Nulla dies sine linea!

256

Latest post of the previous page:

Dwadzieścia pięć tysięcy, ale sporo trocin. Razem jest 338 tysięcy znaków. Zostało coś, co w pierwszej wersji planu opisałem sobie jako "wielkie łubudu na koniec", plus epilog. Przyszło mi (dopiero teraz!) do głowy, że trochę tutaj znowu powtarzam niektóre schematy z poprzednich prób, a już sama końcowa rozmowa to kopia sytuacji z Tęczy. Nie wiem, czy to bardzo źle. Zobaczymy.

Wielkie łubudu zajmie jakieś 20-40k, epilog góra 20k... Oj, mało, mało. Jakieś 220 stron. Trudno. Skończymy, odsapniemy, zobaczymy, gdzie jest chudo i można coś dodać.Poza tym, przy pierwszej redakcji tekst zazwyczaj puchnie, więc może jeszcze nie ma co rozpaczać.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

257
23,577 znaków.

Całość ma 369,933

Oczywiście czytałem wiele razy te wszystkie dyskusje, ile powinna mieć książka stron, słów i znaków. Wiem, że tyle, ile trzeba. Żeby się nie nudziła, żeby domknąć wątki. I może mieć znaków trzysta tysięcy albo osiemset. Ale jednak 369 tysięcy to trochę nieprzyzwoicie mało na powieść fantasy.

Przy pierwszej redakcji do tej pory zawsze tekst mi puchł, wycinałem dopiero potem, więc teoretycznie do czterystu tysięcy może dobiję. Ale to wciąż będzie mało.

Na dodatek mam zaburzoną strukturę - po midpoincie jest zamiast połowy, to jakaś jedna trzecia zawartości. Nic to, jak mawia Wik Ponarus. Po to jest wersja pierwsza, by ją móc potem poprawiać. Hehe, już w pierwszym akapicie mam rozejrzał-spojrzenie oraz mnóstwo siękozy, zaimków i takich tam dość szkolnych błędów.

Plan jest taki: z miejsca przystępujemy do pierwszej redakcji, celem wstępnego uspójnienia, wyłapania najgorszych baboli, literówek, oraz dopisania brakujących opisów. Potem tekst daję żonie albo ochotniczce (Hi Olesia). Czekam na odpowiedź. Tekst leży. Potem druga redakcja i większa grupa betatesterów. Potem redakcja trzecia. Może nawet zdążę na czerwiec? Kto wie?

Możliwe też, że cała powieść trafi do szuflady, jeżeli się betom nie spodoba, albo jeżeli w trakcie poprawek uznam, że jest tam za dużo do korygowania. Tymczasem zaś zacznę planować coś następnego.

Czuj duch!
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

261
Dopisałem kilka opisów, dodatkowych scen, informacji, introspekcji, wspomnień, atrybucji dialogowych. Usuwałem największe rzucajace się w oczy babole. Razem: 413 tysięcy znaków.

Równocześnie jednak popadam w coraz większą rozpacz. Mam wrażenie, że piszę teraz totalną grafomanię. Machnąłem opis, wydał mi się zły, poprawiałem, poprawiałem... po czym porównałem wersję poprawioną z pierwszą i chyba znacząco pogorszyłem jakość. Wszystkie możliwe błędy. Raz jest ciemno, po chwili jednak nie tak ciemno, to mgła, to jej nie ma, a zaraz, tam coś majaczy... TO chyba ja majaczyłem, jak to pisałem. Pamiętam: żelazna zasada, światło-ruch-kształty, a wychodzą i tak babole.

W jednym akapicie mam trzy razy łańcuch i żadnego pomysłu, jak go zastąpić. Gdzieniegdzie usunąłem inne łańcuchy: ciągnące się zdania typu usiadł i spojrzał, a potem wstał, a potem usiadł i spojrzał, i westchnął, a potem wstał.

Do tego sam już nie wiem, czy zakończenie ma sens, czy świat ma sens i czy bohaterowie zachowują się sensownie. Mam kupy dialogów, w przerwach biegają, coś tam robią... Sam nie wiem. Potrzebuję opinii kogoś innego, zanim usiądę do dalszej pracy. Jeszcze może dopiszę jutro jedną scenę i poślę ochotnikom: czy w ogóle jest po co się tym babrać, czy może lepiej wrzucić do szuflady i wziąć się za inny projekt.
Mokradła kończyły się na jasnej, prostej barierze. Dalej szli płaskim placem, jakby zbudowanym z jednej, gigantycznej kamiennej płyty. Przed nimi stał pałac czy też świątynia o licznych wąskich i wysokich oknach. Ściany budowli także zdawały się być wyciosane z jednego odłamu olśniewająco białej skały. Dwa rzędy głazów wytaczały drogę do jej szeroko otwartych bram.
I ja takich kfiatkuff mam więcej. :hairtear: Okropność. Okropność.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

263
Słowołapacz pisze: Przepraszam, że się wtrącę... Czy Ty masz z góry określaną ilość znaków, która musi być zawarta w książce?
Nie, ale planując powieść mogę mniej więcej oszacować i mogę w pewną ilość celować. Mniej-więcej. Przy planowaniu wychodziło mi za mało, ale sądziłem, że po drodze przyjdzie mi coś do głowy do wstawienia w drugiej części powieści, no i nie przyszło - i wyszło mniej więcej tyle, ile się spodziewałem. Niestety. Po prostu, człowiek z grubsza wie, co ile zajmie miejsca. Natomiast, oczywiście, ja to ja, należałoby zapytać pisarzy, jak to u nich z tym bywa.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

264
Ciekawe. Co to znaczy, że wychodziło Ci za mało? Piszesz historię, która siedzi Ci w głowie, więc nie patrz na ilość znaków.
Zawsze możesz rozbudowywać sceny o dodatkowe wątki. Uważam, że po napisaniu całego tekstu, powinieneś dać mu odleżeć. Im dłużej tym lepiej. Przy kolejnym czytaniu wyłapiesz, co z czym nie gra, i co można rozbudować lub skrócić. Tekst musi ostygnąć tak samo jak ciasto drożdżowe. ;)

Nulla dies sine linea!

265
Dobra, Dopisałem jeszcze ostatnią scenę, mam 418 624 znaki. Tekst musi teraz nieco odleżeć - może co najwyżej czysto mechanicznie przejrzę w poszukiwaniu powtórzeń, "a potem"-ów i innych tego rodzaju detali, które można poprawiać niejako z automatu. Wbrew światłym radom z czatu posyłam draft do pierwszych czytelniczek.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

266
No coś tam jeszcze poprawiałem i dopisywałem. Najgorsze drewno zostawiłem na razie, skupiłem się na innych rzeczach. WPadam ze skrajności w skrajność, teraz czytam niektóre sceny i a to chlipię, wzruszając się losami bohaterów, a to śmieję się, czytając własne dowcipy. Jutro pewnie znowu będę biadolił, że wyszło mi do bani, ale póki co, nagle dochodzę do wniosku, że miejscami to nawet nie jest takie złe.

428k
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

267
Koniec redakcji. Dodałem nieco na początku i chyba przegiąłem, bo siostra, która czyta początek po raz drugi, mówi, że jakoś teraz jej się gorzej czyta. Ale nic - na razie poprawiamy, skracać będziemy później... jak będzie z czego.
Zmieniłem końcówkę na alternatywną, dopisałem epilog. Mam wrażenie, że jest kilka takich blokerów-strasznie długich fragmentów, gdzie za długo gadają, albo za długo idą, a za mało się dzieje. Będziemy poprawiać później. Na razie odkładam na jakieś 10 dni - akurat na tyle, by, mam nadzieję, spłynęły dwie pierwsze opinie.

440k znaków

Added in 32 minutes 26 seconds:
A, zapomniałem dodać, że chyba jednak to nie będzie Young Adult. Możliwe, że się cofnę i wprowadzę kilka wulgaryzmów, które aż sie proszą, by je dopisać. Na razie w posłowiu mam pewnego bożka, który przybrał przydomek Przeku*iście Szlachetny, ale w sumie miałem głupawkę, jak to pisałem, więc może to się usunie (chociaż do bożka by pasowało).

Mam też wrażenie, że powtórzyłem dość wyraźnie schemat Tęczy. Niby inaczej, a jednak podobnie. Następnym razem rozplanuję coś tak, by od schematu odejść.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

270
Wyrzuciłem epilog, dodałem fragmenty pokazujące że McGuffin jednak trochę mocy ma, uwzględniłem część uwag... Próbowałem też wymyśleć jak uzwględnić inne uwagi, w końcu po dosłownie dwóch dniach dodawania i zaraz kasowania tego, co dodałem, rzecz odstawiłem. Będę teraz czytał kolejny raz od początku i zastanawiał się, co skrócić, co dodać.

Ponieważ jednak rzecz MBSZ ma ręce i nogi nawet w takiej postaci, a poprawkom nigdy nie ma końca, uznałem, że można zaryzykować i posłać dwóm (dwójce? dwojgu?) wydawnictwom. A nuż widelec.
http://radomirdarmila.pl

Wróć do „Maraton pisarski”

cron