Kąpiel

16

Latest post of the previous page:

Godhand, wiesz, co sobie pomyślałam?
Że gdybyś to ubrał w setkę, mogłoby dobrze kopnąć :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Kąpiel

17
Nie czytam obyczajów... z nielicznymi wyjątkami ;) Zgadzam się, że tekst jest ciut przesłodzony, ale czytając go, w ogóle tego nie czułam. Żadnych błędów też nie dostrzegłam, bo urzekł mnie ten obrazek z życia i mój zmysł krytyczny zrobił "kaput".
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Kąpiel

18
Mama pewnie chciała zrobić porządek w łazience, czyli wylać wodę i osuszyć samochodziki, ale zasnęła ;)
Podoba mi się gest taty, który mimo zmęczenia, ratuje zabawki syna i myśli o jego uśmiechu :)

Kąpiel

19
Językowo dobrze. Lekko, bez jakichś popisów wyjątkowej biegłości w tworzeniu wymyślnych konstrukcji, tylko po prostu, przejrzyście i bez błędów.

Treściowo... No nie wiem.
Pierwsza rzecz to drobnostka, ale może warto pomyśleć o skali. Sześćset kilo na dwóch chłopa to raptem parę kursów, a 70 metrów to brzmi prawie jak suma odległości między wyjściem z magazynu i samochodem, a miejscem, gdzie udało się zaparkować i wejściem do docelowego budynku. Przy takim dystansie awaria samochodu chyba nie robi wielkiej różnicy. I zanim ktoś spyta, czy mi się zdarzało robić dziesiątki metrów z sumarycznie setkami kilo w łapach: tak, zdarzało mi się. Oczywiście, że praca męczy, a każde ułatwienie jest pożądane, ale dla spokoju sumienia dorzuciłabym coś do tych 70 metrów i sześciuset kilo.

Po drugie, zakończenie jest absurdalne.

Wyobraź sobie ojca, którego dziecko ma ochotę coś zjeść (nie umiera z głodu, ma po prostu ochotę na przegryzkę). Facet nie ma gotówki, a w sklepie nie można płacić kartą, zatem ojciec, żeby dziecko nie było smutne, ucina sobie nogę i piecze ją nad ogniem, trzymając ją gołymi rękami.

Dla mnie podobny poziom absurdu mamy tutaj. Poświęcenie z miłości rozumiem, ale tylko wtedy, gdy kochana osoba coś na tym zyskuje (a dzieciak, jak widać, ma w nosie stan swoich zabawek, jak zresztą większość dzieci). Poza tym - dwie godziny? Serio?

Poza tym, facet czyszcząc wszystko robi przysługę jedynie żonie, bo to ją mógłby obejść porządek w łazience lub jego brak. Na pewno nie dzieciakowi. A to o jego uśmiechu myśli ojciec.

Niechyby już posprzątał z miłości do żony, tylko, że tu problem kolejny, bo zaraz musi się koło niej położyć, a jest brudny i śmierdzi. Chyba lepiej dla niej, żeby chłop się opłukał pod pachą i zostawił autka z rozmiękłymi nalepkami w misce, niż żeby pucował autka, a potem ubrudzil pościel i całą noc nasączał meble w sypialni samczym zaduchem. Przy pierwszej opcji żona ma w rezultacie zdecydowanie mniej pracy.

No więc... językowo fajnie, ale chyba miało być realistycznie, a nie ma rzeczywistości, w której zakończenie miałoby sens.

Added in 3 minutes 6 seconds:
Edit:
70 metrów to brzmi prawie jak suma odległości między wyjściem z magazynu a samochodem i między miejscem, gdzie udało się zaparkować a wejściem do docelowego budynku.

Kąpiel

20
Komentarz MargotNoir zmotywował mnie do napisaniu kilku zdań :)

Dzięki serdeczne wszystkim, którym się chciało tu napisać kilka słów. Bardzo mnie cieszy, że kilku osobom się podobało.
Misieq79 pisze:Surówkę węszę mistrzu.
Zaczynając od końca - oczywiście węch masz doskonały, Czarny Bracie. To jest surówka. Tak, jak już nauczyłem się szanować dużą formę, tak z miniakami mam, jak mam. Piszę "szybkim strzałem" i nigdy do tekstu nie wracam, stąd wrzucanie surówki, za co serdecznie przepraszam.
Misieq79 pisze:
Godhand pisze: Następnie kierowca przyszedł podpisać papiery i ze skruszoną miną oznajmił, że dzwonili z centrali, nastąpiła pomyłka i jakieś trzysta kilo płyt nie jest do nas, musimy załadować je z powrotem na jego auto.
To też mnie nie przekonuje. I czy to auto się aby nie zepsuło przed chwilą?
Nie to. Mamy własne u nas na placu - to się zepsuło. Kierowca z dostawą przyjeżdża swoim, większym. Więcej o autach niżej :)
Misieq79 pisze:
Godhand pisze: złoty strzał w totka
Szóstkę w totka.
Ech, popłynąłem tutaj. W moim środowisku "złoty strzał" ma inne, pozytywne znaczenie. Zapomniałem się i zupełnie nie skojarzyłem, że przecież tutaj będzie odebrany w swoim popularnym znaczeniu. Mea kulka (jak mawiał mój znajomy).
Misieq79 pisze:
Godhand pisze: palce w dłoniach mam skostniałe bo zapomniałem rano rękawiczek
1) prościej napisać "ręce" 2) bo łopata.
Kiedy mnie naprawdę marzną palce. Szczególnie wskazujący i środkowy prawej dłoni, połamane wielokrotnie są chyba jakoś uwrażliwione na niską temperaturę. Ale z łopatą się zgadzam.
MargotNoir pisze: Pierwsza rzecz to drobnostka, ale może warto pomyśleć o skali. Sześćset kilo na dwóch chłopa to raptem parę kursów, a 70 metrów to brzmi prawie jak suma odległości między wyjściem z magazynu i samochodem, a miejscem, gdzie udało się zaparkować i wejściem do docelowego budynku. Przy takim dystansie awaria samochodu chyba nie robi wielkiej różnicy. I zanim ktoś spyta, czy mi się zdarzało robić dziesiątki metrów z sumarycznie setkami kilo w łapach: tak, zdarzało mi się. Oczywiście, że praca męczy, a każde ułatwienie jest pożądane, ale dla spokoju sumienia dorzuciłabym coś do tych 70 metrów i sześciuset kilo.
Ale to było sześćset kilo i siedemdziesiąt metrów.
I ta awaria z wielu przyczyn, których wymienienie zabiłoby miniaka, robi cholernie wielką różnicę. Kierowca dostawczaka przyjeżdża, staje na zakazie (bo nie ma gdzie), my podstawiamy swój, tak żeby zetknąć paki i przerzucamy w dziesięć minut towar. Noszenie w rękach, we dwóch, płyt o wymiarach 2,1 x 6 metrów, kiedy trzeba jeszcze przejść przez ulicę i zatrzymać na chwilę ruch, jest wysiłkowe, czasochłonne (a mamy dwa samochody na zakazie, przypominam) i bardzo komplikuje operację. Serio.
Dla mnie podobny poziom absurdu mamy tutaj. Poświęcenie z miłości rozumiem, ale tylko wtedy, gdy kochana osoba coś na tym zyskuje (a dzieciak, jak widać, ma w nosie stan swoich zabawek, jak zresztą większość dzieci). Poza tym - dwie godziny? Serio?
Jestem znany w całej galaktyce z robienia absurdalnych rzeczy - nie poradzę :)
Poza tym, facet czyszcząc wszystko robi przysługę jedynie żonie, bo to ją mógłby obejść porządek w łazience lub jego brak. Na pewno nie dzieciakowi. A to o jego uśmiechu myśli ojciec.
Oczywiście, że dziecku. Tylko trudno mi tu polemizować, bo to moje dziecko, znam je dobrze i tego porannego uśmiechu byłem pewien :) Przyjmuję, że sprawa jest dyskusyjna.
Niechyby już posprzątał z miłości do żony, tylko, że tu problem kolejny, bo zaraz musi się koło niej położyć, a jest brudny i śmierdzi.
To trochę nie tak, "kąpiel" miała oznaczać "relaks". Ciało zostało umyte pobieżnie w umywalce, ale wspomnienie o tym rozwalało mi zakończenie miniaka.

Dzięki wszystkim za wszystkie dobre słowa i za wskazanie błędów/niezręczności.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Kąpiel

21
Godhand pisze: wymienienie zabiłoby miniaka, robi cholernie wielką różnicę. Kierowca dostawczaka przyjeżdża, staje na zakazie (bo nie ma gdzie), my podstawiamy swój, tak żeby zetknąć paki i przerzucamy w dziesięć minut towar. Noszenie w rękach, we dwóch, płyt o wymiarach 2,1 x 6 metrów, kiedy trzeba jeszcze przejść przez ulicę i zatrzymać na chwilę ruch, jest wysiłkowe, czasochłonne (a mamy dwa samochody na zakazie, przypominam
Ja to widzę tak, że naciagasz fakty, by historia była wiarygodna bez nadmiaru szczegółów, albo te szczegóły podajesz, albo nie podajesz żadnych konkretów, czyli zapominasz o metrach i kilogramach, a czytelnik wyobrazi sobie, co zechce.

Widzisz, Ty wiesz, jak było i przewaga auta nad jego brakiem wydaje Ci się oczywista. Jednak czytelnik tego nie wie. Bez wymiaru płyt i przejścia dla pieszych czytelniku widzi tylko 70 m i 600 kilo i myśli "o rany, w czym niby problem"?

Ty wiesz, że dzięki samochodowi miałbyś do przejścia nie 2x35m tylko powiedzmy 2x1m, ale są tacy, dla których te 2x35m to bardzo wiarygodny dystans do i od samochodu, bo są miejsca, w które dostawczakiem bliżej się nie podjedzie.

Chciałeś zbudować jakiś obraz. Podałeś połowę informacji bez drugiej połowy, która uczyniłaby tę pierwszą jasną i wiarygodną.

To samo z autkami. OK, znasz swoje dziecko, niech Ci będzie, ale czytelnik go nie zna i myśli "dziecko zostawiło autka na pewną śmierć w wannie ergo ma ich stan głeboko w duszy". Znów połowa obrazu, która rodzi wątpliwości i brak drugiej połowy, która by je rozwiała.

Added in 2 minutes 28 seconds:
Edit: pisząc 2x35 m nie mam oczywiście na myśli "tam i z powrotem" tylko "od drzwi do auta w punkcie A" i "od auta do drzwi w punkcie B" co razem daje ekwiwalent 70 m w jedną stronę piechotą.
To tak w kwestii skrótów myślowych i niejasnego wyrażania się ;)

Added in 3 minutes 54 seconds:
Edit edit: a w to, że opłukanie autek i ułożenie na pralce zajęło 2h po prostu nie uwierzę, chyba, że przyznasz, że usiłowałeś to robić po ciemku stopami i oczodołem.

Kąpiel

22
MargotNoir z wszystkim się zgadzam. W tym akurat tekście nie zależało mi na wiarygodności, chciałem nacisk położyć na coś innego. Jednak jeśli czytelnik wyraźnie odczuwa brak tej wiarygodności, to faktycznie, zawiodłem. Zgoda, kilogramy i metry można było pominąć.

A, nie, z jednym się nie zgadzam:
OK, znasz swoje dziecko, niech Ci będzie
Nie "niech Ci będzie". Znam swoje dziecko. Po prostu.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Kąpiel

23
A czytelnik go nie zna. Po prostu.

Jak już wspominałam, zakończenie jest mało wiarygodne. I kij z tym, czy tak było naprawdę i z tym, co lubi Twoje dziecko. Kij z tym, czy w ogóle istnieje. Zakończenie jest mało wiarygodne w tej formie, w jakiej je przedstawiłeś.

To, że opisywane wydarzenia miały miejsce naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Czytelnika nie interesuje i tak samo nie interesują go powody, dla których jakiś prawdziwy, lecz obcy człowiek zrobił tak, a nie inaczej.

Interesuje mnie tekst i motywacja postaci. Nie musi być prawdziwa, wazne, żeby była spójna i sensowna. Może ta postać ma jakieś wyjątkowe dziecko, któremu stan autek nie jest obojętny. Może dziecko już wcześniej płakało, jak zobaczyło autko że śladami pasty do zębów. Może ma autyzm. Może nie i tylko ojciec projektuje na dziecko własne przekonania czy przyzwyczajenia. Może chce małego zawstydzić i nauczyć szacunku do sprzętów. Obojętne. Ważne, żeby coś było.

Jeśli chcesz pisać o czymś, co jest mało wiarygodne, to warto w tekście zamieścić coś, co wydarzenia uwiarygodni i uzasadni, chyba, że celowo chcesz wprowadzić element niejednoznaczności i sprawić, by czytelnik się głowił, po jakiego ciężkiego grzyba bohater się uparł, żeby pucować te autka, czemu myśli, że jego dziecku stan autek robi jakąkolwiek różnicę i czemu to zajęło dwie godziny.

Wyobraź sobie tekst "Facet spadł z Pałacu Kultury i przeżył".
Bez sensu. Trzeba napisać, że miał spadochron, umiał latać, był nieśmiertelny, spadł, owszem, z Pałacu Kultury, ale takiego w parku miniatur, przywiązał sobie do butów balony z helem, miał magiczny latający parasol - cokolwiek, w zależności od konwencji i stopnia realizmu, który sobie zakladasz. I naprawdę nieważne, czy ten facet naprawdę spadł i przeżył. Bez dopowiedzenia takiego zdania po prostu nie kupuję.

Kąpiel

24
MargotNoir pisze: Nie musi być prawdziwa, wazne, żeby była spójna i sensowna.
Nie, nie musi.
Tym się właśnie różnią miniatury od reportażu czy też streszczenia.
Bo przerysowanie czy brak sensu ma właśnie uwypuklić coś innego, coś co przyniesie wzruszenie, zastanowienie czy empatyczne odczucie (choćby zmęczenia).
MargotNoir pisze: Czytelnika nie interesuje i tak samo nie interesują go powody, dla których jakiś prawdziwy, lecz obcy człowiek zrobił tak, a nie inaczej
Nie działa tu żaden automat, jednoznacznie określający co interesuje Czytelnika.
Każdego interesuje coś innego. I na inne rzeczy będzie zwracał uwagę, ważne dla niego (człowieka a nie ogółu).
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Kąpiel

26
MargotNoir pisze: Dobrze, zacznę pisać komentarze w pierwszej osobie.
Myślę, że to dobry pomysł, bo dla wielu osób zmieni to Twój przekaz.
I będzie on łatwiejszy do zrozumienia.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Kąpiel

28
Przydałoby się tu i ówdzie wyczyścić tekst, zwłaszcza pierwszą część, opowiadającą o wszystkich nieszczęściach dnia. No i trochę zgrzytnęła mi Młoda jako określenie żony i matki, może dlatego, że w moim kręgu Młody i Młoda to podrastające dzieciaki, nie zaś rodzice, niechby nawet w wieku niezbyt zaawansowanym.
Sytuację w łazience dałoby się rozwiązać na parę sposobów znacznie bardziej sensownych, niż uczynił to narrator, ale jednak jest to opowiadanie, a nie poradnik dla podpierających się nosem rodziców, więc nie warto przesadzać z racjonalizacją działań :)
Ujmujący tekst. Tak się tylko zastanawiam: Syn rankiem będzie zdumiony i uradowany, to oczywiste. Natomiast Tata - czy on aby na pewno tylko dla Syna przez dwie godziny nad tymi samochodami siedział? A dla siebie - tak całkiem nic, a nic? Zero relaksu czy nawet zabawy przy tym czyszczeniu, składaniu, ustawianiu? Hmm...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kąpiel

29
Tylko miłość może powstrzymać człowieka przed rzucaniem mięsem, tak jak bohatera miniatury :)

To niby banalne życzenie - dobrego dnia, ma w sobie jakiś sens, bo przecież może się zdarzyć całkiem niefajny dzień.
Ciekawy kawałek, warto było przeczytać :)
Kiedyś traktowałem ludzi dobrze. Teraz - z wzajemnością.

Anthony Hopkins

Kąpiel

31
Przyznaję, że trochę się wzruszyłam. ;) Bardzo dobrze napisane mimo kilku potknięć. Zawsze zazdroszczę osobom, które nawet o jedzeniu bułki potrafią pisać wciągająco. W dniu, który przedstawiłeś obiektywnie nie działo się nic nadzwyczajnego, a jednak opowieść (w niewymuszony sposób) chwyciła za serducho. :)
"Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz."
W. Szymborska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”