Kiedy budzą się demony

1
W domu o napęczniałych krzykiem ścianach, gdzie czarna ciecz skapuje z rynien, a pod schodami przesiadują kruki, co dzień o piątej budzą się demony
*
- Aaaaaa.... – ziewnął Pierwszy, przeciągając się przy tym rozkosznie.
Szturchnął Drugiego.
- Pobudeczka!
- Mmmmmm. – Drugi naciągnął koc na głowę.
- Wstajemy!
- Niiiie.
- No już, już, szybciutko. Jest robota do zrobienia. – Pierwszy chwycił butelkę i chlusnął płynem w kompana.
I zadrżała podłoga, zabrzęczały szyby, w powietrzu zawisło kilka skręconych niczym chałki kłębów dymu, po czym największy eksplodował z głośnym „bum”.
*
- Co to było? – Drugi macał poharataną twarz.
- Woda. – Pierwszy wypluł na dłoń garstkę zębów. - Jeden ksiądz lozdawał
- A prosiłem, żebyś nie brał dziwnych fantów od nieznajomych? Prosiłem?
- Ale ja go tlochę znam, lobił egzolcyzmy na kolezance. Dlugi, co telas?
I wtedy nastąpił kolejny wybuch, tym lazem duzo potęzniejsy od popsedniego.
Po wsystkim nallatol podset do śmietnicki i wzucił do ślodka ctely jedynki.

Kiedy budzą się demony

3
Hmmm... A to nie Drugiemu powinny pójść zęby jak mu tamten w twarz chlusnął? Taka luźna wątpliwość mnie naszła.
A tak poza tym, to podoba mi się ten tekścik. Żarcik prosty, ale dobrze rozwiązany narracyjnie i bardzo sprawnie napisany. Często przy żartobliwych miniaturach mam odczucie, że czytam przegadany dowcip, a to tutaj takie w sam raz. :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Kiedy budzą się demony

4
Jeśli ten zapis ma oznaczać seplenienie kogoś, kto stracił przednie zęby, to powinien chyba wyglądać nieco inaczej. Teraz raczej wygląda to tak, jakby miało chodzić o mowę małego dziecka.

A całość? Albo nie rozumiem, albo jest taka sobie.

Kiedy budzą się demony

9
Czuowiek Roku pisze: chłopaki powinny seplenić inaczej.
Brak mi na przodzie dwóch zębów, które mi wybił kamień rzucony ręką Brytana, i przez to mowa moja stała się świszczącą, a jednak najszczęśliwsze chwile mego życia spędziłem w Brytanii…
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”