dorapa pisze:Ha, opisywanie świństw robionych przez bohaterów jest dla mnie dość stresujące. Ciekawa jestem jak ci pójdzie.
Dzisiaj mam trochę więcej czasu, więc odpowiem szerzej, bo to ciekawe doświadczenie było.
Eksperyment wykazał

że najważniejsze jest dobre przekonanie samego siebie do tego, dlaczego bohater musiał zrobić coś złego. Czyli musi to być bardzo dobrze umotywowane psychologią postaci i fabułą. Bo jeśli autor nie będzie przekonany, to nie napisze tego wiarygodnie, przez co nie przekona czytelnika, szczególnie jeśli to będzie pierwszy wybryk naszego bohatera. Niby ta potrzeba psychologiczna i fabularna odnosi się do każdej postaci, ale w przypadku bohatera, który musi zrobić coś złego, odnosi się to o wiele mocniej. Takie mam wrażenie z tego eksperymentu. Łatwe to nie było, ale wymagało spojrzenia na fabułę pod innym kątem, co też miało pewną zaletę. Jednak, czy mi się udało stwierdzą betatesterzy.
A jako, że minął miesiąc, myślę że można pokusić się o podsumowanie, choć może jeszcze dzisiaj coś skrobnę.
Cel osiągnąłem bez większego problemu, a nawet przekroczyłem go o jakieś 20-30%. Gdy zaczynałem miałem juz około 50k, kończąc mam około 181k. Dla mnie ten okres roku raczej sprzyjał pisaniu, a to ze względu na dosyć luźne podejście do świąt katolickich

i odpuszczenie Sylwestra. Wolny dzień w styczniu, potem L4 prawie tygodniowe pozwoliło na pisanie i powiem szczerze, że mogłem nastukać nawet 200K, gdybym się na prawdę przyłożył.
Tak więc da się pisać jak Pilipiuk, jeśli poświęci się na to normalną dniówkę. W ten sposób da się pisać trzy książki na rok. Czy znajdzie się czas na rozwijanie swojego warsztatu (co wymaga czytania, czytania i jeszcze raz czytania)? Nie wiem. Być może tak, ale powoli. Być może nie, a być może bez problemu. Najlepiej niech stwierdzą świadomi czytelnicy np. Andrzeja lub innych zawodowców.
Gdybym nie miał tak sprzyjającego okresu w roku, to być może zrobiłbym 100k, ale nie było by to już na luzie. A może nawet miałbym z tym problem. W lutym zaczynam szkolenia, trzy weekendy będę miał wycięte z życiorysu, do tego dojdą sekcje wspinaczkowe we wtorki i czwartki oraz jakieś inne zobowiązania. Zobaczymy jak wtedy będzie mi szło.
Na razie jestem dobrej myśli, a to głównie dzięki maratonowi. Bardzo wartościowe jest tez wsparcie innych maratończyków. Komentujcie na wzajem swoje własne wpisy, to na serio dodaje wiatru w skrzydła, poza tym pozwala spojrzeć na swoje pisanie z innej perspektywy. I rozpocznijcie maraton jakąś pokaźną liczbą znaków w jednym dniu, np. około 20k. Na początku jest to do zrobienia, bo mamy największy power, a dzięki temu później wszystko wydaje się łatwiejsze.
Dzięki i do poczytania przy następnym maratonie.
