Dziennik maratończyka - Wizimir

1
Nie przepadam za pośpiechem, ale widząc jaką furorę robią maratońskie dzienniczki na Wery, postanowiłem ulec pokusie i podjąć wyzwanie. W końcu dziesiątki początkujących literatów nie mogą się mylić, prawda?
Do końca grudnia nie zostało już tak dużo czasu, a liczba znaków, które trzeba wystukać - oraz pomysłów, na które trzeba wpaść, by móc je potem wystukać - jest zatrważająca. Moim podstawowym celem do końca grudnia jest:

1) Napisanie opowiadania wojennego. W chwili obecnej ma około 37 000 znaków (5k napisane dzisiaj), nie mam pojęcia ile zostało do końca, ale wiem, że po skończeniu czeka mnie nad tym jeszcze duużo pracy. Dla ścisłości: nie mam żadnych nadziei na sukces w konkursie FS, bo opowiadanie które pisze to science-fiction z dużym stężeniem absurdu, które dla wielu odbiorców może okazać się niezjadliwe. Ale dobrze się bawię pisząc toto, więc chcę skończyć i wysłać, chyba że wymyślę coś lepszego ;).
2) Praca nad drugim tekstem, którego zarys przedwczoraj narodził się w mej głowie. Jeśli udałoby się skończyć i podciągnąć pod fantastykę, można pomyśleć o konkursie NF...

Opcjonalnie:
1) Myśleć nad nowymi fabułami, żeby w ostatniej chwili przed Nowym Rokiem wysłać do NF coś genialnego.
2) Popracować nad powieścią, do której dojrzewam od 3 lat. Na razie prowadzę research, który może doprowadzić do zainteresowania się mną ABW czy innych ciekawych instytucji.
3) Pogodzić to wszystko ze studiami!

No, to trzymajcie kciuki. Sprawdzę na własnej skórze czy maratony rzeczywiście mobilizują ;).

3
Witaj w gronie maratończyków :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

4
Trzymamy kciuki! :)

5
Ha, witajże! Sporo celów, sporo pracy. I to wszystko najlepiej przed pierwszym... Kciuki dzierże i powodzenia życzę!

6
Ha! Pora trochę usystematyzować.

1 dzień (liczę z mocą wsteczną), czyli przedwczoraj, przyniósł mi niemal 6k znaków do opowiadania wojenno-kosmiczno-dziwnego.
2 dzień, czyli wczoraj i (nie jestem konsekwentny) 15 minut dzisiaj to chyba mój osobisty rekord - 20 246 znaków i skończony tekst. Przynajmniej teoretycznie, bo teraz muszę to przeczytać, sprawdzić czy trzyma się kupy, znaleźć beta-czytaczy *puszcza oko* i podjąć dalsze działania. Tym niemniej cieszę się, bo dawno nie miałem takiej serii, bym codziennie pisał i to w sporych ilościach...
Sporo celów, sporo pracy. I to wszystko najlepiej przed pierwszym...
Cóż, nie spinam się jakoś specjalnie, cele są horyzontalne. Jeśli utrzymam tempo, to jest szansa na ich realizację, a jeśli nie - to trudno. Najbardziej liczy się dla mnie, bym regularnie pisał każdego dnia, bo wiem jak to jest wypaść z formy - i jak trudno potem wrócić do regularnej pracy. Ja odzyskałem regularność dopiero w tym roku, dzięki HW i weryfikatorium - i bardzo się z tego cieszę. Teraz trzeba jeszcze popracować nad jakością, ale w jakiż inny sposób można to zrobić, jeśli nie pisząc? ;)

A poza tym dzięki wszystkim za trzymane kciuki.

7
Wizimir pisze:opowiadanie które pisze to science-fiction z dużym stężeniem absurdu, które dla wielu odbiorców może okazać się niezjadliwe.
Mam w nosie "wielu odbiorców". Napisz! Dla mnie! To będzie na bank coś dla mnie! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Biorąc pod uwagę, że skończyłem i wprowadzam poprawki, to obawiam się Thano, że po tym poście nie uciekniesz przed moją prośbą o lekturę, zanim poślę tego potworka gdziekolwiek :P. Tym bardziej, że absolutnie nie mam pewności, czy tekst jest zjadliwy.

A co do dzienniczka... Dzisiaj nic nie piszę, odpoczywam po wczoraj, robię małą korektę i czytam opowiadanie innej osoby. Jutro też się za nic nowego nie wezmę, bo będę zajęty rzeczami mało pisarskimi. Ale jeśli przez 2 dni maratonu zrealizowałem pierwszy punkt z listy (niezależnie od jakości), to nie brak mi optymizmu na przyszłość.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

9
Wizimir pisze:obawiam się Thano, że po tym poście nie uciekniesz przed moją prośbą o lekturę, zanim poślę tego potworka gdziekolwiek
O, tak! Bardzo proszę! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
Po 3 dniach bez znaku - z wyjątkiem małej recenzji dla jednego pisemka - wróciłem do pisania. Początkowe założenia maratonu ulegają zmianie, bo w mojej głowie narodził się pomysł, którego zlekceważenia bym sobie nie wybaczył.
Jak to zwykle bywa z moimi pomysłami - jest dziurawy jak ser szwajcarski i ogranicza się do realiów, ale za to, jak sądzę, oryginalnych i dających duże możliwości. Teraz muszę do wyjściowego konceptu dołożyć bohatera, fabułę, opisy i inne takie mało istotne elementy ;)...
W każdym razie: dziś 6148 znaków, jutro biegnę dalej.

11
Wracając do moich zapisków...
8 dzień to generalnie porażka, czyli 4000 znaków rozłożone na dwa teksty.
9 dzień to jeszcze szczebelek niżej, czyli 2500 znaków do opowiadania.
10 dzień to zupełne dno, czyli 0 znaków, na usprawiedliwienie mam tylko tyle, że długo spałem a potem musiałem wyjść :).

Jest się od czego odbijać, chociaż studia też wymagają odrobiny zaangażowania, niestety.
W każdym razie, mam lekki kryzys, bo czuję, że nie potrafię zrealizować potencjału najnowszego pomysłu, a czasu jest już bardzo niewiele, żeby zdążyć do Nowej Fantastyki. A propos, skoro ten dzienniczek to mój mini-blog, czuję potrzebę wyrażenia smutku, że w NF moje opowiadanie z HW szału nie zrobiło, czyli o papierowym, prozatorskim debiucie nie ma na razie co marzyć. Trzeba pracować.

12
Wizimir pisze: w NF moje opowiadanie z HW szału nie zrobiło, czyli o papierowym, prozatorskim debiucie nie ma na razie co marzyć.
Bo z NF to w ogóle jest coś dziwnego. Nie chcę tu robić pP koło pióra, ale NF wzięła jego najsłabsze opowiadanie ze wszystkich. Świetne jego teksty idą w necie, a na ten niby prestiżowy papier poszedł najsłabszy. Gdybym twórczość pP oceniała tylko po "Hyclu", to bym rzekła: "phi". Ale na szczęście wiem, że w rzeczywistości on jest lata świetlne od "phi".

Do czego zmierzam: otóż bardzo możliwe, że w NF dobra rzecz szału nie zrobiła, ale za to wezmą słabszą. Jak wspomniałam wyżej - historia zna takie przypadki.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

13
NF ma pełną swobodę decyzji, jakie teksty chce puszczać i absolutnie nie mam żalu, miło mi w ogóle że ktoś się odezwał i poinformował o decyzji. Nie uważam też "Korespondenta" za świetne opowiadanie i zgadzam się z kilkoma zarzutami, zwłaszcza co do konstrukcji tekstu.

Tym niemniej trochę zdziwił mnie argument redaktora, który zaproponował rzucenie bohatera w sytuację, która byłaby sprzeczna z realiami opowiadania :P. Mówię pokrętnie, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo pewnie opublikuję tekst gdzieś w internecie i wtedy będę mógł o tym pogadać.

Tak czy inaczej - niezależnie od wszystkiego chcę pisać teksty coraz lepsze, a czy ktoś zaryzykuje ich publikację, czy nie, to pokaże przyszłość :). A co do pP można spojrzeć inaczej - nawet najsłabszy jego tekst jest wystarczająco dobry, by dostać się na łamy NF.

14
11 dzień - 1900 znaków,
12 dzień - 4700 znaków.

Mam naprawdę mało czasu, a i tak zaniedbuję część obowiązków. Całe szczęście, że od czwartku dużo więcej uwagi będę mógł poświęcić pisaniu, tak że może skończę opowiadanie w sensownym terminie. Na razie ma zaledwie 17k znaków, nie wiem ile jeszcze wymaga, ale przynajmniej 30k... Jak to zwykle u mnie - nie ma planu, jest czysta, szalona (tym razem naprawdę) improwizacja :).

A jeszcze opowiadanie wojenno-kosmiczno-nie-wiadomo-co czeka na wzmożoną korektę! Pracowite święta będą ;)

15
13 dzień - nic nie zrobiłem, nanana, jestem leniwy, nanana.
14 dzień - znów jestem fajny. 7800 znaków do najnowszego opowiadania i zapoczątkowane przez Thane poprawki opka wojennego. Nadzieja nie ginie w narodzie.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac
Zablokowany

Wróć do „Maraton pisarski”