Wolha.Redna pisze: Grunt, że piszesz

za parę dni pewnie te stworzone już sceny wydadzą Ci się lepsze.
Będę czytał przy poprawkach i wtedy jeszcze bardziej załamywał ręce. Już tak mam czasem, że większość moich scen wydaje się bardzo znakomicie przemyślana. I to jest tak, że powiedzmy obmyśliłem 100 scen. 80 scen wydaje mi się zajebiste, 20 ujdzie. Po napisaniu pierwszy raz, proporcje się odwracają i te 20 wyszło mi bardzo dobrze, 60 przeciętnie, a te, które miały status 'ujdzie' wyszły po napisaniu bardzo słabo i całkowicie niszczą powieść. I potem dochodzi do poprawek, ale...
Bardzo rzadko całkowicie coś zmieniam. Bo nad fabułą ślęczę tydzień, dwa. W trakcie pisania dochodzi do zmian szczegółów (kontrakty i te sprawy...

), bo może się wydarzyć coś nieoczekiwanego - zawiązanie relacji, pobudzenie jakiegoś wątku, spotkanie dwóch bohaterów, którego nie przewidywałem, a które ma znaczenie etc. Takie zmiany naturalnie wchodzą do planów bez naruszania struktury.
Bardzo mocno mnie martwi usuwanie scen, kiedy coś nie wychodzi. Po to obmyślam, żeby w tej kwestii nie było już rachunku błędu. Błąd może być na papierze w opisie i to jest właśnie te 60 scen napisanych przeciętnie, które trzeba konkretnie podrasować, te 20 napisanych bardzo dobrze - chodzi o odczucia i fabułę. Językowo, warsztatowo są podobnie do poprawki ze względu na mój faszerowany poziom. Jeśli chodzi o samo usuwanie, nie zmieniam struktury, natomiast potrafię wywalać po błędnym wejściu w scenę czy nawet jak to dalej pociągnę. Bo mogłoby być inaczej - lepiej. Zarys fabuły, który obmyślam dwa tygodnie, miesiąc (śpię z nimi, budzę się z nowymi pomysłami i rozwiązaniami, romantyczne przygody nocne) są zarysami. Bo jak widzę, że szopen pisze konspekt a potem go rozbudowywuje to... Nie stać mnie na takie manewry. U mnie są wypunktowane poszczególne sceny, zapisuję wątki, które mają być zrealizowane albo są w toku realizacji, na bieżąco prowadzę kartotekę bohaterów, żeby, oprócz wyglądu (ale i tak ich wszystkich znam, ale wolę to mieć, bo jeszcze zmienię komuś oczy, twarz czy włosy - opis bardzo ciężki do przekazania obrazu), wiedzieć na jakiej fazie jest projekcja danego bohatera. Czy on się zmienia, czy ma z kimś utarczki i ogólny jego stosunek. Relacje między gildiami też zapisuję, bo to się zmienia na przestrzeni czasu.
Odnośnie nowych dni:
1. Na tygodniu coś przestałem pisać. Niepokojące. Z takim ruchem nie skończę tego do czerwca.
2. Istnieje prawdopodobieństwo, że w czwartej części pęknie melon. Bo jest jeszcze kilka scen do realizacji, a końcowy wątek mam w ogóle nierozbudowany z tego względu, że nie wiem jeszcze do tamtej fazy kto będzie przyjacielem, a kto wrogiem.
3. Nakręcony sceną spotkania głównego bohatera Cadrica ze swoim głównym wrogiem z trzeciej części i chęć głębokiej zemsty mnie tak nakręciła, że nastukałem niechcący 11k. Wątek goni wątek, bo akcja z rozdziału nr 111 działa się gdzie indziej, ale potem dochodzi do zbiegu okoliczności i spotkania.
4. Zbiegiem okoliczności nie jest stan na dziś 477k. Na tej fazie powinienem obmyślać kontynuację i szczegóły piątej części? Bo jeśli o nią chodzi to na razie mam dwa ogólne zdania o czym będzie i to w głowie.
5. Fajny jest ten dziennik. Choćby nawet, żebym sam siebie czytał później

.
Pisarz miłości.