Czytało kilka osób z forum, niektóre wypowiedziały się po części, że nic ze mnie nie będzie, jeśli nie zacznę się uczyć. Czyli pisać krótkie formy i dawać je do sprawdzenia i do poprawiania. Problem może być taki, że jestem samoukiem, nigdy nie korzystałem z korepetycji, podobnie jest w tym przypadku (co może być zgubne).
No i sam dochodzę do tego, że nie nadaje się do wydania to co napisałem, ponieważ:
a) nie wpisuję w obecne trendy, mój przedstawiony świat jest inny niż typowo książkowy;
b) posiadam nazewnictwo wykraczające poza normalne ramy, posiadam postaci o imionach bardzo specyficznych, a jednocześnie ścierają się imiona z dwóch różnych światów (czyli mam postacie o imionach Dudek, Ciupak jak i 'normalnie wywodzące się z pewnego świata fantasy Cadrica, Cortoza i kilka innych), podobnie jest z nazwami gildii, które są tak samo specyficzne;
c) no i mój poziom pisania jest przeciętny (niektórzy uważają, że tragiczny). Ja uważam, że przeciętny, ale dużo pracuję, w miarę możliwości i czasu, jestem zadowolony ze swoich postępów, ale akurat te powieści nie nadają się do wydania. Są specyficzne i nie wiem czy ktoś by chciał je przeczytać, jeśli chodzi o czytelników Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, Pilipiuka czy autorów wywodzących się właśnie z szeroko pojętego obszaru fantasy. Tworzę coś innego...
...Coś na pewno nieartystycznego. Wspomniałeś o artystycznej prozie. Ba, u mnie to całkiem drugi biegun. Piszę takie powieści do kotleta. Oderwanie od rzeczywistości. Nie pasuję do obecnych trendów. Mam sprośne żarty, czasami bardzo płytkie, wesoły, sielankowy świat, ale ściera się on jednocześnie z brutalnością i przesadnością. Do tego mnóstwo bohaterów, można się pogubić, ale lubię mój świat. Taki przygodowy, pełny różnych wątków. Można znaleźć bohatera dla siebie, ale niektórzy twierdzą, że nie udało mi sie zbyt dobrze wykreować 90% postaci. Za to kilku czytelników przebrnęło przez pierwszy/drugi tom i im się podobało. Widzieli kilka niedociągnięć, ale nie byli marudni. Może dlatego, że to moi znajomi. Target jest bardzo wąski. Można się dopatrzeć czasami braku logiki, fakt, popełniłem kilka takich błędów, ale jeśli chodzi o bohaterów to oni już sami podejmują decyzje.
Wyszły takie głupie tłumaczenia niespełnionego pisarzyny, ale zaznaczam: mi się osobiście podoba to, co napisałem. Fabularnie. Tylko do dopracowania jest wiele pod względem językowym i stylistycznym. Z forum czytał Namrasit całą pierwszą część, fragmenty czytali Wolha, Aktegev, Galla, Nav i dawniej jeszcze kilka osób. Znam swoje mocne strony, słabe strony (ich trochę więcej). Na dziś nie chce mi się już udowadniać tekstem, że jednak mam rację.
Dzięki za komentarz. Każdy tak pisze, dopóki nie pozna mojej pisaniny

. Dobrze, że lubię pisać, więc będę pisał dalej. Na tę chwilę na pewno nie zahaczę o wydawnictwa, żeby się nie ośmieszać z moim poziomem. Za wysokie progi.
Kiedyś na pewno uda mi się coś stworzyć, co będzie przyzwoite i wyślę do wydawnictw.
Pisarz miłości.