Miałem już wcześniej napisać ale czasu brakowało, teksty wyjazdy. W międzyczasie Grandel się odezwał i wyjaśnił.
Ale odpowiem, tak jakby autor się nie odzywał, najpierw.
Gorgiasz pisze: Ale: co tu ma logika do rzeczy? To tylko preludium do uczuć, pożądań, emocji. Inna sfera/płaszczyzna pojęć.
Logika to nie jest coś co sobie odstawiamy na bok, bo nam tak wygodnie. Co najwyżej logika może być płynna i oceniamy ją przez pryzmat całości. W tekście surrealistycznym, psychodelicznym, wypowiedź logiczna będzie sprzeczna z logiką tekstu.
W tym przypadku zgrzyta mi logika związaną z rudymentarną funkcją języka - komunikacją. Jest rozmowa i w niej są komunikaty. Ostatni komunikat w kontekście poprzedniego jest nielogiczny.
I rację trochę macie. Zastanawiałem się dlaczego i wymyśliłem. Jeden jedyny przypadek, gdy ten ostatni komunikat będzie logiczny.
Otóż odbieram ten tekst bardzo poważnie. Jako poważną całość. Po linii, która wyznaczył autor nawiasem mówiąc, tzn. ja tu nie widzę autysty, widzę człowieka zgorzkniałego, sfrustrowanego, ironicznego obserwatora bezsensownej rzeczywistości. Dzień świra się kłania, tu nasz bohater wkurza się na relatywistyczne, niedookreślone "chyba", Adam Miauczyński zżymał się na relatywistyczne, niedookreślone "jakby".
Rozpatrując tekst do samego końca jako poważny (tak go odebrałem) ten ostatni komunikat jest nielogiczny. Terapeuta nie może z powagą wygłosić takiego stwierdzenia, bo jest nielogiczne, sprzeczne z wcześniejszą, poważną wypowiedzią.
Kluczem jest więc brak powagi. Jedyna możliwość, by to miało sens. Ona po prostu żartuje.
Najpierw wygłasza o dawaniu z siebie wszystkiego i etyce, Giorgiasz słusznie zauważył, ze to:
Gorgiasz pisze: To są słowa, tylko słowa, wyuczone, nakazane, poprawne, schemat, zgodny z czym trzeba. Gra w konwenanse. W sumie - pusty slogan. Słowa, słowa, słowa...
Ale trzeba pamiętać, że w komunikacie, nawet ze świadomością, że odbiorca wie o pustocie tych słów, jest jednak powaga.
A potem żartuje - ho, ho, ho, za dwa razy więcej to ja już wszystko!
Grandel potwierdza, że to miał być właśnie żart.
To poprawia sytuację o tyle, że znika zarzut o nielogiczność zakończenia.
Dla mnie niestety oznacza to osłabienie wymowy tekstu. Z ciekawej miniaturki drwiącej z pełnego nieokreśloności życia robi się słaby dowcip.
Mógłby być jeszcze dobry, gdyby puenta nawiązywała do motywu przewodniego. Nie nawiązuje, nie obala go, skręca w bok i czyni go nieistotnym. To jak rozbudowana historia pełna akcji, którą autor kończy - "i wtedy obudził się zlany potem".
To mnie nie przekonuje.
Druga rzecz - w moim odbiorze nic w tekście nie sugeruje żartu. Najdrobniejsze "uśmiechnęła się" nie sugeruje braku powagi. Za to cały tekst powagę sugeruje.
Jeszcze parę słów tylko autorowi.
Grandel pisze: Co do niedopracowania tekstu - pisałem z głowy, bez przygotowania, trzydzieści minut, tak, jakbym z kimś rozmawiał lub opowiadał coś komuś, wprost do serwisu, więc to jedyna kopia
Nie wiem, jest sens Cię przekonywać, że warto poślęczeć nad surowizną i ją podszlifować? I dać sobie co najmniej parę dni (nie 24h) a nawet tydzień, by się do tekstu zdystansować?
Że w miniaturze każde słowo ma dużą wagę i dlatego to szlifowanie ma takie znaczenie?
Że prawidłowy zapis dialogów, myśli, interpunkcja itd. - mają duże znaczenie?
Grandel pisze: Jak widać tekst jest zrozumiały jeśli nie , to nie mój problem.
Nie jest.
Jednak Twój.