Zbyszko, Przemysław i Czech przekroczyli bramy Malborka o poranku. Jednakowo zgodni, że muszą napić się piwa, zatrzymali się w Karczmie pod Srebrnym Groszem.
W środku było pusto, przytulnie i ciepło, drewno żwawo płonęło w kominie, pachniało pieczoną wieprzowiną, czosnkiem i czymś swąd czego Zbyszko znał doskonale. Rozróbą. I krwią.
Kto się znowu pobił? -Zapytał zdejmując płaszcz.
Karczmarz, który odziedziczył przybytek po zmarłym na suchoty ojcu, był człowiekiem nadgorliwie życzliwym i równie usłużnym.
Wczoraj, panie, kowal rozpłatał w pół syna szewca, bo ten podobno mu babę wyruchał i...
Wystarczy - kiwnął dłonią Zbyszko.- Podaj piwa, gotowanych buraków i boczku.
Nie zdążyli zasiąść a do środka, pochylając w wejściu głowę, wszedł Walimorda. W ręku trzymał siekierę.
Gdzie jest Gniewko? Mów!
Zbyszko podał płaszcz karczmarzowi. Przemysław i Czech cofnęli się o krok.
Mamy zakaz o tym mówić, panie. Przemokliśmy, jechaliśmy całą noc, pozwolisz panie, że spoczniemy.
Walimorda zakipiał w złości. Gwałtownie postąpił naprzód i zamarkował uderzenie wprost na głowę Zbyszka, który ani drgnął, nawet nie mrugnął, kiedy ostrze niemalże otarło się o jego policzek. Karczmarz zbladł jak trup a że ugięły się pod nim nogi, to na czworakach czmychnął do kuchni.
Rozkaz króla, mamy zakaz o tym z kimkolwiek rozmawiać, panie – powiedział, bardzo starannie akcentując słowa.
Mów –Warknął Walimorda.
Zbyszko przyklęknął na kolano.
Jeżeli w ten sposób mam zakończyć służbę dla jego królewskiej mości, niech będzie.
Walimorda parsknął, zaklął bełkotliwie i wyszedł.
Zbyszko wstał, usiadł ciężko na ławie, pogładził dłonią lico, głośno wypuścił powietrze.
Pierdolona służba, od takich sytuacji można się zesrać. Gospodarzu, dawaj tu prędko, do kurwy nędzy, gorzały!
Zbyszko
2Zgodni, bez dwu zdań

czymś swąd czego Zbyszko znał doskonale lyterówka, czy co tam?
wystarczy przecinek, o ile wcześniejsze zdanie będzie złożone poprawnie.
przegadane, to miniatura.
to się rozumie

Mają rozkazy i pytają się, spoczniemy, hultaje nie wojaki
Karczmarz zbladł jak trup, na czworakach czmychnął do kuchni. to wystarczy.
i najlepszego z okazji urodzin

Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości.