Założyłem konto, żeby zdobyć pewnego rodzaju lustro dla tego, co robię. Nie zamierzam na razie niczego publikować w Tuwrzuciu i przycupnę pewnie w innych wątkach, żeby załagodzić trochę pisarską samotność.
Ale dobra, do najciekawszego - pisanko.
Męczę się już wiele lat. Z przerwami, jedną nawet bardzo długą. Ale od grudnia 2019 klepię te paręset słów dziennie.
Moja relacja z pisaniem, jak widać, jest mieszana. Sprawia mi ono wielką trudność, a jednocześnie między innymi dlatego właśnie tak bardzo chcę to robić.
Z dzisiejszej perspektywy widzę, że powrót do pisania oznaczał dla mnie wzięcie go na serio. Koniec z wykręcaniem się, użalaniem się nad sobą itd. Jeśli chcę coś napisać, muszę wyrobić sobie dyscyplinę. Bo na "chęć" czekać można w nieskończoność.
W twórczości ustawiłem sobie cel: ustrzelić (nieosiągalny pewnie) balans pomiędzy "zabili go i uciekł" a "hum-drum, nudne rozkminy". Wydaje mi się, że jest tu mnóstwo niezagospodarowanej przestrzeni.
Aktualnie dłubię przy czwartym projekcie (poprzednie wciąż wydają mi się niegodne naprawiania, więc trudno je nazywać skończonymi powieściami). Bohater zbuntowany wobec opresyjnej władzy, bieda, obce technologie - te klimaty.
Nic sensownego nigdy nie opublikowałem, ale horyzont czasowy mam odległy. Wiem, jak dużo umiejętności muszę jeszcze wchłonąć, zanim cokolwiek z tego wyjdzie.
Oki, to tyle. Pozdrawiam.
