katamorion pisze: Podobno zawsze się tłumaczy z języka obcego na własny, żeby to miało ręce i nogi plus inne części ciała.
Teoretycznie tak. W praktyce, po wielu latach pracy z językiem albo życia między tubylcami, można próbować.
Moje tłumaczenia z polskiego na angielski podobno są niezłe, choć - oczywiście - wymagają w niektórych miejscach dodatkowego szlifu.
katamorion pisze: Pewnie będzie mi trudno, ale powiem szczerze, że takie pisanie sprawia radość, tłumaczenia też.
To zdecydowanie pisz i próbuj. Po pierwsze - to doskonały sposób na doskonalenie umiejętności (choć tak jak z pisaniem - wracaj do tekstów po długim czasie i redaguj samą siebie), po drugie - jak wytrwasz, to za kilka lat będziesz pisać i tłumaczyć bez wysiłku... albo chociaż bez trudności.
Navajero pisze: I tak nie jestem w stanie ocenić

A ja jestem (choć też mam sporo do nauczenia się, ale akurat nauka języka nigdy się nie kończy), więc bezczelnie się wtrącę.

Choć większość uwag pokrywa się z tym, co Iwar napisał powyżej.
katamorion pisze: A sound of tram’s bell interrupted thoughts of Rudnicki; the man twisted his face, feeling the odour of sweat and not digested vodka coming from a porter, standing next to him, it was obvious that the worker fortified himself after work with the cheapest moon available on the bazaars.
The sound [bo konkretny dźwięk]
of the tram's bell [bo konkretny tramwaj]
interrupted/disturbed Rudnicki's thoughts; he ["the man" nie brzmi naturalnie w prozie angielskiej; z kolei używanie zaimków nie jest błędem]
grimaced ["twisted his face" sugeruje raczej podniesienie rąk i wykręcanie twarzy

co ciekawe, twarz może być twisted - wykrzywiona; po prostu źle brzmi jeśli jest używane jako czasownik]
smelling ["feeling" jest raczej "czuciem" w sensie odczuwania fizycznego]
the stentch of sweat and undigested vodka. [Tu musi być koniec zdania, inaczej jest "comma splice" - w polskim to nie jest błąd, w angielskim - tak. Można by kombinować, żeby zdania połączyć, ale to już dodawanie czegoś "od siebie".]
Apparently [ew. "It seemed that"; "it was obvious" nie jest błędne, ale to nie jest styl literacki]
the porter next to him must have fortified [użyłabym raczej "rejuvenated", ale to już chyba osobiste preferencje]
himself after work with the cheapest moonshine ["moon" to co najwyżej... gołe pośladki

]
available at ["on" to kopia z polskiego; "the" sugeruje konkretne bazary, a z kontekstu wynika, że to jednak ogólne, "jakiekolwiek" bazary]
bazaars.
katamorion pisze: Ciężka sprawa, ale moze za dwa lata będą ze mnie ludzie
Będą, będą

. Dam Ci jednak radę: każde słowo, które sprawdzasz w słowniku, sprawdzaj w słowniku angielsko-angielskim.
Ja bardzo lubię Merriam-Webster:
https://www.merriam-webster.com/, bo ma od razu słownik synonimów (też z podlinkowanymi definicjami). Jak studiowałam, to radzono nam każde słowo sprawdzone w słowniku sprawdzać w odwrotną stronę (tzn. z angielskiego na polski), żeby upewnić się, że to właśnie znaczenie, którego szukamy, jednak moim zdaniem nic nie przebija przeczytania definicji słowa. Po latach tak przywykłam, że prawie już nie korzystam ze słowników angielsko-polskich i polsko-angielskich: jak nie rozumiem słowa, to sprawdzam jego definicję (od czasu do czasu zajrzę do słownika, żeby potwierdzić, jeśli coś jest niejasne), a jak brakuje mi słowa, to wybieram najbliższy znany mi odpowiednik i szukam po synonimach (i ich definicjach) tego, co najbardziej pasuje do słowa, którego szukam. Ewentulanie sprawdzam słowo w słowniku polsko-angielskim i przechodzę do jego definicji (i synonimów, jeśli definicja sugeruje, że wbrew słownikowi dwujęzycznemu to nie jest dokładnie to, czego potrzebuję).
A na pocieszenie to dodam, że mój mąż wziąłby tekst z moimi poprawkami i jeszcze by go poprawił. (No ale może za kolejne 10 lat będą ze mnie ludzie.

)