Dziennik maratończyka - Escort

137
Brawo, brawo. Co do multum postaci, ja w pierwszej próbie literackiej też ich naprowadzałem sporo, i ostatecznie jedna z nich wyszła mi znacznie bardziej interesująca niż bohaterzy i bohaterki pierwszoplanowi :) Moim zdaniem pomysł, by każdemu bohaterowi dać szansę "zabłysnąć" jest niezły, o ile najpierw się czytelnika zainteresuje głównymi postaciami, by wiedział, komu ma kibicować i do kogo wracać.
http://radomirdarmila.pl

Dziennik maratończyka - Escort

138
Najpierw jedna drużyna wyruszyła na poszukiwania dzikich wierzchowców, teraz druga szykuje się do wyprawy na północny szlak handlowy, który zablokowali dotychczasowi sojusznicy, ale niepapierowi, tylko tacy słowni. Miasto będzie puste.

Z samotni polecenia w gildii wydaje gość, który wcześniej dowodził armią niewolników, ale dwaj śmiałkowie rozbili jego niecne plany o zebraniu wojska niewolników. Siedzi biedak w samotni, sam, samotny oczywiście. Poszedł na układ i zrzekł się władzy, zrzekł się praw, byle go nie wypędzili z miasta. Po cichu wydaje polecenia nowej mistrzyni, ale motywuje ją, działa nadal z miłością, kocha swoje miasto i społeczeństwo. Kontaktuje się też z nowymi osadnikami (głównymi bohaterami). Wyciąga rękę, godzi się, zakopuje topory wojenne. Zostaje olany przez ukochaną, szuka nowej miłości, ale nikt nie chce kogoś, kto jest odsunięty od władzy, pozbawiony praw i bogactwa.

Nabiera, jak może się uda, trochę zaufania i sympatii(?) u czytelnika. Wydaje się, że wyzbył się nienawiści wobec tych, którzy go prześladowali i tępili jego występki. Gildia złodziei na niego poluje, ale jest dobrze strzeżony przez swoich zaufanych ludzi.

7k. I w sumie 328k.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

140
Nie mam planów znakowych, jest plan fabuły na czwartą część i można powiedzieć, że za mną 1/3. Wyjdzie koło miliona, jak sądzę. Zależy od ostatniego zwrotu akcji, i czy jakieś wątki będą szerzej rozwijane (albo kontynuowane 'z wcześniej').
Plan jest natomiast taki, by czwartą i piątą część dopiąć do grudnia. Może się uda.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

141
Escort pisze: Z samotni polecenia w gildii wydaje gość, który wcześniej dowodził armią niewolników, ale dwaj śmiałkowie rozbili jego niecne plany o zebraniu wojska niewolników. Siedzi biedak w samotni, sam, samotny oczywiście. Poszedł na układ i zrzekł się władzy, zrzekł się praw, byle go nie wypędzili z miasta. Po cichu wydaje polecenia nowej mistrzyni, ale motywuje ją, działa nadal z miłością, kocha swoje miasto i społeczeństwo. Kontaktuje się też z nowymi osadnikami (głównymi bohaterami). Wyciąga rękę, godzi się, zakopuje topory wojenne. Zostaje olany przez ukochaną, szuka nowej miłości, ale nikt nie chce kogoś, kto jest odsunięty od władzy, pozbawiony praw i bogactwa.
No i kaputnął.
Śmierć bolesna i okrutna. Zemsty dokonał ten, który kiedyś był niewolnikiem, potem, po uwolnieniu był gildyjnym klaunem w innym mieście, nie miał pojęcia o walce. Wdrożyli go dwaj główni bohaterowie. Pokazali mu podstawowe ruchy, zabrali na trening, potem wyprawy... Rósł na oczach czytelnika, poczynając na swoim biznesie, kiedy założył dom rozkoszy, a teraz, nabrawszy smykałki biznesmena, szarżuje sprytem i przebiegłością. Idiota, który poznaje swoje talenty i jest coraz mocniejszy. Jego pozycja także.

I właśnie z nim miałem problem, bo nigdy nie grzeszył rozumem, a ja posunąłem się za daleko i dałem mu zbyt mądrą przemowę, kiedy dokonywał zemsty. To prosty człowiek. Mściwy, ale prosty. Musiałem to wykasować, napisać coś prostego. Nie zabierać czytelnika w filozoficzne rozterki i dumanie, tylko rach ciach, po sprawie, głupie tekściki, brak umiejętności uargumentowania swojego posunięcia, po prostu zrobił to, bo tak czuł.

Na liczniku 336k. Wydarzenia pociągną za sobą kolejne i powstaje powoli domino, na którym mi zależy.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

143
Kwestia chwili. W innym przypadku ta przemowa nie będzie miała racji bytu, więc tak naprawdę mi się nie przyda. Piszę to, jak czuję, nie mam nawyku wrzucania jakiejś przemowy/fragmentu do innego kontekstu. To kojarzy mi się ze zlepianiem klatek filmowych w jedną całość, ale dla mnie to troszkę pali sztucznością.
Nie wiem czy jasno się wyraziłem.
Po prostu w tym kontekście ta przemowa pasowałaby, gdyby nie charakter postaci. W innym przypadku, nawet do innej postaci, nie będzie pasować, bo nie będzie odnosić się do danej sytuacji, a kiedy piszę inną scenę, muszę ją czuć. Muszę ją widzieć. Zachowania bohaterów i inne aspekty. Więc tekst gotowy, wycięty z jednego punktu i wlepiany do innego to nie jest rozwiązanie dla mnie. Zagalopowałem się z nim, bo ta przemowa całkowicie nie pasowała do bohatera-idioty :).
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

145
Ostatnie dni to pisanie z doskoku.

Moi bohaterowie zmienili miejsce zamieszkania z przymusu. Znaleźli nową gildię, która ich przygarnęła. Jednak mając w stadzie czarną owcę, z czasem tracą na pozycji. Wyciągnięto do nich dłoń, a jeden, bezmyślny głupiec (mój bohater-idiota) psuje zapracowaną opinię. Dlatego wszyscy jako grupa tracą szacunek, pojawia się coraz więcej wrogich głosów, traktują ich jak zarazę, robią z nich żywego konia trojańskiego.

Przyjęci mile i ciepło, nie mogli przewidzieć, że dom, który opuścili, był ich ostatnim prawdziwym. Teraz w jakim miejscu by się nie pojawili, to nie będzie to samo. Mistrzyni gildii stanowcza, trochę bezmyślna i kierująca się interesem tylko swoich rodowitych ludzi, będzie zdolna do radykalnych ruchów.

Rada, którą stanowi kilka zaufanych ludzi to pozór. To Ona podejmuje decyzje. Tak naprawdę podejmował ktoś inny, ale jego już nie ma. Więc zatracona w labiryncie wyborów, nie potrafi sama skutecznie rządzić i iść właściwą drogą. Zagubiona jest tak naprawdę zagrożeniem dla grupy - obcej grupy, w której żyłach płynie inna krew. Nierodowita. Wkrótce staną się przybłędami.

Przez jednostkę można stracić wszystko.

365k.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

150
Escort, przeczytalem kilkanaście ostatnich Twoich wpisów i zastanawia mnie dlaczego sądzisz, że nie nadaje sie to do wydania ? Ktos Ci to powiedział? Jakis specjalista czy sam do tego doszedles?

Jeśli to rzeczywiście bardziej artystyczna proza, napisz cos bardziej "pod publiczke", aby zadebiutować a potem już proponować kolejne tomy, które tu opisujesz.

Piszesz, ze fajnie miec na polce wlasne ksiazki. Ale moze do cholery ja tez chce miec Twoje ksiazki na polce ?!
Moje serwisy: educover.pl oraz nowekorepetycje.pl

Dziennik maratończyka - Escort

151
Czytało kilka osób z forum, niektóre wypowiedziały się po części, że nic ze mnie nie będzie, jeśli nie zacznę się uczyć. Czyli pisać krótkie formy i dawać je do sprawdzenia i do poprawiania. Problem może być taki, że jestem samoukiem, nigdy nie korzystałem z korepetycji, podobnie jest w tym przypadku (co może być zgubne).

No i sam dochodzę do tego, że nie nadaje się do wydania to co napisałem, ponieważ:
a) nie wpisuję w obecne trendy, mój przedstawiony świat jest inny niż typowo książkowy;
b) posiadam nazewnictwo wykraczające poza normalne ramy, posiadam postaci o imionach bardzo specyficznych, a jednocześnie ścierają się imiona z dwóch różnych światów (czyli mam postacie o imionach Dudek, Ciupak jak i 'normalnie wywodzące się z pewnego świata fantasy Cadrica, Cortoza i kilka innych), podobnie jest z nazwami gildii, które są tak samo specyficzne;
c) no i mój poziom pisania jest przeciętny (niektórzy uważają, że tragiczny). Ja uważam, że przeciętny, ale dużo pracuję, w miarę możliwości i czasu, jestem zadowolony ze swoich postępów, ale akurat te powieści nie nadają się do wydania. Są specyficzne i nie wiem czy ktoś by chciał je przeczytać, jeśli chodzi o czytelników Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, Pilipiuka czy autorów wywodzących się właśnie z szeroko pojętego obszaru fantasy. Tworzę coś innego...

...Coś na pewno nieartystycznego. Wspomniałeś o artystycznej prozie. Ba, u mnie to całkiem drugi biegun. Piszę takie powieści do kotleta. Oderwanie od rzeczywistości. Nie pasuję do obecnych trendów. Mam sprośne żarty, czasami bardzo płytkie, wesoły, sielankowy świat, ale ściera się on jednocześnie z brutalnością i przesadnością. Do tego mnóstwo bohaterów, można się pogubić, ale lubię mój świat. Taki przygodowy, pełny różnych wątków. Można znaleźć bohatera dla siebie, ale niektórzy twierdzą, że nie udało mi sie zbyt dobrze wykreować 90% postaci. Za to kilku czytelników przebrnęło przez pierwszy/drugi tom i im się podobało. Widzieli kilka niedociągnięć, ale nie byli marudni. Może dlatego, że to moi znajomi. Target jest bardzo wąski. Można się dopatrzeć czasami braku logiki, fakt, popełniłem kilka takich błędów, ale jeśli chodzi o bohaterów to oni już sami podejmują decyzje.

Wyszły takie głupie tłumaczenia niespełnionego pisarzyny, ale zaznaczam: mi się osobiście podoba to, co napisałem. Fabularnie. Tylko do dopracowania jest wiele pod względem językowym i stylistycznym. Z forum czytał Namrasit całą pierwszą część, fragmenty czytali Wolha, Aktegev, Galla, Nav i dawniej jeszcze kilka osób. Znam swoje mocne strony, słabe strony (ich trochę więcej). Na dziś nie chce mi się już udowadniać tekstem, że jednak mam rację.

Dzięki za komentarz. Każdy tak pisze, dopóki nie pozna mojej pisaniny :P. Dobrze, że lubię pisać, więc będę pisał dalej. Na tę chwilę na pewno nie zahaczę o wydawnictwa, żeby się nie ośmieszać z moim poziomem. Za wysokie progi.
Kiedyś na pewno uda mi się coś stworzyć, co będzie przyzwoite i wyślę do wydawnictw.
Pisarz miłości.

Wróć do „Maraton pisarski”