Zbyszko

1
Zbyszko, Przemysław i Czech przekroczyli bramy Malborka o poranku. Jednakowo zgodni, że muszą napić się piwa, zatrzymali się w Karczmie pod Srebrnym Groszem.
W środku było pusto, przytulnie i ciepło, drewno żwawo płonęło w kominie, pachniało pieczoną wieprzowiną, czosnkiem i czymś swąd czego Zbyszko znał doskonale. Rozróbą. I krwią.
 Kto się znowu pobił? -Zapytał zdejmując płaszcz.
Karczmarz, który odziedziczył przybytek po zmarłym na suchoty ojcu, był człowiekiem nadgorliwie życzliwym i równie usłużnym.
 Wczoraj, panie, kowal rozpłatał w pół syna szewca, bo ten podobno mu babę wyruchał i...
 Wystarczy - kiwnął dłonią Zbyszko.- Podaj piwa, gotowanych buraków i boczku.
Nie zdążyli zasiąść a do środka, pochylając w wejściu głowę, wszedł Walimorda. W ręku trzymał siekierę.
 Gdzie jest Gniewko? Mów!
Zbyszko podał płaszcz karczmarzowi. Przemysław i Czech cofnęli się o krok.
 Mamy zakaz o tym mówić, panie. Przemokliśmy, jechaliśmy całą noc, pozwolisz panie, że spoczniemy.
Walimorda zakipiał w złości. Gwałtownie postąpił naprzód i zamarkował uderzenie wprost na głowę Zbyszka, który ani drgnął, nawet nie mrugnął, kiedy ostrze niemalże otarło się o jego policzek. Karczmarz zbladł jak trup a że ugięły się pod nim nogi, to na czworakach czmychnął do kuchni.
 Rozkaz króla, mamy zakaz o tym z kimkolwiek rozmawiać, panie – powiedział, bardzo starannie akcentując słowa.
 Mów –Warknął Walimorda.
Zbyszko przyklęknął na kolano.
 Jeżeli w ten sposób mam zakończyć służbę dla jego królewskiej mości, niech będzie.
Walimorda parsknął, zaklął bełkotliwie i wyszedł.
Zbyszko wstał, usiadł ciężko na ławie, pogładził dłonią lico, głośno wypuścił powietrze.
 Pierdolona służba, od takich sytuacji można się zesrać. Gospodarzu, dawaj tu prędko, do kurwy nędzy, gorzały!

Zbyszko

2
Gruszka pisze: Jednakowo zgodni, że muszą napić się piwa, zatrzymali się w Karczmie pod Srebrnym Groszem.
Zgodni, bez dwu zdań :D
Gruszka pisze: W środku było pusto, przytulnie i ciepło, drewno żwawo płonęło w kominie, pachniało pieczoną wieprzowiną, czosnkiem i czymś swąd czego Zbyszko znał doskonale. Rozróbą. I krwią.
czymś swąd czego Zbyszko znał doskonale lyterówka, czy co tam?
Gruszka pisze: Rozróbą. I krwią.
wystarczy przecinek, o ile wcześniejsze zdanie będzie złożone poprawnie.
Gruszka pisze: Karczmarz, który odziedziczył przybytek po zmarłym na suchoty ojcu, był człowiekiem nadgorliwie życzliwym i równie usłużnym.
przegadane, to miniatura.
Gruszka pisze: Wystarczy - kiwnął dłonią Zbyszko.- Podaj piwa, gotowanych buraków i boczku.
to się rozumie :D
Gruszka pisze:  Mamy zakaz o tym mówić, panie. Przemokliśmy, jechaliśmy całą noc, pozwolisz panie, że spoczniemy.
Mają rozkazy i pytają się, spoczniemy, hultaje nie wojaki
Gruszka pisze: Karczmarz zbladł jak trup a że ugięły się pod nim nogi, to na czworakach czmychnął do kuchni.
Karczmarz zbladł jak trup, na czworakach czmychnął do kuchni. to wystarczy.

i najlepszego z okazji urodzin :D
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”