31

Latest post of the previous page:

karol a pisze:Może coś mrocznego, pełnego psychologii ... Jeśli tak, to nie mogę się doczekać. :)
Tak, dokładnie w tym kierunku. :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

32
to świetnie, wiesz co dobre, może dasz coś czytnąć? <choćby okruszek> :) psychologia to szerokie pole do popisu, jeśli ma się dobry pomysł, to można stworzyć niezłe piekło ...

35
Ile Ty już tego łącznie napisałeś? Bo rzucasz ciągle jakimiś wielkimi liczbami... ;)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

37
Wczoraj miałem oświecenie. ;)

Przyszło mi na myśl, że mógłbym zrobić coś jednemu z dwóch bohaterów głównych. Albo inaczej: kazałbym jemu zrobić coś takiego, po czym większość czytelników by go znienawidziła. Ale to miałoby sens, bo potem mam zamiar to wykorzystać. Karkołomne zadanie, ale... chyba się w to pobawię. :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

38
Ha, opisywanie świństw robionych przez bohaterów jest dla mnie dość stresujące. Ciekawa jestem jak ci pójdzie.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

40
dorapa pisze:Ha, opisywanie świństw robionych przez bohaterów jest dla mnie dość stresujące. Ciekawa jestem jak ci pójdzie.
Dzisiaj mam trochę więcej czasu, więc odpowiem szerzej, bo to ciekawe doświadczenie było. ;)

Eksperyment wykazał ;) że najważniejsze jest dobre przekonanie samego siebie do tego, dlaczego bohater musiał zrobić coś złego. Czyli musi to być bardzo dobrze umotywowane psychologią postaci i fabułą. Bo jeśli autor nie będzie przekonany, to nie napisze tego wiarygodnie, przez co nie przekona czytelnika, szczególnie jeśli to będzie pierwszy wybryk naszego bohatera. Niby ta potrzeba psychologiczna i fabularna odnosi się do każdej postaci, ale w przypadku bohatera, który musi zrobić coś złego, odnosi się to o wiele mocniej. Takie mam wrażenie z tego eksperymentu. Łatwe to nie było, ale wymagało spojrzenia na fabułę pod innym kątem, co też miało pewną zaletę. Jednak, czy mi się udało stwierdzą betatesterzy. ;)

A jako, że minął miesiąc, myślę że można pokusić się o podsumowanie, choć może jeszcze dzisiaj coś skrobnę.

Cel osiągnąłem bez większego problemu, a nawet przekroczyłem go o jakieś 20-30%. Gdy zaczynałem miałem juz około 50k, kończąc mam około 181k. Dla mnie ten okres roku raczej sprzyjał pisaniu, a to ze względu na dosyć luźne podejście do świąt katolickich ;) i odpuszczenie Sylwestra. Wolny dzień w styczniu, potem L4 prawie tygodniowe pozwoliło na pisanie i powiem szczerze, że mogłem nastukać nawet 200K, gdybym się na prawdę przyłożył.

Tak więc da się pisać jak Pilipiuk, jeśli poświęci się na to normalną dniówkę. W ten sposób da się pisać trzy książki na rok. Czy znajdzie się czas na rozwijanie swojego warsztatu (co wymaga czytania, czytania i jeszcze raz czytania)? Nie wiem. Być może tak, ale powoli. Być może nie, a być może bez problemu. Najlepiej niech stwierdzą świadomi czytelnicy np. Andrzeja lub innych zawodowców.

Gdybym nie miał tak sprzyjającego okresu w roku, to być może zrobiłbym 100k, ale nie było by to już na luzie. A może nawet miałbym z tym problem. W lutym zaczynam szkolenia, trzy weekendy będę miał wycięte z życiorysu, do tego dojdą sekcje wspinaczkowe we wtorki i czwartki oraz jakieś inne zobowiązania. Zobaczymy jak wtedy będzie mi szło.

Na razie jestem dobrej myśli, a to głównie dzięki maratonowi. Bardzo wartościowe jest tez wsparcie innych maratończyków. Komentujcie na wzajem swoje własne wpisy, to na serio dodaje wiatru w skrzydła, poza tym pozwala spojrzeć na swoje pisanie z innej perspektywy. I rozpocznijcie maraton jakąś pokaźną liczbą znaków w jednym dniu, np. około 20k. Na początku jest to do zrobienia, bo mamy największy power, a dzięki temu później wszystko wydaje się łatwiejsze.

Dzięki i do poczytania przy następnym maratonie. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

42
Bardzo ciekawa sprawa. Czytałam systematycznie te Twoje wpisy i wydawało mi się, że zasuwasz jak rakieta. Podziwiałam Twe Zaangażowanie, Pracowitość i Moc. W przeciwieństwie do moich Z. P. i M., bowiem swój dziennik uważam raczej za eksperymentalny dziennik leniwca i bumelanta. I okazało się, że na mecie dzieli nas jakieś 25 000. To jest podejrzanie mało. Wychodzi na to, że jak za komuny "czy się stoi, czy się leży, parę tysięcy się należy". To jest: "się wyrobi". Znaków. Dziwne. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

43
Thana pisze:Wychodzi na to, że jak za komuny "czy się stoi, czy się leży, parę tysięcy się należy". To jest: "się wyrobi". Znaków. Dziwne. :)
Wygląda na to, że po prostu trzeba regularnie pisać, nawet jeśli nie jakąś wielką ilość dziennie. Byle regularnie. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

44
Wiesz, to jest bardzo pocieszające, bo wynika z tego, że nawet przy kiepskim nastawieniu, dyscyplina czyni cuda i niemożliwe staje się możliwe. A masz poczucie, że się napracowałeś? Czy raczej dobrze się bawiłeś i eksperymentowałeś? Jesteś zmęczony?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

45
Thana pisze:A masz poczucie, że się napracowałeś?
Nie specjalnie. Przy poprzedniej powieści miałem.
Thana pisze:Czy raczej dobrze się bawiłeś i eksperymentowałeś?
Tak pomiędzy. Na zasadzie eksperymentu, z którego coś i tak miało wyjść.
Thana pisze:Jesteś zmęczony?
Tylko życiem. ;)
Maratonem nie.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

46
I tym sprytnym sposobem masz z głowy "kryzys drugiej książki". :)

Wrócę jeszcze do tematu nudy: pisałeś, że bywasz znudzony tuż przed zakończeniem, kiedy już wszystko wiesz i masz pewność, że nic Cię nie zaskoczy. A nie miewasz poczucia "przejedzenia"? Ja tak miałam po maratonie - czułam głęboką niechęć do tamtego tekstu, jakby mi się coś smacznego mocno przejadło. Teraz, po prawie trzech tygodniach postu, tamten tekst nie wydaje mi się już aż tak wstrętny, chociaż jeszcze nie kusi. Kończąc maraton, byłam przekonana, że już do niego nie wrócę. Teraz jednak uważam, że to możliwe za jakiś czas. Ty potrafisz przez dłuższy czas "jeść to samo"?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Zablokowany

Wróć do „Maraton pisarski”