzecz, w większości księgarń internetowych książka sprzedaje sie dobrze??? - Tak myślę, bo podglądając widzę, że przeważnie po miesiącu zostaje wyprzedana - Tak było w KDC, w Świecie Książki, nawet w Kolporterze wyprzedali w tej chwili mają drugi rzut i w wyższej cenie, tylko czemu nie ma jej na półkach? W moim regionie książka jest nie do kupienia bo okazuje się, że nawet Empik wyłącznie na zamówienie ją sprzedaje. Może się mylę ale wydaje mi się, że wiele osób właśnie z tej prostej przyczyny nie kupuje książki. Jakby nie patrzeć sprzedaż wysyłkowa to jeszcze koszty kurierskie.
Czemu tak się dzieje Władku?
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

6
Z wygody.
Żeby pojawiała się na półkach, księgarz musiałby ją ściągnąć do księgarni (czytaj zapłacić w ciemno za zakupiony egzemplarz) a przy dzisiejszych możliwościach Internetu woli ją wrzucić jako ofertę wirtualną i jak ją ktoś kupi, wtedy dopiero ściągać z magazynu. Z jednej strony to normalne, z drugiej.... nieprofesjonalne.
Może podzwoń do okolicznych księgarń i zaproponuj, że przyjedziesz do nich i będziesz robić za sierotkę, jeśli w zamian ściągną do siebie trochę książek. Postaraj się trafić do regionalnych gazet ( wywiad, recenzja książki, ???), TV - choćby do szczecińskiej regionalnej. I pukaj wszędzie, gdzie tylko możesz, ale bez przesady, bo Internet to nie tylko zgromadzenie dobrych ludków, ale także zestresowanych furiatów i złośliwców. No i pisz drugą książkę.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

7
Brak znanego nazwiska powoduje, że sklepy zamawiają po kilka egzemplarzy Twojej książki. To skutkuje szybką sprzedażą, ale personelowi nie chce się zamawiać powtórnie kolejnej partii, bo i zysk niewielki. A jeśli jeszcze wydawca nie monitoruje sytuacji ( czasem wystarczy przypomnieć, że książka jest w magazynach), efekt jest, jaki jest... Konkludując: brak znanego nazwiska, kiepska dystrybucja, brak reklamy. Gdybyś wcześniej pisała coś dla prasy kobiecej ( choćby artykuły "okołotematyczne"), znalazła innego wydawcę... Nb. na bazie tych danych łatwo wyobrazić sobie sprzedaż książki nieznanego autora który postanowił sam się wydać... Pewnie efekt byłby kilka razy mniejszy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

8
Navajero - zgadzam się z Tobą, poza fragmentem "sprzedaż książki nieznanego autora który postanowił sam się wydać". Ja osobiście jako taki nie narzekam, choć dla większości nadal jestem nieznany i nierozpoznawalny - poza tymi co już moje książki przeczytali i znależli w nich klimat.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

9
No i tu Adamie wcale nie jest prosto, bo gazet kobiecych mamy kilka ale prawie wszystkie kontrolowane przez jedno duże konsorcjum powiedzmy i tam nie ma siły się dostać. Mają swoich "piszących". Weźmy pierwszy lepszy tytuł Świat Kobiet - próbowałam nawet nie poproszono mnie o próbke materiału - odpowiedź w stylu:"mamy swoich stałych felietonistów, etc.", to samo dotyczy innych pism. Szanse przebicia żadne, a nie umiem pisać fanatastyki, nie widzę siebie w tym gatunku i zwyczajnie jestem kiepska w tych klockach.
Szanse w tym, co mi leży zerowe.
Innymi słowy wcale nie powiedziane, że nazwisko faktycznie można sobie wyrobić na rynku prasowym, nazwijmy to kobiecym. No chyba że opowiadaniem - romantycznym wyciskaczem łez. Tego nienawidzę.
Druga książka skończona, leży w pewnym wydawnictwie, wkrótce ma być decyzja. Podano mi już jednak przybliżony termin wydania w razie zakwalifikowania przez redakcję - naczelny już się zapoznał - na 2012.
heh zaczynam trzecią mimo wszystko.

10
Jesteś opublikowaną już pisarką. Próbuj jeszcze raz.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

11
Nie możesz drzwiami wejdź oknem. Czyli mówiąc inaczej zaproponuj, że przekażesz im (czasopismom) książkę jako nagrodę do ich konkursu, pod warunkiem, że pytanie będzie dotyczyło historii poruszanej w Twojej książce. Poza tym, mimo że należą do jednego konsorcjum każde z nich ma osobną redakcją. Może nie proponuj felietonów, - to może być dla kogoś z ich znajomych konkurencją, - ale namów ich aby na twoim przykładzie i twojej pomocy poruszyli temat o którym piszesz.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

12
Naturszczyk pisze:Navajero - zgadzam się z Tobą, poza fragmentem "sprzedaż książki nieznanego autora który postanowił sam się wydać". Ja osobiście jako taki nie narzekam, choć dla większości nadal jestem nieznany i nierozpoznawalny - poza tymi co już moje książki przeczytali i znależli w nich klimat.
Ty już nie jesteś taki nieznany :)
iska36 pisze:No i tu Adamie wcale nie jest prosto, bo gazet kobiecych mamy kilka ale prawie wszystkie kontrolowane przez jedno duże konsorcjum powiedzmy i tam nie ma siły się dostać. Mają swoich "piszących".
I tak i nie. To konsorcjum to jednak oddzielne tytuły, nie jedno, wielkie ZUO ;) Trzeba próbować. Masz na koncie jedną książkę, wykorzystaj ten fakt.
iska36 pisze: Szanse w tym, co mi leży zerowe.
Nie musisz pisać romansów czy fantastyki. Pisz o tym, na czym się znasz, np. o chorobie swojego dziecka. Publicystykę. Tak też można wyrobić sobie nazwisko, a i działać w obszarze który Cię interesuje.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

13
Ale jak rozumiem to są egzemplarze rozliczone, a wiele już sprzedanych jest jeszcze nierozliczonych przez pośredników, więc realna sprzedaż może być wyraźnie większa?

14
Navajero, ale jak zaczynałem ze swoimi Misjonarzami byłem "prawie" nieznany. :mrgreen:
Z tym, że trafiłem ze swoją historią na nowy temat którego w ten sposób nikt nie opowiadał, dlatego skończyło się tak jak się skończyło. Zresztą, nie mam zamiaru na tym poprzestać i mam na widoku kilka ciekawych nowych tematów. No, niby nie nowych ale pokazanych w innym świetle... i z innej perspektywy.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

15
iska36 pisze:Wydawca podobno załatwia reklamę w radio, ale wszyscy wiemy jak to wygląda.
Tzn.???

A co do pism kobiecych to bez przesady. Nie chcą, żebyś dla nich pisała? Niech napiszą o Tobie :-) Zwłaszcza tygodniki mają sporą potrzebę tematów - wywiady, reportaże, artykuły, recenzje - wbrew pozorom nie wszystkie są sponsorowane i często jak cię nie chcą drzwiami to spróbuj wejść oknem. Jeżeli dział promocji powie Ci np., że za pokazanie książki trzeba płacić, to spróbuj zadzwonić do sekretariatu lub redakcji i spytaj o redaktorkę zainteresowaną taką tematyką. A redaktorki często się zmieniają, podobnie jak naczelne i cała polityka pisma ;) Tak więc warto próbować.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”