Znowu nie wiem czego to dowodzi? Marines to piechota morska, Rosjanie też taką mają, ale to żaden Specnaz. Podobnie w USA dużo wyżej stoją pod względem wyszkolenia SEAL - s czy Rangersi. Większość jednostek ćwiczy walkę wręcz w zakresie podstawowym lub co najwyżej średnim i u Rosjan i na Zachodzie. Jednak są takie, które robią to na dużo wyższym poziomie - np. oddziały dalekiego zwiadu, operatorzy służb specjalnych. Bo ci muszą często działać w specyficznych okolicznościach i nie zawsze mogą polegać na sile ognia.
Nie porównuję Marines do Specnazu. Staram się uchwycić mechanizm. Uczymy żołnierzy tego, tego i tego. Bo to i to jest skuteczne, przy czym ma dużą szanse zastosowania w realnej walce. Liczba technik z natury rzeczy musi być ograniczona. Zwłaszcza, że trening podstawowy takiego osobnika z reguły nie trwa długo.
Jednak cały czas Sistiema uchodzi wśród żołnierzy specoddziałów za najwyższy stopień wtajemniczenia. Tym bardziej, że obejmuje ona ( np. w wersji Kadocznikowa) w zasadzie wszystko: walkę z bronią i bez broni, system strzelania, przetrwania w trudnych warunkach, poruszania się w każdym terenie ( są specjalne sposoby, inne na teren miejski, inne na bagna czy las). Żołnierze wracający z Czeczenii czy Inguszetii wielokrotnie podkreślali, że przeżyli tylko dzięki Sistiemie...
Sednem Sistiemy jest walka w bliskim kontakcie - z bronią i bez broni. I to właśnie komplementują ci cytowani przeze mnie ludzie nb. fachowcy w tym zakresie, znający się na walce wręcz.
Brzmi to mało spójnie

I choć wiem, że Tobie chodziło akurat o jedną konkretną książkęi cytat z niej, to prawdę mówiąc było to dość mało klarowne. Teraz wszystko jasne.
Nie czytam po rosyjsku
Zlinkowałem artykuł którego autor wyraźnie twierdzi, że przypisywanie tysiącletnich korzeni temu systemowi to ściema

I ja się z nim zgadzam.
No ta, ale poza negacją korzeni, to facet odlatuje ze skutecznością sistiemy w niezły kosmos. A Ty powiedziałeś, że to najlepszy artykuł na ten temat, więc się czepiłem
Nie wiem na czym miałoby polegać owo mitologizowanie Sistiemy?
Retryka mówienia o niej (zwłaszcza w tym artykule) jako żywo przypomina mi tę, która jakiś czas temu była dolą brazylijskiego ju jitsu (w zasadzie to Gracie ju jitsu, chociaż niby to to samo). Poczytaj o niej, bo to naprawdę zadziwiające jak podobne do siebie potrafią być legendy. Rickson Gracie, nauczany od dziecka przez ojca*(hm, czyżby podobnie jak niejaki Riabko?), mistrza ju jitsu, jeszcze zanim był w ogóle świadomy tego, co robi. Przez wiele lat szkolił techniki swojej walki na ulicy, od 18 roku życia nie przegrał żadnej walki, pokonał wielu czołowych zawodników mma, rekord walk 400-0, rzucił wyzwanie Tysonowi, a ten go nie podjął, bo się bał, jeden z autorów słynnego "wyzwania gracie" (obiecali dać milion dolców każdemu, kto przyjdzie i go pokona - do Riabko ponoć tez sporo typków przychodziło i wszyscy polegli, ta?) itd. Plus spora filozofia do tego (istotne znaczenie na przykład ćwiczeń oddechowych). Jego brat triumfatorem pierwszych UFC. Potężna legenda i tak dalej - na fanów to działa.
I choć Rickson sportowcem był bez wątpienia wielkim, to legenda jest tylko legendą.
Fakt1: W tamtych czasach za milion dolców to Tyson nie wychodził z domu.
Fakt2: Nie licząc Rei Zulu to żaden z zanotowanych przeciwników nie był szczególnie wybitny (a sam Rei był raczej street fighterem, nie zawodnikiem)
fakt3: Rekord 400-0 utrzymywał się całkiem długo, dopóki nie obśmiał go sam ojciec Ricksona w wywiadzie (bo oficjalnych walk to on miał 11).
fakt4: Czasy się zmieniły, do MMA weszli zapaśnicy i mit bjj upadł ostatecznie. Dziś mistrzowie świata bjj padają po mocnym ciosie tak samo jak zwykli ludzie. A kiedyś mówiono o nich dokładnie to samo, co dziś o adeptach sistiemy.
[*Helio Gracie - kolejna legenda, ale to już polecam internet, żeby nie było za dobrze]
Mechanizm tworzenia mitu walki wręcz sistiemy wydaje się bardzo zbliżony.
Założę się, że to nie dwa jedyne systemy walki, o których znaleźlibyśmy wiele "rzetelnych" informacji napisanych w podobny sposób.
Tyle, że to niesportowe techniki i w UFC by ich nie dopuścili.
UFC jest dziś organizacją promującą pewien sport. Sport ma zasady, ma kibiców i przynosi pieniądze (poza nazwą i klatką nie zachował wiele z pierwotnych założeń). Ale pierwsze UFC (bodajże do 12) to było pójście na totalny żywioł. To były czasy, kiedy naprawdę to była walka bez reguł. Potem zmieniono to głównie ze względu na protesty senatorów (jeden z nich miał na nazwisko McCain na przykład) i fakt, że pewne unormowania pomagają promować dyscyplinę, którą wielu określało jako rzeźnię w klatce.
Ciekawe czy przeczytałeś choćby jeden podręcznik Sistiemy i czy wiesz cokolwiek na ten temat poza przeczytaniem zlinkowanego przeze mnie artykułu? Większość osób wypowiadających się na temat Sistiemy bazowała na filmikach z YouTube... Pytam bez ironii.
Nie, nie przeczytałem żadnego podręcznika. Ale tak, wiem więcej niż ten artykuł. Jak wspomniałem, miałem okres w życiu, kiedy czytałem na podobne tematy wszystko, co było w sieci. Jest trochę materiałów anglojęzycznych (jak sądzę głównie za sprawą Wasiliewa). Miałem też przyjemność przewinąć się przez parę sportów i sztuk walki. Stąd moja czułość na punkcie budowania pewnych legend.
[np. faktu, że "mistrzowie" wprost uwielbiają je budować]
Było paru którzy próbowali obić Wasiliewa i Riabko. Tylko nikomu się to nie udało

To było a propos owego dziadka o nadnaturalnych umiejętnościach którego przykład przytoczyłeś

No, a Rickson Gracie ma rekord 400-0. Tylko jakoś niewiele osób z tych czterech setek ma twarz i nazwisko. Dziwne, nie? Pewnie się wstydzą.
[a przypominam, ze taki Rickson jednak wyszedł do świata i dał się "sprawdzić", dzięki czemu do dziś jego rodzina dobrze żyje].
A oczy, jak już mówiłem, były prowokacją
Mnie to naprawdę ani ziębi, ani grzeje. I dyskusja nad tym, kto by wgrał - małpa znająca Savate, czy pawian-adept Muay Thai mnie nie interesuje.
Ale lubię wskazywać luki i wady tam, gdzie inni ciurkiem wymieniają zalety.
I nigdzie nie napisałem, że Sistiema to najskuteczniejszy sposób walki we wszechświecie

Więc mamy zgodę
